Abdykacja?

[Detlef Tankwart]

Czy to mamy traktować jako zapowiedź rychłej abdykacji? Czy są już jakieś świeże przecieki kto jest w gronie papabili?

[Karolina Aleksandra]

Wydanie dekretu to jeszcze nie abdykacja. Jego Królewska Mość jeszcze chwilę zostanie z nami.

Niemniej jednak, rzeczywiście coś jest na rzeczy i istotnie, pierwsze przecieki już są. Może nie takie świeże, bo już od kilku dni trwa w kuluarach dyskusja, ale w skrócie: sytuacja jest jaka jest, każdy widzi. Nie ma życia, nie ma emocji. Trudno mi wyobrazić sobie, kto chciałby zostać następcą tronu i mógłby realnie pociągnąć Dreamland przez co najmniej kolejny rok, po drodze nie wypalając się z racji braku odzewu społeczeństwa. Tu potrzebny jest solidny koń pociągowy, który jednocześnie zachęci innych do podejmowania aktywności – i to aktywności innej niż tej z kategorii ringu bokserskiego.

Bez ogródek powiem, że moim zdaniem to czas na podejmowanie męskich decyzji. Jeśli w ciągu miesiąca na tym forum nie wykuje się sensowna wizja Królestwa, być może to moment, aby zgasić światło i zejść ze sceny, ustępując miejsca żwawszym mikronacjom.

Karolina Aleksandra, r.s.

[Aleksander]

Cóż, skoro wywołano nas do tablicy, to czujemy się w obowiązku odpowiedzieć. Tradycyjnie już zaczniemy od żartu i wskażemy, że już w pierwszej królewskiej proklamacji podnosiliśmy, że jesteśmy świadomi tego, że co ma swój początek musi mieć też i swój koniec. Zabrzmi to banałem z rodzaju popteologii, ale skoro się narodziliśmy, to musimy też i umrzeć. Rodząc się przygotowujemy się do własnej śmierci już w zasadzie od pierwszego dnia, tak samo jak w chwili wstąpienia na tron powinniśmy już przygotowywać się do abdykacji.

W istocie nosimy się z myślą, by tron opuścić. Nakładają się na to różne czynniki. Po pierwsze, i to jest najważniejszy czynnik, w moim realnym życiu nastał taki czas, iż chcę się ożenić i założyć własną rodzinę. Osiągnąłem zawodową stabilizację, a zatem mam najlepsze warunki do powołania na świat kolejnego pokolenia. Będzie to z pewnością priorytet, przy którym, i to jak się zdaje nie podlega dyskusji, wszelkie inne zobowiązania, a w tym w szczególności bycie głową wirtualnego państwa, muszą zejść na bok. Można by powiedzieć, iż niezależnie od stanu w jakim znajduje się Królestwo, do tej abdykacji i tak by doszło.

Po wtóre nasze panowanie, jakkolwiek przeplatane okresami wzmożonej aktywności, nie jest w stanie dać Dreamlandowi życia. Nie ukrywamy, iż naszą ambicją było wkroczenie na podium pod względem długości panowania. Tym niemniej czujemy się związani składaną przy objęciu tronu przysięgą i z tego powodu przedkładamy dobro powierzonego nam Królestwa nad zaspokajanie własnych ambicji. Z tego względu czas jest zrobić miejsce osobie, która zechce wziąć na siebie to dość niewdzięczne zadanie bycia monarchą. Ze swojej strony oferujemy, iż możemy służyć, na miarę oczywiście czasowych możliwości, radą i wsparciem naszemu następcy, a gdyby konieczność pokrycia kosztów domeny i serwera miałaby być poza zasięgiem naszego następcy, zobowiązujemy się pokryć te koszty w grudniu 2022 r. oraz w styczniu 2023 r., tak aby zapewnić względny komfort temu, kto nas zastąpi.

W trakcie pisania tej wypowiedzi zwróciliśmy uwagę na jeszcze jeden aspekt. To chyba jeden z nielicznych w postedwardiańskim Dreamlandzie przypadków, gdy sukcesja ma szansę nastąpić w miarę możliwości gładko i stopniowo, gdyż dotychczasowa praktyka była zgoła odmienna. W pewien sposób to kolejny aspekt, gdy doszło do zerwania ze zwyczajami poedwardiańskimi i znak, iż w pewnych aspektach powróciliśmy do czasu Starego Dreamlandu.

