[Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Twórczość artystyczna, badania naukowe, spekulacje filozoficzne.
Jul
Posty: 50
Rejestracja: 11 cze 2013, 08:53
NIM:
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Jul »

Od zarania dziejów Sarmaci wierzyli w niepoddające się racjonalnemu wytłumaczeniu rzeczy i siły. Wykorzystywali tę wiarę w celu nabycia bądź też poprawy określonych cech lub zdolności. Chcieli spowodować, by ich życie w mikroświecie stało się przystępniejsze. By nie zaburzyć energii płynącej w v-wszechświecie. Wiązało się to z wykonywaniem określonych praktyk.
Wiara ludu w skuteczność tajemniczych obrzędów była na tyle silna, że bardzo często kultywuje się je aż po dziś dzień.

Praktyki te przeszły do kultury, stały się jej częścią. Nie wiadomo, jaka była geneza wielu z nich. Na potrzeby dzisiejszego wykładu odbyłam szereg rozmów z przedstawicielami sarmackich krain. Z teco co usłyszałam, wyselekcjonowałam najbardziej dziwne i szokujące przykłady. Bywa, że władze surowo zakazują praktykowania niektóryzch z nich. Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, że za zamkniętymi drzwiami, pod osłoną nocy, wśród zaufanych osób – one wciąż są obecne w zyciu Sarmatów. Potwierdzają to również statystyki i anonimowe ankiety społeczne.

Zapraszam na wędrówkę po sarmackich krainach i ich najdziwniejszych zwyczajach.

Zaczniemy od Baridasu, mojej najdłuższej sarmackiej przygody. Koza baridajska jest jednym z nieodłącznych symboli baridajskich. Zapisała się w jej kulturze jako znak płodności, szczęścia, radości. Kozie baridajskiej przypisuje się niemal cudotwórcze właściwości. Gdy Baridajczyk zobaczy kozę, wkróce spotka go szczęście. Gdy dotknie kozy, może liczyć na łaskę Króla. Gdy koza spożyje jakąś rzecz należącą do Baridajczyka, czeka go nagły przypływ gotówki. Zwierzę to występuje jednak coraz rzadziej, stąd jego cena wzrasta. Na posiadanie kozy stać obecnie nielicznych – głównie baridajską arystokrację.

Koza baridajska zdaje się być całkiem niegroźnym symbolem, generalnie przynosi różnego rodzaju szczęście. Dochodzimy jednak do mroczniejszej strony – krew kozy baridajskiej jest niezwykle cenna. Z dziada pradziada przekazywane są opowieści o ludziach, którzy po zastrzyku owej krwi, zwanej krwią nadżycia, zyskali nowej życiowej energii. Młodzieniec, syn znanego szlachcica z Almery, mający kryzys emocjonalny po porzuceniu przez ukochaną po transfuzji szybko znalazł szczęście. Ponoć nawet Król przed elekcją sprowadził na dwór kozę, to transfuzji przypisuje się zaszczyt zdobycia tronu.
Po protestach ekologów z Almery i lekarzy transfuzje są obecnie zabronione. Jednak żądza poprawienia swojej mocy jest silniejsza, zakazany owoc kusi bardziej. O opinię poprosiłam Carmen Laurent-Asketil z Teutońskiej Akademii Medycznej. „AM nie popiera większości transfuzji krwi odzwierzęcej. Znane są sekty działające na terenie Sarmacji, które w swoich ceremoniach próbują używać do transfuzji krwi bydlęcej, co skutkuje reakcją hemolityczną i w najlepszym wypadku długim pobytem w szpitalu. Jedynym odstępstwem wydaje się krew kukuła inkaskiego w odmianie scholandzkiej, która jest zgodna z większością krwi sarmatów. Ze względu na to, że kukuły są dość dużymi zwierzętami, ilość krwi jest wystarczająca do przetoczenia nawet osobie dorosłej. Jest to jednak odkrycie dość nowe i wymagające obszernych badań w tym zakresie.”

Obrazek


Zapraszam na drugą stronę muru - pora na Teutonię.

Teutońscy rycerze są niewątpliwą chlubą tejże prowincji. Odwaga, honor, patriotyzm – to tylko ich niektóre atrybuty. Wykazali się męstwem w wielu bitwach, wiele wojen wygrali. Skradli serce niejednej teutońskiej pannie. Ich chwała szerzy się w całej Sarmacji.

Praktykują wiele pozytywnych rzeczy – związanych z przygotowaniem do bitwy, obchodami świąt. Interesujące są także rytuały po wygranych bitwach. Ale dziś nie o tym. Dziś opowiem Państwu o dosyć dziwnym zwyczaju. I pomimo, że wielu dowódców surowo to zakazuje, widok zobrazowany na rysunku obok do rzadkości nie należy.

