[Cz][E. KRIEG] Religia to śliska sprawa

Tytuły prasowe ukazujące się w Królestwie Dreamlandu i Scholandii, a także interesujące lub frapujące wrzutki z całego świata.
Awatar użytkownika
Edward II
król-senior
Posty: 1730
Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
Numer GG: 8606140
NIM: 873817
Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
Kontakt:

[Cz][E. KRIEG] Religia to śliska sprawa

Post autor: Edward II »

Dreamland chce odwzorowywać świat rzeczywisty i stara się to robić na wszystkich płaszczyznach. Nasze Królestwo jest przecież najlepszym krajem wirtualnym w polskiej sieci (jeśli ktoś uważa inaczej, niech mi wybaczy, ale wyrażam swoje własne, autonomiczne zdanie). Tylko czy naśladownictwo religii to nie jest już pewna przesada?

Jak powiedział Karol Marks (i ostatnio zostało powiedziane na forum) Religia to opium dla ludu. I może dlatego każdy naród potrzebuje tego narkotyku. Czy Dreamlandczycy też? Nie wystarczy nam katolicyzmu, protestantyzmu, judaizmu, prawosławia, islamu i buddyzmu (i tak wymieniłem tylko część z multum możliwości)? Krowa Eris (chyba się nie mylę w nazwie, ostentacyjnie nie interesowałem się tym), którą trudno było nazwać religią, stała się w Dreamlandzie pretekstem do dyskusji na temat granic dobrego smaku i granic, poza które nie można się posuwać naśladując prawdziwy świat. Nie jestem liberałem i uważam, że rola władzy nie polega tylko na koordynowaniu, ale i na mądrym wychowywaniu narodu. W tym wypadku trzebaby zabronić działalności organizacjom pokroju tej dojarki. Może nie powinienem zajmować głosu: Krowa Eris i jej ideologia dotarła do mnie przez kogoś - sam nie zdobyłem się na wejście na stronę, nie miałem zresztą czasu.

Do krowy Eris jeszcze wrócimy. Teraz o dalszej części niechlubnej działalności religijnej w Dreamlandzie.

Zakon Braci Psalmistów był przeciwieństwem wyżej wymienionej mieszkanki stodoły. Umiarkowany, naśladujący religię z prawdziwego zdarzenia. Zarządcą był opat Ares, będący również burmistrzem w Surmali. Opat, wzór wszystkich cnót, człowiek pobożny i religijny, zdecydował, że pięć tysięcy dreamów w kasie to za dużo. Dodatkowo kiedy spojrzał na swoje konto, dostrzegł pewne niedociągnięcia w zdeponowanej kwocie, więc postanowił ją trochę zasilić. I tak 5000 dreamów przeszło bezprawnie na stronę opata Aresa, który postanowił zakryć habit przebraniem turysty i wymknął się za granicę.

Minęło trochę czasu. Namiestnik Surmali dowiedział się (z wiarygodnych źródeł), że opat Ares był władcą w odległej Chanlandii, a w Dreamlandzie posługiwał się innym nazwiskiem. W ten sposób Zakon Braci Psalmistów stał się właściwie organizacją przestępczą. Nie prawnie oczywiście, ale kto wie, do czego opat wykorzystywał braciszków zakonnych.

A gdyby Cyberia uznała, że Cyberyjska Libertatia jej już nie wystarczy i wypadałoby powiększyć wpływy o Dreamland? Czy kolejny Zakon Braci Psalmistów nie mógłby posłużyć za ośrodek werbowania Cyberyjczyków spośród Dreamlandczyków? Albo gdyby wywiad Leblandii dostał rozkazy przerzucenia paru Dreamlandczyków na swoją stronę? Co by zrobili? Moim zdaniem, choć to oczywiście nie jedyna możliwość, poszliby w ślady opata Aresa i założyli własny ośrodek do werbowania. Nie prania mózgów oczywiście, za daleko szłyby te przypuszczenia, ale ośrodek wskazywania na błędy Dreamlandu i gloryfikownia leblandzkiego cesarza. W ten sposób trzymalibyśmy wroga na własnym terytorium i nie mielibyśmy możliwości na to nic poradzić, bo cóż Ich przekonania i jeśli opat chce, może przecież nauczać w swoim duchu.

Inna sprawa to sekty. Nie jestem specjalistą w tym kierunku, ale myślę, że nie ujawniałby się w tak oczywisty sposób, więc nie ma zagrożenia. Jednak sprawa religii w Dreamlandzie jest bardzo śliska i jestem zdania, że powinniśmy pamiętać o zagrożeniach. Nie chcielibyśmy przecież zrobić z Królestwa ośrodka werbowania do jakiś wątpliwych religii. Skoro ograniczamy możliwość założenia partii politycznych (nie mogą być komunistyczne, faszystowskie itd.), to dlaczego nie ograniczyć działalności religijnej i nie prowadzić nieustannego nasłuchu prawd tam przekazywanych? Myślę, że jeśli już zgodzimy się na działalność religijną, taka prewencja leży w naszym szeroko rozumianym interesie.

Nie wierzę w żadnego boga i w żaden Absolut. Dlatego myślę, że mogę dość bezstronnie ocenić dotychczasową działalność krów i braci. A jest ona zdecydowanie negatywna. Nie wiem, kto zapisał się do Psalmistów, chętnie porozmawiałbym z nim o zakonie - na razie nie mogę powiedzieć, jakie opat Ares przekazywał treści, więc mój artykuł będzie nieco uboższy w treść - ale jestem pewien, że nie pali się teraz do ujawniania tego faktu. Zawierzył w końcu przestępcy.

Jeśli ktoś wchodzi na stronę religijną z zamiarem zabawy, to małe piwo - nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Ale tak jak do Dreamlandu powinno się przychodzić dla zabawy - to chyba oczywiste - a nie wszyscy przestrzegają tego prawidła, tak nie wszyscy będą przestrzegali prawidła głoszącego, że nie powinno się angażować emocjonalnie w filozofię i ideologię wpajaną przez Sieć. Przy całym szacunku dla konstytucyjnego prawa do własnego wyznania (Art. 53 ustęp 2 Konstytucji RP: Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru), to jest to po prostu groźne.

I jeśli chcemy pozwalać na religię w Dreamlandzie, musimy o tym pamiętać. Koniecznie i nieodwołalnie.
  • [Źródło: „Tygodnik Morlandzki" nr 15, 1 czerwca 2002 r.]
    [Tytuł oryginału: „Zgrywa czy opium? Religia w Dreamlandzie"]
    [Autor: Edward Krieg]
    [Gatunek: artykuł prasowy]
    [Słowa kluczowe: świeckość państwa, związki wyznaniowe]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości