bardzo dziękuję za odpowiedź na mój post, przepraszam, że dotąd nie odpowiadałem — nie śledziłem dyskusji ostatnio aktywnie, i przeoczyłem. Proszę mi wybaczyć. Spieszę jednak z odpowiedzią, chociaż w kilku słowach. Więcej o całej sytuacji i moim postrzeganiu problemu Al Rajn postaram się również napisać w najbliższych dniach na łamach "Obserwatora Sarmackiego". Ale ad rem...
Edward II pisze:Tymczasem wahadło wychyla się w drugą stronę - pojawiają się komentarze, że afera została sfabrykowana (i nie mam tu, rzecz jasna, na myśli głosów z forum FAR) i że cała historia dotyczy raptem ośmiu czy dziewięciu delegatów sportowych (cytuję prywatną opinię: „to raptem 10% procent populacji Federacji").
Jak rozumiem, bo szczerze mówiąc nie śledzę 100% wirtualnego świata, że zarzuca się mi i Siergiuszowi Asketilowi, że zadaliśmy sobie trud by sfabrykować dowody (czyt. spreparować zrzuty z systemu forum, zrzut ekranu z systemu X11, czy zwyczajnie wysyłane do osób poruszonych w aferze wiadomości)? Rozumiem również, że te sugestie zdają się znajdować poklask kolejnych osób, a co za tym idzie przytoczone i wciąż dostępne dowody stają się niewiarygodne?
To na swój sposób szalenie przykre. Niemniej — jestem skłonny nadać uprawnienia administratorskie na forum MUP osobie, która cieszy się ogólnomikronacyjnym poważaniem i zaufaniem, może... Waszej Królewskiej Mości? Jestem również gotów ustąpić ze stanowiska Prezydenta MUP natychmiast jeśli w wyniku takiego udostępnienia systemu udowodnione zostanie sfrabrykowanie afery.
Cenię sobie jedno w sposób szczególny — słowo dane publicznie. I o ile moje działania polityczne nie raz budziły kontrowersje, tak nigdy się nie zdarzyło bym dane słowo złamał. Stawiam na szali swój honor (bez głupich przytyków PTR proszę) i z całą mocą podkreślam, że przedstawione szerokiej międzynarodowej społeczności v-świata dowody dotyczące afery kloningowej w MUP nie były sfabrykowane.
Edward II pisze:Podzielam wyrażone wyżej stanowisko - społeczność międzynarodowa pokpiła sprawę, działając rutynowo i bez przekonania - tj. wyszła z intuicyjnego założenia, że państwo sułtana Saida al Falima otrzymało cios nokautujący, a teraz wykrwawia się gdzieś na boku, po cichu, jak konające zwierzę, które runęło z wysokości. Nic takiego nie nastąpiło.
Nie było, nie jest i nie będzie rolą Mikroświatowej Unii Piłkarskiej wyręczanie władz państwowych jakichkolwiek krajów wirtualnych. MUP zajęło się sprawą wykrytą we własnych szeregach, zajęło się tą sprawą w maksymalnie demokratyczny sposób, dowody przedstawione zostały szerokiemu gronu odbiorców (choćby Radzie Delegatów, która, nie licząc federacji zamieszanych w aferę, liczyła wówczas 16 osób!), dowodami nie manipulowano, nie dodawano do nich zbędnych komentarzy, pokazano je takimi jakimi są. Jednocześnie decyzja o usunięciu wspomnianych federacji z MUP nie była decyzją jednosobową, a podjętą przez w/w Radę Delegatów — w żadnym kraju wirtualnym najważniejsze decyzje nie zapadają w tak szerokich gronach. MUP nie zadziałała pochopnie. Osoby zamieszane w akcję miały możliwość wypowiedzenia się, były do nich wysyłane wiadomości i podejmowane próby kontaktu także innymi drogami. Pozostały bez odzewu. Osoby te pozostawały niedostępne/nieobecne. A jak się pojawiały to wszystkie na raz... tak było w lidze MUP, tak było na forum MUP, tak było w lidze SAR Camel League, tak się stało na odrodzonym forum Al Rajn.
MUP nie jest i nigdy nie będzie agentem jakiegokolwiek kraju wirtualnego, i nie jest również agentem Sarmacji. Jeśli delegaci zgromadzeni w Radze Delegatów myślą inaczej mogą podjąć inicjatywę usunięcia mnie (kanalii) z zajmowanej przeze mnie funkcji. Będę się jednak bronił.
Edward II pisze:Typowa polska mikronacja ma problem ze zgromadzeniem pięciu aktywnych obywateli, którzy wydusiliby z siebie choć tuzin postów tygodniowo (to na przykład casus Skarlandu). Jak to wygląda w rzekomo skompromitowanym państwie sułtana? W ciągu kilku tygodni na ponownie otwartym forum Al Rajn zarejestrowało się 6 nowych obywateli, którzy zasilili państwo o 50 kolejnych postów. Towarzystwo wkrótce przekroczy granicę 100 obywateli, mając w głębokim poważaniu pojękiwania zagranicy. Za pół roku temat w ogóle spadnie z wokandy. Dzięki artykułom podobnym do tych „The Politique" - być może nawet szybciej.
I tylko jest z tym obrazkiem jedno nie tak. Kiedy padają to wszystkie osoby na raz. Kiedy się odradzają to... wszystkie osoby na raz. Oczywiście kiedy na 2 miesiące odłączono forum FAR nikt nie wypłynął w innych krajach wirtualnych, a przecież oczywiste jest, że owe blisko 100 osób łączy na poziomie genetycznym umiłowanie izolacjonizmu do tego stopnia, że nigdzie, nigdy, żaden nie pojawił się by choćby pogadać. To żaden dowód na to, że FAR jest krajem normalnym. Tak jak w SAR Camel League przez dwa miesiące nie logował się nikt, poza mną... (a X11 nie jest zależne od forum czy stron FAR), tak po wykryciu afery ja natychmiast zostałem z SCL relegowany, a liga... ożyła, i logują się wszyscy - wszystkich 50 grających... których nie ma notabene w innych krajach. Czy tylko dla mnie ten obraz jest jakiś dziwny?
Edward II pisze:W całej tej historii najciekawsze jest właśnie ta druga runda, którą obecnie obserwujemy: wszystko to, co wydarzyło się po ujawnieniu afery. A raczej to, co się nie wydarzyło. W ogóle jest to jeden z bardziej zajmujących wątków w historii polskiego mikroświata i zupełnie nie trafia do mnie opinia, że Al Rajn „nie jest wart naszej uwagi".
Dobrze. Skłonny jestem przyznać, że stwierdzenie "ciszej nad tą trumną" i że nie jest wart naszej uwagi, to małe przerysowania. Niemniej... dlaczego większość krajów nie podjęło żadnych działań kiedy sytuacja jest oczywista? Nie wiem. Czy to wina tego, że aferę ujawniłem ja i Siergiusz? Czy gdyby to zrobiła osoba mająca "lepszą prasę" to już dawno byśmy mieli "leje po bomach" w miejscu Al Many? Owszem, jest bardzo ciekawe to co się nie wydarzyło. Ale co dalej?