Dawno temu zbroja teutońskich rycerzy była jednoczęściowa. Ówcześni rycerze chcąc oddać potrzebę fizjologiczną musieli rozebrać się do naga. Wbijali wówczas miecz w glebę za sobą. Weszło im to w zwyczaj. Ojcowie uczyli sztuki swoich synów, przekazywali tę technikę. Zwyczaj ten się utrwalał.
Szpiedzy wroga zorientowali się, że to może być teutoński czuły punkt. Rozbrojony rycerz z mieczem wbitym w ziemię poza zasięgiem wzroku. Zbroja wraz z upływem czasu ulegała modyfikacjom. Jednak zwyczajów przekazywanych z pokolenia na pokolenie nie tak łatwo zmienić.

Obrazek


Przenieśmy się do Starosarmacji. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tropicańscy piraci mają przysłonięte jedno oko? Dlaczego, zazwyczaj na prawym oku, noszą czarne przepaski? Otóż od dawna relacje społeczne, które piraci nawiązywali, były dzikie i nie podlegające żadnym regułom. Mężczyźni wiązali się z wieloma kobietami, nie byli wierni. W niemal każdym porcie mieli swoją kochankę.

Sytuacja nie była dla kobiet ani wygodna, ani komfortowa. Gdy tłumaczenia i prośby nie pomagały, wymyśliły na to sposób. Jak się okazało, skuteczny. Rytuał ten zakładał wydłubanie (za pomocą dłuta i młotka) oka niewiernego męża. Problem polega na tym, że gdy zdradzona żona użyła młotka zbyt mocno, miała pewność, że mąż już nigdy jej nie zdradzi.
Piraci sceptycznie podchodzą do tego pomysłu. Fakt faktem, liczba zdrad spadła, piraci stali się bardziej lojalni. Nikt o zdrowych zmysłach nie chce spotkać na swojej drodze szału rozczarowanej kochanki.

Jeśli jednak spotkacie na swojej drodze pirata z przepaską na oku – wiecie już, że macie do czynienia z niewiernym kochankiem, którego spotkała zasłużona kara!

Obrazek


Bialeńczycy to świeży nabytek Sarmacji, ich zwyczaje są dla nas w większości jeszcze nieznane. Na potrzeby tego wykładu przeprowadziłam kilka rozmów z ich najstarszym pokoleniem. By dowiedzieć się o kontrowersyjnych czynach, rzeczach, które praktykują ze względu na płynącą z nich moc. Wiele osób za najbardziej dziwne uważa zwyczaje ślubne
praktykowane wciąż w małych wioskach. Mianowicie, by nowożeńcom sprzyjało szczęście, uczucie zaś nie wygasło przez długie lata – dokładnie o 2:12 w nocy wszyscy obecni na weselu zrzucają swoje ubrania i tworzą okręg. W środku tego znajdują się nowożeńcy. By zyskać dla nich przychylność losu i stworzyć dobrą energię – w ich odbytach muszą znaleźć się kwiaty. Im więcej kwiatów, tym więcej szczęścia.

Przyznam, że zwyczaj ten niesamowicie mnie zaskoczył. Nie przypuszczałam, że Bialeńczycy są tak otwarci na siebie. Dopiero co dołączyli do Sarmacji, ciekawe na ile zasymilują się ze społeczeństwem i ile do jej kultury wniosą.

Obrazek


Pora na Hasseland. Hasseland to kraj z bogatą tradycją. Tradycją istniejącą i kultywowaną od pokoleń. Przeszukując hasselandzkie teksty źródłowe natknęłam się na legendę o hasselandzkich królikach. Ówczesny Król Hasselandu czuł się samotny. Samotny na tyle, że postanowił znaleźć kogoś, z kim będzie mógł spędzać czas. Jako, że miał paskudny humor, chętnych brakowało. Próbował nawet zabić samotność za pomocą pieniędzy – śmiałkowie jednak po krótkiej chwili uciekali z zamku w Agnemont z krzykiem. Wtedy Król sprowadził na Dwór zwierzęta – na swoją cześć nazwał je ‘Króliki’. Spędzał z nimi dużo czasu, nie czuł się już taki wyalienowany. Nowi przyjaciele pomagały mu się odstresować, zabawiały, zajmowały czas. Nie kłóciły się, nie miały pretensji, czasem tylko pokazywały pazur. Z czasem ludność Hasselandu widząc królewskie rozrywki zachciała żyć jak on. Na dwory szlacheckie, z czasem – też i do wiejskich chat – zaczęto sprowadzać króliki.

Szukałam wzmianek na temat aktualności tejże legendy. O dziwo, wciąż zdarzają się przypadki wykorzystywania królików.

Obrazek


Jak widać – Sarmaci mają fantazję. Wykształcili szereg mechanizmów pozwalających im na dopasowanie się do otaczającego ich mikroświata. Na wykształceniu praktyk, które przeszły na pokolenia. Niektóre z nich są szokujące i trudne do zrozumienia – zaskakuje więc, że wciąż obecne. Przekroczenie granicy, umiaru w ich stosowaniu niesie jednak konsekwencje. Często cierpią zwierzęta, ludzie ponoszą uszczerbki na zdrowiu bądź – w skrajnych przypadkach – śmierć, władze zakazują część z nich. Jak się okazuje – na próżno. Ciężko walczyć z kulturą, z czymś, z czym utożsamia się tak wielu.

