Tematyka Dreamlandu - Perspektywy na lata 2022-2027

[Andrzej]

Książę Andy Sky niejednokrotnie udowodnił mi, że jednak zdarza mu się nas czytać. Może powinien tutaj wpaść tytuł Arcyksiążęcy @Andrzej na naszą 25. latkę? W uznaniu niepodważalnych zasług dla dreamlandzkiego voyeuryzmu.

Myślałam, że ten tytuł arcyksiążęcy wpadł już dawno, ale jeśli tak nie jest, to rzeczywiście pełna zgoda.

Zdecydowanie!

[Maciej II]

Szczerze powiedziawszy, to trzeba by tu nareperować archiwa, bo ja sam już nie wiem, czy wpadł, czy nie wpadł

[Karolina Aleksandra]

Wpadł był, wiedziałam, że coś jest na rzeczy: viewtopic.php?p=90793&hilit=arcyksiążę#p90793

[Andy Sky]

Książę Andy Sky niejednokrotnie udowodnił mi, że jednak zdarza mu się nas czytać. Może powinien tutaj wpaść tytuł Arcyksiążęcy @Andrzej na naszą 25. latkę? W uznaniu niepodważalnych zasług dla dreamlandzkiego voyeuryzmu.

Czytam. I to dużo częściej niż mnie widać, trochę po tajniacku. A loguję się zwykle, gdy zdarzy się temat dla mnie interesujący, lub stricte prowokacyjny Do czegoś się pewnie mogę przydać. Ale ze mną jest jak ze starym dieslem na mrozie - nie tak łatwo odpalić Od czasu do czasu się udaje, aczkolwiek coraz rzadziej Czasy, kiedy mogłem się poświęcać już dawno minęły, podejrzewam ze bezpowrotnie. Jakby nie to, to już dawno bym Sch postawił na nogi wg. swojej wizji. A tak to mogę co najwyżej drobniejszymi pomysłami się zajmować. Zresztą akurat w Dreamlandzie nie zdarzyło mi się jeszcze złapać wiatru w żagle. Jak trochę powiewało (na samym początku), to Sch dryfowała w nieakceptowalnym dla mnie kierunku, toteż nie mogło się to udać. Aż dodryfowała do resetu, czytaj likwidacji.

Wracając do Dreamlandu. Podejście obecnego monarchy daje promyk nadziei. Niektórzy nawet coś próbują zrobić, ale Szanowni...dla mnie twórczość publikowana na forum staje się niewidoczna, nietrwała. Wszystko co tu zostanie umieszczone po pewnym czasie staje się przeźroczyste. Niby gdzieś jest, ale nikt nie wie gdzie. Dekrety, ustawy, spisy, historia i wiele, wiele innych dobytków - których nikt nie wytropi. A już na pewno nikt nowy. I nie ma się co temu dziwić, wszakże ten wynalazek służy dysputom, podtrzymywaniu życia. Ale już nie do tworzenia i utrzymywania infrastruktury czy charakteru kraju, czymkolwiek by on nie był. Dreamland ma być czymś w rodzaju portalu dla prezentacji specyficznych zainteresowań/wizji. Wszystko co będzie wplecione w strukturę strony będzie trwałe. Potrzeba swego rodzaju przemyślanego agregatora dla tych treści. Punkt startowy już jest, krok pierwszy wykonany, teraz potrzeba kolejnych...

Wpadł był, wiedziałam, że coś jest na rzeczy: viewtopic.php?p=90793&hilit=arcyksiążę#p90793

O proszę, dziękuję WKM. Jakoś ten post gdzieś żem niedostrzegł?/niezarejestrował? Sam nie wiem.

[Fryderyk Orański-Nassau]

Wracając do Dreamlandu. Podejście obecnego monarchy daje promyk nadziei. Niektórzy nawet coś próbują zrobić, ale Szanowni...dla mnie twórczość publikowana na forum staje się niewidoczna, nietrwała. Wszystko co tu zostanie umieszczone po pewnym czasie staje się przeźroczyste. Niby gdzieś jest, ale nikt nie wie gdzie. Dekrety, ustawy, spisy, historia i wiele, wiele innych dobytków - których nikt nie wytropi. A już na pewno nikt nowy. I nie ma się co temu dziwić, wszakże ten wynalazek służy dysputom, podtrzymywaniu życia. Ale już nie do tworzenia i utrzymywania infrastruktury czy charakteru kraju, czymkolwiek by on nie był. Dreamland ma być czymś w rodzaju portalu dla prezentacji specyficznych zainteresowań/wizji. Wszystko co będzie wplecione w strukturę strony będzie trwałe. Potrzeba swego rodzaju przemyślanego agregatora dla tych treści. Punkt startowy już jest, krok pierwszy wykonany, teraz potrzeba kolejnych...

