Najprawdopodobniej jest to związane z Manifestem republikańskim, który wczoraj ogłosił na sarmackim forum.
Różne choroby trawią Sarmację i jej Narody.
Lenistwo. Hiperinflacja tytułów. Realioza. Choroba postnobilitacyjna. Hucpizm. Marazm. Tumiwisizm. I wiele innych.
Organy Państwa nie raz, i nie dwa razy, pokazały, iż są nieefektywne, i także nieefektowne. Pięknie nie jest.
Siedem lat tłustych i siedem lat chudych (i jeszcze dwa lata) trwa już proces rdzewienia i kastrowania naszej monarchii.
Dlatego też ogłaszam powstanie Sarmackiego Ruchu Republikańskiego — formacji, której celem jest zdjęcie złuszczonej i zniszczonej fasady, jaką stała się w minionych latach sarmacka monarchia. Przestańmy w końcu udawać, że jesteśmy monarchią. Nie mamy z nią dziś nic wspólnego.
Sarmacki Ruch Republikański stawia sobie za zadanie takie zmiany w sarmackim ustroju i prawie by w pełni urzeczywistnić idee demokracji i rządów sarmackiego ludu. To Naród wie w jakim kraju chce żyć. To Naród przez wiele lat fragment po fragmencie budował siłę swego demokratycznego przedstawicielstwa.
To my, Naród, chcemy wybierać głowę państwa, która będzie Nas reprezentować i stanowić namacalny symbol sarmackiej potęgi. Chcemy wybierać przedstawicieli parlamentarnych, którzy będą realizować nasze cele i budować potęgę naszego państwa. Chcemy by Naród reprezentowany w Sejmie przez naszych przedstawicieli, i ich głosami, wybierał silnego Kanclerza rządu, który codzienną pracą będzie budował niewzruszoną katedrę naszego Państwa. Chcemy decydować, wpływać, delegować. Chcemy kadencyjności głowy państwa, szefa rządu, kierownictwa parlamentu i władz samorządowych. Kadencje te winny być ograniczone w swej ilości. Mówimy dość betonowaniu, murowaniu, zielonostoliczkowaniu.
Skończmy z wiecznym malowaniem krawężników na biało, trawy na zielono, republiki na monarchię. Głową Państwa winien być Prezydent. Szefem Rządu winien być Kanclerz. Kierownikiem Parlamentu winien być Marszałek Sejmu. Judykatura powinna być niezależna politycznie.
Wszyscy jesteśmy sobie równi! Przeszłe zasługi, za którymi nie idzie dalsza praca na rzecz Narodu są nieważne. Tytuły i medale to bluszcz oplatający i krępujący siły witalne każdego z nas. To wygodne puchowe poduszki, na których zalegliśmy i na których rzecz poświęcamy dobro Państwa i Narodu.
Dość tego! Nie boimy się głośno mówić o tym co jest źle. Nie boimy się głośno domagać zmiany. Nie boimy się poddawać osądowi i ocenie — to oczywiste i podstawowe prawo Narodu do weryfikacji Jego przedstawicieli. Republika, rządy ludu, demokracja, vox populi. Już czas!