[WIELKA ŁOSOSIOWA] Podróż do Sarmacji

Lenno króla-seniora Aleksandra.
Awatar użytkownika
Aleksander
członek Rządu Królewskiego
Posty: 5984
Rejestracja: 1 sty 2017, 22:00
NIM: 435954
Herb: a13
Lokalizacja: Tauzen
Kontakt:

[WIELKA ŁOSOSIOWA] Podróż do Sarmacji

Post autor: Aleksander »

Hrabia Odwilży opierając się o balkonik czterokołowy stał na swoim ulubionym tarasie pieszcząc palcami dłoni nóżkę kieliszka do koniaku, nie zauważywszy, że bursztynowo-złoty płyn już się skończył, a w popielniczce zgasło baridajskie cygaro. Nie był zadowolony z nominacji ambasadorskiej i patrząc na spokojne o tej porze dnia morze wspominał czasy, gdy był obywatelem tego kraju. Niewyrażająca absolutnie żadnych emocji twarz króla-seniora skąpana była w srebrzystej poświacie pełnego księżyca, gdy na balustradzie tarasu przysiadła mewa. Dostrzegłszy ją cicho pstryknął palcami, by przywołać służącego.

- Wasza Królewska Mość? - jak spod ziemi wyrosła zgarbiona w uniżonym ukłonie sylwetka kamerdynera, gotowego zrealizować życzenie swojego chlebodawcy
- Niech Konrad zwróci mój bilet lotniczy - mruknął jakby od niechcenia
- Oczywiście - przytaknął służący - Czy swój bilet również mam zwrócić?
Były już monarcha pokręcił powoli przecząco głową. Gdy tylko Konrad zniknął z pola widzenia król-senior wzruszył ramionami.

Ostatecznie był prawnukiem Piotra Mikołaja, pierwszego księcia Sarmacji, wnukiem Jakoba, cesarza Teutończyków, a nadto emerytowanym królem Dreamlandu, a nadto i Scholandii. Oczywistym zatem było, że mając tak zarzucone kotwice genealogiczne w najstarszych państwach mirkoświata, dysponował potężną mocą magiczną, z której niechętnie korzystał. Przez chwilę księżyc skrył się za chmurami, podczas gdy szum morza dalej kołysał mieszkańców Wielkiej Łososiowej do snu. Gdy delikatna bryza przepędziła samotny obłoczek, blask księżyca oświetlał twarz młodego, trzydziestoparoletniego mężczyzny o ciemnych włosach, smagłej cerze i niebiesko-brązowych oczach.

Teleportuję się tam jutro - mruknął pod nosem sam do siebie, po czym przed siedzącą cierpliwie mewą pojawiła się ryba, zaś kieliszek trzymany w dłoni monarchy ponownie stał się pełny.
(-) Alexander, r.s.
Awatar użytkownika
Wojciech Bombina
Premier
Posty: 527
Rejestracja: 8 mar 2012, 00:07
NIM: 352373
Kontakt:

Re: [WIELKA ŁOSOSIOWA] Podróż do Sarmacji

Post autor: Wojciech Bombina »

Poza wątkiem narracji: Naprawdę fenomenalne! :D
baron Wojciech desłetudo Bombina Maxima
Awatar użytkownika
Aleksander
członek Rządu Królewskiego
Posty: 5984
Rejestracja: 1 sty 2017, 22:00
NIM: 435954
Herb: a13
Lokalizacja: Tauzen
Kontakt:

Re: [WIELKA ŁOSOSIOWA] Podróż do Sarmacji

Post autor: Aleksander »

Aleksander teleportował się wprost na opuszczony cmentarz w Trzyczaszkowie. Spojrzawszy na swojego Pateka skonstatował, iż jest odrobinkę przed czasem. Gdyby nie fakt, iż ukrywał swoją twarz pod kapturem czarnej bluzy z dyskretnym logo Ruchu Tauzen, do której założył pasujący dres bawełniany, też w kolorze czarnym i buty pasujące do całego anturażu, wnikliwy obserwator mógłby zauważyć, iż na jego twarzy rozczarowanie miesza się z niesmakiem. Ponieważ jego twarz była jednak zakryta, w tym wypadku czytelnik zdany jest li tylko na relację narratora. Przez jego umysł przebiegła tańcząc radośnie na aksonach myśl, iż jego przyszła rozmówczyni lubi tanie efekciarstwo. Rozszerzywszy granice swojej jaźni daleko poza swoje ciało zbadał okolicę i stwierdził, iż kobieta, na którą czeka najpewniej się spóźni, albowiem znajduje się w takiej odległości od miejsca spotkań, iż już nie zdąży, a oprócz tego zarejestrował jedynie obecność dwóch lisów kręcących się wokół śmietnika, rodzinki jeży tuptającej dookoła kranu do nalewania wody do kwiatków oraz sowę, która wypatrywała go siedząc na betonowym krzyżu. Dość sprzyjające warunki do tego typu spotkań.

