Kilka słów o mnie:
Do mikro przybyłem 24 grudnia 2004 roku, stąd zresztą zwyczaj dzielenia się opłatkiem, śpiewania piosenek itd. W różnych krainach bawiłem się w różne rzeczy, i zdecydowanie łatwiej wymienić czego nie robiłem. Rząd tworzyłem co najmniej kilka razy, więc się od tego nie posram.
Kilka słów o sprawach wewnętrznych Dreamlandu:
Diagnoza obecnego stanu rzeczy jest oczywista. Może i Dreamland nie jest w całkowitej dupie, ale jak najbardziej tam zagląda. Aktywność jest niewielka i straszliwie rozproszona. Oczywiście oddolna, rozproszona aktywność jest fajna, ale o ile mamy coś poza nią. Obecnie Dreamland to raczej zbiór osobnych blogów na jednym forum, niż jakaś większa całość. Jakieś interakcje między tym są, ale trudno mówić o państwowości.
Jako premier dążyć będę do tego, by jakaś część aktywności miała ramy bardziej ogólnopaństwowe, a kontent rozproszony stanowił jedynie uzupełnienie. Rząd w warunkach mikro nie może jedynie ograniczać się do administracji i utrzymywania status quo, lecz jednak musi choć minimalnie animować aktywność centralną.
Kilka słów o hajsach i gospodarce:
Tak zwana gospodarka może stanowić w mikro miłe uzupełnienie polityki i kultury. Oczywiście odrzucam tzw. model sarmacki, gdzie pewnym świętym gralem jest prymat gospodarki nad resztą dziedzin i silne ciągoty to tworzenia absurdalnych rozwiązań obligatoryjnych klików.
Gospodarka w warunkach mikro, moim oczywiście skromnym zdaniem, powinna opierać się na różnych cegiełkach, swoistych mini-grach, w których uczestniczyć nie trzeba, a główną wartością dodaną jest np. przyjemność z rywalizacji, a nie tępe klikanie. Brałem udział w tworzeniu naprawdę masy takich gierek w mikro, a co najmniej kilka jest/była mojego projektu, więc mam o tym jakieś pojęcie i razem z kimś chętnym jestem w stanie to realizować.
Natomiast co do pozornego problemu nadmiaru pieniądza w obiegu Królestwa – no ja pierdolę, starczy na tych minigierkach wywołać lekką inflację i problem w końcu sam zniknie, można zrobić ku chwale i dla potomnych ranking bogactwa wydawany na koniec każdego roku.
Kilka słów o UNP:
No, król jest nagi, i bynajmniej nie mówię o JKM moim synu. Projekt Unii, który powinien mieć charakter polityczny, od początku budowany był jako projekt towarzyski kilku osób – i nawet w tej roli nie spełnił swoich oczekiwań. Dyskusje jak to cudo zmieniać pozbawione są sensu, bo żadna zmiana nie jest wykonalna, a i cały potencjał projektu dawno przepierdolono.
Prawidłowe pytania są więc inne. Pierwsze, czy udział w tym projekcie nadal się nam opłaca? Odpowiedź jest pozytywna, Dreamland na swoim udziale w UNP prawie nic nie traci, a zyskuje w kilku dziedzinach. Po pierwsze jako jedyny aktywny członek wspólnoty – możemy liczyć na transfery ludności i swego rodzaju reklamę, w końcu oprócz swojej strony mamy linkowanie z UNP. Po drugie korzyść ma charakter prestiżowy, gdyż obecnie mało kto jest w stanie negować, że to Dreamland rozdaje karty i stanowi wiodące państwo w tym tworze.
Drugie pytanie brzmi natomiast, czy jesteśmy w stanie usunąć negatywne skutki, rzeczoną stratę Dreamlandu. Oczywistą stratą jest oddanie sądownictwa, które i tak nie działa. Nie dość więc, że nie mamy sądownictwa w ogóle, to pozbawiamy się części aktywności, którą przecież wszyscy jako mikro-zjeby lubimy. Ale, to również pozorny problem, gdyż warto spojrzeć na kilka elementów układanki. Traktat nie zawiera żadnych sensownych przepisów dotyczących jego wypowiedzenia, ani tym bardziej jego nie przestrzegania, w tym zakresie zresztą należy pochwalić przezorność autora.
Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, ażeby albo wypowiedzieć traktat jedynie w części, albo względnie w oparciu o przepisy wyższego rzędu jego część zignorować. Odzyskamy w ten sposób sądownictwo, a nie pozbawimy się korzyści jakie osiągamy. Oczywiste jest, że takie działanie nie spotka się z żadną reakcją innych członków Unii, gdyż Teutonia niezmiennie będzie realizować konserwatywne utrzymanie traktatu, a pozostali członkowie mają jedynie pozorną państwowość. Podobnie możemy czynić przy każdej problematycznej dla nas okazji.
Tyle tytułem poruszenia najważniejszych kierunków, choć zachęcam oczywiście do dalszej gównoburzy.