Witam na piątym spotkaniu w murach Instytutu Mikrozofii i Nauk Politycznych. Jeżeli zdecydowali się Państwo zapoznać się z kolejnym wykładem mojego autorstwa, z pewnością odznaczają się Państwo wyjątkową wytrwałością i cierpliwością. Dziękuję za nią.
Ciemnolecie.
Coraz większe połacie mikroświata ogarnia mrok. Nie mamy żadnych wieści z Hiperborei. Na Vaarlandzie pozostaje jedynie podupadająca Rzeczpospolita Obojga Narodów. Rotria otoczona jest przez orientyckie obszary bez przynależności państwowej. Ale i w państwach wciąż istniejących nie jest wiele lepiej, tracimy łączność z kolejnymi obszarami. Czy to koniec świata?
Nie, to tylko i aż ciemnolecie. Historiografia Egiptu i wielu innych państw starożytnych wyróżnia Okresy Przejściowe. Mianem wieków ciemnych nazywa się okres w historii starożytnej Grecji oraz najbardziej ponury etap średniowiecza. Mikroświat coraz mocniej wchodzić w swój okres przejściowy, nasz etap mroku. Taką rzeczywistość wskazują kolejne raporty aktywności oraz krótka analiza list obywateli. Nie będę dyskutował z osobami zaprzeczającymi tym faktom, tak jak nie wchodzę w dyskusje z płaskoziemcami i negacjonistami Holocaustu.
Historia zna wiele cywilizacji, które w pewnym momencie swoich dziejów zostały zmiecione. Są też takie, które po okresie zastoju i kryzysu wzniosły się na wyżyny nieosiągalne wcześniej. Ani ja, ani nikt z Państwa nie może wiedzieć, jak będzie z mikroświatem. Ważne jest jednak samo zaakceptowanie rzeczywistości epoki w której się znaleźliśmy. Zamiast bawić się w gnuśnych cesarzy, którzy gardzą przewyższającymi ich barbarzyńcami, czas wypatrywać Karola Wielkiego.
Dreamland jako Bizancjum. Bialenia jako Arabia
W Dreamlandzie bardzo ciężko jest zaakceptować naszą nową rzeczywistość, wcale się Państwu nie dziwię. Dreamland to niemalże kolebka mikroświata, najstarsza funkcjonująca mikronacja. Lata wspaniałej historii i kultury. Nasuwa się mocno analogia do Bizancjum, które utrzymało swoją ciągłość ze światem starożytnym przez millenium po jego upadku. Początkowo Grecy nie zauważyli upadku Imperium Rzymskiego, oni wciąż w nim żyli. Nadeszła jednak stagnacja i coraz większy kryzys, który ostatecznie zmiótł Drugi Rzym. Wydaje się, że na zawsze.
Wzywam Was do wyciągnięcia wniosków z tej historii. Wasza pozycja daje Wam nadzieję, że przetrwacie kolejne lata. Być może rzeczywiście uchodźcy z upadających państw będą szukać schronienia u Was. Być może nieliczni nowi mieszkańcy wciąż będą się osiedlać w Królestwie. Ale umieranie powoli wciąż jest umieraniem. Przyszłość Dreamlandu zależy od przyszłości mikroświata. Musicie wspólnie z innymi znaleźć odpowiedź na pytanie o przyszłość, choćby ich otchłań pochłaniała szybciej niż Was.
Inna analogia nasuwa się wobec Bialenii, a może też niektórych innych państw nordackich. To Arabowie, którzy starają się zachować dziedzictwo starego mikroświata. Pomimo tego, że Nordata, podobnie jak Arabowie w starożytności, znajdowała się na bocznym torze w czasach, gdy innym się powodziło. Cywilizacja arabska w odróżnieniu od Bizancjum wciąż się rozwija. Ciężko więc stwierdzić, czy dobrze zrobili odcinając się w pewnym momencie od helleńskiego dziedzictwa. Ciężko też powiedzieć, czy Nordata powinna, pomimo wciąż ropiejących ran, czuć się epigonem starego mikroświata, czy może całkowicie z nim zerwać.
Dyktatura ciemniaków, emerytów i trolli.
Mikroświatem rządzą ludzie bez wyobraźni. Rzeczywisty suweren bawi się trollowaniem, psuciem zabawy innym, pustym krytykanctwem. Daje upust swoim frustracjom i nie przejmuje się przyszłością projektu. Nie czuje się za niego odpowiedzialny. Jest niszczycielem mikroświata. Nie przejmuję się krytyką, która spadnie na mnie za ten fragment. Nie piszę do ciemniaków, mentalnych emerytów i trolli. Piszę do tych, którym zależy na mikroświecie i chciałbym, żeby zrozumieli z jakim problemem mają do czynienia.
Problemem są ich właśni rodacy. Koledzy z którymi dobrze bawili się kilka lat temu, ale którzy teraz torpedują wszystkie wartościowe inicjatywy. Mentorzy, którzy najpierw odkryli przed nimi arkana tego magicznego świata, by potem im go obrzydzać.
Ciemniacy utrwalają ciemnotę, taka ich natura. Nie widzą sensu w rozwoju, bo są kompletnie pozbawieni polotu. Są jednak najmniej szkodliwymi z wymienionej triady. Wystarczy odsunąć ich od władzy i unieszkodliwić, przynajmniej na czas przemian. Ich jedynym sprzeciwem będą ciche pomruki niezadowolenia (malkontenctwo, wróżenie niepowodzeń) i oddawanie niewłaściwych głosów w wyborach i referendach (o ile pozostawi się im prawo głosu).
Większym zagrożeniem są emeryci. To ludzie, którzy kilka lub kilkanaście lat temu byli podobni do nas. W odróżnieniu od ciemniaków nie są ograniczeni intelektualnie. Mogą stawiać zorganizowany opór. Nie powinniśmy zwalczać ich zbyt brutalnie. Postawmy ich kilka razy przed faktami dokonanymi, olejmy konsultacje społeczne, gdy wiemy, że emeryci nas przegadają. Generalnie jednak nie powinniśmy ich ignorować, choć czasem trzeba powiedzieć „ok, boomer” i robić swoje.
Najgorsze są trolle. Inteligentniejsi od ciemniaków i bardziej niemoralni od emerytów, choć czasem się z nich rekrutują. Tutaj należy zastosować tradycyjną taktykę niekarmienia ich swoją uwagą. A jak będą łamać prawa społeczności, to przegonić. Choć trolle generują trochę aktywności, to odstraszają nowych obywateli i zniechęcają do merytorycznej działalności tych, którym jeszcze się chce. Straty zdecydowanie przewyższają korzyści.
Na ławie oskarżonych należy posadzić kogoś jeszcze. Kacyków mikromikronacji oraz różnego rodzaju samorządów. Nie mają kim rządzić i często nie potrafiliby tego robić nawet, gdyby obywatele spadli im z nieba. Potrafią natomiast dzielić i szantażować. Zlikwidujmy im ich prywatne poletka w ramach państw, które mogą jeszcze normalnie funkcjonować. Jak będą musieli działać w dwuosobowym państwie na osobnym forum to szybko się znudzą. Albo odejdą, albo zaangażują się w jakieś normalne państwo.
Pamiętajmy jednak, by potępiać postawy, a nie ludzi. Wiele osób postępuje niewłaściwie, bo ich zachowanie kształtowane jest przez okoliczności, które częstokroć nie sprzyjają konstruktywnym działaniom. Po zmianie oblicza mikroświata część z tych scharakteryzowanych powyżej ludzi będzie mogła i chciała z nami współpracować. Nie bądźmy wówczas pamiętliwi.
Rozwiązanie
Gdy już mamy sposób na tych, którym ciemnolecie się podoba, trzeba pomyśleć w jaki sposób dojść do nowej epoki rozkwitu. Zacznijmy od doprowadzenia naszych państw do porządku. Muzea umieśćmy tam, gdzie jest miejsce dla muzeów. Historia jest ważna, ale wektor życia musi być skierowany ku przyszłości. Nie zamieniajmy swoich państw w pomniki ku pamięci.
Nastawmy się na to, że nowego ładu nie da się zbudować w przyjaznej atmosferze. Jeśli chcemy rewolucji, to nie możemy oczekiwać oklasków ze wszystkich stron. Byłoby wspaniale, gdyby wszystkie państwa powołały Komitet Ocalenia Mikroświata, zrzuciły się na porządnego programistę, który stworzy wspólny system na miarę lat 20. XXI wieku. Jednak miejmy świadomość, żeby nigdy do tego nie dojdzie. Czasem demokracja działa, ale nie możemy poddać pod ogólnomikroświatowe głosowanie kwestii naszej przyszłości. Podobają nam się mikronacje i chcemy bawić się dalej, więc pokierujmy zabawą w kierunku, który daje nadzieję na przedłużenie rozgrywki.
Istnieją mikronacje tak małe, że nie sposób traktować je w pełni poważnie. Istnieją kraje niezainteresowane zmianami. Istnieje Sarmacja, której część społeczności uważa, że pozytywną stroną kryzysu może być skonsolidowanie się całego mikroświata wokół ich państwa. To wszystko sprawia, że stworzenie szerokiej organizacji międzynarodowej jest niemożliwe. Alternatywą jest koncert „mocarstw”, czyli współpraca państw zainteresowanych i gotowych do współdziałania na rzecz lepszego, nowego mikroświata.
Dziękuję za uwagę i zapraszam do dyskusji. Gdzie postawiliby Państwo granicę umową pomiędzy Starym Mikroświatem i Ciemnoleciem? W jakich procesach upatrują Państwo nadziei na mały (porównywalny z karolińskim) i duży renesans?