I live... AGAIN!
- Marcus Estreicher
- Posty: 17
- Rejestracja: 21 cze 2010, 18:50
- NIM:
- Kontakt:
I live... AGAIN!
Zastanawiałem się przez jakiś czas, czy i co mogę napisać wracając do Królestwa z długiej podróży. Tym bardziej, że nie do końca wracam i nie do końca z podróży. Zachęcony jednak komentarzem ze strony Edwarda na ostatnim zjeździe - postanowiłem coś w końcu napisać.
Dla przypomnienia: opuściłem Królestwo dość niespodziewanie (również dla samego siebie) jakoś w połowie 2010 roku, po krótkotrwałej reaktywacji kilka miesięcy wcześniej. Na pierwszy rzut oka - bez powodu; nie była to tym razem żadna manifestacja, brak lub nadmiar obowiązków, traumatyczne zdarzenie. Po prostu pewnego dnia jadąc do swojego biura w Elsynor - minąłem właściwy zjazd z autostrady i postanowiłem jechać dalej. Kiedy dotarłem do granicy Królestwa wsiadłem na statek. Później - na kolejny.
Przez następne miesiące i lata podróżowałem po mikronacjach. Dotarłem do granic mikroświata. Przekroczyłem je. Widziałem państwa, które dopiero będą lub mogły by być. Krainy, które nie znalazły jeszcze wyrazu, uformowane jedynie w zarysach z mglistych przeczuć i intuicji. Światy rodzące się dopiero w podświadomości przyszłych założycieli i światy martwe, ścieżki nie obrane, porzucone w połowie budowy. Kraje eksperymentujące nie tylko z ustrojami politycznymi, ale z fizyką, tkaniną rzeczywistości. Obszary tak odmienne w formie, że zmieniające formę wszystkich istot które znajdną się na nich. W trakcie tej wędrówki ja sam, zmieniałem się, ginąłem, odradzałem.
W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób znów znalazłem się w Królestwie. Jedna ze ścieżek, które wybrałem w ostatnim odwiedzonym świecie okazała się dziwniejsza i trudniejsza niż się spodziewałem. Niezwykły poziom radiacji, przedziwny splot możliwych czasów i przestrzeni. A na końcu Góry Natika na Wielkiej Wancie. Republika Weblandu. Kto by się spodziewał. Po kilku dniach udało mi się skontaktować z Jacquesem, który pomógł mi dotrzeć do Kasany, gdzie regenerowałem się przez ostatnie tygodnie.
W tej chwili wciąż przebywam w Kasanie. Tak sądzę przynajmniej, bo mimo wielu podobieństw Dreamland do którego trafiłem nie do końca przystaje do tego, który zapamiętałem. Nawet stare twarze są trochę inne. Być może jestem w jakiejś alternatywnej jego wersji. Powoli odkrywam Dreamland na nowo, wspominam, od czasu do czasu się z kimś spotykam. Jeszcze przez jakiś czas przynajmniej nie wrócę zapewne do większej aktywności, choć parę pomysłów już się powoli rodzi.
Pozdrowienia z Kasany,
Marcus Estreicher
Dla przypomnienia: opuściłem Królestwo dość niespodziewanie (również dla samego siebie) jakoś w połowie 2010 roku, po krótkotrwałej reaktywacji kilka miesięcy wcześniej. Na pierwszy rzut oka - bez powodu; nie była to tym razem żadna manifestacja, brak lub nadmiar obowiązków, traumatyczne zdarzenie. Po prostu pewnego dnia jadąc do swojego biura w Elsynor - minąłem właściwy zjazd z autostrady i postanowiłem jechać dalej. Kiedy dotarłem do granicy Królestwa wsiadłem na statek. Później - na kolejny.
Przez następne miesiące i lata podróżowałem po mikronacjach. Dotarłem do granic mikroświata. Przekroczyłem je. Widziałem państwa, które dopiero będą lub mogły by być. Krainy, które nie znalazły jeszcze wyrazu, uformowane jedynie w zarysach z mglistych przeczuć i intuicji. Światy rodzące się dopiero w podświadomości przyszłych założycieli i światy martwe, ścieżki nie obrane, porzucone w połowie budowy. Kraje eksperymentujące nie tylko z ustrojami politycznymi, ale z fizyką, tkaniną rzeczywistości. Obszary tak odmienne w formie, że zmieniające formę wszystkich istot które znajdną się na nich. W trakcie tej wędrówki ja sam, zmieniałem się, ginąłem, odradzałem.
W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób znów znalazłem się w Królestwie. Jedna ze ścieżek, które wybrałem w ostatnim odwiedzonym świecie okazała się dziwniejsza i trudniejsza niż się spodziewałem. Niezwykły poziom radiacji, przedziwny splot możliwych czasów i przestrzeni. A na końcu Góry Natika na Wielkiej Wancie. Republika Weblandu. Kto by się spodziewał. Po kilku dniach udało mi się skontaktować z Jacquesem, który pomógł mi dotrzeć do Kasany, gdzie regenerowałem się przez ostatnie tygodnie.
W tej chwili wciąż przebywam w Kasanie. Tak sądzę przynajmniej, bo mimo wielu podobieństw Dreamland do którego trafiłem nie do końca przystaje do tego, który zapamiętałem. Nawet stare twarze są trochę inne. Być może jestem w jakiejś alternatywnej jego wersji. Powoli odkrywam Dreamland na nowo, wspominam, od czasu do czasu się z kimś spotykam. Jeszcze przez jakiś czas przynajmniej nie wrócę zapewne do większej aktywności, choć parę pomysłów już się powoli rodzi.
Pozdrowienia z Kasany,
Marcus Estreicher
-
- Posty: 227
- Rejestracja: 27 wrz 2010, 12:01
- Numer GG: 5426719
- NIM: 374443
- Lokalizacja: Elsynor
- Kontakt:
Re: I live... AGAIN!
Witaj ponownie :)
- Edward I Artur
- król-senior
- Posty: 267
- Rejestracja: 17 maja 2013, 11:29
- NIM: 365924
- Kontakt:
Re: I live... AGAIN!
Marcusie, cieszę się, że wracasz. Miło mi też, że odegrałem w tym jakąś - pozytywną - rolę.
Po Twoim krótkim sprawozdaniu z pozadreamlandzkiej podróży mam wrażenie, że witamy w Dreamlandzie mistyka. Może i dobrze: mistycyzmu u nas niedostatek.
Tak czy inaczej - witaj ponownie :)
E.A.
Po Twoim krótkim sprawozdaniu z pozadreamlandzkiej podróży mam wrażenie, że witamy w Dreamlandzie mistyka. Może i dobrze: mistycyzmu u nas niedostatek.
Tak czy inaczej - witaj ponownie :)
E.A.
- Marcus Estreicher
- Posty: 17
- Rejestracja: 21 cze 2010, 18:50
- NIM:
- Kontakt:
Re: I live... AGAIN!
Fabiolu, Edwardzie, Józefie - dziękuję za powitanie.
Edwardzie - nie wiem, czy mistyka. Z pewnością kogoś, kto widzi Dreamland i mikronacje z innej perspektywy niż kilka lat temu. Sądzę, że jest to ciekawa perspektywa i będę chciał się nią w najbliższym czasie podzielić.
Wydaje mi się, że dostrzegam w materii Dreamlandu wiele punktów, które można połączyć w nieco inny sposób, niż zwykliśmy to robić i sądzę, że efekty takiej drobnej rekonfiguracji mogą być bardzo zaskakujące.
W dużym skrócie: mam wrażenie, że od dawna próbujemy wyważyć konkretne drzwi (system gospodarczy, obsadzanie urzędów, reforma prowincji, kryzys demograficzny) tylko dlatego, że albo już raz udało nam się to zrobić w przeszłości albo komuś innemu się to kiedyś powiodło. Kiedy nam się to nie udaje, narzekamy przez chwilę, a potem próbujemy znów to zrobić. Tymczasem kilka metrów dalej są inne drzwi, za które nawet nie próbujemy zajrzeć.
Jak to możliwe, że jedną z podstawowych fiksacji narodu złożonego z zapalonych humanistów, ale zupełnie pozbawionego potencjału informatycznego - jest zaprogramowanie systemu gospodarczego?
Edwardzie - nie wiem, czy mistyka. Z pewnością kogoś, kto widzi Dreamland i mikronacje z innej perspektywy niż kilka lat temu. Sądzę, że jest to ciekawa perspektywa i będę chciał się nią w najbliższym czasie podzielić.
Wydaje mi się, że dostrzegam w materii Dreamlandu wiele punktów, które można połączyć w nieco inny sposób, niż zwykliśmy to robić i sądzę, że efekty takiej drobnej rekonfiguracji mogą być bardzo zaskakujące.
W dużym skrócie: mam wrażenie, że od dawna próbujemy wyważyć konkretne drzwi (system gospodarczy, obsadzanie urzędów, reforma prowincji, kryzys demograficzny) tylko dlatego, że albo już raz udało nam się to zrobić w przeszłości albo komuś innemu się to kiedyś powiodło. Kiedy nam się to nie udaje, narzekamy przez chwilę, a potem próbujemy znów to zrobić. Tymczasem kilka metrów dalej są inne drzwi, za które nawet nie próbujemy zajrzeć.
Jak to możliwe, że jedną z podstawowych fiksacji narodu złożonego z zapalonych humanistów, ale zupełnie pozbawionego potencjału informatycznego - jest zaprogramowanie systemu gospodarczego?
- Sted Asketil
- król-senior
- Posty: 1043
- Rejestracja: 7 sie 2011, 12:37
- NIM: 121212
Re: I live... AGAIN!
Witam i ja, choc tak troche z zaswiatow :)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości