Strona 1 z 4

Wydania gazety

: 18 sie 2017, 14:24
autor: Casimir van Oranje-Nassau
W dniu dzisiejszym ukazał się artykuł na temat abdykacji Jego Królewskiej Wysokości Alfreda. Zachęcam do przeczytania i komentowania - czy to tu, czy też w komentarzach na stronie Postscriptum.

(-) Casimir de Viries
Redaktor naczelny Postscriptum

Re: Wydania gazety

: 18 sie 2017, 15:05
autor: Daniel von Witt
Bardzo udany debiut! Artykuł przypadł mi do gustu, a tezy w nim zawarte uważam za słuszne.

W jaki sposób możemy radzić sobie z sytuacją, w której ktoś wypowiada niemiłe dla naszych oczu słowa, nie formatuje tekstu, używa słów wulgarnych czy nas obraża? Co możemy zrobić wówczas, gdy cudze posty rażą nasze poczucie estetyki, gdyż własny styl wypowiadania się i prezentacji własnego zdania uważamy za lepszy od innych, "bardziej słuszny"?

Odpowiedzi na te pytania zależą od miejsca siedzenia w państwie wirtualnym, w którym realnym i praktycznym narzędziem opresji jest jakkolwiek zdobyty dostęp do funkcji moderacyjnych lub co gorsza administracyjnych. Zwykły obywatel nie ma do tych precjozów tyrańskich żadnego dostępu, więc w powyższych sytuacjach może bronić się tylko w godny sposób: walcząc i przeciwstawiając się atakującemu, co czynić może tylko swym słowem, tak samo, jak atakujący walczy słowem własnym. Wówczas taka obrona przez atak zasługuje na pochwałę. Oczywiście dostępne są także inne warianty, jak np. ucieczka. Jak sama nazwa wskazuje, z ucieczki korzysta się, gdy jest się słabszym. Co do zasady to prawo powinno być uniwersalne: na cudze słowa odpowiadasz własnymi słowami i tak walczysz o swe racje, skoro mikronacja to cywilizacja słowa.

Niestety ludziom odbija. Wraz z zdobyciem pewnej pozycji w państwie uzyskują oni także dostęp do paneli moderatora czy administratora. Powoduje to u nich przeświadczenie, iż należą do "nadzwyczajnej kasty ludzi" władnej decydować o tym, co ma się dziać z innymi ludźmi korzystającymi z forum oraz z ich wypowiedziami. Jeżeli osoby takie korzystają z swych uprawnień w celu likwidowania przeciwników i ich treści, stają się mikronacyjnymi rasistami (co najmniej), a tym samym słabeuszami, gdyż dla swej wygody i spokoju korzystają z uprawnień, których nie mają inni. Nie należą już wtedy do cywilizacji słowa, ale do antycywilizacji. Król senior Alfred swymi czynami sprawił, że przeszedł na jej stronę. Nie chciał uznać swych poddanych za godnych tego, by wypowiadali się tak jak chcą. I nie ma tu mowy bynajmniej o społeczności z Zanikiem w środku. Jednocześnie uznał także, że władzę ma ten, kto ma panel administratora, a nie własne słowo, i to panelem administratora chciał wymuszać na poddanych poprawianie poziomu wypowiedzi. Chore. Ostatecznie jednak uznał, że wytnie się z tej społeczności w ten sam sposób, w który postulował wycinanie tkanek niepożądanych. To też chore.

Ewaporował innych ludzi i ich wypowiedzi. Ewaporował siebie. W każdym z tych przypadków zachowywał się nieodpowiedzialnie.

(-) Daniel von Witt

Re: Wydania gazety

: 18 sie 2017, 19:46
autor: Aleksander
Rozprawmy się zatem ostatecznie z pewnym humbugiem, tj. jakoby JKW Alfred chciał mnie przekupić.

Nigdy nie odbierałem tego w ten sposób. Nobilitacja, jakkolwiek zaskakująca, została przeze mnie odczytana jako uznanie dla swojej pracy jako jeden z dwóch merytorycznych urzędników w czasie tego panowania. Drugim z potencjalnych nobilitowanych mógłby być w tej sytuacji PTR. Nie został nobilitowany najpewniej z dwóch powodów, tj. swojej niechęci do przyjęcia tego wyróżnienia oraz z powodu swojej v-śmierci.

Jednocześnie, ponieważ niektórzy podejrzewają niecne intencje abdykującego monarchy, to warto wskazać, że nawet jeżeli JKW Alfred liczył na moją przychylność, to nobilitując mnie w takich okolicznościach sam ustawił mnie w kategorii iudex suspectus. Nawet w razie wpłynięcia potencjalnego aktu oskarżenia do sądu, jako osoba wyróżniona przez podsądnego wstrzymałbym się od rozpoznania sprawy i przydzielił ją do referatu von Klucka. To absolutnie elementarne.

