Z mojej perspektywy temat obrządku wirtualnego stanowi jedną z najciekawszych, bo i najbardziej kontrowersyjnych części wirtualnych kultów i religii. Problem jest dość łatwo dostrzec zwłaszcza w kontekście religii wzorowanych lub opartych na religiach rzeczywistych, a więc choćby przypadek Kościoła Rotriokatolickiego lub Zielonego Kościoła. Możemy natrafić tutaj na różne poziomy wrażliwości, pośród nie tyle samych instytucji, co samych kapłanów. Bo o ile moja ogólna, realowa, uczciwość i moralność, przedstawia problem, gdy pomyślę o rzeczywistej coniedzielnej mszy odprawianej przez wirtualnego kapłana, tak ten problem nie zdaje się być tak jaskrawym, gdy widzę odwzorowanie Saum, w pewien sposób nawiązujące do jednego z pięciu najważniejszych obowiązków każdego muzułmanina, stojącego właściwie na równi z katolickim obowiązkiem cotygodniowego uczęszczania w mszy świętej. Podobnie sprawa ma się z katolickim chrztem świętym oraz z muzułmańskim wyznaniem wiary. Ten najważniejszy dla obydwu religii obrząd, oznaczający pośród obydwu wspólnot jednoznacznie - włączenie się w ich szeregi, praktykowany jest jedynie w Zielonym Kościele, chrztów rotriokatolickich nigdy nie uświadczyłem w żadnej formie - być może z racji tego, że sam nigdy się temu do końca nie przypatrywałem, ani taka forma aktywności nigdy mnie nie interesowała. Wpływ mojego prawdziwego ja na moje wirtualne życie, ma na tyle duży wpływ na moją wrażliwość, że osobiście - nie widzę niczego złego w formie, w której Zielony Kościół praktykuje swój obrządek, niemniej dostrzegam również pewien dysonans, bo analogiczne elementy obrządku w Kościele Rotriokatolickim, niezwykle by mi wadziły. Od aktu chrztu do "markowania" swojego postu w temacie forumowym. Jak, mym zdaniem, całkiem słusznie zauważył Andrzej Swarzewski, religia wirtualna to tak naprawdę w całości forma i nie ma w niej krztyny wiary jako takiej, odgrywamy pewną sztukę, pewien teatr, w poszukiwaniu, być może, pewnych emocji lub w budowaniu pewnej wspólnoty opartej na wspólnych zainteresowaniach. Stąd też może taka, a nie inna popularność rotryzmu wśród wielu mikronautów - gdyż daje im on poczucie wspólnoty na wielu poziomach, poniekąd ponadnarodowo. Niemniej, w najlepszym przypadku, czczenie rotryzmu sprowadza się do powołania w stan kapłaństwa, uczestnictwa w studiach teologicznych i być może, publikowania ewangelii na każdy tydzień. Wspólnota Zielonego Kościoła nie jawi się być może jako tak interesująca dla większości, bo nie podąża ona w kierunku instytucjonalizacji i hierarchizacji religii, a budowaniu szeregu nawiązań do perspektywy szarego wiernego. Nie widać tam nastawienia zbytniego formalistycznego, nie ma tam, w porównaniu do rotryzmu, czego "zdobywać". Czy będąc jawnym oponentem obrządku bazowanego na katolickim, przy mojej neutralności względem, być może, dużo bardziej mimowolnych nawiązań do islamu, czyni mnie hipokrytą? Jak najbardziej. Ale ostatecznie, w sferze moralności, kto nim nie jest?
Dziękuję.