przed kilkoma dniami zza granicy sarmackiej mogliśmy usłyszeć kierowane w stronę narodu scholandzkiego groźby. Była mowa o zrzuceniu bomb na stolicę naszego państwa, czyli Scholopolis, była mowa o ogólnym napadzie na nasze ziemie. Traktowaliśmy te słowa w charakterze politycznego folkloru i żartu, który serwował swoim obywatelom dopiero co wybrany na Konsula Sclavinii JE Andronik. Wczoraj doszło jednak do kolejnej słownej eskalacji, namawiania innych samorządów sarmackich do ataku na nasz kraj oraz stwierdzeń o prawowitości władzy Kakulskiego nad Scholandią, co warto dodać jak narazie przechodzi to bez echa ze strony MSZ Sarmacji i ogólnej centrali.
Do zadnej wojny oczywiście nie dojdzie, bo Szanowny Konsul sączy tylko słówka dla mobilizacji swojego nielicznego społeczeństwa. Posługuje się oszczerstwem i prowokacją dla realizacji swoich celów, jednak chybił w tym miejscu. Chybił, bo trafił na niewłaściwego sekundanta. Nie ma do czynienia z krajem przeżartym molami i słaniającym się na nogach. Ma do czynienia ze Scholandią, która pełna wigoru odbudowuje swój potencjał i ma przed sobą naprawdę dobre perspektywy.
Panie Andronik! Skompromitował się Pan! Tyle słów padnie a działań żadnych nie będzie. To obnaży tylko sarmacką niekonsekwencję i śmieszność.
Pragniemy zakomunikować w imieniu całego narodu scholandzkiego, ze domagamy się od rządu Księstwa Sarmacji poskromienia rozwydrzonego chłopaka, który hasa sobie po Sclavinii, potępienia jego bandyckich działań i przeprosin za zaistniałą sytuację. Nie wystąpił żaden casus belli, żadne nawet tarcie na linii, przeprosiny zatem są wielce potrzebne.
Jednocześnie zapewniamy, że Scholandia jest gotowa na ewentualny napad sclavińskich obdartusów. Z dniem dzisiejszym zarządzam powszechną mobilizację Armii Scholandzkiej. Będziemy wypatrywać na morzu, czy Konsul będzie słowny.
/-/ gen. Stanisław Dmowski