Strona 1 z 1

Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 5 maja 2018, 17:39
autor: Daniel von Witt
Z góry mówię, że nie chodzi o mnie. Chodzi o doktorów prawa, których nasze sądownictwo nie potrzebuje. Piękne laurki dla naszego sądownictwa wystawiał dr jur. net Robert, r.s., póki żył. Ale już go nie ma. Coś go zassało. Skutek jest taki, że nasze sądownictwo leży. Nie potrzebujemy jednak kolejnych Robertów, aby sądownictwo znów śmigało. Nie są potrzebni do rozstrzygania naszych spraw sądowych. Uważam nawet, że Robertowie są dla sądownictwa szkodliwi, gdyż im piękniejsze laurki w nim robią, tym to sądownictwo wydaje się bardziej skomplikowane dla wszystkich innych, z których każdy sędzią mógłby być. Potrzebujemy przecież przede wszystkim państwa sprawnego i przyjaznego jednostkom, a nie państwa prawników, którzy sami dla siebie napiszą odpicowane akty normatywne, a później sami dla siebie będą je stosować i na ich podstawie wymierzać sprawiedliwość. I dlatego nasze sądy nigdy nie będą dobrze działać, jeśli będziemy czekać na doktorów prawa, którzy sędziami w tych sądach mogliby zostawać.

Kto zatem mógłby zostawać sędzią? Myślę, że rozwiązań jest wiele. Skoro parlamentarzystą może być ten, kto tylko zechce, na premiera kandydować może ten, kto tylko zechce, to tak samo powinno być z sędziami. Powinni nimi zostawać wszyscy chętni bez żadnych wymogów. Można także uciec się do powiązania funkcji deputowanego z funkcją sędziego (rząd ma prokuraturę, parlament ma sądy) albo dać skonfliktowanym stronom prawo wybierania sobie dowolnego obywatela, aby ich spór rozwiązał lub kogoś osądził. Opcji jest wiele. Ta obecna jest najgorszą z możliwych.

(-) Daniel von Witt

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 5 maja 2018, 18:11
autor: Erwin von Beckendorff
Według mnie sędzią powinien móc zostać każdy. Jednak, aby zapobiec temu, iż kolejny klon Karbiaka zostałby sędzią, trzeba by było stworzyć jakąś procedurę weryfikacyjną, czy dany obywatel nadaje się na bycie sędzią. Powinny także być przeprowadzane wybory - sędzia powinien mieć zaufanie ludzi. Oczywiście o niekaralności i apolityczności nie muszę chyba wspominać.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 5 maja 2018, 19:28
autor: Tannegard
Myślę ze prawo jest na tyle specyficzną dziedziną, że podstawowa wiedza jest w tej materii potrzebna, a przynajmniej zainteresowanie ową dziedziną. Bardziej chodzi o to żeby ów człowiek był obecny, niż o to by był doktorem. Natomiast nie szczególnie widzę na tym miejscu kogokolwiek, nie trudno sobie wyobrazić efekty orzeczeń wydawanych przez popieranego społecznie, lecz nieudolnego sędziego. Przez pewien czas byłem sędzią (z powodu braków kadrowych), było to przykre doświadczenie. Nie jest ani miłośnikiem prawa, ani nie specjalnie lubię się zagłębiać w tego typu dokumenty. Nie chcąc popełnić błędu często "zawieszałem się" nad jakąś kwestią(do czasu douczenia), kończyło się to w zasadzie słabo, albo bardzo długo trwało, albo w ogóle nie kończyło. Taki sam efekt będzie, gdy maskotka społeczeństwa zostanie sędzią, ewentualnie ekspresowo się doszkoli. Chyba że zaczniemy zupełnie na luzie traktować prawo, ale wtedy straci swoją wartość i w zasadzie nie będzie nam ono w ogóle do niczego nie potrzebne.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 5 maja 2018, 23:00
autor: Polyna
Heh, zgadzam się z (nomen omen) doktorem Wittem. Cót.

