Panie Marszałku,
Deputowany Porfavor,
niejednokrotnie już widzieliśmy, jak udział szkodnika von Chachy w dowolnej dyskusji na publicznym forum niezawodnie przemienia ją w ciąg opisów wizji przeżywanych najpewniej w czasie ataków furii i wściekłych ataków personalnych, przerywanych jękami i westchnieniami normalnej części społeczności. Przy okazji uniemożliwiając rozmowę o meritum sprawy. Jeśli to samo ma się dziać z wysłuchaniami, na których członkowie rządu odpowiadają na pytania deputowanych o politykę gabinetu, instytucja interpelacji stanie się nieprzydatna do wypełniania swojej funkcji.
Ani ja, ani ministrowie nie będziemy marnować czasu, żeby dostarczać trollowi pożywki. Nie jest to z mojej strony żaden szantaż. Zwyczajnie informuję Panów, że udział w urządzanym tutaj szambie nas nie interesuje.
Ustawa federalna o Parlamencie Królewskim stanowi następująco: „W przypadku zakłócania prac Parlamentu Marszałek wymierzyć deputowanemu karę dyscyplinarną. Rodzaje kar i zakres ich stosowania określa Regulamin uchwalony przez Parlament”. Przeniesienie wątku albo poszczególnych postów nie jest jednak karą dyscyplinarną, bo nie polega na zastosowaniu represji wobec zakłócającego prace, lecz na przywróceniu stanu zgodnego z określonym prawem ogólnym porządkiem obrad. Z tego względu cyt. ustawa nie stanowi lex specialis względem art. 11 ustawy o państwowym forum dyskusyjnym, będącego samodzielną podstawą do podejmowania ww. działań przez Pana Marszałka.
Zacytuję w całości post von Chachy, od którego zaczął się jego udział w wątku interpelacji:
Jako deputowany, bo jak mu nie depniesz, to nie pojedzie. Ogólnie pozdrawiam wszystkich uciskanych pedałów i inne końcówki serii, bom nie staję na zawołanie. Także przechodząc już do mer...i....tum....tum....tum... Chciałem przede albo przodem wszystkim powiedzieć, że Merri czuje się dobrze i jeszcze w grudniu na śniadanie przyjedzie, bo na kolację nie zdąży.
Także ten...ten wyżej czy ten przede mną jadący bęcwał, konował pierdolony, wcisnął klakson, że on jedzie. Chu...wi gdzie jedzie, ale jedzie. Na paliwo Alfredź mu dał, to se jeździ po tych polach, łonkach, w których łydka brodzi, oceny, co fal nie dają, a dzięcielina pała. Po co zamawia tych Wikingów? Mało mu rogów? Mało brzytw nienaostrzonych?
Zadumał Marcel licząc swe zęby zanurzone w schabowszczaku.
Nagle chwycił ten przed nim jadący, jadący tak jadem, że aż z wężem go pomylił cisnąc w niego: Ty chuju niemyty! Ten, a jakże, wyjął z futerału instrumenty i zaczął wymieniać ile na nie wydał oraz co i gdzie będzie zaraz wkładał.
I w tym momencie zaczął się akt obnażania. Pierwsze, co się dokona, to odwiedzi Cię bezpośrednio. Następnie zajrzy do Ciebie kulturalnie i zapyta jak się ogląda kusząc Ciebie poprzez naciskanie. Potem wejdzie ON, dodatkowy przycisk na pilocie i powie - włączam się!
Po tym jak się włączy, samoistnie, bez pukania, wyłonią się dwaj albo trzej, takich, których jeszcze nie ma, ale będą i będzie Pan/Pani zadowolon, bo na yyyyy i aaaaa nie starczy czasu antenowego, bo te dwa czy trzy będą operowały zgodnie z kluczem znalezionym przez niziołka. Kluczem wiolinowym o wydźwięku niejasnym, pogardliwie omijanym, często spotykanym na cmentarzach psów jeszcze dychających.
Deputowany Porfavor powiada: „[…] był to post niewątpliwie skierowany do tow. Chamberlaina i przeznaczony do tego wątku, w tej sekcji - że niemerytoryczny to zupełnie inna sprawa”. Był to post przeznaczony do tego wątku, w tej sekcji, co najwyżej w zamyśle autora. Funkcjonariusz porządkowy powinien jednak dokonywać oceny właściwości wątku dla posta według zobiektywizowanych kryteriów; zamiar autora ma tu znaczenie najwyżej pomocnicze. Najlepszym przeznaczeniem dla tego posta byłoby oczywiście unicestwienie. Deputowanemu von Chacha przysługuje jednak wolność wypowiedzi, więc miał prawo podzielić się z nami tym, co ujrzał w głębi swojej świadomości. Tyle że temat tego posta nie odpowiada tematowi wątku, którym jest polityka zagraniczna rządu republikańskiego rządu; jak sądzę, nie odpowiada również tematowi żadnego istniejącego wątku na forum. Właściwym rozwiązaniem byłby zatem wątek nowy.
Pan Marszałek z kolei insynuuje, że „Rząd Królewski nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie, w którym jednostki mogą wypowiadać pod Waszym adresem nieprzyjemne słowa”. Tym razem akurat von Chacha nie powiedział pod adresem rządu nic nieprzyjemnego. Trudno właściwie zorientować się, o czym on mówi; wygląda to raczej, jakby bredził w gorączce. Trudno, żebym ja albo któryś z ministrów czuł się tym urażony, ale budzi moją nieskrywaną irytację, że pozwala mu się to czynić na forum władzy prawodawczej.
Apeluję o odrobinę odpowiedzialności. Posługiwanie się tym pokracznym stworem jako bronią w walce przeciwko politycznemu przeciwnikowi jest naprawdę poniżej poziomu. Nie ma uzasadnienia, aby produkowany przez niego słowny ściek zanieczyszczał salę obrad, ani też przeszkód, żeby go z niej usunąc, skoro już się tam znalazł. Zadziałajmy jak poważne państwo.