dr net. Hieronim Sieniawski
Arcybiskup ad personam Kościoła Rotryjskiego (tyt. Akwinu)
Prefekt Kongregacji Świętej i Powszechnej Inkwizycji
Odczyt inauguracyjny
Po co prawo w Kościele?
Dostojni Goście,
Szanowni Państwo!
Zapewne wielu z P.T. Państwa doświadczyło jakiegoś kontaktu z administracją kościelną: osobiście – w kancelarii parafialnej, podczas rozmów dotyczących zawarcia sakramentu małżeństwa, przy okazji chrztu; lub ze słyszenia – chociażby z doniesień medialnych, które bombardują nas (w znakomitej większości negatywnymi) informacjami o odmówieniu pogrzebu przez proboszcza, wszczęciu postępowania kanonicznego wobec osoby duchownej, etc. Doświadczając takiego zderzenia z rzeczywistością prawa kanonicznego prima facie można zadać sobie pytanie: „po co to wszystko, po co prawo w Kościele?”. Na tak postawione dubium, wynikające wszakże z życia codziennego, postaram się esencjonalnie odpowiedzieć (lub prędzej może zarysować odpowiedź) w niniejszym wystąpieniu, do którego wysłuchania serdecznie zapraszam.
Zacząć należy od przypomnienia, że tendencje anty-jurydyczne w Kościele drugiego millenium chrześcijaństwa sięgają czasów reformacji, kiedy Marcin Luter wystąpiwszy przeciwko hierarchii, podjął się stworzenia własnej doktryny, która miała „wyzwolić” religię od wpływów prawa. Symbolem odrzucenia prawa kanonicznego przez protoplastę ruchu protestanckiego był fakt spalenia przez niego bulli Exsurge Domine Leona X, w której papież wzywał do odwołania szkodliwych tez, grożąc niepokornym teologom dotkliwymi sankcjami karnymi. Pokłosiem takiego stanowiska stały się poglądy Rudolfa Sohma – niemieckiego historyka prawa, który w swoich badaniach próbował udowodnić wolność pierwotnego Kościoła od regulacji prawnych (zwłaszcza dyscyplinarnych). Według niego hierarchia przejęła dziedzictwo prawa rzymskiego dopiero w IV wieku (w toku tak zwanego procesu hellenizacji vel romanizacji chrześcijaństwa), uzurpując sobie władzę sprawowania realnej jurysdykcji nad wiernymi. Za przejaw takiego założenia eklezjologicznego, które trwa wśród spadkobierców reformacji od 500 lat, można uznać chociażby fakt zaaprobowania przez kościelne wspólnoty o proweniencji luterańskiej skuteczności cywilnych rozwodów (por. §§ 145-150 Pragmatyki Służbowej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP), czego Kościół katolicki nie dopuszcza do dnia dzisiejszego (por. kan. 1056, 1085). Również na łonie samego Kościoła rzymskiego dostrzegalne były, zwłaszcza w dobie około-soborowej, tendencje redukujące rolę prawa – jako przykład można podać postulat Edwarda Schillebeeckxa OP, aby aparat sądownictwa kościelnego zastąpiły parafialne komisje duszpasterskie, które od tej pory miałyby ad hoc administrować sprawiedliwością.
Skąd wynika takie niezrozumienie dla prawa w Kościele? Wydaje się, że z myślenia dychotomicznego, przeciwstawienia sfery niematerialnej strukturze widzialnej, która wielu spirytualistom kojarzy się z siermiężną instytucją, nieprzystającą do delikatnego oraz ulotnego ducha. Nic bardziej błędnego, bowiem Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium stanowi klarownie, że „Chrystus jedyny Pośrednik, ustanowił swój Kościół święty, tę wspólnotę wiary, nadziei i miłości tu na tej ziemi, jako widzialny organizm, nieustannie go też przy życiu utrzymuje, prawdę i łaskę rozlewając przez niego na wszystkich. Wyposażona zaś w organa hierarchiczne społeczność i zarazem mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zrzeszenie i wspólnota duchowa” (n. 8). Wyraźnie dostrzegamy tutaj opisanie Ludu Bożego na podobieństwo tajemnicy Słowa Wcielonego, gdyż posiada on pierwiastek boski oraz ludzki, które tworzą jego jedną naturę. Z takiego ujęcia Kościoła wynika konieczność stosowania takich środków, które będą pozwały na skuteczne organizowanie struktury społecznej, a także uwypuklały służebną rolę tejże wobec finis ultimus każdego wierzącego. Przyjąć trzeba się, że właśnie – mając na względzie cycerońskie adagium ubi societas, ibi ius – celem prawa jest uformowanie uporządkowanego życia w społeczeństwie, stąd będzie ono najodpowiedniejszym (najlepszym wśród niedoskonałych) środkiem dla realizacji posłannictwa Kościoła tutaj, w ziemskiej rzeczywistości.
Samo prawo w Kościele było obecne od czasów pierwotnych gmin – wszak sam Chrystus Pan przekazał pasterzom władzę kluczy, o czym pisał św. Mateusz Ewangelista (por. Mt 18, 17 lub dosadniej w Mt 16, 19). Podobnie św. Paweł Apostoł piętnował zwracanie się chrześcijan w sporze do sędziów pogańskich. Nie popierał również odwoływania się do trybunałów państwowych, gdzie zasiadali niewierzący (por. 1 Kor 6, 4), lecz akcentował potrzebę rozstrzygania sporów we własnym gronie – przy użyciu środków właściwych władzy kościelnej. W II wieku pojawiały się kolejne świadectwa działalności prawodawczej Kościoła, jak pierwsze listy Biskupów Rzymu, teksty patrystyczne czy dzieła pokroju Didache lub Didascaliów. Wskazane źródła – elementarne dla poznania prawa kanonicznego – obfitujące w rozmaite nakazy, zakazy lub wskazania podpowiadają nam stanowcze odrzucenie interpretacji Sohmowskiej, a tym samym spirytualistycznego postrzegania prawa w pierwszych wspólnotach, które przecież uznajemy za swoisty wzór do naśladowania.
Chociaż Kościół oraz Państwo nazywane są tradycyjnie societates iuridicae perfectae to zgoła odmienny jest cel istnienia prawa w obu wspólnotach. Państwo tworzy ustawy dla zabezpieczenia swojego reżimu, poprzez który chce sprawować władzę nad poddanymi, zaś prawo to najistotniejszy element budujący to imperium władzy. Natomiast Kościół posiada autorytet wiary, a samo prawo podporządkowane zostało zasadzie salus animarum suprema lex, zatem – choć niezbędne – to traktowane jest raczej funkcjonalnie, a nie absolutnie. Stąd konieczność aplikowana przepisów w sposób łagodny, z zastosowaniem słuszności kanonicznej (aequitas canonica), ewangelicznego miłosierdzia oraz przy odrzuceniu antycznej zasady summum ius, która niestety często staje się przyczyną summa iniuria.
Na koniec odwołam się do myśli papieża Benedykta XVI z Listu do seminarzystów, w którym ówczesny papież wypowiedział na temat roli prawa kanonicznego oraz zachęcał do jego poznawania w następujących słowach: „uczcie się także rozumieć i – ośmielam się powiedzieć – kochać prawo kanoniczne, biorąc pod uwagę jego istotną konieczność i formy praktycznego zastosowania: społeczeństwo bez prawa byłoby społecznością pozbawioną praw. Prawo jest warunkiem miłości” (n. 5).
Dziękuję Państwu za uwagę.