Zanim otrzymam bana, poczynię istotne zastrzeżenie. Kwestia wyszła w trakcie talmudycznej dyskusji z baronetem von Thornem, więc ma szlachetną genezę. Pozwólmy sobie na chwilę oddechu od Wielkich Idei. Gdyby w Al Rajnie mieli irca, nie gadaliby o niczym innym.RCA pisze:A jednocześnie w tym kontekście pisze Pan, że ja sobie leżę i marszę freda lewą ręką (bo dłużej... a zaskoczę Pana, że szybciej).
No to jedziemy. Jak wam to wychodzi w praktyce? Szybciej? Wolniej? Eksperymentujecie czasem? Zdarza się, że w prawej trzymacie pilota lub kanapkę z serem i rzodkiewką, więc trzeba lewą, mniej sprawną. Dajecie radę? Tylko bez krępacji. Dziewczyna się nie dowie.
W sumie nigdzie się o tym otwarcie nie dyskutuje, a przecież postawione wyżej pytanie ma kilka wariantów i można je ektrapolować na różne sytuacje życiowe. Są tacy, co na przykład wolą jazdę na na poalkoholowym flaku, inni szturmują na porannej adrenalince (człowiek się rano wybudza, bo bolec uniemożliwia mu spanie na boku i brzuchu). Szkoda, że nie ma już z nami Albona. Już sobie wyobrażam te wszystkie pozycje i metodę w skarpetę.
Kolejna kwestia. Czy przy stałej partnerce, szwendającej się bez sensu po mieszkaniu, nie gaśnie cała zabawa? Kto nie próbował robić tego po ciemku, pod kołdrą, na boku, wstrzymując oddech, podczas gdy żona/dziewczyna leżała obok i czytała felieton Terlikowskiego?
Albo taka sytuacja. Idziesz pasażem handlowym w galerii. Koncentrujesz się, jak facet, na zadaniu. Myślisz sobie: tu kupić to, tam zjeść tamto, wystrzelić kupę na drugim piętrze, potem może jakaś zapiekanka. I nagle widzisz JĄ. Wysoka, sprężysty krok, wysokie zawieszenie, długie włosy, twarde, jędrne piersi. W oczach ciemno, w gardle sucho. Mózg się resetuje, powraca do ustawień fabrycznych. Ona przechodzi obok, odjeżdża ruchomymi schodami, znika z twojego życia. Nawet na ciebie nie spojrzała. Siadasz na ławce, odrętwiały, pusty jak przedmiot, wybity z rytmu. Czujesz dojmujący smutek, mrok wwierca się w mózg. Z letargu wybudza cię tępy ból w kroku. Wbiegasz do toalety. I, no właśnie. Kolejka na dziesięć osób, jak to w galerii handlowej. Wszyscy na srańsko. A tobie pała furkocze i wyciska łzy. To wszystko życiowe fundamentalia, ale nie znajdziemy tego u Sienkiewicza.
No więc, wzorem Jego Królewskiej Mości, zapraszam do wielowątkowej dyskusji.