Wasze Królewskie Wysokości,
Dostojni zaproszeni Goście,
Obywatelki, Obywatele Królestwa Dreamlandu!
Mowy królewskie zazwyczaj odnoszą się do wzniosłych i abstrakcyjnych idei. Nikt przez laty chyba nie zauważył, że najabstrakcyjniejszą jednak z nich wszystkich jest idea samego Dreamlandu. Odejdźmy od bieżących sporów politycznych, a skupmy się na tej niezwykłej abstrakcji, która trwa od — bagatela — dziewiętnastu lat i którą po części też świętujemy dzisiaj w ramach spóźnionych obchodów Święta Królestwa.
Czym jest Królestwo Dreamlandu?
Czy Dreamland to forum, z dodatkiem systemów informatycznych typu CRM czy CRIP? Czy Dreamland to przepastne ziemie, Wielkie Bory Temeryjskie i nieznane jeszcze wybrzeża, po których żeglują kompanie handlowe zajmujące się wymianą towarów między wyspami dreamlandzkimi? Czy Dreamland to ludzie, którzy towarzyszą nam w naszej mikronacyjnej przygodzie? Czy Dreamland to historia rzemieślnika z Letrib, który stanął na czele dynastii weblandzkiej? Czy Królestwo to po prostu Domena Królewska, Królestwo Scholandii i Unia Saudadzka?
Tak wiele jest możliwych różnych spojrzeń na Królestwo. Co więcej, każda z tych odpowiedzi jest prawidłowa. Każdy obywatel Królestwa ma swoją perspektywę, poprzez którą może postrzegać Królestwo Dreamlandu. Niezależnie od tego, czy to perspektywa osoby nowej, czy też ambitnego urzędnika Królestwa, który pnie się po kolejnych szczeblach kariery, czy może starszego stażem ekscentryka, a może mikronacyjnego tetryka, który już wszystko widział i zwiedził — każda z tych perspektyw jest piękna i ważna, a wszystkie z nich składają się na Dreamland znany nam wszystkim. To co znajduje się w naszych sercach, może zostać zmaterializowane i skonkretyzowane na forum Królestwa, gdzie posłuży nam wszystkim. W ten sposób abstrakcja zamienia się w konkret.
Moralizatorska
historia o Semitanie II, ostatnim władcy Królestwa Ebruz — nad którą rozważaliśmy uprzedniej nocy spędzonej w Pałacu Maladora — upomina, że wewnętrzne spory nie służą Królestwu. Malador i Galador, bracia, którzy mieli współrządzić Ebruzami, zachowali się jak niegdyś mityczni założyciele antycznego Imperium Romanum — nie doszli do porozumienia ze sobą, co zrujnowało Królestwo i uczyniło je łatwym celem podbojów nieżyczliwych sąsiadów. Nie ma jednak tego złego, co by nie obróciło się w dobre, ponieważ każdy z braci dorobił się swojego własnego pałacu w Królewskim Mieście Ekorre, a ich historia może służyć morałem każdemu współczesnemu Dreamlandczykowi.
Czy to oznacza początek wielkiej polityki miłości i koniec sporów? Krótko mówiąc: nie. Spory są niezbędne i konieczne, ponieważ podczas nich każdy ma okazję do zaprezentowania swojego spojrzenia na Królestwo i wizji, którą może się podzielić z innymi. Doprawdy, wiele możemy się nauczyć z każdej kłótnia, jeśli zachowamy odpowiednią dozę empatii i otwartości na nowe pomysły. Same spory jednak wiele nie dadzą, jeśli nie będą one pouczające i nie doprowadzą do zmian. Ponieważ ta abstrakcyjna idea, jaką jest Dreamland, ma to do siebie, że żadnego stanu, w którym funkcjonuje, nie można uznać za jedyny prawidłowy, zatem zawsze można walczyć o to, aby Królestwo było jeszcze lepsze i doskonalsze.
Za podstawowe zadanie Korony uważamy przede wszystkim umożliwienie każdemu realizacji swojej wizji dotyczącej Dreamlandu czy też po prostu związanej z Dreamlandem, która będzie korzystna dla Królestwa. Ucząc się na swoich błędach, których w pierwszych dniach panowania w tej materii nie zabrakło, zamierzamy się samodoskonalić dla dobra Królestwa, aby każdy mógł tutaj spełnić swoje marzenia.
(—) Karolina Aleksandra, regina