Szanowni Państwo,
Martwi mnie lekko brak komentarzy pod ostatnimi wykładami, ale jednak póki co nie poddaję się, choć brak informacji zwrotnej jest frustrujący. Po raz kolejny ośmielam się pojawić na Uniwersytecie Książęcym, którym chyba już mało kto się interesuje wobec ogólnej nieaktywności w Furlandii i Luindorze. Życzę naszemu rektorowi, ale i całemu Księstwu pokonania problemów i powrotu do aktywności.
Poznanie transcendentalne
Dzisiaj chciałbym powiedzieć słów kilka o badaniu naszej rzeczywistości. Już Immanuel Kant, którego uważam za prekursora współczesnej filozofii, zarówno jej wspaniałych przejawów, jak i manowców, radził, aby badać świat poprzez patrzenie nań transcendentalnie, a więc niejako wychylając się poza rzeczywistość. W przypadku naszego uniwersum jest to o tyle pozornie łatwe, że wszyscy przez większość czasu żyjemy w świecie innym, tzw. realnym. Stąd wynika patrzenie na mikroświat przez pryzmat realnych kategorii. Mówi się więc o zjawisku socjologicznym, o płaszczyźnie edukacji obywatelskiej, o hobby. Z pewnego punktu widzenia jest to prawda, ale my, mikrozofowie powinniśmy dążyć do stworzenia własnych kategorii poznawczych. Mikrozofia powinna stać się nauką samoświadomą, opracować własną gnoseologię i na jej podstawie metodę naukową. To trochę potrwa, nauki wyprowadzone poza obręb filozofii w następstwie pozytywizmu do dziś nie osiągnęły jej w pełni. Stąd mój postulat, by odnosić się (aczkolwiek w sposób krytyczny) do zdobyczy nauk realnych.
Granice wychylenia
Postulat transcendentnego badania mikroświata jest warty rozważenia i wprowadzenia w życie, co najmniej jako jeden ze sposobów dochodzenia do prawdy, ale najpierw trzeba rozważyć pułapki do których może nas to doprowadzić, a których chcemy uniknąć. Przede wszystkim powtórzę tezę, że mikroświat nie jest w żaden sposób upośledzony wobec świata realnego (rozwinąłem ją m.in. w pierwszym wykładzie na gruncie idealizmu platońskiego). A więc spojrzenie transcendentalne na mikroświat nie może być spojrzeniem oczami człowieka ze świata realnego. Świat realny nie jest punktem odniesienia, jest nim natomiast świat idei. Można wyznawać go w sposób religijny, ale nie jest to i nie może być przedmiot badań (co najwyżej samo zjawisko kultu z perspektywy religioznawczej). Natomiast, w moim przekonaniu do przyjęcia w ramach dyskursu naukowego jest definicja według której idee to sensy istotne pozostające w rzeczy lub zjawisku podczas tłumaczenia ich między specyficznymi językami poszczególnych uniwersów dyskursu. Należy więc przyjąć, że jeśli jakieś zjawisko występuje zarówno realnie, jak i wirtualnie (niekoniecznie pod tą są nazwą, a wręcz przeważnie pod inną), to o ile nie jest prostym skopiowaniem bez patrzenia na realia, mamy do czynienia z pewną ideą, archetypem. Spójrzmy choćby na wirtualną administrację i realne wojsko. W krajach rozwiniętych, cywilizowanych służą one dobru państwa i wypełniają wolę narodu przekazaną poprzez władze polityczne. W państwach niestabilnych same próbują narzucić swoją wolę, przeprowadzają zamachy stanu, zastraszają lud. Reprezentują ideę potężnej siły, którą można używać z rozsądkiem lub popędliwie.
