Dreamland i Elderland otrzymują nowego i energicznego gospodarza. Mój wybór padł na Martina markiza Schlesingera-Asketila, do którego — po dopełnieniu dynastycznego obligu konsultacji z jedynym aktywnym królem-seniorem — przed dwoma tygodniami zwróciłem się z prośbą o przejęcie steru. Królestwo trafia pod opiekę przedstawiciela nowego pokolenia i zarazem, w planie ideologicznym, człowieka środka, zdolnego utrzymać most między biegunami naszej spolaryzowanej sceny publicznej. Obok wysokich kompetencji i cech temperamentu Następcy był to czynnik rozstrzygający.
Zrezygnowałem z tradycyjnej fazy przejściowej, oddzielającej moment wyznaczenia Następcy Tronu od formalnego przekazania Korony. Anglosasi posługują się szorstkim terminem „lame duck” — dogorywającego na urzędzie funkcjonariusza publicznego, który słyszy kroki nadchodzącego zmiennika i dokonuje ostatnich gorączkowych ruchów. Niekoniecznie pożądanych z perspektywy zmiennika. Przekazuję Królestwo w przyzwoitej formie, z dobrymi widokami na przyszłość. Potrzeba tu nowych iskier.
To wystąpienie to moje rozstanie z mikroświatem. Na jak długo? Tego nie wiem. Muszę pozamiatać tu i ówdzie, a to wymaga kumulacji całej dostępnej energii psychicznej i emocjonalnego dystansu. W ciągu tych szesnastu lat miałem okazję poznać tu osoby absolutnie wyjątkowe pod względem przymiotów intelektu, charakteru i zaangażowania. Spędziłem tu wiele wspaniałych chwil i kilka mniej świetnych. Byliście moimi rozmówcami, nauczycielami, przyjaciółmi, czasem również sparingpartnerami i adwersarzami. Wynoszę stąd monstrualny bagaż wspomnień. Daliście mi więcej, niż sam mogłem Wam dać.
Dziękuję Wam za wszystko.
- Edward II