Wyniki wyborów wprawiają w zakłopotanie. Jedyny kandydat, p. C. J. van Oranje-Nassau, otrzymał równo połowę ważnie oddanych głosów; reszta przypadła na głosy puste.
Ordynacja wyborcza stanowi (w art. 9 ust. 3), że „Premierem zostaje kandydat, który uzyskał zwykłą większość głosów”. Należy zwrócić uwagę, że nie jest to zbyt fortunne sformułowanie. Określenie „zwykła większość głosów” odnosi się na ogół do głosowań typu za — przeciw, tymczasem w wyborach premiera liczba kandydatów jest potencjalnie nieograniczona. Zdawałoby się zatem, że dekret wymaga, aby zwycięzca uzyskał więcej głosów, niż pozostali kandydaci razem wzięci. Jednakże z kolei treść art. 10a ust. 1 wskazuje, że brak rozstrzygnięcia wyborów zachodzi „w sytuacji równego rozłożenia głosów”, co pozwala stwierdzić, że „zwykła większość” jest niezręcznością językową prawodawcy, który ma na w istocie na myśli, że wybrany premierem zostaje kandydat, który otrzymał najwięcej głosów.
Dekret nie daje odpowiedzi, co jeśli startuje tylko jeden kandydat. Wydaje się jednak, że w takim kontekście przepis art. 9 ust. 3 należy interpretować tak, że kandydat zostaje wybrany, jeżeli oddano za nim większość głosów (uwzględniając głosy puste). Inne stanowisko prowadziłoby do uznania, że przy głosowaniu na jednego kandydata wynik wyborów jest z góry przesądzony, co oznaczałoby ich pozorność i jest nie do przyjęcia.
W obecnej sytuacji znajduje zatem zastosowanie art. 10a Ordynacji wyborczej, przewidujący przeprowadzenie drugiej tury wyborów w razie równego rozkładu głosów. Zostanie ona zarządzona za chwilę. Jeżeli i tym razem p. van Oranje-Nassau nie uzyska większości głosów, konieczne okaże się rozpisanie nowych wyborów.