Re: Wydania gazety

: 19 sie 2017, 13:43
autor: KJAF
Ja się doczepię wątku dotyczącego reala i roli cenzorów w republikańskim Rzymie.

"Pragnę również zwrócić uwagę na to, iż w republice rzymskiej cenzorzy nie byli najwyższymi urzędnikami państwowymi, lecz jednymi z mniej znaczących, czego przejawem jest chociażby to, iż nie byli w posiadaniu tzw. imperium, a więc prawa do posiadania eskorty złożonej z liktorów."

Nie posiadali imperium, bo im nie było do niczego potrzebne — nie dowodzili armią i nie mogli decydować o skazaniu obywatela na śmierć. Z tekstu można wywnioskować, że owe imperium było prawem do liktorów. Otóż liktorzy byli jednym z przywilejów posiadania imperium. To samo tyczy się roli cenzorów. Nie można w żaden sposób pisać, że byli to mniej ważni urzędnicy, skoro byli umiejscowienia na samym czubku cursus honorum, przed konsulami i pretorami, ustępując jedynie pontifex maximus. I właśnie głównym ich zadaniem było przeprowadzanie cenzusów i ustalaniem listy senatorów. Przez to mieli potężne uprawnienia, bo mogli kształtować skład senatu według własnego widzimisię, wpisując bądź potem skreślając z tejże listy każdego, kogo uznają za stosowne — stąd wymóg posiadania parudziesięciu lat i cała ścieżka kariery do odsłużenia.

Przecież Oktawian kiedy przejmował urzędy zaraz po wojnie z Antoniuszem i Kleopatrą, rozprawiwszy się z każdym już wrogiem, pierwsze co robił to właśnie zabezpieczenie sobie uprawnień cenzorów, co dawało mu wolną rękę w trzymaniu za mordę Senatu.

Mało tematyczne, ale w perspektywie historycznej, ten akurat fragment był bardzo nieścisły. Tym bardziej, że jest to podstawą do dalszej części artykułu.

Żadne role się nie odwróciły, bo jak pisałem, od przynajmniej Sulli urząd cenzora był ważnym punktem politycznych gierek.

Re: Wydania gazety

: 19 sie 2017, 13:55
autor: Casimir van Oranje-Nassau
Dziękuję za komentarz i sprostowanie! Faktycznie wkradła się nieścisłość. Pozostaje zatem dopilnować, żeby takie sytuacje nie zdarzały się w przyszłości.

Re: Wydania gazety

: 21 sie 2017, 22:58
autor: Gaston de Senancour
Mimo drobnych potknięć jest to dobry artykuł, który nazywa rzeczy po imieniu. Dziwne, że tak długo zwlekał Pan z debiutem. Jest Pan gościem na naszym forum, więc kurtuazja jest zrozumiała, ale proszę nie mieć skrupułów przed biczowaniem lokalnych nigrów. Dyscyplina i pokora to cnoty królewskie. Ból buduje charakter.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 16:07
autor: Casimir van Oranje-Nassau
W Postscriptum nowy artykuł na temat barier stawianych dzisiaj nowym mikronacjom i mikronautom oraz "betonowania się" środowiska mikronacyjnego. Podobnie jak poprzednio, zachęcam do czytania i publikowania komentarzy.

(-) Casimir de Viries
Redaktor naczelny Postscriptum

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 16:45
autor: Daniel von Witt
W kwestii sceptycyzmu wobec nowo powstających mikronacji prezentowanego przez decydentów politycznych lub zwykłych obywateli problem jest taki: "zapomniał wół jak cielęciem był". Dreamland był kiedyś yoyonacją (nigdy nie lubiłem tego słowa, a używam go głównie w obronie np. Elderlandu czy też do ataku na państwa zaniżające standardy, jak Sarmacja), chaotycznym miejscem, które prezentowało się w sieci bardzo słabo. Dopiero po pewnym czasie zapanował w Dreamlandzie spokój. To samo działo się gdzie indziej, przy czym spokój oznacza umieranie. Państwa, w których nie toczą się żadne konflikty lub one same nie toczą konfliktów - umierają.

Jest jednak w pełni zrozumiałe takie podejście. Nowe mikronacje to konkurencja. Jeżeli dzisiejszy kraj średni ma 5-10 obywateli, to strata osoby czy dwóch na rzecz nowej mikronacji jest wyraźną stratą. W pewnym więc sensie taryfę ulgową mikronacje nowe powinny mieć, tj. lokować się bez względu na to, czy ktoś im na to pozwala, czy nie. Przy czym oczywiście powinno odbywać się w sposób racjonalny. Jednakże nikt też nowych mikronacji niańczyć nie będzie: nikt nie odda im obywateli ani swych zasobów. Same muszą być gotowe do walki o miejsce w tym świecie. Podkreślam: do walki.

