Lektura na plażę

Strefa krwawej wolności. Można dostać pasem po głowie, można też się zrelaksować i porozmawiać o realu.
Awatar użytkownika
Edward II
król-senior
Posty: 1730
Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
Numer GG: 8606140
NIM: 873817
Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
Kontakt:

Lektura na plażę

Post autor: Edward II »

Tak się już utarło w naszym kręgu cywilizacyjnym, że w okresie letnim nadrabiamy zaległości lekturowe i sięgamy po książki, które przez kilka wcześniejszych miesięcy cierpliwie czekały na swoją szansę. Umówmy się, że to prawda. W "kolorowych pismach" mówi się o tzw. "lekturach na plażę", choć trudno wyobrazić sobie gorsze miejsce na taką czynność (piasek w pupie).

Moja prywatna (skrócona) lista wakacyjna obejmuje przede wszystkim autorów, których z takich czy innych względów nie lubię, kończąc wcześniejsze podejścia na etapie pierwszych 10 stron - Vargę ("Trociny"), Lubelskiego ("Boiduda"), Ziemkiewcza ("Zgred"), rasowych grafomanów - Horubałę ("Przesilenie") i Wildsteina, trochę publicystyki Krasnodębskiego, któremu również życzę jak najlepiej. Może gdzieś jeszcze zdołam wcisnąć niezobowiązujące "Przygody z marksizmem" M. Bermana.

Ciekaw jestem, co czytają mieszkańcy Dreamlandu. Tylko proszę - żadnych Joyce'ów, Mannów i Dostojewskich.
Edward II, r.s.
Awatar użytkownika
Sted Asketil
król-senior
Posty: 1043
Rejestracja: 7 sie 2011, 12:37
NIM: 121212

Re: Lektura na plażę

Post autor: Sted Asketil »

Czesto wracam (widac to po ksiazkach...) do krainy magii, smokow i wielkich czynow maga Geda Ursuli K. Le Guin. Uwielbiam oderwac sie w ten sposob od szarej rzeczywistosci, na chwile stac sie znowu dzieckiem i wzniesc sie na grzbiecie smoka w przestworza :)

- Czarnoksieznik z Archipelagu
- Grobowce Atuanu
- Najdalszy Brzeg
- Tehanu

Druga i trzecia pozycja juz mniej radosna... to Pamietnik Narkomanki Barbary Rosiek i My Dzieci z Dworca ZOO. Trzeba walczyc o siebie, o swoich bliskich - wyrwanie sie z rak "dragow" to droga przez meke. Warto starac sie zrozumiec dlaczego...

Goraco polecam film (My dzieci z Dworca ZOO - 1981) z muzyka (fragmenty prawdziwego koncertu) Davida Bowie.

Ostatnia pozycja jest wszystko co zwiazane ze Edwardem Stachura - uwielbiam jego poezje.


Ksiazki te przyjechaly za mna na wyspy...


Pozdrawiam,
Awatar użytkownika
Albon
Posty: 480
Rejestracja: 12 lis 2011, 16:19
NIM: 570699
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Albon »

Witam

Będę pewnie nieoryginalny ale ja lubie Prathetta. Choc bardziej te starsze niz nowsze (zbyt "podmłodzieżowe"). Staram sie czytac (teraz bedzie krytyka pewnie po tych slowach) skany lub booki na komputerze. Szkoda mi książek ....juz wyjasniam dlaczego :) Przychodzac z pracy klade 2 metrowe rece (taka jest wersja oficjalna dla Alicji ze mam ciezka bardzo prace i 2 metrowe rece ze zmeczenia po 15 stej...) na biurku odpalam komputer czytam wiadomosci, poczte, dreamland itd no i jak jeszcze nie zasne to otwieram cos do poczytania z np. Prathetta. Konczy sie to z reguly po 10-15 minutach uderzeniem glowa w klawiature. (mysle ze wtedy przekazuje jakies podprogowe informacje (np. numery lotto itd) ale nie udalo mi sie nigdy wlaczyc worda na czas zeby cos "napisac" glowa) ;) Pozatym lubie i zawsze lubilem SF z okresu zlotego wieku - kiedys w 80 latach kiedy bylem dzieciakiem kupowalem z malutkiego kieszonkowego rozne ksiazki, ksiazeczki, zeszyty SF itd. (tak tak byly takie czasy ze jechalo sie na lody do centrum i wracalo z ksiazka za pare groszy hehe). Mam te zeszyty, ksiazeczki i lubie czesto do nich wracac (choc znam je prawie na pamiec hehe) Wiadomo jak wydawano kiedys ksiazki (teraz po 30 latach uzytkowania juz jest kazda strona osobno (co ma swoje plusy - mozna powiedziec dzisiaj przeczytam ten kawalek i zabrac ze soba tylko np. 30 stron :) ... no ale te niewielkie ksiazeczki czytam hmmm no w takim miejscu z reguły ze nie zajmuje mi to dluzej niz 10-15 minut ;) ew. jak jest bardzo ciekawe do czasu az zaczna bole 4 litery ;) Jakos nigdy nie przekonalem sie do ksiazek obyczajowych, biograficznych, dziennikarskich itd. Kiedys czytalem sporo kryminałów (uwielbiam Conan Doyle'a) popularno naukowych a ostatnio troche spiskologii itp. Ale ogolnie (i to mnie smuci bardzo) czytam niewiele, nie z braku czasu ale braku checi - czesto sen wygrywa walke z czytaniem, albo komputer albo TV (choc nie tutaj sklamalem ogladam z 1 godzine dziennie i to z reguly w czasie kiedy robie Alicji masaz stóp np.) ew. jakas gazeta. Zaczynam sie robic takim przyslowiowym/kawałowym (i niestety tez czesto realowym) robolem niestety (a moze to taki trudny wiek hehe).

Pozdrawiam hrabia Albon z Cintry
Audiatur Et Altera Pars

Z TRZECIEJ CHAŁUPY
Awatar użytkownika
Marcin Mikołaj
król-senior
Posty: 1302
Rejestracja: 29 gru 2011, 14:52
Numer GG: 6042777
NIM: 906544
Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre; Zjednoczone Księstwo - Książęce Miasto Buuren
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Marcin Mikołaj »

Jeżeli w te wakacje w końcu przeczytam kolejna książkę Luisa Miguela Rocha to będzie to już ogromny sukces - będąc pod wrażeniem "Ostatniego papieża", którą praktycznie przeczytałem w drodze do i z Wrocławia, zakupiłem, czy otrzymałem książkę "Papież musi zginąć", niestety jak zawsze chroniczny brak czasu pozwala tylko wypożyczać książkę znajomym.

Kolejne na półce, które czekają na swoją kolej to "Marcowe fiołki" Philipa Kerr'a, "Ofiara 44" i "Cień wiatru" - każda z nich zaciekawiła mnie swoim wprowadzeniem, czasem zastanawiam się czy jest sens wchodzenia do Taniej Książki, skoro i tak czasu na czytanie czegoś dla relaksu nie mam.... Ale trzeba mieć plany :)

(-) Martin markiz de Joustin
Obrazek
Awatar użytkownika
Pavel Svoboda
król-senior
Posty: 1139
Rejestracja: 13 wrz 2010, 15:02
Numer GG: 1935862
NIM: 509280
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Pavel Svoboda »

Przez ostatni rok czytałem prawie wyłącznie książki o historii Afryki. Nie wiem, co mnie napadło, ale przebrnąłem przez kilka tomisk o okresie kolonizacji oraz po dekolonizacji. Po skończeniu ostatniej cegły miałem potrzebę, by trochę odpocząć czytając coś lekkiego. Sięgnąłem po Mirkheim Poula Andersona. Tego autora mogę polecić jako niezawodnego właśnie na takie okazje. Z jednej strony jego książeczki są króciutkie, a rozdziały mają po kilka stron, z drugiej strony jest to sci-fi na najwyższym poziomie. Poul Anderson jest (był?) bodaj fizykiem i stosuje swoją wiedzę naukową na sposoby, które nie przychodzą do głowy innym autorom fantastyki naukowej.

Będę śledził ten wątek, bo Poula Andersona już kończę, a muszę wybrać coś nowego.
Albon pisze:Przychodzac z pracy klade 2 metrowe rece (taka jest wersja oficjalna dla Alicji ze mam ciezka bardzo prace i 2 metrowe rece ze zmeczenia po 15 stej...)
Bardzo mnie te "2 metrowe ręce" zaintrygowały. Proszę wyjaśnić czy chodzi o dwumetrowe ręce czy o dwie metrowe ręce?
(-) Pavel Svoboda, r.s.
Awatar użytkownika
Kryspin van Buuren
Posty: 13
Rejestracja: 4 mar 2012, 12:57
Numer GG: 5007592
NIM:
Lokalizacja: Furlandia
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Kryspin van Buuren »

Wprawdzie na plaży jeszcze w tym roku nie byłem, niestety, jednakże co się odwlecze to nie uciecze. Jestem miłośnikiem książek przygodowych, fantasy... jeszcze jak jest mowa w nich o ojczyźnie Kleopatry i Horusa, jestem po prostu w niebie.

Ostatnio dobry kolega polecił mi książkę Terry'iego Pratchetta "Piramidy". Można to uznać za nieco ekscentryczne podejście do tematu, ale nie można przecież być cały czas uwięzionym w schemacie. Jakoże nie za bardzo osobiście lubię humor Pratchetta... Po prostu zbyt frywolnie podchodzi do niektórych spraw, które ja wolałbym zostawić "na poważne".
Dla mnie "połączenie wszystkich epok historycznych" + humor Pratchetta to profanacja słowa "fantasy".
Nie zamierzałbym nawet zabrać się za nią, znając Pratchetta, jednak są wakacje i spróbuję dać szansę wyborze mojego dobrego kolegi. Oczywiście w wolnym czasie. :)
mgr net. Kryspin van Buuren
Były Sekretarz Generalny OPM
Awatar użytkownika
McMelkor
Posty: 229
Rejestracja: 18 sie 2010, 23:19
NIM:
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: McMelkor »

Jacques de Brolle pisze:Tak się już utarło w naszym kręgu cywilizacyjnym, że w okresie letnim nadrabiamy zaległości lekturowe i sięgamy po książki, które przez kilka wcześniejszych miesięcy cierpliwie czekały na swoją szansę. Umówmy się, że to prawda. W "kolorowych pismach" mówi się o tzw. "lekturach na plażę", choć trudno wyobrazić sobie gorsze miejsce na taką czynność (piasek w pupie).

Moja prywatna (skrócona) lista wakacyjna obejmuje przede wszystkim autorów, których z takich czy innych względów nie lubię, kończąc wcześniejsze podejścia na etapie pierwszych 10 stron - Vargę ("Trociny"), Lubelskiego ("Boiduda"), Ziemkiewcza ("Zgred"), rasowych grafomanów - Horubałę ("Przesilenie") i Wildsteina, trochę publicystyki Krasnodębskiego, któremu również życzę jak najlepiej. Może gdzieś jeszcze zdołam wcisnąć niezobowiązujące "Przygody z marksizmem" M. Bermana.

Ciekaw jestem, co czytają mieszkańcy Dreamlandu. Tylko proszę - żadnych Joyce'ów, Mannów i Dostojewskich.
Lektur na plażę w ścisłym sensie nie posiadam, ponieważ nie wybieram się na żadną z polskich czy zagranicznych plaż, a w sporze o miejsce spędzania wakacji jestem twardym zwolennikiem gór. Zaplanowałem jednak sobie listę lektur do przeczytania w domu w wakacje. Ponieważ nie mam wątpliwości, że są na niej pozycje warte polecenia, pozwolę sobie wymienić.
Po pierwsze założyłem sobie - zobaczymy tylko, co z tego wyjdzie - że będą to pracowite wakacje i postawiłem głównie na pozycje edukacyjne. Przyjemność odkładam na później (później też o niej napiszę), tak - powiedzmy - na wrzesień.

Carl Gustav Jung, najwybitniejsza postać psychologii XX w. (w żartach ze znajomymi tytułuję go "santo subito") to robota na jakieś pół roku. Dorobek autora jest tak duży i tak wszechstronny, że w żadne wakacje, nawet pomaturalne, nie zdołałbym go przerobić. Części z jego dzieł nie wyparłaby się biblioteka Uniwersytetu Miskatonic.
Wypożyczyłem jednak wybrane (przyznam, że po części na chybił trafił, ze względu na ciekawiące tytuły) pozycje: "Nowoczesny mit", "Archetypy i symbole. Pisma wybrane", "Psychologia a alchemia", "Rebis czyli kamień filozofów", "O zjawisku ducha w sztuce i nauce", "Życie symboliczne", "Archetypy i nieświadomość zbiorowa".

Uwaga na wszelki wypadek, choć nie posądzam współobywateli o ignorancję: prof. Jung nie był, wbrew wieści gminnej, uczniem tego zboczeńca, Freuda, a za wyjątkiem krótkich 5 lat (Jung uprawiał zawód psychiatry 60 lat) współpracy niewiele ich ze sobą łączyło - poza może fascynacją Goethem.

Co do przyjemności - z beletrystyki sięgam niemal wyłącznie po fantastykę. Na pewno jest więcej kręgów i gatunków literackich, po jakie warto sięgnąć, np. wspomniana tu literatura rosyjska (Dostojewski, Tołstoj), jednak na owe drugiej klasy rozrywki obecnie nie mam czasu. Nic nigdy nie sprawiało mi większej przyjemności niż przenosiny do świata marzeń po drugiej stronie lustra. To dążenie właściwe dla typu psychicznego mikronauty - zauważyłem ogromną popularność literatury fantastycznej wśród aktywistów polskiego Mikroświata. Nie jest to szczególnie zaskakujące, w końcu to, co robimy tutaj, to mniej więcej to samo.
Wspomniałem o Uniwersytecie Miskatonic - tegorocznym celem jest więc H. P. Lovecraft, wielki autor, dotąd z niewyjaśnionych przyczyn przeze mnie pominięty. Czytałem jak do tej pory jednego autora z "kręgu Lovecrafta" (choć to on był dla Lovecrafta idolem) - Clarka Ashtona Smitha. Jego opowiadanie - bo przede wszystkim słynął z opowiadań - "Miasto Śpiewającego Płomienia" uważam za najgenialniejszy utwór tego typu w dziejach fantastyki. Warto więc sięgnąć po więcej, czyli po samego HPL-a. Nie wiem jeszcze od jakiej pozycji zacząć. Może ktoś z tu obecnych mi doradzi?
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
Awatar użytkownika
Edward II
król-senior
Posty: 1730
Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
Numer GG: 8606140
NIM: 873817
Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Edward II »

Za "zboczeńca Freuda" należy się Waszej Ekscelencji jakaś specjalna nagroda ;)

Fanom Lovecrafta, którego niestety po prostu nie jestem w stanie czytać bez skrętu kiszek, szczególnie polecam biografię pióra innego "zboczeńca" - Michela Houellebecqa. W monografii poświęconej właśnie Lovecraftowi zatytułowanej "Przeciw życiu, przeciw światu" tak opisał kluczowe lata życia amerykańskiego pisarza: "Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, przynajmniej między osiemnastym a dwudziestym rokiem trzecim rokiem życia nie robił dosłownie nic" (M. Houellebecq, "H.P. Lovecraft. Przeciw życiu, przeciw światu", przeł. J. Giszczak, Warszawa 2007, s. 30).

Jakże szczere i dojmująco prawdziwe w odniesieniu do większości z nas, mikronautów. Ku przestrodze, skoro widmo zmarnowanego życia krąży niebezpiecznie nisko nad naszym pokoleniem.
Edward II, r.s.
MarionCirilla
Posty: 4
Rejestracja: 19 sie 2010, 08:54
NIM: 188571
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: MarionCirilla »

Mnie jakiś (spory) czas temu na wampiry wzięło więc czytałam serię Błękitnokrwistych - De La Cruz Melissa (rewelka jak dla mnie), seria "Innych aniołów" St. Crow Lili oraz Trylogia Dary Anioła (+ do tego jest kilka dodatkowych książek z serii) - Cassandra Clare
bardziej z fantasy to trylogia Anioł Nocy - Brent Weeks (na razie mam 2 części za sobą ;)
ostatnio skończyłam czytać : Córka Medium - Harvey Alyxandra (akcja toczy się w XIX wieku, fajna odskocznia po ksiazkach "z dzis"),aa,no i jej seria o wampirach : Kroniki rodu Drake'ów - fajne

a zaczęło się od zmierzchu itp ;)
aa, i w między czasie był pamiętniki wampirow (wszystkie czesci, serial jak na razie obejrzalam 6 odc. pierwszej serii,jak sie okazuje, wszystko zmienili,wiec mozna potraktowac jako zupelnie cos innego)

a teraz wracam do typowych fantasy ;)
Awatar użytkownika
Otton van der Berg
Posty: 1104
Rejestracja: 22 gru 2012, 14:02
NIM: 108161
Lokalizacja: Alahambra/Unia Saudadzka
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Otton van der Berg »

Pavel Svoboda pisze:Przez ostatni rok czytałem prawie wyłącznie książki o historii Afryki. Nie wiem, co mnie napadło, ale przebrnąłem przez kilka tomisk o okresie kolonizacji oraz po dekolonizacji. Po skończeniu ostatniej cegły miałem potrzebę, by trochę odpocząć czytając coś lekkiego. Sięgnąłem po Mirkheim Poula Andersona. Tego autora mogę polecić jako niezawodnego właśnie na takie okazje. Z jednej strony jego książeczki są króciutkie, a rozdziały mają po kilka stron, z drugiej strony jest to sci-fi na najwyższym poziomie. Poul Anderson jest (był?) bodaj fizykiem i stosuje swoją wiedzę naukową na sposoby, które nie przychodzą do głowy innym autorom fantastyki naukowej.
Również zabrnąłem w ślepy zaułek i nie mogę się zebrać by podejść do jakiejś ciekawej historii, chciałbym wiedzieć coś więcej o tych "afrykańskich przygodach" może pan coś polecić? Jednak po dłuższym namyśle z chęcią wrócę do s-f a pan tak ładnie zachwalał tego Andersona.
Osobiście zaczytywałem się w Lemie ale to na samym początku moich przygód z kategorią sf dopóki nie doszedłem do książki Szpital Przemienienia która jakoś wybiła mnie z tego rytmu. Następnie był Tolkien i w końcu Zwiadowcy Johna Flanagana, te 10 tomów zleciały wyjątkowo szybko, jeżeli ktoś zechciałby poczytać miłą przygodę z dala od czarów i magów o lekkim języku, za to z piękną wciągającą fabułą polecam tego autora. Zastanawiałem się nad czymś innym i przeczytałem Borisa Starlinga "Mesjasza" a później Harlan Coben "Ostatni szczegół" ale to książki do zabicia czasu i nie warte tych godzin.Aktualnie czytam Michaela Crichtona "Następny" ale w ogóle nie czaje gościa i z całą determinacją porzucę ta książkę gdzieś na stacji.
Chcę wrócić do sf ale nie wiem od czego zacząć, troche się rozglądałem czytując recenzje ale to nie to samo co usłyszeć tak od kogoś, a tu mi pan Svoboda wyskakuje z Andersonem i widzę iskierkę nadziei.
(-)Wicehrabia Otton van der Berg OOIII ONZII
Obrazek
ObrazekObrazek>>>
Lenno Alhambra
Awatar użytkownika
Albon
Posty: 480
Rejestracja: 12 lis 2011, 16:19
NIM: 570699
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Albon »

Witam

Ja Andersona czytałem m.inn "Trzy serca i trzy lwy" i do teraz z sentymentem wspominam ta lekturę. Lekkie, przyjemne, przygodowe, niegłupie, odprężające (...a w Łabędziewie to sie zakochałem prawie hehe). Choć to akurat bardziej fantazy niz hard sf. Lema nie trawie, mam wrazenie ze facet czasem nie wiedzial o co mu chodzi i gmatwal zeby nie wyszlo ze sam nie wie co ma napisac :) Pomylki w prostych sprawach (fizyka, astronomia) ...chociaz "Wizja lokalna" to moja 1-sza dziesiatka nowelek sf. Lubie (i polecam) lekka sf z czasow złotej ery 40/50 lata. Henry Kutner, E.Bertin, Kornbluth, Sturgeon. A z pozniejszych lubie tez np. Bułyczowa (Guslar jest taki swojski...). O zapomniałem jeszcze o Wolfgangu Jeschke - uwielbiam. Z nowych lubie (i pochlaniam namietnie...) Pratchetta (broncie bogowie czytac jego serie młodzieżowe). Ale mimo wszystko dla odetchniecia od ciezszej literatury polecam autorów złotego wieku sf.

Pozdrawiam Albon
Audiatur Et Altera Pars

Z TRZECIEJ CHAŁUPY
Awatar użytkownika
Pavel Svoboda
król-senior
Posty: 1139
Rejestracja: 13 wrz 2010, 15:02
Numer GG: 1935862
NIM: 509280
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Pavel Svoboda »

Otton van der Berg pisze: Również zabrnąłem w ślepy zaułek i nie mogę się zebrać by podejść do jakiejś ciekawej historii, chciałbym wiedzieć coś więcej o tych "afrykańskich przygodach" może pan coś polecić? Jednak po dłuższym namyśle z chęcią wrócę do s-f a pan tak ładnie zachwalał tego Andersona.
Osobiście zaczytywałem się w Lemie ale to na samym początku moich przygód z kategorią sf dopóki nie doszedłem do książki Szpital Przemienienia która jakoś wybiła mnie z tego rytmu. (...)
1. To, co czytałem, to raczej nie "afrykańskie przygody" a raczej po prostu książki historyczne, literatura faktu. Zdecydowanie polecam, jeśli kogoś interesują te tematy, "King Leopold's Ghost" Adama Hochschilda. Przepraszam, ale nie wiem, czy książka miała polskie tłumaczenie i pod jakim tytułem wyszła. To bardzo rzetelna, ale jednocześnie ciekawie napisana monografia o historii kolonizacji Konga, która sama w sobie jest niezwykła.

Kongo zostało przejęte w końcu XIX wieku przez króla belgijskiego Leopolda II, ale nie było kolonią belgijską, a raczej prywatną własnością jednej osoby - to jest terytorium rozmiaru Francji, Niemiec i Hiszpanii razem wziętych. Leopold dokonał czegoś naprawdę niesłychanego - pod przykrywką działalności humanitarnej, stworzył brutalny i krwawy reżim, który w gruncie rzeczy był bardziej firmą nastawioną na maksymalizację zysków komercyjnych niż czymkolwiek przypominającym państwo. Lokalna ludność została przy tym dosłownie zdziesiątkowana w bardzo okrutny sposób.

Hochschild opisuje, właściwie ujawnia prawdę o tym epizodzie historii (kiedy książka wychodziła po raz pierwszy, muzeum Konga w Belgii nie wspominało się ani słowem o okrucieństwach kolonializmu) oraz opisuje pierwszy ruch humanitarny XX wieku, który usiłował rozpowszechniać prawdę o tym, co naprawdę się działo w Kongu. Opisuje też, w jaki sposób Leopold, przy pomocy szpiegów, łapówkarzy i bardzo inteligentnej kampanii PR, kontratakował i próbował kamuflować swoje poczynania. Przede wszystkim autor robi wszystko, co możliwe, by przedstawić perspektywę rdzennych mieszkańców Konga i nie ograniczać się wyłącznie do "białej historii", mimo że, rzecz jasna, niemal wszystkie istniejące dokumenty z tego okresu były pisane przez Europejczyków.

2. Odnośnie Lema, właśnie niedawno skończyłem czytać Eden i praktycznie połknąłem książkę w parę dni. Bardzo mi się podobała. Co ciekawe, z tyłu książki był komentarz, z którego dowiedziałem się, że istotnym elementem powieści jest krytyka totalitaryzmu. Stwierdzam, że jednak czasy się zmieniają i ten aspekt twórczości Lema, moim zdaniem, przestał być istotny. Oczywiście można powiedzieć, że to ja, jako urodzony po stanie wojennym, nie jestem w stanie doceniać już powagi i grozy tematu. To z pewnością prawda. Jednak wydaje mi się też, że ogólniej totalitaryzm skarłowaciał nam w XXI wieku. W dobie internetu i komórek przedzierających się nawet do Korei Północnej, reżimy totalitarne są dużo mniej... hmm, totalitarne :) Minęły czasy, kiedy faktycznie władza była w stanie kontrolować każdy aspekt życia obywatela i kiedy fantaści mogli straszyć czytelnika co będzie, jeśli ten trend się utrzyma. Oczywiście dyktatorzy są wciąż w stanie zadawać cierpienie i ograniczać wolność ludziom w wielu krajach na świecie, ale jest to jednak inny stopień zagrożenia i myślę, że te reżimy to fenomen na wymarciu. Żyjemy w Nowym Wspaniałym Świecie, nie w roku 1984 :)

3. Jeszcze słowo o tym Edenie. Mam wydanie, które było dołączone do gazety. Na końcu książki jest zamieszczony wywiad z Borysem Strugackim, jednym z braci Strugackich, rosyjskich autorów SF. W nim, na pytanie "Po co ludziom potrzebna fantastyka", Strugacki odpowiada:

Ludziom brakuje nowych informacji. Istniejący realnie świat ich nudzi, mają go dość. Z jednej strony jest bardzo skomplikowany, niezrozumiały, a z drugiej strony przerażająco przewidywalny. A dusza ludzka pragnie tego, co niezwyczajne, wyraziste, czego nie można wcisnąć w powszedni szablon. Potrzebny jest inny świat, odmienny od tego, który nas otacza. Nawiasem mówiąc, to wcale nie jest pragnienie wyłącznie czytelnika fantastyki (...). To potrzeba każdego czytelnika. Dajcie mi świat, w którym mógłbym się zanurzyć i żyć w nim zamiast w tym, w którym realnie istnieję. To potrzeba równoległego, sztucznego świata, potrzeba odnalezienia źródeł uczuć, których już nie budzi realny świat - na tym polega siła przyciągania literatury w ogóle, siła przyciągania fantastyki w szczególności.

Przeczytałem to i pomyślałem: Mój Boże. On przecież mówi o mikronacjach :) Czyli państwa wirtualne biorą się z tej samej potrzeby, z której bierze się literatura. W pewnym sensie, wszyscy, zespołowo, od 14 lat piszemy powieść :)
(-) Pavel Svoboda, r.s.
Awatar użytkownika
Otton van der Berg
Posty: 1104
Rejestracja: 22 gru 2012, 14:02
NIM: 108161
Lokalizacja: Alahambra/Unia Saudadzka
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Otton van der Berg »

Pavel Svoboda pisze: Przeczytałem to i pomyślałem: Mój Boże. On przecież mówi o mikronacjach :) Czyli państwa wirtualne biorą się z tej samej potrzeby, z której bierze się literatura. W pewnym sensie, wszyscy, zespołowo, od 14 lat piszemy powieść :)
JW Marszałku dokładnie to samo sobie pomyślałem czytając ten fragment wypowiedzi Strugackiego, każdy z nas poszukuje właśnie takiego świata i czy to nie dziwne że ludzie przebywający właśnie w tym świecie czytują s-f.
Literaturę faktu czytałem tylko raz i to były wspomnienia strażaka z WTC pod tytułem "Ostatni z żywych" pióra Richardo Picciotto, lecz nie powiem by była to moja droga do tego świata którego szukam. Powiedzmy iż była to książka zbyt współczesna dla mnie, kiedyś dawno temu czytałem "krucjatę w dżinsach" i chyba od tego czasu zacząłem powracać do powieści opisujących czasy średniowieczne.
(-)Wicehrabia Otton van der Berg OOIII ONZII
Obrazek
ObrazekObrazek>>>
Lenno Alhambra
Awatar użytkownika
Edward II
król-senior
Posty: 1730
Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
Numer GG: 8606140
NIM: 873817
Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
Kontakt:

Re: Lektura na plażę

Post autor: Edward II »

U mnie akurat na tapecie Księga Hioba w tłumaczeniu Czesława Miłosza.

Panie Berg, wspominał Pan w innym miejscu, że działał w kilku młodszych mikronacjach, w tym jedną współtworzył. Co to za państwa?
Edward II, r.s.
Zablokowany

Wróć do „Kawiarnia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości