Ferdynand Długosz pisze: Przychodzę tu,patrze na bajzel i komentuje go. To nie jest jakiś ważny dokument,czy esej do szkoły.
Wobec tego nie dziw się, Ferdynandzie, że sam również nie będziesz traktowany jako "ważny dokument". Już bardziej jak pożółkły naskórek na pięcie lub ukruszony ząbek mleczny, ale na pewno nie jak ważny arkusz w Excelu.
Czy nie lubię nowych państw? Lubię, choć oczywiście tylko te robione z głową, dlatego radzę wam, od serca, byście zbiorowo, to jest we dwójkę z Leszkiem, przenieśli się do Bialenii czy nawet do Suderlandu. Mikroświat na tym nie ucierpi. Bo, widzisz, nie wrzucam wszystkich do jednego worka i podchodzę do sprawy gradacyjnie. Są państwa lepiej i gorzej pomyślane, są takie, które da się podrasować i takie zupełnie z dupy, której lider na występach gościnnych używa języka z dupy, bo "to nie jest jakiś waży dokument czy esej do szkoły". I domaga się uznania. Mam inny pomysł. Wracaj do szkoły, Ferdynandzie! Tyle klasówek do napisania, tyle ściągawek do wsunięcia w rękaw.
Krytyka krytyce nierówna: za coś innego krytykuję Santerę, coś innego zarzucam niektórym Sarmatom, coś innego bawi mnie w Suderlandzie czy Trizondalu, coś jeszcze innego w Ardemii czy IV Rzeszy. I to samo robię w odniesieniu do Dreamlandczyków. Tu nie ma wspólnego mianownika, to osobne szufladki i zupełnie różne sprawy. Co więcej, przynajmniej w jednym przypadku, sarmackim, uznaję wyższość niektórych zagranicznych rozwiązań (technicznych). Cenię też instynkt samozachowawczy Bialeńczyków, podobają mi się Austro-Węgry, szanuję konsekwentną narrację w RON i chyba nie mógłbym do końca potępić Rotrii.
Z młodymi mikronacjami jest jednak tak – a mówię tu o państewkach kilkumiesięcznych – że zbyt szybko skłonne są uwierzyć we własną wielkość i pchają się przed reflektory; czy nie taki był przypadek Ardemii, Ferdynandzie, która nadała mi tytuł „Miesiąca Dzbanu” (bo nawet nie „Dzbana Miesiąca”), zanim w ogóle odkryłem istnienie waszego forum? Czy nie prosiliście się o guza, którego wam w podzięce nabiłem? Czy dzicy z Suderlandu sami nie rozpoczęli swojej gry ze starszymi, wchodząc na matę bez rozpoznania terenu i przeciwnika, ogłaszając, że „Dreamland to zero” czy coś w tym rodzaju? Przeczytałem, pośmiałem się i odbiłem piłeczkę.
Nawiasem mówiąc - na temat Ardemii czy Santery Suderlandczycy mówią dokładnie to, co można przeczytać na naszym forum. Chyba się nie minę z prawdą, jeśli napiszę, że Leszek z Ferdynandem doświadczyli na forum suderlandzkim wyłącznie niemiłych rzeczy. Młodzi tępią innych młodych, nie lubią jedynie, gdy fala szamba wchodzi w fazę cofki i wraca do nadawcy. Widzę pewną różnicę jakościową między starym Suderlandem (tj. Południolandią, gdzie odliczano w postach do tysiąca i zamieniono forum w czat, informując się nawzajem, że idzie się siku czy na obiad) a nowym. W porównaniu choćby z Sarmacją to są wciąż lata świetlne wytężonej, zbiorowej i dobrze zaprojektowanej pracy. Z miesiąca na miesiąc wygląda to jednak coraz lepiej, przede wszystkim w efekcie krytyki. Bo krytyka – brutalna, bezlitosna, trafiająca w punkt – to jest to, czego potrzebują i czego brakuje w mikroświecie.