Wypowiem się również co do Karty Państw Orientyki, w której mowa o pasach przygranicznych, a której autorem jestem. Pasy przygraniczne to instytucja kompromisowa dla Orientyki, w której takie państwa jak Austro-Węgry optowały za tym, by bezwzględnie zawsze rozważać na Kongresie Orientyki, czy dane państwo nowe powinno na Orientyce się lokować, czy nie. Było to rozwiązanie chore, gdyś stanowiło blokadę nie do przeskoczenia bez uwłaczającego podlizywania się starszym mikronacjom przez nowe tylko dlatego, że te pierwsze są starsze i dłużej istniały na Orientyce. Elderland takiemu podejściu był przeciwny. Ostatecznie więc, by pogodzić państwa broniące starego ładu (np. A-W) i państwa otwarte (np. Elderland) utworzono pasy przygraniczne, przy czym udzielanie zgody na lokację w pasie nie jest obowiązkowe. Elderland na ten przykład nie wymaga, by inne państwa prosiły go o zgodę na lokację w elderlandzkich pasach przygranicznych. Wymaga jedynie, by przesłały do Elderu noty, że będą naszymi sąsiadami na takim i takim odcinku granicy. A czy inne państwa wymagają takich zgód to ich sprawa.

(-) Daniel von Witt

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 18:57
autor: Hewret Monderski

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 19:27
autor: Алоиз Нишемангоҳ
Daniel von Witt pisze:Dreamland był kiedyś yoyonacją (nigdy nie lubiłem tego słowa, a używam go głównie w obronie np. Elderlandu czy też do ataku na państwa zaniżające standardy, jak Sarmacja), chaotycznym miejscem, które prezentowało się w sieci bardzo słabo. Dopiero po pewnym czasie zapanował w Dreamlandzie spokój.
Czo. Kiedy pojęcie yoyonacji w ogóle powstało, Dreamland był statecznym państwem o dużej bazie demograficznej, rozbudowanym systemie prawnym, gdzie wydawano najlepsze gazety itp. itd. Jeśli (anachronicznie) chcielibyśmy stosować to pojęcie do naprawdę zamierzchłych czasów, to wciąż byłoby absolutnie nieadekwatne, bo yoyonacja zakłada z definicji nie tyle sam chaos i słabą prezentację w sieci (wtf?), co przede wszystkim substandard. A w czasach internetu łupanego Dreamland i tak prezentował się nieźle na tle pozostałych v-państw. Co najmniej nie gorzej niż one.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 19:30
autor: Алоиз Нишемангоҳ
Pozwoliłem sobie skomentować artykuł, ale w sumie to spodziewałbym się tu żywszej dyskusji, więc przeklejam.

Teraz średnio mi się już chce kogokolwiek zniechęcać, bo nudne to i średnio działa, ale w latach świetności forum.mikronacje.info (tj. na przełomie dekad) często stawałem w dość licznym chórze zniechęcaczy. Zresztą i wcześniej (co najmniej te 12-13 lat temu, gdzie sięgam jeszcze własną pamięcią) sarkanie na twórców mikronacyjnych efemeryd było, wbrew temu co kolega redaktor raczy pisać, bardzo powszechne. Dlaczego zatem nie żyjemy na pustyni? Bo po pierwsze brak nowych państw wcale nie powoduje wymierania, a po drugie zniechęcanie wcale nie powoduje, że ktoś kto jest rzeczywiście zdeterminowany, ostatecznie tego państwa nie założy. I w jednym przypadku na ileś, może nawet nie porzuci go po miesiącu.

Teoria o progu liczebności jest sama w sobie co najmniej naciągana (wystarczy choćby spojrzeć w archiwa stron, czy list dyskusyjnych państw dawnej Wielkiej Trójki i sprawdzić, że w złotych czasach ilość aktywnych obywateli, była w nich − według dzisiejszych standardów − kosmiczna), a jej zastosowanie do kwestii powstawania nowych państw zupełnie bezzasadne, bo nie mamy do czynienia z sytuacją w której duże państwa są naprawdę liczebne i ludzie w nich nie zostają, przez co populacja zatrzymała się na jakimś wyimaginowanym górnym limicie, tylko raczej z powolnym ubywaniem liczby osób bawiących się w mikronacje w ogóle, w tym w państwach większych.

