Kochani moi,
Obserwowałem ta bieżącą kampanie wyborczą z wielkim znużeniem, ale i zakłopotaniem. Z jednej strony programy wyborcze w ogóle mnie nie porwały, z drugiej kandydat, którego gotów byłem poprzeć niespecjalnie rajcował się na myśl o sterowaniu państwem.
W sytuacji, kiedy wreszcie możemy w Dreamlandzie doczekać się prawdziwych wyborów a nie plebiscytu za i przeciw kandydatowi startować powinny osoby, którym naprawdę się chce, którzy gotowi są przyjąć zarówno prestiż wynikający z funkcji jak i ogrom odpowiedzialności. Choć darzę księcia Christiena wielką sympatią, jestem mu wdzięczny za obronę wartości ogólnodreamlandzkich, jestem mu wdzięczny za to że stanął w szranki z przeciwnikiem. Nie widzę jednak tego wigoru, tej chęci rządzenia tylko smutny występ.
Miałem nie startować, miałem dokończyć żywota właśnie w Scholandii, która odżyła niedawno. Zasmuca mnie oczywiście, że ta reanimacja prowokowana jest tylko przeze mnie. Miałem, lecz patrząc na miałkość tej kampanii zdecydowałem się wystartować. Ja nie chcem, ale ja muszem drodzy państwo.
Zapytacie o program, nie przedstawię go. Nie będę rzucał wielkich obietnic, które nie zostaną dotrzymane. Trzeba powiedzieć jasno, Dreamland potrzebuje dobrego zarządcy, który rzetelnie będzie wypełniał swoje obowiązki, efektywnie wprowadzał nowych mieszkańców w arkana mikronacji i prowadził kraj w dobrym kierunku w polityce zagranicznej. Jestem zaprawiony w tych bojach, sprawując w najtrudniejszym okresie jesieni 2018 premierostwo, w sytuacji opuszczenia państwa przez króla, większość obywateli a także większości gabinetu. Było niezwykle trudno, były chwile zwątpienia, po których zraziłem się długo do pełnienia funkcji państwowych w kraju. Sądzę jednak, że to jest może ten czas przełamania.
Przeciwnik jest wytrawnym politykiem i dyplomatą, graczem zręcznym i przyciągającym dyskusje. Cieszę się, że działa na rzecz Dreamlandu, cieszę się, że startuje, bo jego wizja coś ze sobą niesie. Oferuję mu się do potyczki, by tak łatwo nie wygrał albo by miał poczucie, że przegra z kimś mocnym. Walczyć trzeba z uosobieniem nowego porządku niczym buldożer miażdżącym kolejne części kraju, bo przecież padł system prawny, padł rejestr obywatelski, teraz ma dojść do zamachu na federację. Nie pójdzie mu tak łatwo a przynajmniej dziać się coś będzie.
Zachęcam, jeśli ktoś chciałby się do mojej kampanii dołożyć, współpracować to zapraszam. Naprawdę warto!
W sytuacji, kiedy wreszcie możemy w Dreamlandzie doczekać się prawdziwych wyborów a nie plebiscytu za i przeciw kandydatowi startować powinny osoby, którym naprawdę się chce, którzy gotowi są przyjąć zarówno prestiż wynikający z funkcji jak i ogrom odpowiedzialności. Choć darzę księcia Christiena wielką sympatią, jestem mu wdzięczny za obronę wartości ogólnodreamlandzkich, jestem mu wdzięczny za to że stanął w szranki z przeciwnikiem. Nie widzę jednak tego wigoru, tej chęci rządzenia tylko smutny występ.
Miałem nie startować, miałem dokończyć żywota właśnie w Scholandii, która odżyła niedawno. Zasmuca mnie oczywiście, że ta reanimacja prowokowana jest tylko przeze mnie. Miałem, lecz patrząc na miałkość tej kampanii zdecydowałem się wystartować. Ja nie chcem, ale ja muszem drodzy państwo.
Zapytacie o program, nie przedstawię go. Nie będę rzucał wielkich obietnic, które nie zostaną dotrzymane. Trzeba powiedzieć jasno, Dreamland potrzebuje dobrego zarządcy, który rzetelnie będzie wypełniał swoje obowiązki, efektywnie wprowadzał nowych mieszkańców w arkana mikronacji i prowadził kraj w dobrym kierunku w polityce zagranicznej. Jestem zaprawiony w tych bojach, sprawując w najtrudniejszym okresie jesieni 2018 premierostwo, w sytuacji opuszczenia państwa przez króla, większość obywateli a także większości gabinetu. Było niezwykle trudno, były chwile zwątpienia, po których zraziłem się długo do pełnienia funkcji państwowych w kraju. Sądzę jednak, że to jest może ten czas przełamania.
Przeciwnik jest wytrawnym politykiem i dyplomatą, graczem zręcznym i przyciągającym dyskusje. Cieszę się, że działa na rzecz Dreamlandu, cieszę się, że startuje, bo jego wizja coś ze sobą niesie. Oferuję mu się do potyczki, by tak łatwo nie wygrał albo by miał poczucie, że przegra z kimś mocnym. Walczyć trzeba z uosobieniem nowego porządku niczym buldożer miażdżącym kolejne części kraju, bo przecież padł system prawny, padł rejestr obywatelski, teraz ma dojść do zamachu na federację. Nie pójdzie mu tak łatwo a przynajmniej dziać się coś będzie.
Zachęcam, jeśli ktoś chciałby się do mojej kampanii dołożyć, współpracować to zapraszam. Naprawdę warto!