Osoby, które w ostatnim czasie wypisały się z Dreamlandu, otrzymywały wkrótce potem list następującej treści:
- „Witaj
niedawno wypisałeś się z Listy Dyskusyjnej pewnego państwa wirtualnego... Państwo to nie sprostało Twoim wymaganiom? Czegoś Ci tam brakowało? A może przeszkadzało Ci otrzymywanie kilkudziesięciu e-maili dziennie, które blokowały Twoja skrzynkę pocztowa... A może po prostu szukałeś w państwie wirtualnym namiastki prawdziwego państwa, a tam tego nie znalazłeś... A może szukałeś egzotyki - czyżby tam tez tego nie było?
Ale nic straconego - istnieje państwo, które sprosta Twoim wymaganiom. Masz przecież prawo zostać obywatelem najlepszego państwa w polskim Internecie.
Cesarstwo Leblandii (http://leblandia.republika.pl) jest suwerennym państwem wyspiarskim, położonym w tropikalnym rejonie Pacyfiku, pomiędzy Australia a Ameryką Południową. Rozciąga się na przestrzeni prawie 3980 km, zapewniając bardzo zróżnicowany klimat - od subtropikalnego na północy (okolice równika) do arktycznego na południu (okolice Krawędzi Eltanina - koło Antarktydy). Tak wiec każdy obywatel Leblandii może wybrać odpowiadający mu klimat, osiedlając się na jednej z 14 dużych lub na jednej z 50 małych wysp wchodzących w skład archipelagu Leblandii.
Co więcej, Leblandia jest przywódca i założycielem Paktu Leblandzkiego - największego na świecie paktu militarnego, do którego należy już 6 państw! Poza tym, jest członkiem tak elitarnych organizacji międzynarodowych jak SPUM, OPPW, Virtual Worlds, Micronational & Secessionist States Webring i micro-nations.org.
Strona naszego państwa została uznana za jedna ze 100 najbardziej przełomowych stron w Europie Środkowej! Została tez zamieszczona w całości na płycie magazynu "Internet" 2/2002.
Mamy także i wywiad - to on doniósł nam, iż wypisałeś się z Listy Dyskusyjnej...
Chcesz wiedzieć więcej - odwiedź strony Ministerstwa Propagandy Cesarstwa Leblandii: http://leblandia.republika.pl/propaganda.htm.
Albo zapisz się już teraz: http://leblandia.republika.pl/zapis.htm.
Sekretarz Ministerstwa Propagandy Cesarstwa Leblandii
sekretarz_mp@poczta.onet.pl”
Nie to jest jednak najważniejsze, co Leblandia proponuje wszystkim tym, którzy zawiedli się na innych wirtualnych państwach, ale sposób, w jaki to robi. Jak dowiedzieliśmy się w MSZ, niestety nasza lista dyskusyjna ma to do siebie, że każdy może sprawdzić, kto się z niej wypisuje. Tej możliwości nie omieszkali wykorzystać leblandzcy szpiedzy, aby tym sposobem poinformować o swoim istnieniu.
Leblandzka Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Sieciowego (NABS) pisze na swojej stronie: „Służby Specjalne Cesarstwa Leblandii zbierają informacje dotyczące bezpieczeństwa Cesarstwa. Jednakże ich celem jest głównie działalność kontrwywiadowcza i obronna, a nie wywiadowcza”. Dekret o powołaniu NABS również kwieciście opisuje różnorakie sposoby obrony przed siłami chcącymi zachwiać bezpieczeństwem Leblandu, jednak wbrew zapewnieniom o defensywnym charakterze tej komórki, pozostawia furtkę dla „wszelkich inne środków i działań, które okażą się konieczne dla ochrony i dalszego funkcjonowania Cesarstwa, ochrony dobrego imienia Cesarstwa”. Również na stronie głównej leblandzkiego wywiadu znajdują się wymowne zdania: „Jeśli jednak posiadasz jakieś informacje i uważasz, że mogą one zainteresować władze Cesarstwa Leblandii - wpisz się do naszej Księgi Gości, zaznaczając koniecznie okienko "wiadomość prywatna", aby nie została opublikowana. Wiadomość zostanie przesłana na adres Cesarstwa”. Tu cesarscy informatorzy, jeśli przypadkiem zapomną e-maila cesarza, mogą złożyć anonimowy donos. Zważywszy zaś, że funkcjonariusze NABS zgodnie z dekretem są szkoleni m.in. w mailboomingu, nie wspominając o groźniejszych środkach internetowej walki, sprawa skutecznej infiltracji obcych list dyskusyjnych i wysyłania tego typu listów nie powinna nikogo dziwić.
Zdziwić jednak może co innego – wszystkie państwa mają swój wywiad i wszystkie w trosce o dobro kraju chwytają się niekiedy metod, które wzbudzają protesty miłośników czystych rąk. Jednak podobnie jak król nie opowiada obywatelom podczas audiencji, jak często chodzi... tam, gdzie król piechotą chodzi, tak i służby wywiadowcze nie są tym instrumentem, z którego należałoby czynić element promocji państwa. Chyba że nie ma się nic do zaoferowania poza lufą, pałką i tajniakiem.
Wolny i cywilizowany świat odchodzi od tego rodzaju argumentów na rzecz promocji swojego wizerunku kulturowego i ekonomicznego. Jednak Leblandia najwyraźniej nie należy do wolnego i cywilizowanego świata. W tej sprawie Ministerstwa Spraw Zagranicznych WKRP oraz Dreamlandu zapowiadają wydanie wspólnego oświadczenia. Mamy nadzieję, że będziemy mogli je zamieścić już w najbliższym numerze „TM”.
- [Źródło: „Tygodnik Morlandzki" nr 9, 13 kwietnia 2002 r.]
[Tytuł oryginału: „Leblandia infiltruje listy dyskusyjne"]
[Autor: Bzerolek de Kakuć]
[Gatunek: artykuł prasowy]
[Słowa kluczowe: Leblandia, podkradanie obywateli, lista dyskusyjna]