Upalne sobotnie popołudnie w Bekka-Heach. Sułtan wraz z synami przeglądał mikronacyjną prasę. Nuda w Dreamlandzie, nuda w Sarmacji, nuda wszędzie. Wakacje... Wtem postanowił więc rozłożyć na stole mapę świata i poszukać dogodnego celu dla zbrojnej inwazji, która dałaby mu nieco przyjemności i frajdy w te senne dni, a przy okazji zapewniła zabawę złupienia jakichś tubylców, zgwałcenia ludności obojga płci na wsiach i rozpostarcia panowania Sułtanatu na nowe ziemie.
Każdy z relaksujących się Wittasydów upatrzył sobie inny cel. Po chwili wpatrywania się w mapę sułtan spytał emira Groznego: - ile to my tam mamy wolnych eskadr okrętów? Oskar szybko wypalił, jakby wyrwany do tablicy w szkole: - dwie ojcze, sułtańską i pościgową. Po czym stary Witt drapiąc się po brodzie mówił sam do siebie pod nosem - powinny wystarczyć... - po czym podniósł się nad mapą i popatrzył na przemian na swych synów, i rzekł: - to gdzie uderzamy?
Każdy z relaksujących się Wittasydów upatrzył sobie inny cel. Po chwili wpatrywania się w mapę sułtan spytał emira Groznego: - ile to my tam mamy wolnych eskadr okrętów? Oskar szybko wypalił, jakby wyrwany do tablicy w szkole: - dwie ojcze, sułtańską i pościgową. Po czym stary Witt drapiąc się po brodzie mówił sam do siebie pod nosem - powinny wystarczyć... - po czym podniósł się nad mapą i popatrzył na przemian na swych synów, i rzekł: - to gdzie uderzamy?