Oczywiście dopuszczamy też taką okoliczność, iż nie znajdą się chętny do kontynuacji tej zabawy. W takim przypadku jesteśmy zdania, iż jak śpiewał Perfect, lepiej będzie zejść ze sceny niepokonanym. Tym niemniej jesteśmy zdania, iż jesteśmy winni Dreamlandczykom prawo do wzięcia udziału w tej debacie i podejmowaniu decyzji o przyszłości Królestwa.

[OlaChojnacka]

być może to moment, aby zgasić światło i zejść ze sceny, ustępując miejsca żwawszym mikronacjom.

<chrząka>model mikrański maybe?<chrząka>

[Maciej II]

Hm, dopiero teraz zauważyłem, co prawda JKM próbował się ze mną usilnie kontaktować od dłuższego czasu, ale oddawałem 20 stron prozy pisanej i nie miałem czasu na rozmowy. Dobicie Dreamlandu misericordią to nie jest tak całkiem najgorszy pomysł.

[Aleksander]

Pozostając w temacie niskiej aktywności Królestwa pozwolimy sobie podrzucić odpowiednią statystykę przygotowaną przez Leocki Instytut Statystyk Międzynarodowych. Nie jest z nami tak źle, bo wynik 86 postów w kwietniu pozwolił nam przegonić nie tylko Unię Niepodległych Państw, co było dość oczywiste, ale także Bialenię, co budzi nasze szczere zaskoczenie.

[Ametyst I Dziecię]

No cóż, szczerze mówiąc w Bialenii też nastąpiła sytuacja, w której trzech członków kierownictwa państwa musi czasowo oddać realowi palmę pierwszeństwa, na co składają się różne realowe zobowiązania. Pewnie za jakiś czas sytuacja wróci do normy, więc nie traktujemy obecnego stanu rzeczy jak jakąś tragedię, co bardziej jak okres wytchnienia w celu nabrania sił.

[Andrzej]

już od kilku dni trwa w kuluarach dyskusja

Nie wiem, nie słyszałem.

[Karbiak to cwel]

Brzydziło mnie i nadal mnie brzydzi wywlekanie spraw realnych w świecie mikronacji. Wystąpienie Jego Królewskiej Mości traktuje jako wysoce niedojrzałe i swym zachowaniem dorasta do stóp niejakiemu Robercikowi Cz. z Sarmacji, który także publicznie na forum tłumaczył się wszem i wobec ze swych spraw rodzinno-realnych. Niejaka królówka sarmacka, Karolinka, również wtóruje temu, więc uważam, że należy wszystkich pokroju Cz., maciusiowo von Pohlowych, andrzejkowych i tych skarolinowanych istot sarmacko-trizondalskich, które wstrzyknęły do mikroświata ewidentną toksynę, należy pozbawić WSZYSTKICH PRZYWILEJÓW i przykładnie pojmać, a następnie ZDEGRADOWAĆ, bo jak widać na zamieszczonych obrazkach powyżej - ONI wciąż chcą uchodzić za patologiczny aparat naprawczy.

Ja ich ludźmi nigdy nie nazywałem, bo, wyżej wspomniani, obok ludzi nie leżeli i zawsze próbowali być nadludźmi. Zawsze ich wkurwiałem i prowokowałem, bo znałem ich algorytmy postępowania. Uważam, że ich zadufanie, hipokryzja i niepohamowanie w czynach histerycznych, bezmyślnych i przewrażliwionych powinno zostać czym prędzej zakończone.

Jeżeli uwarunkowaniem, dla którego coś ma istnieć, jest to, kto płaci za serwer i czy te osoby znają się w świecie realnym, dogadują się tam, wyprowadzają swoje dialogi na szczebel realny poprzez FACEBOOKI, realne rozmowy telefoniczne i na podstawie tego dochodzi do w v-kraju do jakiś sympatii czy antypatii, to uważam, że komuś się coś pomyliło i powinien zostać czym prędzej uznany za pomylonego.

