KonradFriedman pisze:Życzę powodzenia mojemu osobistemu faworytowi, Angusowi Kaufmanowi. Bardzo chciałbym, żeby moim dreamlandzkim kolegą po fachu został taki mąż stanu i patriota. Jest to osoba, z którą mogę współpracować na szczeblu rządowym i matrymonialnym.
Przepraszam, ale czy JE Friedman przestał już pełnić funkcję ambasadora w Ekorre i urząd kanclerza w tzw. Księstwie Sarmacji? Bo jeśli nie, to albo czegoś nie rozumiem, albo w ostatnim czasie drastycznie zmieniły się obyczaje dyplomatyczne, albo − patrzę i oczom nie wierzę − wszyscy byliśmy właśnie świadkami jednoznacznej deklaracji ingerencji w wewnętrzną politykę ościennego państwa.
Pytam, bo do tej pory tego rodzaju praktyka prowadziłaby zawsze, bez wyjątku, niezależnie od stopnia zażyłości czy żartobliwości, do natychmiastowych reperkusji dyplomatycznych − od ostrej w tonie noty protestacyjnej, aż po nadanie amabasadorowi statusu persona non grata. Jestem człowiekiem z krwi i kości, zawsze miałem w Dreamlandzie (jak wszędzie zresztą) prywatne sympatie i antypatie polityczne (często wcale niekoniecznie te narzucające się automatycznie, gdy myśli się o reprezentacji Mandragoratu Wandystanu). Zdarzyło się, że z dość ostrą reakcją spotkał się mój wyraz dezaprobaty wobec projektu ustawy, która uniemożliwiłaby mi dalsze prowadzenie placówki; co było zresztą standardową grą w świecie dyplomacji − musiałem sprzeciw wyartykułować, ale z góry było wiadomo, że będzie on odebrany jako naruszenie pewnych granic. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi jednak do głowy publiczne deklarowanie wsparcia dla konkretnej partii bądź konkretnego kandydata w wyborach. Chciałbym zatem dowiedzieć się, czy to nowy obyczaj. Jeśli teraz takie rzeczy uchodzą w Królestwie Dreamlandu za normalne, nie będę oceniał, tylko spróbuję się do tych nowych standardów dopasować.
Z poważaniem
ambaras Mandragoratu Wandystanu
ppłk Alojzy Pupka