Kończąc, chciałabym podziękować wszystkim moim anonimowym i nieanonimowym rozmówcom. Za udostępnienie materiałów, wspomnień, listów. Za zdjęcia, które przechowały się po dziś dzień.

Czy pojawiły się jakieś pytania, wątpliwości? Zapraszam do dyskusji ;)
Republica de Palma
Awatar użytkownika
Stanisław Dmowski
Posty: 1783
Rejestracja: 17 maja 2018, 09:04
NIM: 318196
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Stanisław Dmowski »

Bardzo dziękuję Szanownej za wygłoszenie prelekcji. Wypunktuję to, co zauważyłem ciekawego.
Jul pisze: 2 lis 2018, 18:03 Ówczesny Król Hasselandu czuł się samotny. Samotny na tyle, że postanowił znaleźć kogoś, z kim będzie mógł spędzać czas. Jako, że miał paskudny humor, chętnych brakowało. Próbował nawet zabić samotność za pomocą pieniędzy – śmiałkowie jednak po krótkiej chwili uciekali z zamku w Agnemont z krzykiem. Wtedy Król sprowadził na Dwór zwierzęta – na swoją cześć nazwał je ‘Króliki’
Myślę, że tą nazwę "króliki" można zastąpić po prostu nazwą "kloniki". Król Piotr zawsze był na tyle samotny, że musiał wypełniać tą pustkę samym sobą.

Z tego miejsca pozdrowię króla Piotra Pawła i dziękuję za jakże "miłe" słowa wygłoszone pod adresem Dreamlandu w KS. Domyślam się, czemu ogłosiliście, że wasza noga ani w KD ani w Pustkowiach nie powstanie. W pierwszym kraju wytykali wam kloning, w drugim chorą megalomanię. Cóż...
Jul
Posty: 50
Rejestracja: 11 cze 2013, 08:53
NIM:
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Jul »

Dodam tylko, że wszelkie podobieństwo do sytuacji i osób jest zupełnie przypadkowe i nie zależy od mojego nastawienia do tychże :D
Republica de Palma
Awatar użytkownika
Piotr Harniakiewicz
Posty: 47
Rejestracja: 17 sie 2018, 19:00
Numer GG: 36160355
NIM: 771319
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Piotr Harniakiewicz »

No i nareszcie naukowe dowody na wyższość nas, Dreamlandczyków, względem tej sarmackiej hołoty!
Awatar użytkownika
Pio Maria de Medici
Posty: 112
Rejestracja: 17 maja 2016, 14:22
Numer GG: 34757559
NIM:
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Pio Maria de Medici »

Pytanie mam, jedno, ws. teutońskiej.

Co symbolizowało owo wbicie miecza za się? I jak długo trwało zdejmowanie dolnych części zbroi. Czy wybitny żołnierz nie zdążyłby się już po prostu załatwić w metal?
Jego Ekscelencja Pio Maria książę de Medici
Doktor Nauk Teologicznych
Markiz Monte Cassino, książę Ferrary,
Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej,
Szambelan Patriarszy etc.
Awatar użytkownika
Inger von Beillschmidt
Posty: 23
Rejestracja: 13 paź 2018, 17:58
NIM:
Lokalizacja: Austro-Węgry
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Inger von Beillschmidt »

Mnie się nasuwa jeszcze jedno pytanie - ile mieczy w wyniku owych praktyk zmieniło właścicieli?
Przyszła księżna Pobrzeża, współzałożycielka Atelier Portretowego Beillschmidt & Blume
Polyna
Posty: 1173
Rejestracja: 2 kwie 2013, 16:08
NIM: 278556

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Polyna »

Jul pisze: 2 lis 2018, 18:03Koza baridajska jest jednym z nieodłącznych symboli baridajskich. Zapisała się w jej kulturze jako znak płodności
To zupełnie jak w al-Rajnie.
Jul
Posty: 50
Rejestracja: 11 cze 2013, 08:53
NIM:
Kontakt:

Re: [Wykład] Zakazane praktyki Sarmatów

Post autor: Jul »

Carlo de Medici y Zep pisze: 2 lis 2018, 21:26 Pytanie mam, jedno, ws. teutońskiej.

Co symbolizowało owo wbicie miecza za się? I jak długo trwało zdejmowanie dolnych części zbroi. Czy wybitny żołnierz nie zdążyłby się już po prostu załatwić w metal?
Wiąże się to z szacunkiem do uzbrojenia - praktyki te pomagały uniknąć obsikania zbroi/miecza.
Republica de Palma
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kultura i nauka”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości