Kiedyś premier Scholandii nazwiskiem Radziecki wobec upadku demograficznego kraju zastanawiając się nad jego przeszłością rzucił pomysł o tym, by Scholandię przekształcić w sanatorium wypoczynkowe dla dreamlandzkich emerytów. Pomysł nie spotkał się z większym zainteresowaniem.
Chciałbym do tej idei jednak wrócić, oczywiście nie postulując całkowitego przekształcenia regionu w raj turystyczny dla dziadów. Co powiecie na to, by otworzyć u nas właśnie takie sanatorium, gdzie dzielilibyśmy się swoimi realnymi smętami, rozmawiali o prawdziwej polityce przy kufelku piwka i kiełbasce? Taka druga kawiarenka, tylko, że nasza, scholandzka!
Chciałbym do tej idei jednak wrócić, oczywiście nie postulując całkowitego przekształcenia regionu w raj turystyczny dla dziadów. Co powiecie na to, by otworzyć u nas właśnie takie sanatorium, gdzie dzielilibyśmy się swoimi realnymi smętami, rozmawiali o prawdziwej polityce przy kufelku piwka i kiełbasce? Taka druga kawiarenka, tylko, że nasza, scholandzka!