Granice dystansu
W realnej psychologii przez całe lata powtarzano, że życie zawodowe należy bezwzględnie oddzielać od życia osobistego. Zupełnie ignorowano, że całkowite oddzielenie jednej połowy dnia od drugiej jest toksyczne, wręcz schizofreniczne. Uważam, że nawet do dystansu należy mieć odpowiedni dystans. Podobnie z mikronacjami. Z punktu widzenia świata realnego jest to hobby, inteligentna zabawa pozwalająca nam się rozwijać i spędzać czas z wartościowymi ludźmi. Ale nieustanne wtrącanie w dyskusjach w obrębie naszego uniwersum (prawie zawsze ze strony przegrywających dyskusję, niemających argumentów), że to tylko gra… i właściwie ‘mają to gdzieś’, nie jest zbyt merytoryczne. Tak daleki dystans, często z resztą udawany, jest niewłaściwy. Mikronacje są z pewnego punktu widzenia grą, zabawą, ale decydując się na udział akceptujemy siłą rzeczy jej zasady. Negowanie ich w wygodnych dla siebie momentach, próba przebijania trzeciej ściany, są to tylko oznaki niedojrzałości do udziału w mikroświecie.
Ayn Rand w czasie jednego z wywiadów powiedziała, że człowiek, który śmieje się ze swoich wartości lub z samego siebie jest potworem. Postuluję, by kreować swoje postaci z godnością, nie robić z nich oszołomów i nie używać mikronacji do kompensacji swoich realnych kompleksów. Nie jesteśmy w grze, nie wcielamy się doraźnie w postaci, ale poniekąd sami się nimi stajemy. Ten sam duch ludzki ze świata idei wciela się w osobę realną i osobę wirtualną. Rzeczywistości te różnią się w sposób zasadniczy, więc i duch przejawia się na inne sposoby, to całkowicie zrozumiałe. Starajmy się jednak sprawić, żeby kreowani przez nas mikronauci byli osobami, a nie jedynie postaciami fikcyjnymi. Osobami, a więc ludźmi mającymi świadomość teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Niezmienianie tożsamości wirtualnej przez wiele lat ma tę zaletę, że personalizacja ma miejsce. Mogę śmiało powiedzieć, że Andrzej Swarzewski jest osobą. A czy Wasz duch wytworzył osobę w świecie mikronacji?
Dziękuję za uwagę. Gorąco zapraszam do dyskusji!
Martwi mnie lekko brak komentarzy pod ostatnimi wykładami, ale jednak póki co nie poddaję się, choć brak informacji zwrotnej jest frustrujący. Po raz kolejny ośmielam się pojawić na Uniwersytecie Książęcym, którym chyba już mało kto się interesuje wobec ogólnej nieaktywności w Furlandii i Luindorze. Życzę naszemu rektorowi, ale i całemu Księstwu pokonania problemów i powrotu do aktywności.
Poznanie transcendentalne
Dzisiaj chciałbym powiedzieć słów kilka o badaniu naszej rzeczywistości. Już Immanuel Kant, którego uważam za prekursora współczesnej filozofii, zarówno jej wspaniałych przejawów, jak i manowców, radził, aby badać świat poprzez patrzenie nań transcendentalnie, a więc niejako wychylając się poza rzeczywistość. W przypadku naszego uniwersum jest to o tyle pozornie łatwe, że wszyscy przez większość czasu żyjemy w świecie innym, tzw. realnym. Stąd wynika patrzenie na mikroświat przez pryzmat realnych kategorii. Mówi się więc o zjawisku socjologicznym, o płaszczyźnie edukacji obywatelskiej, o hobby. Z pewnego punktu widzenia jest to prawda, ale my, mikrozofowie powinniśmy dążyć do stworzenia własnych kategorii poznawczych. Mikrozofia powinna stać się nauką samoświadomą, opracować własną gnoseologię i na jej podstawie metodę naukową. To trochę potrwa, nauki wyprowadzone poza obręb filozofii w następstwie pozytywizmu do dziś nie osiągnęły jej w pełni. Stąd mój postulat, by odnosić się (aczkolwiek w sposób krytyczny) do zdobyczy nauk realnych.