No dobre, mniej cud, co moje podejście do mikronacji – one są właśnie po to, żeby każdy miał szansę sprawdzić się na takim stanowisku państwowym jakie sobie tylko wymarzy. W końcu są one jedynie symulacją.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 6 maja 2018, 13:38
autor: Casimir van Oranje-Nassau
Zgadzam się z JE Danielem von Wittem. Należy znacząco uprościć sądownictwo, bo pisanie dziesięciostronicowych uzasadnień wyroków przez specjalnie do tego przeszkolone osoby to taka sztuka dla sztuki, niczemu tak naprawdę nie służąca. Innym sensownym wyjściem byłoby zupełne przekazanie władzy sądowniczej Jej Królewskiej Mości, z możliwością cedowania uprawnień na mianowane swobodnie przez monarchę osoby.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 6 maja 2018, 14:47
autor: Chamberlain
Daniel von Witt pisze:
Kto zatem mógłby zostawać sędzią? Myślę, że rozwiązań jest wiele. Skoro parlamentarzystą może być ten, kto tylko zechce, na premiera kandydować może ten, kto tylko zechce, to tak samo powinno być z sędziami.
Obecność w Parlamencie można potraktować jaką formę edukacji obywatelskiej. Indywidualny błąd deputowanego zapisywany jest na jego własne konto. Urząd sędziego to jednak trochę inna sprawa - obok wymogu pewnego minimum kwalifikacji warto byłoby zachować również wymóg politycznej bezstronności (de facto - bezpartyjności) oraz, rzecz jasna, niekaralności.

W praktyce sędzią mógłby zostać każdy obywatel - tyle że po krótkim przeszkoleniu i złożeniu deklaracji apolityczności.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 6 maja 2018, 15:00
autor: Daniel von Witt
Zwróćcie jednak uwagę, że obecnie więcej krzywdy obywatelom może robić Minister Policji, a nie nieudolny sędzia. W dodatku jesteśmy raczej niechętni do wytaczania sobie procesów o przestępstwa, które mogłyby część z nas wyeliminować z życia publicznego na jakiś czas (ograniczenie wolności albo banicja) lub na zawsze (eliminacja), a nawet gdyby do jakiegoś przestępstwa takiego kalibru już doszło, to i tak toczenie postępowań karnych mija się z celem. Widziałem w Dreamlandzie raz lub dwa razy, gdy ogłaszano a to abolicję, a to amnestię (mówię z pamięci). Po co więc karać, skoro nawet najcięższe przestępstwa można sobie wybaczać? Po co więc sąd, skoro nie korzystamy z jego pomocy, albo jest niewydolny, albo też gdy już kogoś osądzi, to skazańca się ułaskawi. Taka zabawa jest zbędna. Można więc ograniczyć liczbę przestępstw do niezbędnego minimum, zmniejszyć wymiar kar za inne przestępstwa, wygładzić działania Ministra Policji (lepsza ustawa o forum), a wtedy sędzią mógłby być każdy, kogo byśmy sami wybrali lub sam by się zgłosił, i orzekałby wtedy głównie w sprawach cywilnych czy administracyjnych. Nie musi to być specjalista. Premier czy ministrowie, czy parlamentarzyści też nie są specjalistami. Nie trzeba też wmawiać ani sobie, ani innym, że sędzia to ktoś, kto musi być wyjątkowy, a przez to większość z nas boi się tego stanowiska - odpowiedzialnego i wymagającego. Dajmy temu spokój. Stwórzmy proste sądy dla prostych spraw.

(-) Daniel von Witt

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 6 maja 2018, 19:25
autor: Karolina Aleksandra
Sąd musi istnieć — chociażby do orzekania w sprawach wątpliwych prawnie. Do sporów między obywatelami faktycznie można powoływać jakiegoś rozjemcę; do każdej sprawy inną osobę.

System prawny faktycznie można uprościć, wydaje się jednak, że JKW Robert starał się dobrze przybliżyć system sądowniczy Królestwa osobom, które są zainteresowane założeniem sprawy w sądzie. A ponieważ o chęci uproszczenia prawa wydaje się mówić każdy, być może warto po prostu wskazać, co konkretnie jest nie tak i przedstawić stosowny akt prawny Parlamentowi Królewskiemu?

Jeśli chodzi o sprawę nieaktywnego PSK, spróbuję jej zaradzić w nadchodzącym tygodniu — czy to przez nowelizację ustawy o SK tak, aby w sprawach wyjątkowych monarcha mógł przejmować rolę, czy przez wyznaczenie nowej osoby na tę rolę.

KA

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 7 maja 2018, 00:38
autor: Marcel von Chacha
Musi to na Rusi, towarzyszko Karolino i ta chorobliwa chęć przywiązywania się do czegoś, co jest tak chore i odrażające, w mej opinii, że aż budzi mój niepokój nad stanem psychicznym co poniektórych obywateli Dreamlandu.

