Sądzę, że jestem Wam winny słowa wyjaśnienia odnośnie artykułu autorstwa PTR, który ukazał się wczoraj na łamach "Trudu".
Link do artykułu
1. Bez wątpienia nabór na stanowisko Dyrektora Biblioteki im. św. Róży zakończył się porażką. Zarówno do mnie, jak i mojego zastępcy nie zgłosił się nikt. Wspólnie z Premierem Rządu, Danielem książę von Wittem, uzgodniliśmy, że wytypuje potencjalne osoby, które mogłyby piastować ten urząd. Wybrałem dwie - Leszka van der Fryssau i PTR.Po niepowodzeniu publicznego naboru na Dyrektora Biblioteki św. Róży, minister van Koller rozpoczął z desperacji bardziej konkretne, personalnie ukierunkowane poszukiwania. Zrobił to w trybie castingu. Wytypował dwie osoby, którym wysłał propozycję objęcia funkcji (zapewne zawierając te same komplementy).
Te zapewniania były dość mylne.
Wiadomość wysłana do Leszka van der Fryssau:
Wiadomość wysłana do PTR:
2. Wysłałem Towarzyszowi wiadomość, w przeciągu tych 30 minut nie zdołał mi Towarzysz odpisać, czy jest zainteresowany objęciem posady czy nie. Tak wolnego tempa nie mają nawet osoby starsze. Nie wiem, może Towarzysz jest już w podeszłym wieku? Trzeba było wobec tego powiedzieć, byłbym bardziej liberalny, co do otrzymania wiadomości zwrotnej. Ogłoszenie zostało umieszczone na Forum już wcześniej. Miał więc Towarzysz czas na zapoznanie się z jego treścią. Ile miałem czekać - tydzień, miesiąc, a może rok, aż wielce szanowny Towarzysz Raczy mi odpisać "tak" lub "nie"?Jedyne czego minister zapomniał w ofercie wspomnieć, to fakt, że rekrutacja odbyła się w trybie kto pierwszy ten lepszy. Stąd też już po 30 minutach od pierwotnego wysłania propozycji mieliśmy powołanego Dyrektora (gratulujemy!).
3. Korzystając z okazji chciałbym przyłączyć się do gratulacji. Sądzę, że Leszek van der Fryssau przyczyni się do rozwoju kulturalno-literackiego naszego Królestwa. Życzę mu powodzenia w piastowaniu dyrektorskiego urzędu.
4. Nie mam nic sobie do zarzucenia. Dalej podtrzymuję swoje stanowisko. Może, gdyby Towarzysz był Ministrem [pomarzyć zawsze można :)] byłby bardziej wrażliwy i empatyczny.Jak się dowiedzieliśmy, Minister nie czuje urazy za zignorowanie swojej propozycji i brak odpowiedzi w terminie 30 minut. Zamiast tego zaprasza na pojednawczego penisa.
5. Zaprosiłem na tenisa. "Penisa" - żart? Muszę przyznać, że dość żenujący.
6. Jeżeli czuje się dalej Towarzysz uciśniony, poniżony i skrzywdzony, to jako zadośćuczynienie wypłacę ekwiwalent pieniężny, w kwocie 50 D. Proszę go dobrze spożytkować.
Towarzyszu, PRZEPRASZAM!
PS Propozycja tenisa (tak tenisa) jest dalej aktualna. :)
(-) Markocjusz van Koller
Minister Spraw Wewnętrznych