[Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Tytuły prasowe ukazujące się w Królestwie Dreamlandu i Scholandii, a także interesujące lub frapujące wrzutki z całego świata.
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

[Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Stanisław Dmowski »

Lumen, numer pierwszy, luty 2020

"Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza biblijno-naukowa,
polemika z judaizmem"


Wstęp

Gdy w 2006 roku w wieku 106 lat zmarł jeden z największych rabinów żydowskich, Jicchak Kaduri, wielu Żydów zamarło. Nie tylko dlatego, że do wieczności odszedł tak wybitny znawca Tory i kabały, ale dlatego, że obiecał ujawnić imię Mesjasza. Kaduri w ostatnich latach swojego życia wiele rozmyślał, miał przeróżne wizje, po których zdał sobie sprawę, że zna już odpowiedź na pytanie, które frapuje pokolenia żydowskie rozsiane po świecie. W liście, który odpieczętowano rok po śmierci znalazło się jedno imię… Jeszua.

On uwierzył, inni jednak cały czas tkwią w błędzie przez swój dogmatyzm, zacietrzewienie i uprzedzenie, w którym utwierdzają Żydów ich pisma jak Talmud. Czytając tych kilka wzmianek w nim (Talmudzie) zawartych na temat Jezusa natrafiłem na redakcyjne odwołanie do podania o życiu Chrystusa, zwanym תולדות ישו, czyli Historia Jeszu. Niniejsza praca będzie próbą przedstawienia argumentów z tej książki i polemiki z nimi zarówno na gruncie nauki jak i Pisma Świętego.
Niestety nie udało mi się odnaleźć żadnego polskiego wydania Toledot, skorzystałem zatem z angielskiego wydania z 1885 r. które poza oczywiście interesującą treścią ma jeden ciekawy walor, pisane jest dość archaicznym językiem, który dziś pewnie wywołałby wzdrygi u anglistów.


Geneza Toledot Jeszu.

Według dzisiejszych badaczy, tekst powstał ok. VI wieku n.e. w środowisku żydowskiej diaspory. Nie znaczy to jednak, że treść przedstawiona w dziele została wtedy wymyślona. Jan Iluk, wybitny znawca antyku i tekstów starożytnych uważa za kilkoma rabinami, m.in. za rabbi Szymonem Ben Azzaj, że już na przełomie I i II wieku w Jerozolimie przechowywany był i istniał tzw. rodowód Peloniego (1) tj. z hebrajskiego "szalbierza" , z którym utożsamiano postać Chrystusa. Opowieść funkcjonowała również w formie ustnej (Miszna) i bardzo szybko się rozpowszechniała, o czym świadczy fakt, że nawet platonicy w osobie Kelsosa z Aleksandrii próbowali atakować chrześcijaństwo, posługując się żydowskimi argumentami o nieprawym pochodzeniu Chrystusa i jego rzekomym czarnoksięstwie (2). Toledot zatem jest tylko zebraniem wszystkich krążących w środowiskach rabinackich opowiastek i historyjek. Książka zyskała w średniowieczu wielką popularność pośród społeczności żydowskich i stała się solą w oku chrześcijan. Przetrwała do naszych czasów dzięki rękopisom, tłumaczeniom (pierwszego dokonał w XIII wieku hiszpański dominikanin Martini a później w XVII wieku niemiecki historyk Wagenseil, pod ciekawym tytułem „Strzała Szatana”). Dziś wielu historyków neguje wpływ Toledot na diasporę żydowską, uznając je za mało znany pamflecik, wobec którego chrześcijanie są nazbyt przewrażliwieni. Przemilczają jednak fakt, że Toledot przetrwał do naszych czasów nie tylko za sprawą druku, lecz słowa. Josef Klausner, żydowski historyk, żyjący na przełomie XIX i XX wieku podaje, że pośród rodzin żydowskich, także na terenach polskich istniał zwyczaj czytania Toledot w Nittel Nacht (tłum. noc powieszonego), czyli w wigilię Bożego Narodzenia.(3)

Wynotowałem sobie kilka najważniejszych fragmentów w oparciu o które będę porównywał je z przekazem biblijnym jak i wiedzą naukową jaką dysponujemy. Pragnę nadmienić jednak dość ważną rzecz, która zmieni nasze spojrzenie na tą analizę: czytając Toledot nie powinniśmy traktować tego w kategoriach fikcji literackiej, rodzaju baśni czy ludowej opowiastki, lecz jako rozszerzenie przekazu żydowskiego zawartego w Talmudzie na temat Jezusa Nazarejczyka oraz zbiór opinii krążących już po jego śmierci w środowisku diaspor żydowskich na temat jego życia. Moją rolą zatem nie będzie docenienie kunsztu pisarskiego, jakie autorzy tego dzieła z pewnością zaprezentowali tworząc niniejszy paszkwil, lecz wytknięcie rozlicznych kłamstw, które po dziś dzień krążą po świecie i utwierdzają wielu w złych przekonaniach i poglądach, w tym przypadku żydowskich.


Imię.

W miarę rozszerzania się chrześcijaństwa w I wieku n.e. rosła również frustracja diaspor żydowskich, dla której kult „syna cieśli” uważającego się za równego Bogu był bluźnierczy. Wizerunek Jezusa jako oszusta, czarownika i zwodziciela stał się głównym nurtem myślenia w judejskich społecznościach, które niewątpliwie nienawidziły Chrystusa i starały się wymazywać jego imię z pamięci. Toteż w wypowiedziach rabinów tannaickich, amoraickich czy ich komentarzach nie znajdziemy żadnej informacji o Jeszui. Jego postać najczęściej ukrywano pod imionami: Ben Pantera, Ben Stada, Balaam, mamzer (z nieprawego łoża), Peloni (szalbierz) a chrześcijan zwano „minim” (określenie ma podobny zakres znaczeniowy, co mahometański „kafir”). W tym dziele zastosowano określenie Jeszu, które być może pozwala nam domyślić się o kogo chodzi, lecz jest zakamuflowanym oszczerstwem, słowo „yeshu”, czyli … jest akronimem liter oznaczającym „niech jego imię będzie zapomniane”.


Data narodzin Jeszu.

