Obywatele Królestwa Dreamlandu,
kiedy w maju tego roku przybyłem do tego pięknego kraju, myślałem tylko o odpoczynku, chwili wytchnienia i posmakowaniu tutejszego życia. Nie sądziłem jednak, że dane mi będzie piastować godność Premiera Rządu Królewskiego a zwłaszcza po tak krótkim pobycie. Wyborcy okazali tym samym zaufanie do mojej osoby, za co im szczerze dziękuję.
Niniejszy list będzie rozprawą nad moją kadencją i pobytem tutaj. Żadnego owijania w bawełnę i żadnej taryfy ulgowej, także dla siebie. Obejmowałem urząd w atmosferze burzliwej walki między królem wraz z republikańską koterią a obywatelami z dwoma celami: nie dopuścić do "zgaszenia światła" i dążyć do spokoju i stopniowego rozwoju. Po części mi się to udało, jest grudzień a forum stoi, władze są, jacyś ludzie się kręcą. Tylko po części, bo z wielu rzeczy nadal nie jestem zadowolony.
W sferze polityki zagranicznej przywróciliśmy do życia kilka ambasad m.in. w Sarmacji i Monarchii Austro-Węgierskiej. Prowadzone były rozmowy dyplomatyczne m.in. z Rotrią, które niestety spełzły na niczym z powodu absencji JKM i Jego Świątobliwości. W sferze polityki wewnętrznej doprowadziliśmy do powstania OKOP, czyli namiastki wojska, która jak się okazało była dobrym pomysłem, bo działa, rozwija się i co ważne przyciąga i kształtuje nowo przybyłych. Zorganizowaliśmy Kongres Rzeczy Niepotrzebnych, który przyciągnął wielu gości i ożywił choć na moment nasze forum. Podjęliśmy się wysiłku utworzenia nowej strony głównej i archiwum, jednak skończyło się tylko na unowocześnieniu banku.
Mojej kampanii wyborczej towarzyszył postulat autentycznego zajęcia się sprawą demografii, chociażby poprzez promocję. Nie było to konieczne, w trakcie tych 4 miesięcy Dreamland nawiedziło wielu przybyszy. Naszym problemem nie jest zatem czynnik ludzki, nowi obywatele jak widać zawsze się znajdą. Problemem, moim zdaniem bardzo poważnym jest za to fakt, że koncepcja mikronacji w oczach dzisiejszych użytkowników internetu jest czymś nudnym i brak nam werwy i narzędzi do tego, by zaprzeczyć tej tezie. Każdego, kto nawiedzał nasz kraj starałem się otaczać indywidualną opieką tak, by polubili ten świat, nasz świat. Nie było to łatwym zadaniem zwłaszcza, że wielu ważnych obywateli przepadło bez słowa, zanikły dyskusje polityczne a jedynym, czym można było raczyć wzrok to pyskówki i ordynarne wypowiedzi. Moją recepta na to brzmi: stwarzać warunki do edukacji i edukować. Samouczek w obecnej formie niczego nie tłumaczy, dlatego należy go zmienić po całości, uzupełnić to rejestrem stanowisk, jakie można objąć. Chcemy wyszkolić przyszłe elity państwa? Niech zatem się angażują i podejmują na początek pracę jako urzędnicy niższego stopnia. Przywróćmy do życia instytucje edukacyjne jak Uniwersytet Królewski. Te zadania będą należeć do nowego premiera, jednak ze swej strony mogę obiecać wsparcie i przedstawienie projektów, nad którymi pracuje od jakiegoś czasu.
Spoglądając na to, co zostało i nie zostało poczynione, czuję rozgoryczenie i rozczarowanie. Od kiedy jestem w mikroświecie a to już ładnych parę lat, przywiązywałem dużą wagę do tego co robię. Mogłem więcej, mogłem lepiej, jednak moja sytuacja życiowa, brak sił i wsparcia nie pozwoliły na to. Tak, czuję się z tym źle, choć wiem, że nigdy bym nie dogodził obywatelom, którzy czekają raczej na kogoś w rodzaju mesjasza, który na jedno pstryknięcie wybudzi naród ze snu i nastawi wszystko na dobre tory i zrobi to jeszcze sam, bo pomocy ze strony obywateli, tych starszych nie widać.
Dziękuję moim ministrom za współpracę. Choć dobrze wiecie o tym, że nie jestem zadowolony z wykonania naszych planów należy się Wam szacunek, że w ogóle dołączyliście do rządu. Z racji tego, że w sierpniu byłem dla niektórych mało znaczącym człowiekiem, nowicjuszem, trudno mi było zawiązać gabinet. A wy się szarpnęliście i chwała Wam za to. Sparaliżowała nas realioza a w przypadku niektórych niestety, pospolite lenistwo.
Pragnę oświadczyć, iż prawdopodobnie nie będę podejmował starań o reelekcję. Mam nadzieję, że są jeszcze w tym kraju osoby, które się nie boją wyzwań i akurat tego się podejmą. Moja przyszłość jest można by powiedzieć najmniej istotną sprawą. Już w trakcie kadencji wielu ludzi zapraszało mnie do innych państw. Rozum podpowiada, by odpuścić i zrobić sobie dłuższy urlop od mikronacji, serce mówi jednak, by zostać. Co będzie to czas pokażę.
Obywateli proszę o wsparcie dla przyszłego rządu i autentyczny wkład w Dreamland. Czynnikiem budującym mikronacje jest słowo, jeśli milczymy i przyglądamy się wszystkiemu z boku to nie dziwmy się, że jest jak jest. Na tron nie ma co liczyć, nadzieja jest w nas, obywatelach!