Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której JKW TomBond wraca po kilkunastu latach do Królestwa i rozpoczyna aktywną działalność gospodarczą, chociaż wizja ta jest cokolwiek surrealistyczna. Rozumiem również problem w ustaleniu sprawiedliwego kryterium aktywności, o którym pisze WKM wyżej. Dlatego zamiast przenosić automatycznie wszystkie środki, realizowałbym taką operację na wniosek zainteresowanego mieszkańca w ciągu pół roku od uruchomienia nowego systemu. Po tym czasie przeniesienie środków nie byłoby możliwe wcale, lub byłoby możliwe tylko do określonego limitu, np. 100 tys dreamów. Opierając się na wyliczeniach z poprzedniego posta, jeśli wszyscy obecni obywatele zdecydują się na transfer środków, początkowa ilość pieniędzy w obiegu wyniesie ok 4,5 miliona dreamów.Nie da się ukryć, iż w sytuacji, w której do nowego systemu gospodarczego, jaki mam nadzieję, że w ślad za nową stroną internetową powstanie, wprowadzone zostanie 21 milionów dreamów przez jedną osobę, to jej handicap byłby nie tyle oczywisty, co czyniłby sens wprowadzenia systemu mocno iluzorycznym. W istocie osoba dysponująca ponad połową środków zbyt szybko odskoczyłaby reszcie peletonu.
Przyznam, że nie do końca trafiają do mnie te założenia. Nie ulega wątpliwości, że w gospodarce wirtualnej niezbędny jest daleko posunięty interwencjonizm państwa, bo na płynnie działający wolny rynek jest nas po prostu za mało. W realiach 15-osobowego Dreamlandu wystarczyłby urlop właściciela jedynego tartaku, żeby połowa zakładów w Królestwie stanęła z powodu braku surowca. Nie zmienia to jednak faktu, że system powinien prowokować przede wszystkim interakcje między użytkownikami. Dlatego optymalnym rozwiązaniem byłby np. jakiś skup państwowy, który wykupywałby po zaniżonej cenie nadmiarowe towary, aby w sytuacji ich niedoboru sprzedawać je po cenie zawyżonej. W ten sposób nawet przy mniejszej aktywności przestojów nie będzie, a potrzebny w procesie produkcji surowiec zawsze będzie dostępny, ale jednak bardziej się będzie opłacało robić interesy z innymi mieszkańcami, a nie z państwem. Czy w założeniach Waszej Królewskiej Mości kupienie magicznie powstałych desek od państwa będzie jedynym sposobem ich zdobycia, czy będzie je można również produkować i sprzedawać na wolnym rynku?Środki państwowe zostaną umorzone w całości, dlatego nie zostały wzięte pod uwagę. Sama zaś logika systemu będzie polegała na tym, iż pieniądze będą generowane i umarzane w zależności od potrzeb. Dla przykładu, jeżeli ktoś kupi od państwa deski, to te deski nie będą musiały wcześniej zalegać na magazynie. One pojawią się deus ex machina i zostaną dopisane do stanu magazynowego mieszkańca, zaś pieniądze, które za te deski zostaną zapłacone po prostu znikną z konta. I odwrotnie. W przypadku sprzedaży wyprodukowanych w ten sposób mebli, meble te nie trafią nagle do magazynu, gdzie będą radośnie rosły sterty nikomu niepotrzebnych nakastlików albo piętrzyły się szelbiągi, tylko zostaną skasowane z systemu, zaś pieniądze za nie wszak nie będą pochodziły z kasy, tylko zostaną dopisane w ten sam sposób, w jaki powstały deski. Z tego punktu środki publiczne są w ogóle niepotrzebne.
Po drugie, o ile jasnym jest, że w przyjętej filozofii systemu w transakcjach stricte gospodarczych pieniądze będą ad hoc tworzone i niszczone, to nie do końca rozumiem, co z wydatkami, które państwo ponosi obecnie. Skąd rząd będzie brał dreamy na wynagrodzenia dla całej armii urzędników, zapomogi, nagrody i tak dalej, skoro wedle słów Waszej Królewskiej Mości środków publicznych nie będzie wcale? Pensja dla parlamentarzysty również będzie po prostu dopisywana znikąd na rachunku adresata? Czy nie obedrze naszej polityki z jakiegokolwiek aspektu gospodarczego? Bo co to za zabawa zarządzać finansami państwa, jeśli posiada się de facto nieograniczone środki? I czy nie zepsuje to gospodarki, jeśli rząd, nie musząc martwić się domknięciem budżetu, postanowi np. wprowadzić program milion+ dla każdego wyborcy? Czy autorzy systemu zamierzają narzucać jakiś fabryczny limit pieniędzy, które władza na swoje wydatki może wydrukować?