Kilka słów tytułem wstępu
W Ekorre nie ma dworca kolejowego. Pałaców tutaj czasami przypada więcej niż jeden na mieszkańca, ale kolei w królewskim mieście nie uświadczysz. Nie oznacza to bynajmniej, że Królowie Dreamlandu nie mają jak podróżować. Najczęściej wspominają o podróżach karocami, statkami, czy – w miarę postępu technologicznego – samolotami. Kolejnictwo jest jednak obecne w innych częściach kraju – stolicy w Dreamopolis nie wyłączając. Na przeróżnych wyspach to właśnie koleje łączą rodziny, znajomych, przyjaciół korespondencyjnych czy dyplomatów, którzy przemieszczają się z miejsca na miejsce. Mimo tego, że poszczególne mikropaństwa znajdują się w różnych epokach, w większości z nich znajduje się miejsce na dworzec kolejowy, czasami więcej niż jeden. Bezpiecznie można założyć, że nawet jeśli dane państwo nie wspomina wprost o istniejącym dworcu, prędzej czy później pojawi się on w którejś narracyjnej historii – niekoniecznie z nazwy.
Osobista wrzuta
Dla mnie pociągi zawsze były ciekawym miejscem. Niektórzy mogą je postrzegać jedynie jako narzędzie do docierania do celu – i w tym kontekście narzekać, że zabiera to zbyt wiele czasu, aby było pożyteczne. Podróż koleją nie musi służyć jednak tylko przemieszczeniu się z jednego punktu do drugiego na dowolnej wyspie dreamlandzkiej lub gdziekolwiek poza nią. To znacznie głębsze doświadczenie, które rozpoczyna się już w momencie kupna biletu. Uświadamiał to sobie m.in. Marcel Hans, który niegdyś w Trizondalu opracował system kupowania biletów kolejowych. Niestety, chociaż wyglądał i sprawował się całkiem nieźle, nie za wiele było z niego pożytku – bo po co komu po kupowaniu biletu, z którym niewiele można zrobić, oprócz posiadania? Nie otwiera on nowych drzwi, nie wpuszcza na nieznane dotychczas fora i nie daje żadnych nagród poza czystą satysfakcją, że kilkoma klikami odhaczyło się podróż z Trizopolis Głównego do Merida City.
O mikronacyjnej mobilności
Przy okazji pojawił się wtedy inny problem – kwestia mikronacyjnej mobilności. Po co komu wsiadać w pociąg i tym samym zamykać się w deklaracji pewnego ograniczenia czasoprzestrzennego, skoro można jednocześnie być w Sarmacji, Trizondalu i Monarchii Austro-Węgierskiej, i w przeciągu zaledwie kilku minut naklepać na każdym z tych forów po kilkanaście postów? Kilka lat później – raczej zupełnie bez związku z tym co wyżej – na arenie międzynarodowej pojawił się Chanat Kugarii, który próbował zredefiniować pojęcie mikronacyjnej mobilności, zakazując swoim mieszkańcom opuszczania kraju bez stosownego zezwolenia. Izolacjonizm polityczny, o który przez lata oskarżano Sarmację, zyskał nowe oblicze. Chociaż i tak w kuluarach szeptało się, że przecież Kugarczycy śledzą fora międzynarodowe – jednym z najaktywniejszych wątków na forum były „Wieści zza granicy” – to długo starano się uprawiać fikcję bycia w jednym miejscu i w jednym czasie. Chociaż to też nie takie proste, bo nawet poruszając się w obrębie jednego forum dyskusyjnego, można przemierzać całkiem znaczące odległości: z Skytji do Dreamopolis, z Teutonii do Sclavinii, czy z Bialenii do Brodrii.
Nie zmieniało to jednak atrakcyjności kolejnictwa – nawet w warunkach mikronacyjnych nie brakowało miłośników tej formy transportu. Bo koleje to coś dużo więcej niż tylko podróż. To możliwość zwiedzenia dworca, poznania nowych ludzi, pogawędzenia o wszystkim i o niczym – i to wszystko bez obawy, że współpasażer zadenuncjuje Cię do szefa, znajomego lub żony. Wręcz przeciwnie, możesz być pewien, że z chwilą wyjścia z pociągu ta relacja, nawiązana na szybko podczas podróży, zniknie – pozostawiając tylko słodkie wspomnienia. Nic więcej, tylko tyle – i aż tyle. Klasyczne nie-miejsce rodem z definicji Nowego Średniowiecza.