Granice wychylenia
Postulat transcendentnego badania mikroświata jest warty rozważenia i wprowadzenia w życie, co najmniej jako jeden ze sposobów dochodzenia do prawdy, ale najpierw trzeba rozważyć pułapki do których może nas to doprowadzić, a których chcemy uniknąć. Przede wszystkim powtórzę tezę, że mikroświat nie jest w żaden sposób upośledzony wobec świata realnego (rozwinąłem ją m.in. w pierwszym wykładzie na gruncie idealizmu platońskiego). A więc spojrzenie transcendentalne na mikroświat nie może być spojrzeniem oczami człowieka ze świata realnego. Świat realny nie jest punktem odniesienia, jest nim natomiast świat idei. Można wyznawać go w sposób religijny, ale nie jest to i nie może być przedmiot badań (co najwyżej samo zjawisko kultu z perspektywy religioznawczej). Natomiast, w moim przekonaniu do przyjęcia w ramach dyskursu naukowego jest definicja według której idee to sensy istotne pozostające w rzeczy lub zjawisku podczas tłumaczenia ich między specyficznymi językami poszczególnych uniwersów dyskursu. Należy więc przyjąć, że jeśli jakieś zjawisko występuje zarówno realnie, jak i wirtualnie (niekoniecznie pod tą są nazwą, a wręcz przeważnie pod inną), to o ile nie jest prostym skopiowaniem bez patrzenia na realia, mamy do czynienia z pewną ideą, archetypem. Spójrzmy choćby na wirtualną administrację i realne wojsko. W krajach rozwiniętych, cywilizowanych służą one dobru państwa i wypełniają wolę narodu przekazaną poprzez władze polityczne. W państwach niestabilnych same próbują narzucić swoją wolę, przeprowadzają zamachy stanu, zastraszają lud. Reprezentują ideę potężnej siły, którą można używać z rozsądkiem lub popędliwie.
Granice dystansu
W realnej psychologii przez całe lata powtarzano, że życie zawodowe należy bezwzględnie oddzielać od życia osobistego. Zupełnie ignorowano, że całkowite oddzielenie jednej połowy dnia od drugiej jest toksyczne, wręcz schizofreniczne. Uważam, że nawet do dystansu należy mieć odpowiedni dystans. Podobnie z mikronacjami. Z punktu widzenia świata realnego jest to hobby, inteligentna zabawa pozwalająca nam się rozwijać i spędzać czas z wartościowymi ludźmi. Ale nieustanne wtrącanie w dyskusjach w obrębie naszego uniwersum (prawie zawsze ze strony przegrywających dyskusję, niemających argumentów), że to tylko gra… i właściwie ‘mają to gdzieś’, nie jest zbyt merytoryczne. Tak daleki dystans, często z resztą udawany, jest niewłaściwy. Mikronacje są z pewnego punktu widzenia grą, zabawą, ale decydując się na udział akceptujemy siłą rzeczy jej zasady. Negowanie ich w wygodnych dla siebie momentach, próba przebijania trzeciej ściany, są to tylko oznaki niedojrzałości do udziału w mikroświecie.
Ayn Rand w czasie jednego z wywiadów powiedziała, że człowiek, który śmieje się ze swoich wartości lub z samego siebie jest potworem. Postuluję, by kreować swoje postaci z godnością, nie robić z nich oszołomów i nie używać mikronacji do kompensacji swoich realnych kompleksów. Nie jesteśmy w grze, nie wcielamy się doraźnie w postaci, ale poniekąd sami się nimi stajemy. Ten sam duch ludzki ze świata idei wciela się w osobę realną i osobę wirtualną. Rzeczywistości te różnią się w sposób zasadniczy, więc i duch przejawia się na inne sposoby, to całkowicie zrozumiałe. Starajmy się jednak sprawić, żeby kreowani przez nas mikronauci byli osobami, a nie jedynie postaciami fikcyjnymi. Osobami, a więc ludźmi mającymi świadomość teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. Niezmienianie tożsamości wirtualnej przez wiele lat ma tę zaletę, że personalizacja ma miejsce. Mogę śmiało powiedzieć, że Andrzej Swarzewski jest osobą. A czy Wasz duch wytworzył osobę w świecie mikronacji?
Dziękuję za uwagę. Gorąco zapraszam do dyskusji!