Co do kwestii ograniczeń na Orientyce, czy w pewnym stopniu też lokacji Eislaru w Dreamlandzie, to chyba nie rozumie kolega redaktor istoty zagadnienia. W obu przypadkach nie chodzi (na ile je rozumiem) o jako taką niechęć do nowych bytów politycznych, a raczej o chęć jako takiej stabilizacji mapy. Dorysowywanie wielkich archipelagów pod świeże projekty, o niepewnej przyszłości, albo zajmowanie przez młode i efemeryczne państwa ziem, na których dopiero wygasły światła po nobliwym poprzedniku, to nie to samo, co tworzenie jakiejś wysepki gdzieś na obrzeżach świata. Temu ostatniemu raczej nikt się nie sprzeciwi. Może kolega redaktor twierdzić, że to upokarzające, ale czyż takie położenie na mapie nie odpowiada rzeczywistej sytuacji nowego państwa? Pojawia się znikąd, jego populacja waha się między jedną, a dwiema osobami i nie wiadomo czy nie zniknie za tydzień.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 19:34
autor: Daniel von Witt
Alojzy Pupka pisze:
Czo. Kiedy pojęcie yoyonacji w ogóle powstało, Dreamland był statecznym państwem o dużej bazie demograficznej, rozbudowanym systemie prawnym, gdzie wydawano najlepsze gazety itp. itd. Jeśli (anachronicznie) chcielibyśmy stosować to pojęcie do naprawdę zamierzchłych czasów, to wciąż byłoby absolutnie nieadekwatne, bo yoyonacja zakłada z definicji nie tyle sam chaos i słabą prezentację w sieci (wtf?), co przede wszystkim substandard. A w czasach internetu łupanego Dreamland i tak prezentował się nieźle na tle pozostałych v-państw. Co najmniej nie gorzej niż one.
Niektórzy używają dzisiaj określenia yoyonacja do państwa po prostu nowego, które ogarnięte jest mniejszym bądź większym bałaganem, a do tego nieznani nikomu (bywa i tak) ludzie, nie prezentują takiego poziomu, jaki chciałaby reszta świata (ona nie chciałaby tego poziomu u kogoś, u siebie już tak). Z resztą oczywiście się zgadzam.

(-) Daniel von Witt

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 19:52
autor: Алоиз Нишемангоҳ
Z tym że kiedy w latach 2000-2002 powoli wykluwały się państwa takie jak Scholandia i Sarmacja (via KRP-WKRP), czy wcześniej Leblandia (xD), Dreamland miał już za sobą parę lat doświadczenia, renomę, i rozpoznawalność. Od samego początku istnienia polityki międzynarodowej był graczem ważnym, punktem odniesienia. Nigdy nie był nawet państwem nowym względem jakichś państw innych. Czyli: nigdy nie był yoyonacją, nawet w tym, przyznam że dotąd nieznanym mi, znaczeniu.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:01
autor: matmax
Ewidentnie różnimy się definicją yoyonacji. Ja pamiętam yoyonacje jako państwa, którym nie chciało się nawet postarać, by dawać cokolwiek merytorycznego - najczęściej robione jako jakiś prosty template z PHP-Fusion na yoyo.pl. Częste było też to, że składały się z 1-2 obywateli i kalkowały polskie prawo realne.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:28
autor: RomanoPorfavor
Zdecydowanie to, co pisze tow. Matmax. O jakimś chaosie jako wyznaczniku yoyonacyjności nie słyszałem. Oczywiście, po tym jak yoyonacja stała się obelgą to szafowano nią liberalnie, czy należała się, czy nie. Tym niemniej yoyonacje umierały albo dorastały, obecnie chyba nie ma żadnego państwa które powstając spełniało kryteria yoyo i dalej istniało (Parlandia vel Piotrusiowo jeszcze dycha? do niedawna byli jeszcze w MUP jak kojarzę)

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:32
autor: Hewret Monderski
PTR pisze:obecnie chyba nie ma żadnego państwa które powstając spełniało kryteria yoyo i dalej istniało
Bialenia to nie yoyo?

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:35
autor: RomanoPorfavor
Mam wrażenie, że nie, choć oczywiście tak ją określano (jak każde nowe państwo którego się nie lubiło). Przyznam jednakże, że akurat sam początek istnienia Bialenii całkowicie umknął mojej uwadze więc od stanowczego "nie" się powstrzymam.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:37
autor: RomanoPorfavor
Z takich klasycznych yoyo które pamiętam to były Białogóra, Wilkinia, Rohan, Monderia (teraz jako region, więc nie liczę, ale w sumie najbliżej), Słomagrom...

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:41
autor: Алоиз Нишемангоҳ
Definicja tow. Mata Maxa jest dość zgrabna, więc nie wysilałem się żeby przeformułować: https://wandystan.eu/w/Encyklopedia::Yoyonacja. Zapraszam do uzupełniania.

Re: Wydania gazety

: 29 sie 2017, 20:48
autor: Gaston de Senancour
Alojzy Pupka pisze: w złotych czasach ilość aktywnych obywateli, była w nich − według dzisiejszych standardów − kosmiczna)
To znaczy jaka konkretnie?