samopowołanie się Torkana Ingawaara na stanowisko Ministra Bezpieczeństwa (=prokuratora i kierownika zespołu moderatorów) oznacza wprowadzenie Dreamlandu w reżim Tornanistanu – toksycznego układu, w którym oskarżony jest sędzią we własnej i kolegi sprawie, o czym wspominałem już wcześniej. Pora wykonać kilka ruchów.
Na początek chciałbym zaprosić Was na zapowiedzianą po wyborach prezentację nowej formacji politycznej, będącej ofertą alternatywną wobec duopolu KPD – KPA, które w tej chwili tworzą zjednoczony obóz negacjonistów z rozmysłem psujących prawo i obyczaj polityczny. Czas na partię ludzi, który nie tylko wiedzą, czego nie chcą, bo takich w Królestwie Dreamlandu nie brakuje. Czas na partię ludzi, którzy mają pewien konstruktywny pomysł na to, jak przezwyciężyć obecny impas (i wszystkie kolejne) oraz korzystają z dostępu do dobrego tytoniu.
Przedstawiam wam ALF-a: Partię Liberalną Fasadowo, ideowo osadzoną na dwóch atrakcyjnych dla Was doktrynach politycznych: kojącej doktrynie postalfredyzmu oraz pozornie wyrastającej z innego porządku politycznego, ale doskonale pasującej tu doktryny afrosocjalizmu (socjalizmu afrykańskiego).
Postalfredyzm to alfredyzm refleksyjny, twórczo zmodyfikowana doktryna jego oddanych admiratorów, których są setki, jeśli nie tysiące. A ze dwóch na pewno. Obok kluczowego postulatu odbudowy i ugruntowania zasady państwa prawa, istotne są również wskazówki naszego Przewodnika w Doktrynie i Dewittyzatora Federacji, JKW Alfreda, odnoszące się do polityki moderacyjnej i porządku publicznego. W skrócie: chodzi o przywrócenie na forum moderatorów, który po blisko półrocznej nieobecności powinni sprawnie przywrócić porządek i ład dyskusji.
Afrosocjalizm dreamlandzki to koncepcja zaczerpnięta z nieistniejącego świata realnego, bazująca na twórczych rozkminkach afrykańskiego ruchu niepodległościowego, dostosowana do realiów dreamlandzkich. Zasadniczo chodzi tu o socjalizm bez Marksa i walki klas (u nas bezsensownej), aktywnie interweniujące państwo, który od czasu do czasu powściąga przesadnie podekscytowanego obywatela, który wobec braku sensownego zatrudnienia z rozpaczy zadaje sobie bolesne ciosy. Doktryna dealnie wpasowuje się w doskonale zakorzeniony w Dreamlandzie afrykański model wojen plemiennych, w których dziki lud robi dzikie rzeczy na bakier z rozumem, a potem cierpi. W ciągu ostatnich tygodni odnosiłem się do tej sprawy trzykrotnie.
Wyjaśnię teraz nazwę naszego ugrupowania. Jak niektórzy z Was mogą pamiętać, w październiku 2016 roku próbowałem rozruszać Partię Liberalną, ale sprawa jakoś rozeszła się po kościach po serii pierwszych komentarzy. Wycofując się z tamtego projektu, napisałem: „Tu trzeba raczej pracy u podstaw. Mozolnego budowania klimatu dla liberałów (politycznych, niekoniecznie już obyczajowych) w ramach pewnego długofalowego projektu. Liberalizację języka debaty publicznej uważam za cenne osiągnięcie naszego systemu, ale chyba czas postawić tamę i wyznaczyć pewne granice. Bo następnym etapem będzie już chyba tylko zdziczenie”. Dokładnie to nastąpiło.
Kontekst się nieco zmienił, ale nie zmieniły się założenia wyjściowe projektu sprzed przeszło dwóch lat. Trzeba mocno pociągnąć za hamulec, odsuwając na bok mafijne praktyki Torkanistan i przywrócić tu pewne minimum zasad w odniesieniu do polityki moderacyjnej. Nie chcąc wchodzić w jałowe polemiki i wychodząc naprzeciw ewentualnym zarzutom, pół-żartem, ale i pół-serio nazywam naszą partię liberalną, ale liberalną fasadowo: liberalną politycznie, konserwatywną i stanowczą w odniesieniu do pozostałych obszarów, na czele z kulturą wypowiedzi.
Alternatywa Liberalna Fasadowo (ALF) debiutuje jako partia, na początek, dwuosobowa. Animowaniem skrzydła lewego zajmę się ja. Rozruchem skrzydła prawego - JKW Alfred.