Wyrażam swoją opinię w sposób niepoprawny i bezpośredni. Gdybym miał realnie zwrócić się do prostytutki, to mimo wszystko powiedziałbym do niej np. tak: "Dlaczego jest Pani prostytutką?" zamiast tak: "Dlaczego jesteś kurwą?". Weźmy inny przykład. Gdybym miał powiedzieć do dziecka, że jest głupie, bo się nie uczy, to bym rzekł np. tak: "Jesteś głupie i musisz wziąć się do nauki." zamiast tak: "Ty mały debilu, nie ucz się, a dalej nim będziesz.".Chamberlain pisze: ↑17 sty 2019, 20:52 Oręża nie brakuje, a my nie walczymy. Już raczej mijamy się bez szansy na porozumienie. Po prostu w akcie rezygnacji, podobnie jak w relacjach z Jezusem, po iluś tam wyzwiskach pod moim adresem przeszedłem na formą mniej ceremonialną. Wyżej padło określenie "zero", wcześniej były inne, jeszcze mocniejsze. Jest to tym bardziej dziwaczne, że na ogół w tym samym akapicie zaczyna się od "Ekscelencji", a kończy na "prostytutce". Trochę to niespójne.
Demokracja rządzi się swoimi prawami. Wybory wygrywają osoby ułożone, gładkie, popularne, milusińskie, mające plecy wśród swoich. Pan integruje się z kimkolwiek z Dreamlandu na IRC czy discordzie? Chyba nie. Dlatego Pan przegrał wybory. Nie jest Pan gwiazdą popu tutaj. Ja też nie. Inni zaś tak. Dlatego tamci drudzy mają większe szanse w wyborach. Programy nie są tak ważne, jak nazwiska, charaktery, zaszłości, prywaty. Dlatego nie jestem demokratą. Wybierając króla konwent też nie kierował się popularnością Jego Okupacji, bo gdyby tak było, ten nie miałby szans zostać królem. W Unii Saudadzkiej w przeszłości księcia wyznaczał król zasięgający opinii księcia seniora, kierując się skalą zasług, odbieranych tak, jak sam je widział. Pisałem wyżej o tym (każdy ocenia ich rozmiar indywidualnie). Teraz w Unii mamy monarchię (czasami) elekcyjną, więc ten populizm i tu zagości z czasem. Ale to tylko z niekorzyścią dla takich kandydatów na księciów jak Pan.Chamberlain pisze: ↑17 sty 2019, 20:52 Gdyby problem sprowadzał się do licytacji na zasługi, to Florian von Stettin nigdy nie miałby prawa zostać premierem Dreamlandu, tymczasem został nim właściwie prosto z ulicy, po paru tygodniach od przybycia do państwa. Bez trudu znalazłoby się jeszcze parę innych świeżych przykładów. No więc gdyby problem sprowadzał się do licytacji na zasługi, to Daniel von Witt nie miałby żadnej konkurencji i mógłby rządzić/panować w nieskończoność. Na szczęście tak nie jest.
Nie chodziło mi o pracę w federacji. W Unii nic od Pana nie wypłynęło, nic nie widziałem, stąd dokonałem takiej oceny i nie boję się jej wygłosić. Nie jest miła, domyślam się. Tak samo mi nie jest miło, gdy spotykam się z mniej lub bardziej uzasadnionymi opiniami na swój temat. Nie składam w ich wyniku broni i cieszę się, że Pan również. Mam nadzieję, że pchnie to Pana do mocniejszego zżycia się z Unią i włożenia w nią coś bezpośrednio. Na ten moment ja osobiście nie mam powodu, by na Pana oddać głos w elekcji. Inni mogą myśleć co innego i mają do tego prawo.Chamberlain pisze: ↑17 sty 2019, 20:52 Tyle że coś tam po drodze jednak robiłem. Byłem deputowanym, sędzią Sądu Królestwa, ministrem, premierem, więc w jakiejś mierze, choć tylko pośrednio, pracowałem również na rzecz wszystkich prowincji, chyba że w ogóle uznamy, że federacja to pasożyt z innej planety. Działałem również w Geldbergu u tajemniczego Casimira van Oranje-Nassasu, gdzie próbowałem, podobnie jak pan Pohl, jakoś się włączyć w rozwijanie miasta, założyłem tam lokalny klub piłkarski, myślałem o pisaniu do gazetki burmistrza. Ale ten przepadł, nie pierwszy zresztą raz. Nie mam w sobie żyłki samorządowca, więc raczej nie stanę na czele własnego miasteczka. To mój biogram. Moje zero. Ty je zważyłeś i oceniłeś.
(-) Daniel von Witt