Chamberlain pisze:Mój komentarz, opublikowany w wątku okołoelderlandzkim, dotyczył emerytury w Elderlandzie. Czas skupić się na jednym państwie. Kłania się przykład bialeński.
Zajmę się tym, czym będę chciał się zajmować. Elderland to dreamlandzki krąg kulturowy i sam Pan to doskonale wie. Zajmowanie się Elderlandem to jak zajmowanie się własnym domem. Jestem Dreamlandczykiem i nigdy to się nie zmieni. Nawet, gdy będę (również) mieszkał i rezydował w Elderlandzie jako osoba prywatna czy jakakolwiek funkcyjna.
Chamberlain pisze:Gdyby jednak postanowił Pan ograniczyć swoją mikronacyjną aktywność do minimum, co pewnie kiedyś nastąpi, podejrzewam, że scenariusz będzie następujący: miesiąc lub dwa poważnie ograniczonej aktywności, a następnie powrót oddolnej inicjatywy obywateli, których od kilku la wyręcza Pan na każdym polu: od gospodarki po wojskowość, kulturę i politykę. To wielka rzecz, ale skutek uboczny jest taki, że u części obywateli pojawiły się odleżyny. Przyzwyczaił Pan nas do tego, że rozwiązuje problemy, które sam generuje i dostarcza odpowiedzi na pytania, które sam sobie stawia.
Wyręczam? Ja nikogo nie wyręczam. Pragnę zauważyć, że 3 razy ludniejsza Sarmacja ma miejsce dla wielu przedsiębiorców, wojskowych, polityków. Pomimo tego, co ja robię i czym się tu zajmuję to ludziom i tak się nie chce lub nie mają czasu zajmować się tym samym co ja. Bo miejsca w Dreamlandzie jest w cholerę.
Chamberlain pisze:Typowa mikronacja zapewnia atrakcyjne zajęcie zaledwie kilku osobom, maksymalnie może dziesięciu. Reszta w większym lub mniejszym stopniu asystuje i ogranicza się do udziału w wyborach. W pewnym sensie Pan, Panie Witt, rozsiadł się na kilku fotelach jednocześnie, czego wątek elderlandzki jest najlepszym przykładem. W tym sensie i tylko w tym zgadzam się z Tellerem - to bańka, która kiedyś musi pęknąć. Trzeba rozglądać się za następcami, nie tylko za pacynkami. Pierwszym testem będzie sukcesja tronu w Księstwie Furlandii i Luindoru.
Kilku osobom? A myśli Pan w kategoriach władcy yoyonacji, gdzie każdy chce być cesarzem? No to faktycznie - w takiej "typowej" mikronacji miejsca jest niewiele. I co Pan rozumie pod pojęciem pacynek? Ile ma Pan pacynek w rządzie i w partii, która nigdy nie powstała i już nie powstanie? Ktoś Pana zastąpi, a Pan zastąpi Alfreda? Przecież widać, że to się nie udaje. Alfred był kiepściutkim premierem, a Pan jest jeszcze gorszym. Po Panu, jeśli patrzeć na Pański obóz, przyjdzie jeszcze większa ciamajda, wobec której nie krył Pan swojego współczucia. To Wasze rozglądanie się za następcami? Napawanie ich jakimś optymizmem? Zazdroszczę podejścia.
(-) Daniel von Witt