W tym modelu przewidziane są dwa silne ośrodki władzy, a mianowicie Król Dreamlandu i Scholandii oraz Parlament Królewski. Odwołując się częściowo do modelu prezydenckiego znanego z realowych Stanów Zjednoczonych wskazuję, iż separacja pomiędzy tymi dwoma organami będzie czysta, a nadto całkowicie rozdzielone będą dwie sfery władzy, tj. władza ustawodawcza i wykonawcza. W tym ujęciu król dzierży pełnię władzy wykonawczej, łącząc w sobie funkcje głowy państwa oraz szefa rządu, a nadto jest strażnikiem kluczy, czyli w praktyce właścicielem serwera.
Zamiast rządu istnieje Dwór Jego Królewskiej Mości, w którym tworzy on urzędy i obsadza je wedle własnego uznania. Może także powołać osobę w randze Pierwszego Ministra, która zdejmie z jego barków ciężar zarządzania rządem, jeżeli tylko pojawi się taka potrzeba, czy to polityczna, czy realowa. Oczywiście zapewnić tu należy uprawnienia kontrolne Parlamentu Królewskiego, który mógłby np. uchwalić wotum nieufności konkretnemu urzędnikowi dworskiemu, co skutkowałoby zakazem pełnienia funkcji na dworze na okres np. miesiąca.
Parlament Królewski pozostałby w zasadzie ciałem o niezmienionym charakterze, który zachowałby dotychczasowe kompetencje. Dyskusyjna pozostaje kwestia wydawania przez króla dekretów z mocą ustawy, jakkolwiek jeżeli chcielibyśmy zachować tę prerogatywę monarszą, to wypadałoby przyznać prymat parlamentowi w zakresie kontroli takich aktów. Mogłaby to być kontrola uprzednia, np. konieczność uzyskania zgody, względnie możliwość wniesienia sprzeciwu, lub kontrola następcza, czyli w praktyce uchylenie takiego dekretu ustawą. Tutaj widziałbym dodatkowy wymóg, by ustawa uchylająca była ustawą konstruktywną, tj. taką, która zaproponuje inne rozwiązanie uregulowania materii dekretowej.
W zakresie władzy sądowniczej widzę możliwość rozstrzygania spraw przez króla osobiście, względnie możliwość powołania sędziego ad hoc do rozstrzygnięcia konkretnej sprawy. W sytuacji, gdyby król miałby być z różnych względów zainteresowany rozstrzygnięciem, to sędziego powoływałby parlament. W razie potrzeby wniesienia apelacji, to ta mogłaby być rozpatrywana przez parlament przy założeniu, że działając jako sąd, jest sądem prawa, a zatem jest związany ustaleniami faktycznymi poczynionymi w pierwszej instancji.
Projekt ten jest skrojony pod naszą dość ograniczoną aktywność i oparty na założeniu, że król zawsze będzie aktywny, zaś w parlamencie zawsze znajdzie się co najmniej jeden lord. Wydaje mi się, że na takie minimum możemy sobie pozwolić.