Dziękuję za ożywioną dyskusję w tym wątku i przepraszam za opóźnienie mojej wypowiedzi w tym wątku.
Nie będzie pewnie zaskoczeniem to, że sprawa Awary zaprząta mój umysł już od początku rozpoczęcia panowania. Tak, panie de Senancour – „konsultacje”, czy jak Pan woli , „negocjacje” (bo de facto to negocjacje były, i to dosyć wybuchowe— użyłam złego słowa, które faktycznie słabo wybrzmiało), rozpoczęłam już niedługo po objęciu tronu, licząc na to, że będzie możliwe zawarcie pokojowego porozumienia w sprawie Awary, jednakże nie spotkałam się z przychylnością wobec tego pomysłu. Najdalej, jakby można dojść, to próba utworzenia wspólnej inicjatywy na wyznaczonym do tego specjalnie skrawku Awary. Tak, panie de Senancour, nie wstydzę się powiedzieć tego, że próbowałam rozwiązać sprawę Awary w sposób bezkrwawy i pokojowy, który usatysfakcjonowałby obie strony. Dlatego też poruszałam ten temat w rozmowach z JXM Tomaszem Ivonem Hugonem, Mikołajem Torpedem oraz Konradem Arpedem-Friedmanem (poprzednim Kanclerzem Księstwa).
Sprawa obecnie jest jasna: my uznajemy, że Awara jest sarmacka, a Sarmacja w zamian uznaje istnienie Królestwa Scholandii w obrębie Królestwa Dreamlandu. Co się stanie, jeśli wypowiemy ten traktat? Najprawdopodobniej Sarmacja stwierdzi, że Awara wciąż jest sarmacka i zacznie wysyłać tam dalej tony wojska, aby zademonstrować „siłę oraz potęgę”, a Scholandia będzie twierdziła, że Awara jest scholandzka. Wygra ten, kto — jak trafnie ujęto na forum Królestwa — będzie głośniej krzyczał. A słaba reputacja po zerwaniu traktatu na arenie międzynarodowej zostanie — pomijając już destrukcyjną energię w samej WKE.
Już słyszę te uwagi, które przewijały się na moich privach: „Ale przecież Sarmacji nikt nie lubi, więc i tak nikt nie będzie o to dbał, że zerwaliśmy traktat z nimi”. Niezależnie od tego, jakie są stosunki różnych państw w mikroświecie wobec Sarmatów, sami również zdążyliśmy sobie stworzyć sporo wrogów dzięki głośnym indywidualnościom w Królestwie. Nie należy być pewnym, że skoro większość osób poza Sarmacją jest antysarmacka, to nikt nie zwróci uwagi na to, że Królestwo Dreamlandu wypowiedziało traktat podpisany przez swoje władze. Dreamlandczycy nie są na wysokim miejscu w rankingu „lubianych nacji”. Nawet jeśli „traktaty nie obowiązują” i „traktaty można zawsze wypowiadać”, to trzeba robić to z głową.
Zastanawiałam się nad potencjalną wojną i metodami jej przeprowadzania, zwłaszcza podczas mojej wizyty w Królestwie Scholandii. Jedną z moich sugestii było przeprowadzenie wojny na ustalonych wcześniej zasadach i nie uzależnionych od liczby mieszkańców — co oznaczałoby, że wynik byłby jasny i akceptowany przez obie strony, a samo „bicie się” mogłoby poskutkować zwiększeniem aktywności w obu krajach oraz państwach ościennych, jednak po obu stronach spotkała się z wysoce niezrozumiałym dla mnie sceptycyzmem.
Działania wojenne, które polegają na tym, że jedna strona coś pisze o podejmowanych działaniach, a druga ignoruje ją i pisze o swoich – w porządku, mogą być pobudzające. Mogą być zabawne. Ale przede wszystkim — i na dłuższą metę — są zwyczajnie destrukcyjne. Już to przerabiałam. Nie po tej właściwej stronie, ale przerabiałam. I wstydzę się tego dzisiaj – mimo, że cała sprawa o Awarę wygenerowała sporo aktywności, wstydzę się, że rozwiązano to w taki, a nie inny sposób. I wstydzę się, że brałam w tym udział. Ale dzięki temu wiem, jak bardzo tym bardziej nie ma to sensu.
Wracając do tematu: nie dajmy się zwariować. Niewielu ma jakikolwiek pomysł, jak mogłaby wyglądać sama wojna o Awarę. Wielu tylko podchwytuje hasła „podbić Awarę” dla zabawy, dla jakiegokolwiek odprężenia, bez zastanowienia się, jak to przeprowadzić sensownie. Są konstruktywniejsze sposoby na podtrzymanie aktywności państwa, jeśli sama wojna miałaby być „tylko dla aktywności”. Nie dajmy się wciągnąć w dziwną rozgrywkę, której końca nigdy nie będzie widać, a która będzie tylko generowała wzajemną nienawiść po obu stronach i podpali mosty, które nigdy już nie będą do odbudowania.
Uważam, że w obecnej sytuacji Królestwo Dreamlandu nie powinno podnosić roszczeń wobec Awary.
(—) Karolina Aleksandra