„w roku 671 czwartego tysiąclecia świata w dniach Janneusa króla, wielkie nieszczęście zdarzyło się dla wrogów Izrael”

Już samo określenie roku nastręcza pewnych trudności, według żydów świat rozpoczął się w roku 3761 BC, jeśli zatem na początku naszej ery świat liczył 3761 lat to rok 671 czwartego tysiąclecia będzie oznaczał rok 90 p.n.e. (różnica 10 lat wynika z innego kalendarza żydowskiego, w którym liczba dni w roku jest krótsza, ok. 354 dni). Rok ten pokrywa się zatem z panowaniem króla wskazanego w tekście. Janneus to Aleksander Janneusz, król judzki panujący 103-76 r. p.n.e. Następuje tutaj więc niemożliwy do pogodzenia rozdźwięk z ewangeliami, które narodziny Chrystusa umieszczają w okresie panowania Heroda Wielkiego (37-4 r. p.n.e.). Nie wiemy, czy autorzy wiedzieli o proroctwie Ks. Daniela 9,24 o 70-ciu tygodniach (4), które umieszczało przyjście Mesjasza na pierwszą połowę I wieku n.e., jeśli wiedzieli, mamy tu do czynienia z pierwszą próbą obalenia mesjaństwa chrystusowego, Jeszu z Toledot narodził się nie w porę!


Rodzice. Tajemnicza postać Pandery.
„Był pewien gnuśny i bezwartościowy rozpustnik o imieniu Józef Pandera z upadłego plemienia Judy. Był mężczyzną o pięknej sylwetce i rzadkiej urodzie, ale spędzał czas na rabunku i rozwiązłości. Mieszkał w Betlejem w Judei. Niedaleko mieszkała wdowa, która miała córkę o imieniu Miriam, o której kilkakrotnie wspominano w Talmudzie jako czeszącej kobiece włosy. Ta córka została zaręczona przez matkę bardzo czystemu, łagodnemu i pobożnemu młodzieńcowi o imieniu Jochanan.”
„Tak się stało, że Józef czasami przechodził obok jej domu i ją widział. Wtedy zaczął czuć do niej bezbożne pożądanie. Chodził tam i z powrotem, matka zapytała go: Co ci jest? On odpowiedział: Jestem szalenie zakochany w Miriam.”

Należy te fragmenty opisać w kilku punktach:

postać Pandery, według tekstu był on żołnierzem. Badacze i historycy, także żydowscy natychmiast zaczęli kojarzyć postać z odnalezioną w Niemczech inskrypcją nagrobkową opisującą niejakiego Tyberiusza Juliusza Abdesa Pantery. Dokładnie wskazano w niej, że zmarł on w wieku 62 lat, służył jako chorąży łuczniczej kohorty oraz pochodził z Sydonu. Łączenie tych dwóch osób moim zdaniem okazuje się bardzo ułomne, gdy weźmie się pod uwagę, że:

1. tekst jasno wskazuje, że Józef Pandera pochodził z plemienia judzkiego, miejsce urodzenia natomiast to Sydonia, czyli dzisiejsza Sajda w Libanie, imię Abdes wskazuje również na syryjskie pochodzenie
2. jeśli uznajemy, że rzeczone wydarzenia działy się w roku 90 p.n.e. to absurdem wydaje się uznawać, że jakiś Żyd mógł służyć w legionie rzymskim
3. w Bingen, czyli miejscu znalezienia nagrobka rzeczona kohorta Pantery stacjonowała w latach 17-69 r. n.e.(5), znaczy to zatem, że jeśli mielibyśmy do czynienia z tym samym Panterą, musiałby on żyć co najmniej lat 130 (!!!)
Pomimo tych faktów wielu historyków, rabinów autentycznie wierzy, że znaleźli ojca Jezusa a jednocześnie ogłasza, że nauka jest po ich stronie.


Miriam, można ją łączyć z ewangeliczną Maryją, zaślubiona Jochananowi, mieszkała z matką w Betlejem, zarówno Toledot jak i mnóstwo źródeł talmudycznych uderza w Maryję, nazywając ją nieczystą (w swoich tekstach głoszą to rabbi Eliezer Ben Hurcanos oraz rabbi Akiba Ben Josef, żyjący na przełomie I i II wieku). Eksponuje się tą nieczystość za pomocą dwóch symboli (powtarzających się w dziełach rabinackich, odsyłam do dzieł wyżej wymienionych rabbich): długich włosów oraz zawodu, jaki wykonywała tj. plotła warkocze i czesała włosy. Wielu rabinów imputuje Miriam, że jest nieczysta, bo 1) zdradziła narzeczonego z Panterą 2) uprawiała prostytucję. Są to niezwykle mocne oskarżenia, na których poparcie poza „pogłoskami” i tego typu pamflecikami nie ma żadnych podstaw


Jochanan, odpowiednik ewangelicznego Józefa, przedstawiono go w dobrym świetle jako pobożnego, młodego mężczyznę, jego narzeczoną była Maryja, był uczniem rabina Szymona Ben Szetach, autor w dalszej części tekstu wskazuje, że gdy Jochanan dowiedział się o zdradzie Maryi, ze wstydu przed ludźmi uciekł do Babilonu (daje się tu zauważyć jak oderwany od rzeczywistości jest ten fragment, w Babilonie rzeczywiście istniała kolonia żydowska, jednak po zburzeniu Jerozolimy, kiedy na wschód masowo zbiegli żydzi, autor w tym miejscu wymyśla).

W Ewangelii św. Mateusza czytamy:

"Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło."

Wspólna zatem jest jedna rzecz, obawa Józefa, że został zdradzony. W Ewangelii jednak Józefowi we śnie ukazuje się anioł, który zwiastuje, że dziecko od Boga pochodzi. W Toledot natomiast Jochanan za namową rabbiego Shetacha chce nakryć Maryję na kolejnej zdradzie, ze strachu jednak przed Panderą ucieka do Babilonu.
„verum ille non attendebat ad ejus verba sed desideria satisfaciebat at tum postea iter pergebat suum”
W tekście przedstawiono moment zdrady, angielscy autorzy nie przetłumaczyli jednak tego fragmentu na angielski, zostawiając treść w łacinie, argumentując to niezwykle obrzydliwym i bluźnierczym językiem. Po krótce z tłumaczenia, które zrobiłem wynika następujący ciąg zdarzeń: Pandera zakradł się do domu wieczorem i udawał jej męża Jochanana. Gdy Miriam spostrzegła się, że jej narzeczony nie przyszedł, Pandera wyznał jej miłość i zmusił do współżycia. Powyżej krótki cytat to ukazujący, resztę z dialogami pominąłem.

