Alus pisze:Rewolucję, o której wspomina kulega lord zapoczątkował JKW Edward II. Dzisiejszy projekt ustawy jest logiczną konsekwencją procesu, który trwa już ponad rok.
Nie jest to rewolucja tylko renesans, a renesans za Edwarda II nie był i nie jest skutkiem jakiejś nadzwyczajnej demokratyzacji, gdyż uprawnienia Parlamentu są mniej więcej takie same jak wcześniej, a nawet mniejsze (bo teraz nie dość, że nie można wyłonić większości parlamentarnej to na dodatek nie może ona desygnować swojego premiera, a przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego w 2015 roku Parlament takie uprawnienia miał). Projekt powyższy nie ma więc żadnego logicznego powiązania z rzekomą rewolucją, bo taka nie ma miejsca, ale może mieć, jeśli w sposób pazerny lud rzuci się, by zabierać władzę tylko dlatego, bo ideologia komunistyczna tak nakazuje, a nikt nie zastanowi się nad prawdziwym sensem takiej reformy i jej możliwymi skutkami. Bo w tej debacie te skutki są bagatelizowane, a dominuje zacietrzewienie i pragnienie ograniczania władzy komuś, bo wydał o jeden dekret za dużo. To błąd.
Alus pisze:Paradne. Kulega lord nie dostrzega dynamiki przemian. To co jeszcze wczoraj było rewolucją, dzisiaj jest czymś normalnym a pojutrze będzie przestarzałe. Wystarczy prześledzić rozwój społeczny na przestrzeni tych dwudziestu lat chociażby. Jesteśmy innymi ludźmi, mamy inne problemy i inne pytania, na które poszukujemy odpowiedzi. Gdyby tak bardzo trzymać się tej uświęconej tradycji, to do dzisiaj nie mielibyśmy koła.
Jeżeli widzę, że rzeka wzbiera i przede mną wodospad to chcę wyjść z wody, a nie płynąć naprzód.
Alus pisze:Pełna zgoda! Więc zdejmijmy z króla takie przyziemne i niemajestatyczne obowiązki jak prawodawstwo. Niechaj nasz król błyszczy niczym diament w naszyjniku, a nie kala się przyziemną materią.
A kto Panu powiedział, że prawodawstwo jest przyziemne?
Alus pisze:Rozporządzenia wydawane są na podstawie i w granicach ustawy. Kulega lord spał na wykładzie z wstępu do prawoznawstwa. Kulega lord otrzymuje niedostateczny i z kulegą lordem widzimy się we wrześniu.
Chciał Pan błysnąć, ale nie wyszło. No i co z tego wynika? Czy jeżeli ustawa przewiduje, że organ X ma wydać rozporządzenie w sprawie zasad działania CRM to proszę mi powiedzieć, czy można to spartolić? Rozumiem bowiem, że Pan uważa, że nie można i że Premier czy minister nie ma żadnej swobody działania i możliwości spartolenia lub nadzwyczaj dobrego załatwienia danej sprawy?
Jesse pisze:No przecież król może je wciąż wydawać do licha ciężkiego. Nikt mu tego prawa nie zabiera, tylko zawęża sfery, które król swoimi dekretami może zmienić.
Wypowiadałem się na ten temat już wyżej, nie będę się powtarzał. Proszę poczytać to w miejscu, gdzie mowa o tym, jakiej wagi sprawy będzie rozpatrywał Król, gdyż przykładowo korekt w ustawach już wydanych nie będzie mógł wprowadzać, nawet gdyby Parlament trafił szlag (w tym sensie, że on by istniał, ale nie działał, bo to jest bardzo możliwe).
Jesse pisze:Nikt nie będzie prosił króla, aby ten łaskawie informował nas o swoich planach. Nie robił tego wcześniej i nie wydaje mi się, żeby nagle to się zmieniło.
Cóż za pewność osądu. Pisałem o tym wyżej: królowie się zmieniają, królowie zmieniają się i królowie zmieniają swoje podejście, więc Pański pogląd może być o dupę rozbić, gdy JKM zmieni swoją politykę w tym zakresie, a to bardzo prawdopodobne.
Jesse pisze:To, że król ma jakieś przywileje od kiedyś tam to nie znaczy, że nie można tego zmienić. Nie patrzmy ślepo wstecz.
Raczej nie patrzmy ślepo w przód. Pisałem o tym, że władza królewska w zakresie legislatywy zawsze była atutem. Co innego Parlament.
(-) Daniel von Witt