Już pal licho kolejny wydumany problem, kto może zostać sędzią. Dla mnie istotne jest to, że zabawa w mikronacje, politykę w mikronacjach czy też sądownictwo jest zabawą DOBROWOLNĄ i nie może ów wynikać, jak sama nazwa mówi, z jakiegokolwiek przymusu. Sam zabieg zabierania się za osądzanie jak kto pisze, co pisze i czy pisze zgodnie z czyimś widzimisię jest zbyt posuniętym krokiem względem ludzi zabawiających się w mikroświat, ja bym powiedział, niedopuszczalnym czy też wręcz odpychającym od dalszej egzystencji.

Następuje bardzo duża ingerencja w słowo pisane w mikronacjach, gdzie słowo pisane jest wyznacznikiem pewnego rodzaju aktywności w v-państwie, co już samo w sobie rodzi podstawy do powiedzenia, że pewna część osób gra po stronie schizofrenii i, co gorsza, ta grupa osób zazwyczaj zajmuje kluczowe stanowiska w kraju.

Najgorsze, natomiast, z tego wszystkiego jest takie wzajemnie obwinianie się. Zawsze znajdzie się jakiś frajer np. w postaci Radzieckiego czy też von Witt i wynajdzie na kogoś paragraf, bo taką jedną szmatę nazywa się tępą dzidą. Takie siłowe zamazywanie, że szmaty nie istnieją i tępota ma być niewidzialna, a wręcz nietykalna. Ja rozumiem, że niepełnosprawni umysłowo ostatnimi czasy się domagają sporej ilości praw, żeby ich chroniły i w ogóle, ale żeby śmietanka zamieszana w mikroświat aż tak się obwarowała PRAWEM? Aż tak bardzo czujecie się zagrożeni czy też dotknięci?

Niejaki Piotr Kościński został położony na kozetce u psychiatry w Warszawie i z poszczególnymi gnojami i skurwysynicami w tym kraju występującymi pod różnymi pseudonimami w różnych krajach Polinu zrobi się podobnie, żeby nie było Wam zbyt wygodnie na tych Waszych stanowiskach obwarowanych przywilejami rozkurwiania ludzi jak Wam się podoba.

Nie podoba Wam się Wasz żywot, to nie dopierdalać się do żywotu innych! Niech sobie żyją jak chcą, a jak Wam coś nie pasuje, to nie twórzcie problemów, tam gdzie ich nie ma.

I zaraz będzie odgłos grubasa - że Ty jesteś jedyną osobą, której coś nie pasuje...Wiesz dlaczego, cwelu? Bo ja nie działam jako masa tak jak Ty sobie wyobrażasz w tym schorowanym łbie, tylko sam buduję swój świat i żaden grubas z ferajną nie stanie mi na przeszkodzie. Dochodzi to do Ciebie, spasiony bęcwale??

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 9 maja 2018, 16:32
autor: Alfred
Obecnie droga do sędziowania jest przecież otwarta dla każdego chętnego: zostaje się po prostu sędzią pokoju. Taki sędzia nie jest nieusuwalny, ale za to nie musi być apolityczny, jego urzędowanie nie jest też ograniczone czteromiesięczną kadencją. Mogą mu być przydzielane sprawy każdej wagi.

Trudno też stwierdzić, żeby w Królestwie funkcjonowała jakaś kasta doktorów prawa, przypisująca sobie monopol na sprawowanie władzy sądowniczej i patrząca z góry na każdego, kto gorzej zna materię. Kolejni prezesowie starali się wszak zrekrutować skład sędziowski jakiejś przyzwoitej liczebności, oferując swoją pomoc i radę w razie potrzeby. Osobiście, jako osoba dosyć mocno kojarzona z zainteresowaniami prawniczymi, mógłbym nieco marszczyć nos na wyroki niezgodne ze sztuką, ale cieszyłbym się, że przynajmniej ktoś je wydaje i sprawy są rozstrzygane w rozsądnym czasie, lepiej czy gorzej. Justice delayed is justice denied.

Tutaj dochodzimy do istoty problemu: nie było i nie ma chętnych. To raczej zwykły obywatel ma sobie za złe brak doktoratu z prawa i jest przekonany, że stanowi ono niezwykle skomplikowane zagadnienie. Jakiś czas temu, gdy p. von Habsburg ogłosił konkurs na napisanie podręcznika prawa, zasugerowałem, aby po prostu przeczytał sobie jakiś wstęp do prawoznawstwa. Zadeklarował, żę tego nie uczyni, gdyż z pewnością byłby zbyt trudny i hermetyczny.