Najpiękniejsze dworce mikroświata
CDN…
W Ekorre nie ma dworca kolejowego. Pałaców tutaj czasami przypada więcej niż jeden na mieszkańca, ale kolei w królewskim mieście nie uświadczysz. Nie oznacza to bynajmniej, że Królowie Dreamlandu nie mają jak podróżować. Najczęściej wspominają o podróżach karocami, statkami, czy – w miarę postępu technologicznego – samolotami. Kolejnictwo jest jednak obecne w innych częściach kraju – stolicy w Dreamopolis nie wyłączając. Na przeróżnych wyspach to właśnie koleje łączą rodziny, znajomych, przyjaciół korespondencyjnych czy dyplomatów, którzy przemieszczają się z miejsca na miejsce. Mimo tego, że poszczególne mikropaństwa znajdują się w różnych epokach, w większości z nich znajduje się miejsce na dworzec kolejowy, czasami więcej niż jeden. Bezpiecznie można założyć, że nawet jeśli dane państwo nie wspomina wprost o istniejącym dworcu, prędzej czy później pojawi się on w którejś narracyjnej historii – niekoniecznie z nazwy.
Osobista wrzuta
Dla mnie pociągi zawsze były ciekawym miejscem. Niektórzy mogą je postrzegać jedynie jako narzędzie do docierania do celu – i w tym kontekście narzekać, że zabiera to zbyt wiele czasu, aby było pożyteczne. Podróż koleją nie musi służyć jednak tylko przemieszczeniu się z jednego punktu do drugiego na dowolnej wyspie dreamlandzkiej lub gdziekolwiek poza nią. To znacznie głębsze doświadczenie, które rozpoczyna się już w momencie kupna biletu. Uświadamiał to sobie m.in. Marcel Hans, który niegdyś w Trizondalu opracował system kupowania biletów kolejowych. Niestety, chociaż wyglądał i sprawował się całkiem nieźle, nie za wiele było z niego pożytku – bo po co komu po kupowaniu biletu, z którym niewiele można zrobić, oprócz posiadania? Nie otwiera on nowych drzwi, nie wpuszcza na nieznane dotychczas fora i nie daje żadnych nagród poza czystą satysfakcją, że kilkoma klikami odhaczyło się podróż z Trizopolis Głównego do Merida City.
O mikronacyjnej mobilności
Przy okazji pojawił się wtedy inny problem – kwestia mikronacyjnej mobilności. Po co komu wsiadać w pociąg i tym samym zamykać się w deklaracji pewnego ograniczenia czasoprzestrzennego, skoro można jednocześnie być w Sarmacji, Trizondalu i Monarchii Austro-Węgierskiej, i w przeciągu zaledwie kilku minut naklepać na każdym z tych forów po kilkanaście postów? Kilka lat później – raczej zupełnie bez związku z tym co wyżej – na arenie międzynarodowej pojawił się Chanat Kugarii, który próbował zredefiniować pojęcie mikronacyjnej mobilności, zakazując swoim mieszkańcom opuszczania kraju bez stosownego zezwolenia. Izolacjonizm polityczny, o który przez lata oskarżano Sarmację, zyskał nowe oblicze. Chociaż i tak w kuluarach szeptało się, że przecież Kugarczycy śledzą fora międzynarodowe – jednym z najaktywniejszych wątków na forum były „Wieści zza granicy” – to długo starano się uprawiać fikcję bycia w jednym miejscu i w jednym czasie. Chociaż to też nie takie proste, bo nawet poruszając się w obrębie jednego forum dyskusyjnego, można przemierzać całkiem znaczące odległości: z Skytji do Dreamopolis, z Teutonii do Sclavinii, czy z Bialenii do Brodrii.
Nie zmieniało to jednak atrakcyjności kolejnictwa – nawet w warunkach mikronacyjnych nie brakowało miłośników tej formy transportu. Bo koleje to coś dużo więcej niż tylko podróż. To możliwość zwiedzenia dworca, poznania nowych ludzi, pogawędzenia o wszystkim i o niczym – i to wszystko bez obawy, że współpasażer zadenuncjuje Cię do szefa, znajomego lub żony. Wręcz przeciwnie, możesz być pewien, że z chwilą wyjścia z pociągu ta relacja, nawiązana na szybko podczas podróży, zniknie – pozostawiając tylko słodkie wspomnienia. Nic więcej, tylko tyle – i aż tyle. Klasyczne nie-miejsce rodem z definicji Nowego Średniowiecza.
Najpiękniejsze dworce mikroświata
CDN…