Chamberlain pisze:Gryzie Pan bez sensu i na oślep. Król zapowiedział publicznie, że nowe wybory zostaną rozpisane po uchwaleniu nowej ordynacji wyborczej. Można się z tą decyzją zgadzać lub nie, ale przynajmniej wiemy, na czym stoimy i jaki jest scenariusz wydarzeń. Jako Radca Stanu na Dworze Królewskim dysponuje Pan również gorącą linią z Jego Królewską Mością, który odpowiada właściwie niemal natychmiast. W tej sytuacji ciągłe ponawianie pytania, czy „król robi sobie jaja”, jest aktem nieco cynicznym. A przynajmniej - tak to widzę.
Dlaczego Król ma wybierać sobie kiedy zarządzi wybory Premiera? Czy nasze prawo coś na ten temat mówi? Już choćby z tego powodu Parlament Królewski powinien odrzucić królewski projekt ustawy, bo Król ewidentnie się zapomina. "Uchwalcie mi to, to zarządzę wybory". Czy Król jest poważny?
Rada Stanu jest żałosną "drugą izbą parlamentu", w której na temat królewskiej "troski o wybory" już się wypowiadałem. Król, zamiast puścić machinę wyborczą w ruch, interesował się na przykład, czy poszczególne partie wystawią swoich kandydatów w wyborach (których nie chce zresztą zarządzić), a także był ciekaw ujawnienia nowego projektu ordynacji wyborczej, jakby sądził, że pozostali członkowie partii politycznych reprezentowanych w Radzie przez ich przewodniczących, to zwykłe maszynki do głosowania, których zadaniem jest oddać głos po linii wskazanej przez przewodniczącego danej formacji, i dlatego z Parlamentem Królewskim projektu ordynacji pierwotnie nie chciał omówić, wpierw dogadując tę sprawę w Radzie Stanu. Nie wiem, czy w taki sposób zarządza się Partią Republikańską i nie moja to sprawa, ale deputowani z KPA głosują jak chcą bez instrukcji, a projekty ustaw powinny być omawiane przez Parlament Królewski, a nie w tajnych lożach.
Chamberlain pisze:Czas chyba wyjść ze świątyni statystyki i porzucić model budowania aktywności na kąsaniu kogo popadnie, byle tylko liczby szły w górę.
Czas chyba przestać leniuchować i zająć się rządzeniem, skoro już Pan musi, bo model "na przeczekanie" niezbyt się sprawdza, przez co nasze Królestwo cierpi z powodu braku Premiera. Chcę również zauważyć, że jako wolny obywatel prowadzę taką aktywność, jaka mi się podoba, i Pan nie będzie mi mówił, czym mam się zajmować. Co się zaś tyczy tych głupich insynuacji rodem z jakichś yoyonacji, "byle tylko liczby szły w górę", to chcę tylko ogłosić, że Fundacja Inferno opublikuje rankingi aktywności na forach państw za czerwiec, drugi kwartał i ostatnie półrocze jako ostatnie. "Wychodzę ze świątyni statystyki", bo nie chce mi się już rankingów sporządzać.
Chamberlain pisze:Przed tygodniem wykręcił Pan w Parlamencie nieprzyjemny numer. Być może najwłaściwszą reakcją byłoby uruchomienie wątku pod tytułem: „Czy Witt robi sobie jaja?”. Poczułby Pan na własnej skórze, jak to jest być pałowanym dla zabicia czasu. Ot, żeby się działo. Przecież to świetny materiał na grill i okazja do zaprezentowania Panu, jak szkodliwe są tego rodzaju zagrania.
Pudło. Jeśli Pan jeszcze nie zauważył byłem inicjatorem debaty w sprawie powołania nowego prezydium Parlamentu Królewskiego, tj. Marszałka Parlamentu i Wicemarszałka Parlamentu. Miało to miejsce zanim zrzekłem się mandatu parlamentarnego. Żaden z deputowanych nie pofatygował się, aby zechcieć zastąpić mnie na stanowisku, z którego odejście zapowiedziałem. Nikt się nie zgłosił - nie moja sprawa. Nie zamierzam być jednak z tego powodu więźniem Parlamentu Królewskiego. Właśnie dlatego, że nie uważam się za boga cały czas ufam, że ponad dziesięciu deputowanych poradzi sobie z tą sytuacją. Stanowiłem w Parlamencie zaledwie 1/14 czy tam 1/13 jego siły. Odchodząc wzmocniłem siłę wszystkich innych jednostek tworzących Parlament, i jednostki te mają takie samo prawo, jakie ja posiadałem, do kreowania aktywności Parlamentu. Ponadto, odchodząc z Parlamentu nie pozwalam na jego dalsze rozleniwienie, bo teraz ktoś inny musi wziąć za niego odpowiedzialność.
Chamberlain pisze:Kala Pan własne gniazdo.
Ja tu sprzątam gówna po tych, którym nie chce się nawet wyjść do wc, aby się załatwić.
Chamberlain pisze:Na forum Sarmacji w mało przemyślany sposób komentował Pan dreamlandzkie wybory.
Jakby to miało jakieś znaczenie, na którym forum komentuję coś, co mnie interesuje. Pewnie robiłem to po to, aby podbić słupki aktywności Sarmatom? :D
Chamberlain pisze:W Elderlandzie samowolnie, bez wiedzy i zgody króla, podjął Pan decyzję w sprawie opuszczenia Kongresu Orientyki.
Po pierwsze od kiedy Premier Dreamlandu interesuje się tym, co robi "bez wiedzy i zgody króla" jego stały zastępca w innym państwie? Nie ma Pan innych zajęć? Po drugie temat był wykładany na forum Elderlandu PRZED wystąpieniem z Kongresu Orientyki. Nie moja jednak wina, że od czasu zostania Królem Elderlandu tenże Król w Elderlandzie nie był ani razu. Elderland ma przestać funkcjonować z tego powodu?
Chamberlain pisze:Nawet za granicą zwrócono uwagę na idiotyzm tej samowolki.
Idiotyzmem nazwałbym raczej doszukiwanie się chęci ataku Elderlandu na inne państwa Orientyki w związku z wypowiedzeniem Karty Orientyki. Już to pisałem: raz - członkostwo w czymś, co jest niezdolne do jakiejkolwiek efektywnej polityki, nie jest celem samym w sobie, a dwa - Elderland jest za słaby, aby trwonić siły w takie projekty bez przyszłości.
Chamberlain pisze:Elderland umiera w samotności jako najbardziej znienawidzony kraj kontynentu.
I co jeszcze? Puknij się Pan w głowę z swoimi bzdurnymi ocenami.
Elderland umiera w samotności? Elderland jest państwem słabym i nikt tego nie ukrywa. Cała Orientyka umiera i większość tamtejszych państw odznacza się większą fluktuacją aktywności niż Elderland. Wszystkie państwa, które zostały w Kongresie to umarlaki. Elderland nie zamierza wiązać się szablonem kontynentalnym z innymi państwami. Położenie na tym samym kontynencie to niewystarczające pole do współpracy i integracji.
Elderland najbardziej znienawidzonym krajem Orientyki? Z powodu wypowiedzenia Karty, którą napisał sam Elderland zostawiając ją Orientyce w prezencie? Elderland wniósł bardzo dużo dobrego do Kongresu Orientyki i nie mamy sobie nic do zarzucenia. Jakieś obecne kwiki rozżalenia, że nie chcemy siedzieć z innymi na stypie zwanej Kongresem Orientyki, mnie nie ruszają.
(-) Daniel von Witt