"Drzewko nagrodowe" i negatywny system głosów ważonych
: 20 sty 2016, 13:08
To tak na marginesie przemyśleń z testu politycznego.
Mamy tu obywateli, szlachtę i arystokrację, a więc wszystkie "trzy stany", o jakich pisał pan Fryderyk. Jednocześnie mamy własne "drzewko nagrodowe", po którym można się wspinać jakieś 3-4 lata, albo i dłużej, patrząc na niektórych. A potem i tak ban od króla i szuwar w sedesie. Zanim więc wdrapiemy się na sam szczyt, hydraulika już odmawia posłuszeństwa, namiot wymięty, a konfitury nie cieszą, bo zębów nie ma. Bateria słaba, czasu nie ma, robić się nie chce, a jak przychodzi do debatowania, to wszędzie same trudności, wątpliwości, obiekcje, jakieś "tak", jakieś "nie", "to już było i się nie sprawdziło", "i co nam to da", "a po co". A potem i tak przyjmuje się rozwiązania, które premiują starszyznę. Jakby starzy mogli, to by uchwalili nawet prawo pierwszej nocy.
Tak jest chyba wszędzie, gdzie miałem okazję ostatnio zajrzeć. To mnie chyba najbardziej zniechęciło, gdy po raz pierwszy pojawiłem się w mikro trzy lata temu. Młodzi nie mają takich dylematów (i w ogóle żadnych). Dlatego trzeba ich wypychać do pierwszego rzędu na każdej niedopracowanej akademii, rzucając na żer zaflegmionym starcom, którzy biją brawa na widowni i przyznają plusiki za odsłonięte ramiączko stanika. (Ok, wiem, jaja sobie robię i degraduję się w oczach Poważnego Audytorium, ale komunikat jest chyba oczywisty).
Do KD przybywa coraz więcej nowych osób. Polityka staje na nogi. Komitet Centralny podejmuje działania naprawczo-zaczepno-obronne. Jak to zawczasu rozwiązać tutaj, by uniknąć powstania w przyszłości "układu, który nie wie, że jest układem"? Przyszedł mi na gorąco pomysł wprowadzenia systemu głosów ważonych na zasadzie negatywnej. Im wyższe miejsce w hierarchii, tym mniejsza liczba przysługujących głosów. A zatem wszyscy do wicehrabiego mieliby, powiedzmy, po 3 głosy, od hrabiego do markiza po 2, a diukowie, książęta, arycksiażęta i królowie seniorzy po 1.
Chciałbym to opatentować jako system Kaufmana. I jakaś tantiemka po każdych wyborach.
Mamy tu obywateli, szlachtę i arystokrację, a więc wszystkie "trzy stany", o jakich pisał pan Fryderyk. Jednocześnie mamy własne "drzewko nagrodowe", po którym można się wspinać jakieś 3-4 lata, albo i dłużej, patrząc na niektórych. A potem i tak ban od króla i szuwar w sedesie. Zanim więc wdrapiemy się na sam szczyt, hydraulika już odmawia posłuszeństwa, namiot wymięty, a konfitury nie cieszą, bo zębów nie ma. Bateria słaba, czasu nie ma, robić się nie chce, a jak przychodzi do debatowania, to wszędzie same trudności, wątpliwości, obiekcje, jakieś "tak", jakieś "nie", "to już było i się nie sprawdziło", "i co nam to da", "a po co". A potem i tak przyjmuje się rozwiązania, które premiują starszyznę. Jakby starzy mogli, to by uchwalili nawet prawo pierwszej nocy.
Tak jest chyba wszędzie, gdzie miałem okazję ostatnio zajrzeć. To mnie chyba najbardziej zniechęciło, gdy po raz pierwszy pojawiłem się w mikro trzy lata temu. Młodzi nie mają takich dylematów (i w ogóle żadnych). Dlatego trzeba ich wypychać do pierwszego rzędu na każdej niedopracowanej akademii, rzucając na żer zaflegmionym starcom, którzy biją brawa na widowni i przyznają plusiki za odsłonięte ramiączko stanika. (Ok, wiem, jaja sobie robię i degraduję się w oczach Poważnego Audytorium, ale komunikat jest chyba oczywisty).
Do KD przybywa coraz więcej nowych osób. Polityka staje na nogi. Komitet Centralny podejmuje działania naprawczo-zaczepno-obronne. Jak to zawczasu rozwiązać tutaj, by uniknąć powstania w przyszłości "układu, który nie wie, że jest układem"? Przyszedł mi na gorąco pomysł wprowadzenia systemu głosów ważonych na zasadzie negatywnej. Im wyższe miejsce w hierarchii, tym mniejsza liczba przysługujących głosów. A zatem wszyscy do wicehrabiego mieliby, powiedzmy, po 3 głosy, od hrabiego do markiza po 2, a diukowie, książęta, arycksiażęta i królowie seniorzy po 1.
Chciałbym to opatentować jako system Kaufmana. I jakaś tantiemka po każdych wyborach.