Podsumowując, autorzy wysuwają następujące zarzuty, rzeczywistym ojcem Jezusa nie jest Bóg, lecz mieszkający w Betlejem bandyta zwany Józefem Panderą. Zapałał on miłością do Miriam i zmusił do współżycia. Implikuje to zatem, że Jeszu jest bastardem, czyli dzieckiem z nieprawego łoża. Ta interpretacja bardzo podoba się wielu Żydom, którzy zakładają, że Mesjasz ma mieć pochodzenie królewskie, jest ona jednak znów nieprzystająca do faktów i nawet ojcowie Kościoła zdolnie ją zbijali na podstawie mnóstwa argumentów, wymienię dwa:
1. Na podstawie Mt, 26, 57-67 wiemy, że Jezus był postawiony i sądzony przed Sanhedrynem. Pwt 23,3 jasno przykazywało, że przed Sanhedrynem odpowiadali wyłącznie ludzie z prawego łoża. Świadczy to więc o tym, że kapłani uważali Jezusa za takowo urodzonego a zarzut o nierządnym pochodzeniu pochodzi z okresu późniejszego, gdy to rabini starali się deprecjonować postać Jeszuy na podstawie „obyczajówki”
2. Starożytni apologeci chrześcijaństwa wielokrotnie podkreślali, że przydomek Pantera nosił dziadek Jezusa a samo przypisywanie tego imienia mogło wynikać ze zniekształcenia określenia Jezusa jako syna Dziewicy tj. „ho Parthenou”. Wynika z tego wniosek, że cała historyjka o żołnierzu i jego perypetiach z Maryją ma tylko i wyłącznie na celu atak na boskie pochodzenie Chrystusa, atak na świętość Maryi (tak ważną zwłaszcza dla katolików) oraz atak na jego mesjaństwo, które ma się wyrażać poprzez wyjście z rodu Dawida.


Żródło mocy chrystusowej.

Żeby wyjaśnić, jak to się stało, że Chrystus był w stanie leczyć, wskrzeszać z martwych i rozmnażać chleb, autorzy musieli popuścić wodze swojej fantazji. Zachodzi tutaj pewna różnica z Talmudem, który podaje, że Jezus miał nadludzką moc dzięki pobytowi w Egipcie, gdzie nauczył się od tamtejszych kapłanów tajemnych zaklęć i posiadł przeróżne moce. Toledot tutaj przytacza inną historię, jest to jeden z dłuższych cytatów, jakie podaję, ale sądzę, że warto się z nim zapoznać:

"W tamtych czasach w świątyni znajdował się kamień, na którym widniało niewypowiedziane imię Boga. Gdy Dawid położył fundament, znalazł pewien kamień przy ujściu otchłani, na którym wyryto to imię, i wziąwszy je, złożył je u Świętego Świętych. Ale kiedy mędrcy obawiali się, że przypadkowi młodzi uczniowie mogą nauczyć się tego imienia i przynieść światu zniszczenie, którego nieszczęście może Bóg zabronić, stworzyli magią dwa bezczelne lwy i umieścili je przy wejściu do Świętego Najświętszego, jednego po prawej a drugi po lewej. Gdyby więc ktoś zbliżył się i nauczył ukrytego imienia, gdy odchodził, lwy ryczały, aby z przerażenia zapomniał je na zawsze. Teraz, gdy wiadomość, że Jeszu był bękartem, rozeszła się za granicę, opuścił on Górną Galileę i przybył potajemnie do Jerozolimy, poszedł do świątyni i tam nauczył się świętych liter. A kiedy zapisał ukryte imię na kawałku pergaminu i wypowiedział je, aby nie odczuwać bólu, rozciął ciało i ukrył tajemniczy pergamin. po tym, jak ponownie wypowiedział imię, zamknął ciało. Aby wejść do świątyni, trzeba było użyć magii i zaklęć, w przeciwnym razie jak najświętsi kapłani, potomkowie Aarona, pozwolili mu tam iść. Dlatego oczywiste jest, że Jeszu dokonała tego wszystkiego dzięki sztuce magii i mocy nieczystego imienia. Wychodząc z drzwi, lwy ryknęły i zapomniał imienia, wyszedł więc poza miasto i ponownie otworzył ciało, wyciągnął pismo, zbadał wszystkie postacie i uzyskał pełne imię.

Motyw ten do dzisiaj elektryzuje i pobudza do wyobraźni wszelakich kabalistów, masonów, hermetyczne i ezoteryczne organizacje, które zadają sobie trud poszukiwania Słowa, które przynosi bogactwo, uzdrawia i daje nadludzką moc. Do rzeczy jednak, występujący w opowieści kamień to tzw. ewen szetija, na nim wedle judaizmu opiera się świat, znajdował się on w wewnętrznej części świątyni jerozolimskiej, na nim także miał Abraham położyć swego syna, Izaaka na zabicie. Niewypowiedziane słowo zwane shem ha-mephorash (hebr. שם המפורש) to najprawdopodobniej tetragram, imię boskie z Wj 3,14 ( ה וה י).

Jeszu zatem podstępem wykrada ze świątyni imię, za sprawą którego może czynić cuda. Opowieść ta ma charakter wybitnie uspokajający dla Żydów, jej przesłanie brzmi następująco: nie ma obaw, Jezus nie jest istotnie żadnym synem Bożym, uzdrawia, czyni niesamowite znaki, bo zakradł się i nauczył imienia boskiego dostarczającego mocy, które pozostawił „narodowi wybranemu” Bóg. Gdyby kapłani tylko chcieli, mogliby robić to samo co Jezus, ale nie chcą i nie czują takiej woli Boga (sic!)


Śmierć.

Poprzedza ją oczywiście mnóstwo faktów jak uroczysty wjazd do Jerozolimy na ośle, uzdrowienie królowej Heleny (wedle autorów była ona żoną króla Jannaja, nijak to ma się jednak do faktów, prawdziwa królowa Judei miała na imię Salome, mamy zatem do czynienia z kolejną fikcyjną postacią), wywołanie przez Jeszu i jego zwolenników powstania w Galilei a także jego upadek. Przyczynił się do niego Jehuda isz Bartot, czyli Judasz. Namówiony przez faryzeuszy wystąpił przeciwko Jeszu, otrzymał od arcykapłanów dostęp do boskiego imienia, w decydującym pojedynku na lewitowanie Jeszu przegrał, został pozbawiony pergaminu z JHWH i przyprowadzony przez Jehudę i jednego z uczniów Jeszu, Gaissę przed Sanhedryn.

„Jeszu odpowiedział: moja krew przelana jest za śmiertelników, bo tak prorokowł Izajasz: I od jego ran jesteśmy uzdrowieni. Potem przyprowadzili Jeszu przed Sanhedryn, gdzie ogłoszono wyrok, że powinien zostać ukamienowany i powieszony. Tego samego dnia były przygotowania do szabatu, a także przygotowania do Paschy. Po zabraniu go na miejsce kary ukamienowali go na śmierć. Mędrcy rozkazali powiesić go na drzewie, ale nie znaleziono drzewa, które by go podtrzymywało, ponieważ wszystkie zostały złamane. Jego uczniowie, widząc to, zawodzili i krzyczeli, oto dobry Jeszu, którego żadne drzewo nie wytrzyma”


Opis śmierci chrystusowej zawarty w Toledot zgodny jest z linią talmudyczną i rabinacką. Interpretując zatem ten fragment, możemy rozłożyć na czynniki pierwsze całą narrację judaizmu na ten temat. Zatem:

- osądzenie Jeszu przed Sanhedrynem, sygnalizowałem ten fakt już wcześniej w mojej pracy, prawo rabiniczne na podstawie rzeczonego cytatu z księgi Powtórzonego Prawa stanowczo zakazywało przyprowadzania, osądzania przed Wysoką Radą osób z nieprawego łoża. Autorzy w tekście utrzymywali, że już od początku działalności Jeszu w Galilei, znane było saduceuszom jego pochodzenie z nierządu a mimo to został on przed tym organem postawiony, czyżby zatem postanowili dla osądzenia "występku" Jeszu złamać prawo boskie? Widać tu autorską niekonsekwencję, którzy na siłę starali się oczernić Jeszu, ich narracja jednak traci spójność.

- sposób śmierci, przemożny udział żydów, na dobry początek streśćmy przekaz ewangeliczny traktujący w tym: prokurator judejski Poncjusz Piłat po początkowym wahaniu, na skutek namowy arcykapłanów i nawoływaniu tłumu do uwolnienia Barabasza i skazania na śmierć, wydał go na śmierć przez ukrzyżowanie. Ukrzyżowanie kojarzy nam się typowo z rzymską metodą mordowania skazańców, błędnie, bo występowało też chociażby pośród Persów itp. Nie było to jednak sposób znany żydom, którzy uznawali cztery sposoby kary śmierci (6): powieszenie, spalenie, ścięcie mieczem, ukamienowanie (w późniejszym okresie dodano karę uduszenia, wobec przeciwników rabinów). W Toledot mamy do czynienia z ukamienowaniem. Karę tą wymierzano bałwochwalcom oraz bluźniercom, skazańca najpierw kamienowano a potem wieszano na słupie lub szubienicy za nogi (przyrównać tą pozę można do zwierzęcia wieszanego przez rzeźnika).

Autorzy zarówno Toledot jak i Talmudu zupełnie celowo wskazują, że Jeszu nie został skazany wedle rzymskiego sposobu, lecz wedle tego, nakreślonego w Torze (w Toledot dokonano tego także poprzez zabieg cofnięcia narodzin Jezusa o 100 lat, przed wejściem Palestyny w strefę wpływu rzymskiego). Tym samym biorą pełną odpowiedzialność za zamordowanie Jeszu, wymazując ze swej opowieści wstawki o "rzymskich pomocnikach". Jest to praktyka z żydowskiego punktu widzenia zupełnie zrozumiała, jeśli Jezus został uznany za bluźniercę i oszusta, należy zatem chlubić się i podkreślać decydującą rolę sług Tory w zabiciu tego, kto "plugawi imię boskie, podając się za jego syna".

Jeszcze wiele, wiele innych ciekawych fragmentów można doszukać się w Toledocie: negacji zmartwychwstania (ciało zostało wykradzione przez Judasza i zakopane w ogródku), przeniknięcia osoby Kefasa do "sekty" chrześcijan i jej kierowanie z polecenia arcykapłanów (fantazja żydowska nie zna granic). Należy powiedzieć, wiele powstało paszkwili na życie Chrystusa, żaden jednak nie zyskał takiej popularności pośród żydów jak właśnie Toledot i stał się (o zgrozo!) autentyczną podbudową dla ich negacji mesjaństwa Chrystusa.

1 Miszna, Jewamot, 4,13
2 Dzieło Kelsosa pt. "Prawdziwe Słowo" zaginęło, poglądy Kelsosa znamy z polemiki Orygenesa "Przeciw Celsusowi"
3 Josef Klausner, Das Leben Jesu nach jüdischen Quellen
4 Polecam w tym miejscu naprawdę rzeczową analizę znaczenia „danielowych tygodni” https://przyjdzpaniejezu.pl/proroctwo-d ... ygodniach/
5 Ovidiu Ţentea, "Cohors I Ituraeorum Sagittariorum equitata milliaria"
6 ks. P. Łabuda, Kara śmierci w przekazie Talmudu Babilońskiego
7 J. Iluk, Toledot Jeszu - Przekaz talmudyczny o Jezusie i chrześcijanach w żydowskiej recepcji
Hieronim Sieniawski
Posty: 7
Rejestracja: 21 lut 2020, 21:54
NIM: 312189
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Hieronim Sieniawski »

Na prośbę Wielebnego Stanisława Dmowskiego załączam moje tłumaczenie łacińskich słów z artykułu ("Verum ille non attendebat ad ejus verba sed desideria satisfaciebat at tum postea iter pergebat suum") - "Po prawdzie ten nie zwrócił uwagi na jej [Miriam] słowa, lecz uczynił zadość pożądaniu i przeto potem podążył swoją własną drogą".

Jednocześnie pozdrawiam miłośników łaciny :)
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Stanisław Dmowski »

Hieronim Sieniawski pisze: 22 lut 2020, 19:20
Na prośbę Wielebnego Stanisława Dmowskiego załączam moje tłumaczenie łacińskich słów z artykułu ("Verum ille non attendebat ad ejus verba sed desideria satisfaciebat at tum postea iter pergebat suum") - "Po prawdzie ten nie zwrócił uwagi na jej [Miriam] słowa, lecz uczynił zadość pożądaniu i przeto potem podążył swoją własną drogą".

Jednocześnie pozdrawiam miłośników łaciny :)
To już wiem, do kogo się zgłaszań w sprawie zagwozdek z łaciną. Dzięki, pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Stanisław Dmowski »

Praca spotkała się z żywym zainteresowaniem zarówno w Rotrii jak i Bialenii. Mnóstwo głosów pozytywnych i tylko dwa jak dobrze mnie poinformowano negatywne. Jak pisałem na forum rotryjskim, apologetyka jest taką gałęzią teologii, w której nie mogę z góry oceniać sporu, lecz muszę w nim zająć jedną ze stron sporu i starać się jej bronić wszelkimi środkami, najlepiej, by były to środki merytoryczne. Apologetyka ponadto musi przyjmować z wiary pewne wyjściowe paradygmaty. Te kilka dobrych słów motywują do napisania pracy doktorskiej, być może za niebawem...

Mogliśmy się dowiedzieć o tym chociażby, że w mikronacjach nie powinno się pisać o katolicyzmie (bo to takie powszechne, lepiej pisać o islamie, bo jest egzotyką), że zostały przekroczone pewne granice (mówi to "kobieta", która wyzywała mieszkańców Rotrii od pedofilów), że pisanie pod tezę jest stalinowskie (piszący te słowa "profesor" widocznie nie pisał jeszcze żadnej pracy) a nauką jest tylko to, co poznane w sposób empiryczny (czyli krótko mówiąc chociażby politologię, tak często studiowaną przez mikronautów do hoboka). Ogólnie po młodzieżowemu masakra. Broń nas Boże od takich intelektualistów!
Awatar użytkownika
Andrzej P Ordynski
Posty: 390
Rejestracja: 9 gru 2010, 13:34
NIM: 479233
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Andrzej P Ordynski »

Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 12:59 piszący te słowa "profesor"
O, takie negowanie dorobku strony przeciwnej też jest charakterystyczne właśnie dla stalinowców i IPN-owców. "He, he, burżuazyjna nauka", "he, he, chyba z wyższej szkoły marksizmu-leninizmu".
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 12:59 nauką jest tylko to, co poznane w sposób empiryczny
Nie padły takie słowa. Próbuje Pan zastosować sofizmat rozszerzenia, czyli tzw. atakowanie chochoła. Krytyka nie dotyczy nauk empirycznych, ani nawet całej teologii, ale nienaukowego języka, który pasuje do broszurek propagandowych, a nie prac naukowych. Zacytuję: " tkwią w błędzie przez swój dogmatyzm, zacietrzewienie i uprzedzenie, w którym utwierdzają Żydów ich pisma jak Talmud" oraz "wytknięcie rozlicznych kłamstw, które po dziś dzień krążą po świecie i utwierdzają wielu w złych przekonaniach i poglądach, w tym przypadku żydowskich"

Nie mówię już o tym, że mamy tu do czynienia ze słabo skrywanym antyjudaizmem, który z resztą mnie nie dziwi, bo znam Pańskie niewybredne wypowiedzi również o muzułmanach. Jest Pan zwyczajnie nietolerancyjny i usiłuje do tego dorobić ideologię. Nie taki jest cel nauki.
prof. Andrzej Płatonowicz Ordyński
Awatar użytkownika
Jarek Wawrzyniak
Posty: 487
Rejestracja: 28 sie 2018, 08:57
Numer GG: 66334811
NIM: 970608
Lokalizacja: Agendart
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Jarek Wawrzyniak »

Miałem okazję czytać Biblię oraz słuchać ludzi, którzy badają czasy przed i po Chrystusie. Wielu poddaję w wątpliwość część słów w Biblii, jednak tyle tysięcy lat nie daje szans utożsamiania się z nimi, bo wiele śladów pozostaje tylko hipotezą.

Ale tematem tutaj głównym to naród żydowski oraz ich święte księga. Otóż naród żydowski, jak można czytać w Biblii, od czasów wyprowadzenia ich przez Mojżesza z Egiptu, zaczął przeklinać Boga zaraz po przejściu przez Morze Czerwone. Trwało to przez tysiące lat do narodzin Chrystusa. Jeszcze większa złość Żydów była, gdy Juda, który był ukochany przez Boga, jego lud bluźnił Bogu czego wyrazem była niewola w Babilonie za czasów króla Nebukadnesara.
Zmierzam do tego że Żydzi celowo zmieniają fakty, bo te opisane w starym jak i nowym testamencie są dla nich niewygodne. To naród podłości i zdrady, a jednak cały czas Bóg przez usta proroków do nich mówi " nawróćcie się, a ocalicie swoje życie".

Poddaję w wątpliwość czy słowa, które Żydzi głoszą są prawda, a raczej nie mam co do tego wątpliwości.

Gratuluję pracy, ciekawa i warta uwagi.
Jarosław von Wawrzyniak>>
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Stanisław Dmowski »

Andrzej Swarzewski pisze: 23 lut 2020, 14:18 O, takie negowanie dorobku strony przeciwnej też jest charakterystyczne właśnie dla stalinowców i IPN-owców.
Słyszeć takie słowa od kogoś, kto ma na portrecie majora KBW (i jak się domyślam po linii myślenia uważa ją za autorytet w kwestii filozofii) to ciekawa rzecz.
Andrzej Swarzewski pisze: 23 lut 2020, 14:18 Jest Pan zwyczajnie nietolerancyjny i usiłuje do tego dorobić ideologię.
Czy mam po tych słowach umrzeć? Może zaprzestać pisania?

Do rzeczy jednak, nie zrozumiał Pan i nadal nie rozumie, na czym polega apologetyka. Opiera się ona na obronie pewnych założeń poprzez ukazanie błędów logicznych, poznawczych drugiej strony. W niniejszej pracy postawiłem sobie za cel ukazać oderwanie od rzeczywistości autorów i poniekąd również twórców jednej z tych książek, która ukształtowała w decydujący sposób dzisiejszy judaizm (stwierdzam tą analogię na podstawie stosowania tych samych argumentów w obu pracach). Ustawiłem się w pozycji obrońcy wizerunku Chrystusa ukazanego w Nowym Testamencie i temu też analizowałem poszczególne cytaty pod względem ich zgodności zarówno z niektórymi zagadnieniami nauki jak i Biblii (oczywiście skracałem z uwagi na długość pracy).

W pracy przedstawiono spojrzenie żydowskie na osobę Jezusa z Nazaretu, które zamyka się w skrócie w takim stwierdzeniu: "zrodzony z legionisty i dziwki Jezus, czarownik powieszony na szubienicy przez żydowskiego króla". Już samo pomyślenie, że tak uważa wielu historyków, głównie żydowskich mrozi krew w żyłach. Dokonałem dość pobieżnej dekonstrukcji tego mitu, który do dziś wywołuje uprzedzenie. To zatem jest antyjudaizm? Nie, to jest stwierdzenie prawdy. Ze smutkiem to stwierdzam, ale aspiruje Pan do roli naukowca kneblującego naukę, bo widocznie nie w smak jest Panu jakakolwiek krytyka. Historyk z kartą opozycyjną opisujący komunizm? Jakże to, to antykomunizm, on nie może pisać prawdy, nienawiść przez niego przemawia. Jestem ciekaw, czy jest Pan konsekwentny w swoich poglądach i w przypadku książek nacechowanych antykatolicyzmem również potępia Pan takowe nastawienie.

Należy tak ugryźć ten temat, wskazałem we wstępie, że żydzi kierują się zacietrzewieniem i uprzedzeniem - uważam tak chociażby na podstawie lektury tekstów źródłowych, w których to nie podejmuje się jakiejkolwiek próby obalenia interpretacji ewangelicznej zgodnie z którą Chrystus jest Mesjaszem, opiera się natomiast osądy na takich legendach i mitach, których to jeden z przykładów był przedmiotu mojej pracy. Podkreślam, że argumenty strony przeciwnej nie wytrzymują próby krytyki i to nie tylko ja tak uważam, lecz wielu znawców tematu. Snuję teraz takie gdybanie: gdyby judaizm i islam poddano solidnej oświeceniowej krytyce, te systemy rozleciałyby się w pył, ale tak się nie stało.

Szafuje Pan tu jakimiś sofizmatami, próbuje wraz z innymi wyznaczać, czym się powinno zajmować w mikronacjach, co jest pracą naukową a w rzeczonej podanej mi przez kogoś dyskusji bialeńskiej zbłaźnił się Pan niesamowicie tym stwierdzeniem, że prace powinny się opierać na obiektywnej i rozumowo poznawalnej prawdzie. Dobrze to uwydatnił p. Medycejski, aż byłem zdziwiony celnością osądu. To nie trzeba pisać profesor przez cudzysłów z pobudek stalinowskich, wystarczy poczytać takie głupoty i znana będzie wartość tytułów naukowych. Tak profesorowi nie przystoi.

I na koniec, wskazał Pan, że w pracy znajdują się nieuargumentowane i irracjonalne tezy. Proszę podzielić się konkretnie, które a nie kręcić coś o antyjudaizmie, bo uznam, że rzeczona krytyka pracy nie opiera się na argumentach, lecz zwykłej antypatii, zarówno do mojej osoby jak i do poglądu, którego broniłem.
Awatar użytkownika
Andrzej P Ordynski
Posty: 390
Rejestracja: 9 gru 2010, 13:34
NIM: 479233
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Andrzej P Ordynski »

Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 Słyszeć takie słowa od kogoś, kto ma na portrecie majora KBW (i jak się domyślam po linii myślenia uważa ją za autorytet w kwestii filozofii) to ciekawa rzecz.
Baumana cenię jako wybitnego krytyka ponowoczesności, a nie majora KBW. Pan chyba nie do końca rozumie, co się liczy w nauce. Gdy oceniam Baumana jako intelektualistę, to biorę pod uwagę napisane przez niego pracę, a nie kontrowersje z młodość. Kiedyś wdałem się z jakimś antykomunistą w krótką rozmowę o Baumanie i ten stwierdził, że nie musi czytać jego książek, żeby mieć negatywne zdanie o nim jako o socjologu. Coś tu jest głęboko nie w porządku w takim pochodzeniu do myślicieli. Mogę być i jestem po zupełnie przeciwnej geopolitycznej stronie niż Mahan i Spykman, ale nie zmienia to faktu, że szanuję ich dokonania w rozwój tej dziedziny.
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 Czy mam po tych słowach umrzeć? Może zaprzestać pisania?
Proszę pisać jak najwięcej, ale nie nazywać tego nauką.
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 Do rzeczy jednak, nie zrozumiał Pan i nadal nie rozumie, na czym polega apologetyka. Opiera się ona na obronie pewnych założeń poprzez ukazanie błędów logicznych, poznawczych drugiej strony. W niniejszej pracy postawiłem sobie za cel ukazać oderwanie od rzeczywistości autorów i poniekąd również twórców jednej z tych książek, która ukształtowała w decydujący sposób dzisiejszy judaizm (stwierdzam tą analogię na podstawie stosowania tych samych argumentów w obu pracach). Ustawiłem się w pozycji obrońcy wizerunku Chrystusa ukazanego w Nowym Testamencie i temu też analizowałem poszczególne cytaty pod względem ich zgodności zarówno z niektórymi zagadnieniami nauki jak i Biblii (oczywiście skracałem z uwagi na długość pracy).
Zrozumiałem na pewno, że uprawiana przez Pana apologetyka nie jest nauką. Ciężko z resztą popełniać błędy poznawcze przy stwierdzaniu boskości Jezusa z Nazaretu, bo to jest całkowicie niemożliwe i nie wchodzi w zakres kompetencji nauki. Napisana przez Pana praca może być wartościowa dla katolików (chociaż, z tego co wiem, od kilkudziesięciu lat praktykuje się dialog z judaizmem, a nie konfrontację). Gdyby poruszył Pan ten ciekawy temat w inny sposób, z obiektywnej perspektywy religioznawstwa, tudzież historii religii, wiwatowałbym w pierwszym rzędzie i prosił o bis.
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 W pracy przedstawiono spojrzenie żydowskie na osobę Jezusa z Nazaretu, które zamyka się w skrócie w takim stwierdzeniu: "zrodzony z legionisty i dziwki Jezus, czarownik powieszony na szubienicy przez żydowskiego króla". Już samo pomyślenie, że tak uważa wielu historyków, głównie żydowskich mrozi krew w żyłach. Dokonałem dość pobieżnej dekonstrukcji tego mitu, który do dziś wywołuje uprzedzenie. To zatem jest antyjudaizm? Nie, to jest stwierdzenie prawdy. Ze smutkiem to stwierdzam, ale aspiruje Pan do roli naukowca kneblującego naukę, bo widocznie nie w smak jest Panu jakakolwiek krytyka. Historyk z kartą opozycyjną opisujący komunizm? Jakże to, to antykomunizm, on nie może pisać prawdy, nienawiść przez niego przemawia. Jestem ciekaw, czy jest Pan konsekwentny w swoich poglądach i w przypadku książek nacechowanych antykatolicyzmem również potępia Pan takowe nastawienie.
W ogóle nie podobają mi się książki, które są nastawione "anty", bez próby zrozumienia. I judaizm, i komunizm, i wszystkie inne religie oraz ideologie należy przede wszystkim zrozumieć. Powinno się zanalizować, jaki był powód ich powstania oraz zajmowania poszczególnych stanowisk. Zajmowanie pewnej perspektywy jest nieuniknione, bo każdy żyje w jakiejś przestrzeni geopolitycznej (geopolityka), należy do jakiegoś narodu (historia), wyznaje lub nie jakąś religię (religioznawstwo), ale współcześni filozofowie nauki nie mają wątpliwości, że Kant miał rację pisząc o podmiocie transcendentalnym. Poznanie naukowe powinno odnosić się do świata obecnego w czasie i przestrzeni. Chrześcijaństwo i judaizm są religiami, a nie naukami, bo do takiego poznania się nie odnoszą. Pisma religijne nie są źródłem takiego poznania.
W żadnym wypadku moim celem nie jest kneblowanie nauki. Nie wszystko jednak jest nauką. To nie wartościowanie, to stwierdzenie faktu.
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 Należy tak ugryźć ten temat, wskazałem we wstępie, że żydzi kierują się zacietrzewieniem i uprzedzeniem - uważam tak chociażby na podstawie lektury tekstów źródłowych, w których to nie podejmuje się jakiejkolwiek próby obalenia interpretacji ewangelicznej zgodnie z którą Chrystus jest Mesjaszem, opiera się natomiast osądy na takich legendach i mitach, których to jeden z przykładów był przedmiotu mojej pracy. Podkreślam, że argumenty strony przeciwnej nie wytrzymują próby krytyki i to nie tylko ja tak uważam, lecz wielu znawców tematu. Snuję teraz takie gdybanie: gdyby judaizm i islam poddano solidnej oświeceniowej krytyce, te systemy rozleciałyby się w pył, ale tak się nie stało.
Gdyby chrześcijaństwo poddano solidnej oświeceniowej krytyce, również rozleciałoby się w pył. Religia stanowi uniwersum dyskursu zupełnie oddzielne od nauki, w inny sposób odbiera rzeczywistość i to jest w porządku. Bliski mi Gilbert Durand w ogóle uznał, że te (i inne) uniwersa są równoważne. Ale nic nie zmieni faktu, że udowadnianie, że jedni wyznawcy irracjonalnego systemu są zacietrzewieni i uprzedzeni, a inni zwolennicy podobnego systemu wyznają niezaprzeczalną prawdę, to nie nauka. Niczego to chrześcijaństwu nie ujmuje, nauka nie potrafi odpowiedzieć na wiele pytań i zrozumiałe jest szukanie innych odpowiedzi. Powtórzę jednak raz jeszcze, że to nie nauka, nie mieszajmy pojęć.
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 Szafuje Pan tu jakimiś sofizmatami, próbuje wraz z innymi wyznaczać, czym się powinno zajmować w mikronacjach, co jest pracą naukową a w rzeczonej podanej mi przez kogoś dyskusji bialeńskiej zbłaźnił się Pan niesamowicie tym stwierdzeniem, że prace powinny się opierać na obiektywnej i rozumowo poznawalnej prawdzie. Dobrze to uwydatnił p. Medycejski, aż byłem zdziwiony celnością osądu. To nie trzeba pisać profesor przez cudzysłów z pobudek stalinowskich, wystarczy poczytać takie głupoty i znana będzie wartość tytułów naukowych. Tak profesorowi nie przystoi.
Nie chcę wyznaczać czym powinno się zajmować. Powtórzę raz jeszcze, że temat mnie interesuje, bo interesuje mnie religioznawstwo. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby napisał Pan tę pracę intersubiektywnie, biłbym brawo. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby opublikował Pan to jako artykuł, a nie pracę naukową. Wówczas nie zgadzałbym się z treścią, ale uznałbym, że po prostu takie prawa rządzą tym uniwersum dyskursu. Podtrzymuję natomiast opinię, że nauka powinna opierać się na prawdzie obiektywnej i rozumowo poznawalnej, taki jest cel. Każda dziedzina zajmuje się ustalaniem prawdy na ustalonym odcinku, czasem jest to rzeczywistość fizyczna, czasem społeczna, ale zawsze obowiązuje obiektywizm. Są weryfikowalne teorie i jest próba ich weryfikacji. Jeśli falsyfikacja się uda, od teorii się odchodzi. Tak nie jest z Pismem Świętym traktowanym jako prawda objawiona, bo w stosunku do iluminacji nie można dokonać weryfikacji.
Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12 I na koniec, wskazał Pan, że w pracy znajdują się nieuargumentowane i irracjonalne tezy. Proszę podzielić się konkretnie, które a nie kręcić coś o antyjudaizmie, bo uznam, że rzeczona krytyka pracy nie opiera się na argumentach, lecz zwykłej antypatii, zarówno do mojej osoby jak i do poglądu, którego broniłem.
Sama boskość Jezusa jest nieuargumentowana (a wręcz nieuargumentowalna) i irracjonalna (nie doszło do niej na drodze rozumowania). To nie Pańska wina, o ile można rozważać filozoficznie istnienie Absolutu, to nie można stwierdzić naukowo, że Mojżesz, Jezus lub Mahomet byli Bożymi wysłannikami. W niczym to ich nie umniejsza, ja sam lubię czasem poczytać dzieła mistyków, czy to historycznych, czy nawet współczesnych. Jednak mistyczne wizje nie mogą stanowić podstawy nauki, nie mogą zostać uznane za paradygmat. Można je jedynie analizować jako pewien wytwór kulturowy, przejaw ducha ludzkiego.
prof. Andrzej Płatonowicz Ordyński
Awatar użytkownika
Aleksander
król-senior
Posty: 5756
Rejestracja: 1 sty 2017, 22:00
NIM: 435954
Herb: a13
Lokalizacja: Tauzen
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Aleksander »

Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12
Andrzej Swarzewski pisze: 23 lut 2020, 14:18 O, takie negowanie dorobku strony przeciwnej też jest charakterystyczne właśnie dla stalinowców i IPN-owców.
Słyszeć takie słowa od kogoś, kto ma na portrecie majora KBW (i jak się domyślam po linii myślenia uważa ją za autorytet w kwestii filozofii) to ciekawa rzecz.
Dajcież już spokój Baumanowi. Ja osobiście w ogóle nie przepadam za nim jako socjologiem, ale potrafię uszanować to, że jednak jest to jedno z nielicznych polskich nazwisk, które we współczesnej socjologii się liczą. Zamiast cieszyć się z tego, że naszego rodaka traktowano z uznaniem, to wyciągamy mu stalinowską młodość.

Kto za małolata nie zrobił żadnej głupoty, niech pierwszy rzuci kamieniem. Najlepiej w sektor gości.
(-) Alexander, r.s.
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Stanisław Dmowski »

الوـس pisze: 23 lut 2020, 21:37 Kto za małolata nie zrobił żadnej głupoty, niech pierwszy rzuci kamieniem.
No tak, ktoś za młódu zrobił dzieciaka, inny zawalił studia a tamten mordował partyzantów po lasach. Nie wyciągajmy młodości...
Awatar użytkownika
Aleksander
król-senior
Posty: 5756
Rejestracja: 1 sty 2017, 22:00
NIM: 435954
Herb: a13
Lokalizacja: Tauzen
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Aleksander »

A partyzanci w tych lasach biegali z koszyczkiem pełnym maszkietów dla babci podskakując i śpiewając hej-ho, a w przerwach opatrywali ranne leśne zwierzątka.

Sory, ale to byli zwykli bandyci. Do bandytów, którzy z bronią terroryzują ludzi, którzy próbują podźwignąć kraj ze zniszczeń wojennych należy strzelać.
(-) Alexander, r.s.
Awatar użytkownika
Andrzej
Król Dreamlandu i Scholandii
Posty: 2879
Rejestracja: 10 maja 2017, 16:19
NIM: 283468
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Andrzej »

https://www.sefaria.org/sheets/51928?lang=bi

https://www.ancientjewreview.com/articl ... eshu#_ftn5
Toledot Yeshu is a decidedly non-rabbinic counter-narrative and satire of the foundational story of Christianity, which likely originated in the late antique or early medieval period. It probably circulated orally for centuries before being transcribed in various places and times. A version of it was already known to the archbishop Agobard of Lyons in 827 CE, who complained of the Jews’ public and aggressive use of such vitriol to influence potential Christian converts’ attitudes towards Jesus. According to some late medieval sources, it was a Jewish custom to read Toledot Yeshu on Christmas Eve.
Toledot Yeshu sheds light on an important aspect of Jewish-Christian relations. In this case, given narratives of Jewish powerlessness and lack of agency, Toledot Yeshu reveals some of the ways that Jews mocked, resisted, and subverted hegemonic narratives of the Christian world around them. Thus, it serves as an important corrective to the lachrymose theory of Jewish history.

Many scholars prefer to avoid discussion of Toledot Yeshu, which recalls uncomfortable periods of history when relations between Jews and Christians were antagonistic. Unfortunately, such avoidance of history has disastrous consequences. I would argue that it is the parts of our history that we refuse to look at that pose the most danger to us. Avoidance of historical shortcomings encourages complacency, displacement of responsibility, and lack of sensitivity to others. It is when we confront the difficult parts of our shared history that we can come to terms with why people needed such mockery and why others might employ such rhetoric against them, understanding the historical violence and prejudice that shaped this text. It is only when we confront that part of the human spirit that loves to degrade the other that we can invite in more enlightened responses.

In these dreary winter days, let us invite in the light, especially to the most difficult parts of our histories.
Andrzej, przedostatni (?) król Dreamlandu i Scholandii
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Stanisław Dmowski »

Miś pisze: 24 lut 2020, 13:23 ...
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem ten angielski, ale jeśli idzie o pierwszy fragment, doszedłem dokładnie do tych samych wniosków, jeśli o drugi też się zgadzam, wielu badaczy albo to podanie przemilcza albo deprecjonuje jego wpływ przez co bardzo tracą wzajemne relacje. Wskazałem nawet w tekście, że z punktu widzenia żydowskiego taka linia ataku jest jak najbardziej zrozumiała, po prostu się z nimi nie zgadzam, lecz nie demonizuje ich, jak wielu bardziej radykalnie myślących. Dla ciekawostki, praca wróciła w nowożytności do popularności przy okazji polemiki z nią Marcina Lutra, który w swoim życiu nie ukrywał swojej niechęci do żydów i jak wskazuje wielu naukowców, ten luterański antysemityzm został niejako wybudzony ze snu za sprawą narodowego socjalizmu w Niemczech...

Niemniej jednak cieszę się, że jakaś dyskusyjka się wywiązała...
Awatar użytkownika
Ametyst I Dziecię
Posty: 341
Rejestracja: 4 lip 2016, 15:57
NIM: 277148
Herb: https://kustosz.stempel.org.pl/1018/996 ... 129281.png
Lokalizacja: Hirschberg-Joksopolis / Wolnograd
Kontakt:

Re: [Lumen] Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia, analiza. [02,p/j]

Post autor: Ametyst I Dziecię »

Stanisław Dmowski pisze: 23 lut 2020, 16:12Słyszeć takie słowa od kogoś, kto ma na portrecie majora KBW (i jak się domyślam po linii myślenia uważa ją za autorytet w kwestii filozofii) to ciekawa rzecz.
> czepianie się tego, co ktoś ma na awatarze
Ametyst z rodu Faradobusów

Król Hirschbergii i Weerlandu, Prezydent Republiki Bialeńskiej
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości