Ciekawy temat, w sumie trochę podobny do dyskusji, którą próbowałam zainicjować w temacie wątków powitalnych. Dobrze o tym porozmawiać.
Dla uściślenia: mówimy o Elderlandzie czy o Sułtanacie Wittasydów?
(1)
Co się tyczy całokształtu: zastanawiałam się długo nad tą ideą „różnych prędkości” czy modułów, o których wspominał Kaufman. Doszłam do wniosku, że to trudne. Z prostego względu: to nie jest tak, że mem czy zręczna frazeologia zawierająca w sobie odbyty są oddzielone od kontekstu. To jest zawsze reakcja na jakąś wypowiedź. Tego nie da się wydzielić. Wydzielać można posty, które znacznie odbiegły od tematu, tworząc nowy wątek — gdzie wydzielanie następuje w celach porządkowych np. od działów urzędowych albo na prośbę autora danego wątku. Ale wątek tylko z memami to nie jest to samo, co mem, który padł w akcie reakcji na czyjąś wypowiedź.
Ustalenie liberalności narracji w danym dziale mogłoby być ciekawą sprawą, która pozwoliłaby na wskazanie stref typu hyde park, ale z drugiej strony — czy tym samym wzbogacimy np. dyskusje w dziale „polityka i społeczeństwo”, czy wręcz przeciwnie: zubożymy je? Kaufman może rozrywa odbyty, ale jednocześnie w jego postach pojawia się wiele ponadczasowych mądrości.
Po przemyśleniu sprawy i wynikach ankiety z wątku „Atmosfera w wątkach powitalnych” skłaniam się ku przekonaniu, że odgórne i bardzo surowe przepisy nie mają za bardzo tutaj racji bytu. Taką liberalność narracji możemy wprowadzić tylko w formie nieformalnej (sic!) umowy.
Natomiast należy zauważyć, że są osoby, które zniechęcają się pornosocjalistyczną narracją, ale z drugiej strony, jedyną metodą na to, aby ją zrównoważyć, jest wprowadzenie własnej. Członkowie KPD, Kaufman, Senancour — oni są po prostu aktywni. I dlatego ta narracja dominuje.
(2)
Co do uwagi odnośnie do cenzury — w ostatnim czasie ocenzurowałam tylko nazwisko pewnego hrabiego i zasadniczo chyba była to jedyna moja ingerencja w czyjkolwiek post. Torkan Ingawaar usunął z forum zdjęcia Pawła Zanika oraz Piotra Pawła I w celu ochrony danych osobistych.
Podsumujmy sytuację: hrabia von Thorn prosił wielokrotnie, aby nie używać jego nazwiska; JKM Piotr Paweł I również — ponadto, wystosował do mnie korespondencję w sprawie jego zdjęcia na forum. Co dokładnie mam robić w takich przypadkach? Można powiedzieć, że Piotr Paweł I przez wiele lat używał swojego realnego nazwiska i nikt nie miał z tym problemów, więc teraz też nie powinien mieć. Okej, ale to pomija fakt, że na początku wszechczasu używanie wirtualnych danych w sieci mogło nawet spotkać się z ostracyzmem (przykład JKW Helwetyka Romańskiego, który kiedyś został ochrzaniony jeszcze w WKRP za używanie fikcyjnego nazwiska).
Na wszelkiego rodzaju listach dyskusyjnych czy IRC-ach każdy podpisywał się swoimi realnymi danymi i wiązało się to z tym, że po prostu traktowano się wzajemnie poważnie. Gdy Internet kojarzono z dojrzałością oraz ograniczonym dostępem, to nie było problemem. Wielu ludzi na początku swojej mikronacyjnej działalności chociażby w Sarmacji używało realnych nazwisk. Czy to oznacza, że dzisiaj, wiele lat później, gdy do Internetu ma dostęp każdy dwulatek i Paweł Zanik, nie możemy im wybaczyć tego błędu? Zwłaszcza w dobie czasów, gdy faktycznie pracodawcy googlują danego pracownika w sieci i sprawdzają, co tam zamieszcza? Już widzę ten zachwyt, gdy znajdzie wątek, że „Hasselandzki jest taki i owaki”. Gdybyśmy nie byli indeksowani w wyszukiwarkach, gdyby to była zamknięta lista dyskusyjna, może byśmy sobie mogli na to pozwolić.
Poza tym, trzeba uwzględnić też działalność Pawła Zanika samą w sobie — znacznie ona wpłynęła na rezerwę mikronautów co do używania własnych danych czy ujawniania czegokolwiek o sobie. Przy czym on nie korzystał tylko z danych, które podano na forum, ale też i chodził po fejsbukach, szukając gorączkowo jakichś odpublicznionych postów. To nie jest fajne. Oczywiście, są osoby, które wpisują sobie mikronacje nawet w CV (sama kiedyś wpisałam, ale w sumie nigdy nie miałam okazji użyć tej wersji). Szanuję je, ale jednocześnie jestem w stanie zrozumieć, że nie każdy chce być wypytywany o swoją mikronacyjną działalność w realnym świecie. Rozumiem także specyfikę przypadku hrabiego von Thorna, który wrócił, pozwolił na używanie realnych danych, a potem w nie wiadomo którym momencie jednak zrezygnował z tego pozwolenia. Ale… Naprawdę, co szkodzi po prostu uszanować tę wolę?
Co dokładnie mam odpisywać osobom, które proszą o to, aby nie używać ich realnych danych? „Sorry, wolność słowa, nie obchodzą mnie problemy, jakie możesz mieć z tego tytułu w realu”? Jaka jest właściwa metoda postępowania w takim przypadku, wicehrabio Chamberlain?
EDIT: Tak jeszcze w temacie reala i przetwarzania danych osobowych i tego, że to nas nie dotyczy:
GIODO definiuje zbiór danych osobowych:
Możliwość wyszukania według jakiegokolwiek kryterium osobowego (np. imię, nazwisko, data urodzenia, PESEL) lub nieosobowego (np. data zamieszczenia danych w zbiorze) przesądza o uporządkowanym charakterze zestawu danych i tym samym umożliwia zakwalifikowanie tego zestawu jako zbioru danych osobowych. Polecam także lekturę
tego artykułu czy
tego. Paradoksalnie, jeśli dobrze rozumiem, w przypadku, gdy ktoś używa swojego nazwiska na forum mikronacyjnym lub w adresie skrzynki e-mailowej (a w CRM nie brakuje osób, które wpisały realne nazwisko w e-mailu), to z automatu staje się daną osobową, bo można go zidentyfikować — to kłopot dla administratorów serwera, gdzie się rejestruje dana osoba ;]
(—) Karolina Aleksandra