Robert, mordo, ja wiem, że przyjechałeś do nas z jakiegoś śmiesznego bantustanu i pewne obowiązujące tu standardy są Ci nadal obce, ale Królestwo Dreamlandu jest demokratycznym państwem prawa i organy administracji publicznej - z Twoim niechlubnym wyjątkiem - działają na podstawie i w granicach prawa. Słowem - nie ma przepisu, nie ma działania. A nieśmiesznego żartu Jezusa Ipanienki, choćbyśmy bardzo chcieli, nie da się podciągnąć pod żaden paragraf Kodeksu Karnego.
Poza tym, choć nie chcę wskazywać palcem, widzę bezpośredniego winnego całej sytuacji. Ipanienko powinien utracić dostęp do działu Ogłoszeń Urzędowych we wczesnych godzinach popołudniowych 26 stycznia po wypisaniu się z CRM. Nie trzeba było czekać na przyjęcie przeze mnie jego dymisji, a przyjęcie jej nie pociągnęło za sobą żadnych skutków prawnych i miało charakter raczej symboliczny, bowiem wraz z utratą obywatelstwa dreamlandzkiego Ipanienko przestał być członkiem Rządu Królewskiego z mocy prawa. Niestety, nikt się tym w porę nie zajął, a Ipanienko wykorzystał nadarzającą się okazję i lukę w prawie karnym. Sam bym odebrał byłemu ministrowi nienależne mu już uprawnienia jeszcze po południu 26 stycznia, ale tak się nieszczęśliwie złożyło, że akurat dzień wcześniej utraciłem dostęp do panelu administracyjnego.