Po co ma istnieć Dreamland, jak tworzy się Leocję, Biajenie, Sarmacje czy inne Unie, do których obywatele Dreamlandu tłumnie dołączają?? Niestety, zbyt poważnie się do mikronacji podchodzi, zbyt duże odwzorowanie świata realnego w mikronacjach następuje i uważam, że projekt "mikronacje" jako taki poszedł za daleko. Ludzie zaczęli chorować na umyśle i obawiam się, że jest to zauważalne dla tzw. przechodniów.

Dla Waszego dobra, radzę Wam skończyć z tym wszystkim, co do tej pory robiliście, życzcie sobie wzajemnie powodzenia i ja ze swojej strony życzę Wam, abyście nie zatruwali nikomu ŻYCIA swym bytem. Bo to, że Wy umiecie programować czy bawić się grafiką nie świadczy o tym, że Wy jesteście ludźmi. Świadczą o Was czyny, których dokonaliście WZGLĘDEM LUDZI będących w danym v-kraju oraz zamierzających doń przybyć. Skończcie z sobą RAZ NA ZAWSZE!

[matmax]

Jeśli chcemy dobijać Dreamland, to jeszcze zatańczmy na jego grobie. Jakimś cudem nadal według statystyk z Leocji jest tu z 15 osób, czego się absolutnie nie spodziewałem gdy stwierdziłem, że zerknę, co tu się wyrabia.

Charakterystyczną cechą Dreamlandu w mikroświecie zawsze było przeintelektualizowane pierdolenie. Jesteśmy bandą starych dziadyń, dziadów i osób dziadowskich, więc już aż tak pierdolić się nie chce, jak w młodości. Co jakiś czas przychodzi jednak iskra, która dawała nadzieję, że z tej geriatrii da się jeszcze coś wykrzesać.

Jest w tym wątku już Perfect, czas na Liroya feat. Edyta Bartosiewicz.

[Karbiak to cwel]

Jedyne, co ta geriatria potrafi to chwytać za pilocika i przerzucać na programy, które chcą oglądać. Jebać te kurestwo w mikronacjach zasiedziałe. Ja nie będę się rozdrabniał, choć i tak się już rozdrobniłem, że już nie wiem, gdzie mam się szukać. Ze strachu wszystkie DISCORDY przede mną pozamykali.

A propos tańców, to lecim z tematem:
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=yJi3E3fyEfk[/youtube]

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Fw8wq4daxxs[/youtube]

[matmax]

Jebać te kurestwo w mikronacjach zasiedziałe.

Ale wiesz, że sam też się zasiedziałeś?

[Karbiak to cwel]

Chyba w pierdlu i wybitnie dobrze mi tam było zdala od tych tępych ryjów.

[Aleksander]

Usunęliśmy realne nazwisko JKW Roberta Fryderyka, albowiem jak nam wiadomo, nie życzy sobie by nim się obecnie posługiwano.

[Maciej II]

Czy napisał je Arkadiusz Karbiak - tel. 721 875 267, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta?

[Aleksander]

Czy napisał je Arkadiusz Karbiak - tel. 721 875 267, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta?

Tak, w istocie był to Arkadiusz Karbiak - tel. 721 875 267, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta

Mamy tylko nadzieję, że dojeżdżanie do klienta nie myli się postaci znanej jako Arkadiusz Karbiak - tel. 721 875 267, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta z dojeżdżaniem klienta. Z drugiej strony być może taka metoda stanowiłaby o sukcesie osoby znanej jako Arkadiusz Karbiak - tel. 721 875 267, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta

[Maciej II]

W sensie, że według naszej oceny Arkadiusz Karbiak, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta, dostępny pod telefonem 721 875 267 to psychol, który upublicznia dane osób postronnych?

[Aleksander]

Tak, potwierdzam, iż Arkadiusz Karbiak, nauka języka angielskiego z dojazdem do klienta, dostępny pod telefonem 721 875 267 to psychol, który upublicznia dane osób postronnych.

[Detlef Tankwart]

To będzie ta abdykacja czy nie będzie?

[Andrzej]

Jak będzie, to będzie, a jak nie będzie, to nie będzie.