Zgodzę się, aczkolwiek do realizacji to dosyć trudne. To trzeba chcieć się wgłębić w jakieś stare tematy. Ja szukałem ostatnio posta od Angusa Kaufmana to mimo prześledzenia wszystkich jego postów, no nie udało mi się znaleźć.

Do tego brakuje ludzi, brakuje energii, brakuje pomysłu. Widać na czym stanęła dyskusja o planie napraw. Na niczym w zasadzie.

Wpadł był, wiedziałam, że coś jest na rzeczy: viewtopic.php?p=90793&hilit=arcyksiążę#p90793

O proszę, dziękuję WKM. Jakoś ten post gdzieś żem niedostrzegł?/niezarejestrował? Sam nie wiem.

To ten sam, w którym przeoczyłem moją nobilitacje, także wstydu nie ma.

[Andy Sky]

Do tego brakuje ludzi, brakuje energii, brakuje pomysłu. Widać na czym stanęła dyskusja o planie napraw. Na niczym w zasadzie.

Proszę bez wrodzonego dreamlandzkiego malkontenctwa, Na pewno JKM coś tam nieekspozycyjnego pod maską dłube.

[Fryderyk Orański-Nassau]

Proszę bez wrodzonego dreamlandzkiego malkontenctwa, Na pewno JKM coś tam nieekspozycyjnego pod maską dłube.

Wypraszam sobie, jestem realistą i nazywam po imieniu co widzę.

[Antoni Moskwicz]

wojen wewnętrznych prowadzić nie mogą

Wojen jako działań militarnych nie, ale można poudawać jakieś sprzeczki na tle społecznym, historycznym. Tylko musi być o co. Na przykład konflikt Marchii Dhatar i Prefektury Małej Furii (jakkolwiek) wyszedł, bo był konflikt interesów i trzeba było kiwnąć palcem (nawet kilkoma!), by utrzymać się na stołku.

Poza tym właśnie, utrata terytoriów byłaby trudna do przełknięcia, a ewentualne zniszczenia musiałyby mieć odzwierciedlenie w narracji. Przy takich wojnach przydałby się arbiter albo ktoś inny, kto pomógłby egzekwować efekty takiej wojny. Niestety jest duże ryzyko pęknięcia drąga intrarektalnego u strony, która przegrała.
Chyba że wojna dla samej wojny, ale to wypali się jeszcze szybciej (o ile w ogóle się zahajcuje). Musiałoby być za coś albo po coś więcej, niż tylko machanie szabelką i łutututu z dzidy laserowej karabinków.

[Andy Sky]

wojen wewnętrznych prowadzić nie mogą

Wojen jako działań militarnych nie, ale można poudawać jakieś sprzeczki na tle społecznym, historycznym. Tylko musi być o co. Na przykład konflikt Marchii Dhatar i Prefektury Małej Furii (jakkolwiek) wyszedł, bo był konflikt interesów i trzeba było kiwnąć palcem (nawet kilkoma!), by utrzymać się na stołku.

Poza tym właśnie, utrata terytoriów byłaby trudna do przełknięcia, a ewentualne zniszczenia musiałyby mieć odzwierciedlenie w narracji. Przy takich wojnach przydałby się arbiter albo ktoś inny, kto pomógłby egzekwować efekty takiej wojny. Niestety jest duże ryzyko pęknięcia drąga intrarektalnego u strony, która przegrała.
Chyba że wojna dla samej wojny, ale to wypali się jeszcze szybciej (o ile w ogóle się zahajcuje). Musiałoby być za coś albo po coś więcej, niż tylko machanie szabelką i łutututu z dzidy laserowej karabinków.

Był już taki kraik, bodajże Kugaria się nazywała. Żywiąc się podbojami błyszczała chwilę na tle polskich mikro-państw, do czasu gdy się nie okazało że sił zabrakło, bo to multi...?
Zbyt dużo infrastruktury do takich tematów trzeba stworzyć żeby miały szansę na powodzenie.

[Karolina Aleksandra]

Pamiętam, gdy proponowałam wewnątrz KS rozwiązanie konfliktu o Awarę na zasadzie właśnie takiej wojny narracyjnej, zamiast narracji o tym, jak to Sarmacja wchodzi i wszystko przejmuje. Nikt się nie zgodził, właśnie z powodu jak wyżej: "bo jeszcze przegramy" ;)