Chociaż muszę coś zdementować. Jeśli chodzi o „lawirowanie między przyjaciółmi [jak domyślam się — z Sarmacji] a obywatelami”… Przypomnę, że chociaż w trakcie słynnej sondy o stosunkach z Księstwem, z której wyszło, że większość osób wolałoby rozpocząć wojnę, prywatnie stwierdziłam, że wolałabym nie ruszać sprawy, ale z uwagi na to, że jestem monarchinią Dreamlandu, nie Sarmacji, będę zachowywała się jak królowa w WKE, nie w Koronie Sarmacji. I niezależnie od tego, ile razy padnie wobec mnie zarzut agentury sarmackiej, wciąż będę monarchinią dreamlandzką, nie sarmacką.
Niezwłocznie zwróciłam się do ówczesnego Premiera RK z prośbą o stanowisko Rządu w tej sprawie. Dalej musiałam sama wnikać, indagować i konsultować rzecz z Komitetem Spraw Zagranicznych, bowiem Premier ostatecznie stanowiska Rządu nie przedstawił. Ostatecznie MSZ zgodził się z moim stanowiskiem, że póki nie ma żadnego sensownego planu, nie ma sensu podejmować działań.
To nie tak, że lawiruję między „przyjaciółmi” a obywatelami. To jest tak, że w zasadzie obywatele Dreamlandu, z którymi rozmawiałam, byli bardziej sceptyczni wobec podejmowania wojny o Awarę, niż obywatele sarmaccy, którzy po prostu spodziewali się kolejnego „fajnego flejmu” i „rozpieprzu”. Tu nie ma podziału na „przyjaciół” i obywateli Dreamlandu. Sami Dreamlandczycy muszą więcej na ten temat między sobą porozmawiać — co widać chociażby po debacie w Unii Saudadzkiej, gdzie sceptycznie odniesiono się do idei poparcia apelu Scholandczyków. I nie może to być rozmowa na zasadzie — „będzie rozpieprz, będzie fajnie”. To musi być sensowna i konkretna debata na temat skutków oraz konsekwencji.
Wierzę, że obecny Premier ma przede wszystkim zapał oraz ciekawe asy w talii i może doprowadzić do intrygującego rozwiązania kwestii awarskiej. Nie jestem zamknięta na sensowne plany, o czym pisałam w swoim oświadczeniu. Po prostu to nie jest kwestia do rozwiązania na „hip hip hurra”. I stąd: osobom, które uważają, że referendum nic nie zmieni w możliwościach działania Rządu Królewskiego, przypominam, że już podczas przeprowadzania sondy na temat Awary, gdy większość opowiadała się za podjęciem działań w sprawie wyspy, po stronie sarmackiej alarmowano, że Dreamlandczycy chcą wojny. Jakikolwiek wynik referendum będzie wpływał na politykę zagraniczną. I zapewne dlatego Ekscelencja von Witt inicjuje dyskusję o nim, zamiast od razu składać podpisy pod petycją o przeprowadzenie takiego referendum. Aby zostawić Rządowi Królewskiemu pole do manewru.
(—) Karolina Aleksandra