Kiedy nie jest. Przeczytać i zrozumieć taką dwustustronicową książeczkę nie jest trudno, a potem można już w warunkach mikronacyjnych robić za prawnika. Nawet to nie jest zresztą konieczne; do sądzenia prostych spraw, a takie trafiają się u nas najczęściej, wystarczy umiejętność czytania ze zrozumieniem. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie będzie się wiedzieć, pewne subtelności przelecą nam nad głową i może się zdarzyć wydanie wyroku niezgodnego ze sztuką. Żadna tragedia się jednak od tego nie stanie, a zresztą większośc społeczeństwa i tak nie będzie wiedzieć lepiej. ;)

Niestety, wątpliwe, że to wszystko kogoś przekona. Być może rzeczywiście niezłym rozwiązaniem byłoby przydzielanie spraw członkom Parlamentu Królewskiego — zdaje się, że lepiej na zasadzie losowania, niż wyboru sędziego przez strony. Jeśli już komuś wlepimy sprawę, nie będzie ucieczki. :] Będzie to też całkiem sensowne, zważywszy, że obecnie parlament jest w istocie zgromadzeniem ludowym, a jego cżłonkostwo — deklaracją zainteresowania wypełniania swoich obywatelskich powinności i uczestnictwa w sprawach publicznych.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 13 maja 2018, 01:36
autor: Fryderyk Orański-Nassau
Casimir van Oranje-Nassau pisze: Należy znacząco uprościć sądownictwo, bo pisanie dziesięciostronicowych uzasadnień wyroków przez specjalnie do tego przeszkolone osoby to taka sztuka dla sztuki, niczemu tak naprawdę nie służąca.
Otóż długość uzasadnienia jest proporcjonalna do sprawy. A jeśli jest naprawdę zawiła to skazany raczej chciałby wiedzieć co, jak i dlaczego zostało uwzględnione w postępowaniu.
Innym sensownym wyjściem byłoby zupełne przekazanie władzy sądowniczej Jej Królewskiej Mości, z możliwością cedowania uprawnień na mianowane swobodnie przez monarchę osoby.
Zmianę bym wsparł, ale nie ma to większego celu, bo brak chętnych w ogóle, a nie w obecnych kryteriach.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 13 maja 2018, 11:52
autor: Casimir van Oranje-Nassau
Fryderyk Orański-Nassau pisze:
Otóż długość uzasadnienia jest proporcjonalna do sprawy. A jeśli jest naprawdę zawiła to skazany raczej chciałby wiedzieć co, jak i dlaczego zostało uwzględnione w postępowaniu.
Owszem, ale nie należy wymagać od sędziego, aby do każdego wyroku pisał wysoką ścianę tekstu uzasadnienia, nawet, jeśli tego nie wymaga sprawa. Jeżeli nie byłoby takich skomplikowanych wymogów dla sędziów, procesy byłyby znacznie krótsze, a działanie sądownictwa usprawnione.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 13 maja 2018, 16:54
autor: Alfred
Casimir van Oranje-Nassau pisze:
Jeżeli nie byłoby takich skomplikowanych wymogów dla sędziów, procesy byłyby znacznie krótsze, a działanie sądownictwa usprawnione.
Kto konkretnie stawia takie wymogi teraz?

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 13 maja 2018, 20:07
autor: Fryderyk Orański-Nassau
Prawnie takich wymogów nie ma i jak widać, uzasadnienie nie musi być nie wiadomo jak długie.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 22 maja 2018, 12:20
autor: Daniel von Witt
Dziękuję za udział w sondzie oraz głosy w dyskusji. Przyczynią się one do prac nad reformą sądownictwa, którą mam zamiar zaproponować w najbliższych tygodniach.

(-) Daniel von Witt

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 24 maja 2018, 10:59
autor: Aleksander
Mnie w dalszym ciągu fascynuje model rzymski. W dużym skrócie polega on na rozdzieleniu kwestii prawnych od faktycznych. Otóż przed sąd przychodzi powód z pozwanym i przedstawiają swoje roszczenia. Pretor, którym w naszych realiach mógłby być mianowany przez monarchę urzędnik, ocenia kwestie prawne i formułuje tzw. skargę. Na podstawie tak sformułowanej skargi orzeka sędzia, który nie musi być prawnikiem, bo ma on jedynie dotrzeć do faktów.

Przenosząc model na przykład:
Jeżeli Aulus Agerius pozywa Numeriusa Negidiusa o zapłatę z tytułu dostarczenia kopy jajek wówczas obaj stawiają się przed pretorem i wyjaśniają swoje racje. Pretor ocenia co jest sporne i co powinno być przedmiotem środka dowodowego i formułuje skargę słowami: Niech Lucjusz Tycjusz będzie sędzią. Sędzio, jeżeli się okaże, że Numerius Negidius miał dać Aulusowi Ageriusowi z tytułu sprzedaży kopy jajek tysiąc dreamów sędzio zasądź, a jeżeli się nie okaże - uwolnij.

Rozwiązanie to ma istotną zaletę. Sędzia nie musi znać prawa. Wszelkie okoliczności istotne dla wydania wyroku uwzględnia pretor i nakazuje tak ukształtować postępowanie przed sądem, by te okoliczności ujawnić. Sędzia jedynie odkrywa fakty, przeprowadza dowody, przesłuchuje świadków i wydaje, na podstawie przygotowanej przez pretora skargi, wyrok.

Pewnym minusem tego rozwiązania jest radykalna prekluzja dowodowa, gdyż wszelkie okoliczności faktyczne i dowody muszą zostać przytoczone już w momencie zawiązania sporu (litis contestatio). Niezgłoszenie ich powoduje, że nie zostaną uwzględnione w przyznanej skardze i nie będą mogły być przedmiotem postępowania przed sędzią.

By uniknąć tak radykalnych skutków, gdyż mikronacje to jest zabawa a nie realna sala sądowa, wydaje się być warte uwagi takie ukształtowanie procesu odwoławczego, by siłę prekluzji dowodowej nieco osłabić. Jednakże inne, nieco bardziej preferencyjne warunki postępowania w drugiej instancji powinny być obłożone pewnymi obostrzeniami, tj. gdy przedmiotem apelacji są wątpliwości co do ustaleń faktycznych, a nie prawnych, odwołujący się w razie uznania jego apelacji za oczywiście bezzasadną odpowiadałby w podwójnej wysokości.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 24 maja 2018, 19:50
autor: Alfred
Dostrzegam tutaj pewien problem.

Ten model zakłada podział procesu na dwie fazy: pierwszą, w której strony przedstawiają przed pretorem swoje twierdzenia o faktach i roszczenia, a pretor dokonuje prawnej oceny tychże, oraz drugą, w której sędzia ustala fakty, co do których twierdzenia stron są rozbieżne.

Rzecz w tym, że aby wskazać właściwe fakty na poparcie swojego roszczenia, też trzeba znać prawo. Nie sposób oczekiwać, że strona przytoczy przed sądem każdą, nawet najbardziej błahą okoliczność związaną ze sprawą. Tymczasem selekcja może przekraczać jej możliwości — i w naszych realiach najprawdopodobniej tak będzie. Zazwyczaj strona nie będzie też mogła skorzystać z usług profesjonalnego pełnomocnika, gdyż osoby o odpowiednich kwalifikacjach na ogół zostają sędziami (tutaj: pretorami), tym samym wypadając z rynku.

Możemy powiedzieć: trudno i orzec, że wyczerpujące przedstawienie istotnych faktów sprawy jest wyłącznie problemem strony. Jest jednak nader prawdopodobne, że klientów wymiaru sprawiedliwości ten problem przerośnie, a wydawane wyroki będą wskutek tego odbiegały od społecznego poczucia sprawiedliwości.

Możemy też powierzyć pretorowi poprowadzenie dialogu ze stroną w sytuacji, gdy jej żądanie nie znajduje oparcia w przytoczonych faktach i zadawanie jej pytań zmierzających do uzupełnienia nakreślonego przez nią obrazu stau faktycznego sprawy. W ten sposób unikniemy powyższego problemu.

Wówczas okaże się jednak, że postępowanie przed pretorem, który musi dopytytwać strony o okoliczności faktyczne, wraz z postępowaniem przed sędzią, któremu przyjdzie z kolei wzywać do uzupełnienia materiału dowodowego (strony notorycznie nie zgłaszają dowodów swoich twierdzeń) może trwać dłużej, niż jedno postępowanie przed sędzią, który nie jest ograniczony do pewnego wycinka sprawy i może wykonywać niektóre czynności jednocześnie.

Re: Nie potrzebujemy żadnych doktorów

: 24 maja 2018, 19:55
autor: Aleksander
Dlatego pretorem powinna zostać osoba "uczona w piśmie" czyli na tyle biegła by tak sformułować skargę, by wyczerpywała ona istotę sprawy. Co więcej wątpliwości do tego czy wszystkie fakty zostaną przytoczone są nieobce postępowaniu sądowego znanego nam w standardowej wersji. Problem ten zatem nie wynika per se z modelu, ale z przyjętych doń założeń.