Czy religia wirtualna może być czymś „więcej” niż obrządkiem, instytucją i polem do narracji wirtualnej? Czy może narzucać mikronautom moralność religijną? Jakie cele obierają sobie wirtualni kapłani? Czy chcieliby kogoś nawrócić? Przekonać do swoich racji? Czy może istnieć w mikroświecie religia niezinstytucjonalizowana? A może religia wirtualna nie jest niczym więcej od klubu czy też stowarzyszenia mikronautów, piszących na podobne tematy w podobnej konwencji?
Andrzej Swarzewski w swoim artykule "Traduttore, traditore", opublikowanym w 1. Numerze Acta Microsophica, napisał: "Nawet w obrębie Państwa Kościelnego Rotrii w pewnym momencie zaczęto używać słowa „rotryzm”, zamiast „rotriokatolicyzm”, aby podkreślić, że odwzorowaniu podlega jedynie forma."
Czy rzeczywiście religie wirtualne sprowadzają się jedynie do prezentacji formy?