- Cześć Oluś! - wesoły kobiecy głosik dał się słyszeć zza nagrobka - A zatem trafiłeś!
- Wiele rzeczy mogę zrozumieć - urwał, pokazawszy szerokim gestem dłoni na otoczenie - Ale pusty grób Daniela Łukasza to już lekka przesada - w tonie monarchy seniora dało się słyszeć przyganę.
- To tak dla fabuły - zachichotała rozmówczyni - To jest takie... - zawiesiła głos rozglądając się rozmarzonym wzrokiem po okolicy - Gotyckie! - wykrzyknęła rozbawiona.

Ponieważ twarz hrabiego Odwilży pozostawała w cieniu (pamiętacie kaptur? nadal tam jest), rozmówczyni najwyraźniej nie dostrzegła zniecierpliwienia na jego twarzy. Przyjrzawszy się osobie, na którą czekał stwierdził, iż ubrana jest w czarną szatę, przywodzącą na myśl imprezę halołinową organizowaną dla podstarzałych pracowników korpo gdzieś na tauzeńskim Mordorze. Nie przejmując się przy tym najzupełniej koniecznością zachowania konsekwencji w swoim stroju, dziewczyna ściskała w dłoni czerwonego hermesa.

- A ty nie miałeś przylecieć jutro? - zapytała nagle zaskoczona.
- Przylecę - mruknął niezrażony król-senior.
- Ale po co, skoro już tu jesteś? - zapytała zaskoczona.
- Chociażby po to, by mieć stempel w paszporcie - brwi Aleksandra uniosły się w geście zaskoczenia wobec tak jawnego okazywania dezynwoltury wobec procedur administracyjnych.
- Teleportujesz się z powrotem do Dreamlandu, żeby tu przylecieć? - rozmówczyni błysnęła rzędem białych zębów, ni to w geście politowania, ni to rozbawienia.
- Zasadniczo teleportuję się do samolotu, jak zacznie schodzić do lądowania - mruknął, po czym dodał, by uniknąć dalszego indagowania - Wszyscy będą myśleć, że tam siedzę, a potem każę im myśleć, że poszedłem do łazienki, z której wyjdę już in personam - zawiesił głos, po czym po chwili zawahania dorzucił - Nie lubię latać. Silniki są zbyt głośne.
- Równie dobrze mogłeś wszystkich zaczarować, że przyleciałeś osobiście, teleportować się wprost do ambasady i oszczędzić sobie tych wszystkich lotniskowych powitań - dziewczyna pokręciła głową.
- Lubię niepotrzebną pompę - powiedział, a na jego twarzy po raz pierwszy tego wieczoru pojawił się uśmiech - Ale dość tego pierdolenia - powiedział zniecierpliwiony - Masz? - wypalił nagle.
- Mam - zawahała się rozmówczyni - Naprawdę chcesz na TO wymienić kamień uzasadnienia?[1] - zapytała z niedowierzaniem
- To tylko kawałek skały - odparł rozbawiony król-senior - Kawałek betonu, najzwyklejszy śmieć, barachło, bez jakiegokolwiek znaczenia, któremu wy sami nadaliście wartość. Dla osoby posiadającej moc jest równie użyteczny, co proteza dla kogoś, kto ma obie nogi. To ludzie, którzy sami nie potrafią zdyscyplinować swojego umysłu potrzebują takich odpustowych artefaktów, by chociażby trochę liznąć świata, który mogliby bez problemu dostrzec, gdyby tylko otworzyli swoje oczy. Równie dobrze mogę dzisiaj kazać jabłku pisać apelacje, by stało się ono obiektem pożądania niezliczonych aplikantów i asesorów - Powiedział roześmiany, po czym rzucił w kierunku swojej rozmówczyni bryłką betonu zawiniętą w Kurier Grodziski.

[1] Kamień uzasadnienia to jeden z trzech artefaktów kultury ciprofloksjańskiej, przy użyciu których legendarni władcy Ciprofloksji wykonywali wymiar sprawiedliwości. Pozostałymi dwoma są czarny pozew oraz płaszcz przeciwuchyleniowy. Zgodnie z legendą artefakty te zostały złupione przez Surmeńców, którzy nie znając ich wartości po prostu wywieźli je do swojego kraju. Zgodnie z tradycją kamień uzasadnienia służył potem jako przycisk do papieru w pałacu któregoś z surmeńskich możnych. Los pozostałych artefaktów jest nieznany.
(-) Alexander, r.s.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hrabstwo Odwilż”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości