Eka aí fricai
Eka aí fricai
Witam serdecznie Waszą Królewską Mość Roberta I, Ekscelencję Premiera Jacques'a de Brolle oraz wszystkie Ekscelencje, mieszkańców.
Moja godność Kryspin van Scharfschuetze, mam sarmackie korzenie, jednakże od kilku lat mieszkam w dalekim wirtualnym państwie, Republice Wirtualnego Świata. Znany jestem głównie jako spec od nauk politycznych, szeroko pojętej umiejętności dyplomacji oraz programowania.
W Republice Wirtualnego Świata pełnię urząd Sekretarza stanu ds. dyplomacji przy Prezydencie Łukaszu Wolskim. Rozwijanie bliskich i partnerskich stosunków z państwami z całego mikronacjoświata pozostaje jednym z moich najważniejszych priorytetów polityki zagranicznej. W trakcie swojej prezydentury wielokrotnie spotykałem się z przywódcami zagranicznych państw tj. Rzeczpospolitej Sclavinii i Trizondalu, Okoczii, Państwa Kościelnego Rotria oraz Republiki Francuskiej. Można by rzec, że jestem autorem doktryny mentora współczesnej polityki zagranicznej Republiki Wirtualnego Świata – niepodległość Republiki jest związana z niepodległością poglądów i zasad mieszkańców. Opowiadam się za intensywnym dialogiem i rozwojem współpracy między wszystkimi wirtualnymi społecznościami o różnym pochodzeniu.
Prywatnie, nie jestem specjalnie rozmówny, ale co innego kiedy temat rozmowy jest interesujący. Pewne jest wtedy, że zawsze dostosuję się do poziomu rozmówcy.
Jestem miłośnikiem dwóch seriali, jednego fantasy i drugiego sci-fi: Charmed i Stargate (Atlantis, Universe)... no może trzech, jeszcze Doctor Who! :
W mniejszym stopniu (ale zawsze) jestem obeznany w historii starożytnej.
Żyjemy w epoce niebywałego rozwoju technologii, zwłaszcza informatycznych, bez których trudno już wyobrazić sobie dzisiaj funkcjonowanie nowoczesnego wirtualnego państwa. Płynie z tego wiele pożytków, ale także wiele zagrożeń. Systemy informatyczne, tworzone dla obsługi mieszkańców, pełne są różnorakich danych, coraz skrupulatniej gromadzonych i wciąż na nowo przetwarzanych co daje możliwości przesyłania i łączenia informacji. Dzięki rozwojowi technologii ludziom żyje się bezpieczniej i wygodniej, nie powiedziane, że w mikronacjach tak właśnie ma nie być.
Szczerze mówiąc nie wiem, co więcej o sobie powiedzieć. Witam was.
Korzystając ze sposobności pragnę jednocześnie podziękować najwyższym władzom Królestwa Dreamlandu za wyrażenie ciepłych słów ws. Republiki Wirtualnego Świata w Organizacji Polskich Mikronacji. Udzielone wsparcie napawa nas pewną satysfakcją i optymizmem zapatrywania przyszłości, a co najważniejsze podnosi na duchu, że nie jesteśmy sami w Mikronacjoświecie. Wyrażam przekonanie, że stosunki między naszymi państwami zostaną nawiązane, które w efekcie będą systematycznie się rozszerzać i pogłębiać, dla dobra obydwu naszych państw i narodów.
Serdecznie pozdrawiam!
Moja godność Kryspin van Scharfschuetze, mam sarmackie korzenie, jednakże od kilku lat mieszkam w dalekim wirtualnym państwie, Republice Wirtualnego Świata. Znany jestem głównie jako spec od nauk politycznych, szeroko pojętej umiejętności dyplomacji oraz programowania.
W Republice Wirtualnego Świata pełnię urząd Sekretarza stanu ds. dyplomacji przy Prezydencie Łukaszu Wolskim. Rozwijanie bliskich i partnerskich stosunków z państwami z całego mikronacjoświata pozostaje jednym z moich najważniejszych priorytetów polityki zagranicznej. W trakcie swojej prezydentury wielokrotnie spotykałem się z przywódcami zagranicznych państw tj. Rzeczpospolitej Sclavinii i Trizondalu, Okoczii, Państwa Kościelnego Rotria oraz Republiki Francuskiej. Można by rzec, że jestem autorem doktryny mentora współczesnej polityki zagranicznej Republiki Wirtualnego Świata – niepodległość Republiki jest związana z niepodległością poglądów i zasad mieszkańców. Opowiadam się za intensywnym dialogiem i rozwojem współpracy między wszystkimi wirtualnymi społecznościami o różnym pochodzeniu.
Prywatnie, nie jestem specjalnie rozmówny, ale co innego kiedy temat rozmowy jest interesujący. Pewne jest wtedy, że zawsze dostosuję się do poziomu rozmówcy.
Jestem miłośnikiem dwóch seriali, jednego fantasy i drugiego sci-fi: Charmed i Stargate (Atlantis, Universe)... no może trzech, jeszcze Doctor Who! :
W mniejszym stopniu (ale zawsze) jestem obeznany w historii starożytnej.
Żyjemy w epoce niebywałego rozwoju technologii, zwłaszcza informatycznych, bez których trudno już wyobrazić sobie dzisiaj funkcjonowanie nowoczesnego wirtualnego państwa. Płynie z tego wiele pożytków, ale także wiele zagrożeń. Systemy informatyczne, tworzone dla obsługi mieszkańców, pełne są różnorakich danych, coraz skrupulatniej gromadzonych i wciąż na nowo przetwarzanych co daje możliwości przesyłania i łączenia informacji. Dzięki rozwojowi technologii ludziom żyje się bezpieczniej i wygodniej, nie powiedziane, że w mikronacjach tak właśnie ma nie być.
Szczerze mówiąc nie wiem, co więcej o sobie powiedzieć. Witam was.
Korzystając ze sposobności pragnę jednocześnie podziękować najwyższym władzom Królestwa Dreamlandu za wyrażenie ciepłych słów ws. Republiki Wirtualnego Świata w Organizacji Polskich Mikronacji. Udzielone wsparcie napawa nas pewną satysfakcją i optymizmem zapatrywania przyszłości, a co najważniejsze podnosi na duchu, że nie jesteśmy sami w Mikronacjoświecie. Wyrażam przekonanie, że stosunki między naszymi państwami zostaną nawiązane, które w efekcie będą systematycznie się rozszerzać i pogłębiać, dla dobra obydwu naszych państw i narodów.
Serdecznie pozdrawiam!
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Witam serdecznie w Królestwie. Mam nadzieję, że wkrótce nasze państwa nawiążą relacje dyplomatyczne. Jeśli Republika Wirtualnego Świata jest choć w połowie tak interesująca, jak wynika to z pikantnych relacji delegata Królestwa Wurstlandii, to faktycznie sprawa jest warta wysiłku. Proszę się nie przejmować nonsensami publikowanymi na forum OPM.Kryspin pisze: Korzystając ze sposobności pragnę jednocześnie podziękować najwyższym władzom Królestwa Dreamlandu za wyrażenie ciepłych słów ws. Republiki Wirtualnego Świata w Organizacji Polskich Mikronacji. Udzielone wsparcie napawa nas pewną satysfakcją i optymizmem zapatrywania przyszłości, a co najważniejsze podnosi na duchu, że nie jesteśmy sami w Mikronacjoświecie.
Proszę do nas częściej zaglądać, sam również postaram się regularnie odwiedzać witrynę Republiki.
(-) Jacques hrabia de Brolle
Edward II, r.s.
-
- Posty: 60
- Rejestracja: 28 sie 2010, 17:39
- NIM:
- Lokalizacja: Vetonia
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Wiesz Kryspin, nie za bardzo łapię związek między bazodanowym wymiarem organizacji wirtualnej, a wygodą i bezpieczeństwem, ba, przykłady Al Raińskie pokazują wręcz odwrotne skutki. Witam również i tutaj, na gościnnej ziemi dreamlandzkiej.kryspin pisze:Żyjemy w epoce niebywałego rozwoju technologii, zwłaszcza informatycznych, bez których trudno już wyobrazić sobie dzisiaj funkcjonowanie nowoczesnego wirtualnego państwa. Płynie z tego wiele pożytków, ale także wiele zagrożeń. Systemy informatyczne, tworzone dla obsługi mieszkańców, pełne są różnorakich danych, coraz skrupulatniej gromadzonych i wciąż na nowo przetwarzanych co daje możliwości przesyłania i łączenia informacji. Dzięki rozwojowi technologii ludziom żyje się bezpieczniej i wygodniej, nie powiedziane, że w mikronacjach tak właśnie ma nie być.
obywatel Zjednoczonej Federacji Mikrosławii
Re: Eka aí fricai
Ja również witam, a przy okazji mam pewne małe, niezobowiązujące pytanie.
Czy według Premiera Rządu Królewskiego Królestwa Dreamlandu komercyjna gra z kontami VIP, prowadzona przez fachową firmę, jakkolwiek sympatyczni byliby jej uczestnicy, jest... mikronacją?
Panie Kryspinie, proszę nie traktować tego jako zaproszenia do obrony "RWS-owej" racji stanu. Nie czas ku temu i nie miejsce, bo i ja nie jestem u siebie. Zresztą, jestem już znudzony dysputami na temat zgodności założeń gier RPG z Ruchem Mikronacjonalistycznym - nie wiem, czy pamięta Pan sprawę sprzed trzech lat i kto wtedy odparł atak Borodina? Nie mam takiej wewnętrznej potrzeby, przeżywać deja vu.
Pytanie kieruję przede wszystkim do rządu Dreamlandu, ponieważ jest niezwykle istotne dla niektórych z gałęzi współpracy w ramach Wspólnoty Korony Ebruzów.
PS. Po lekturze odpowiedniego wątku w Gmachu OPM zauważyłem pewne różnice między stanem RWŚ w 2008 r. (jaki znałem), a obecnym, jednak dla mojej oceny - nie mają one znaczenia.
Czy według Premiera Rządu Królewskiego Królestwa Dreamlandu komercyjna gra z kontami VIP, prowadzona przez fachową firmę, jakkolwiek sympatyczni byliby jej uczestnicy, jest... mikronacją?
Panie Kryspinie, proszę nie traktować tego jako zaproszenia do obrony "RWS-owej" racji stanu. Nie czas ku temu i nie miejsce, bo i ja nie jestem u siebie. Zresztą, jestem już znudzony dysputami na temat zgodności założeń gier RPG z Ruchem Mikronacjonalistycznym - nie wiem, czy pamięta Pan sprawę sprzed trzech lat i kto wtedy odparł atak Borodina? Nie mam takiej wewnętrznej potrzeby, przeżywać deja vu.
Pytanie kieruję przede wszystkim do rządu Dreamlandu, ponieważ jest niezwykle istotne dla niektórych z gałęzi współpracy w ramach Wspólnoty Korony Ebruzów.
PS. Po lekturze odpowiedniego wątku w Gmachu OPM zauważyłem pewne różnice między stanem RWŚ w 2008 r. (jaki znałem), a obecnym, jednak dla mojej oceny - nie mają one znaczenia.
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Oczywiście - nie jest. Co do tego wszyscy się zgodzimy.Simon McMelkor pisze: Czy według Premiera Rządu Królewskiego Królestwa Dreamlandu komercyjna gra z kontami VIP, prowadzona przez fachową firmę, jakkolwiek sympatyczni byliby jej uczestnicy, jest... mikronacją?
Domyślam się, do czego zmierza Wasza Ekscelencja. Zapewniam, że pozostaję zwolennikiem tradycyjnej wykładni idei mikronacji, czego dałem wyraz przypominając jej definicję we wspomnianej dyskusji. Jestem jednak otwarty na jej konstruktywne interpretacje. Rdzeniem pozostaje symulacja struktur państwowych, reszta jest kwestią lokalnego kolorytu. Republika Wirtualnego Świata w jej obecnym kształcie jest czymś zupełnie innym i nie wpisuje się w proste ramy "gry komercyjnej zarządzenej przez fachową firmę", o czym była już mowa na forum OPM. Biorę zapewnienia JE Kryspina van Scharfschuetze za dobrą monetę - zwłąszcza te dotyczące zawieszenia czy poluzowania związków z ową firmą zewnętrzną. Funkcjonowanie pozostałości po kontach VIPowskich czy system płatnych SMSów na inwestycje systemowe uważam za elementy neutralne. Jako Dreamlandczykowi nie spędzają mi owe dodatki snu z oczu, bo też nie zanosi się na to, by i w KD nastąpił ruch w podobnym kierunku.
W oświadczeniu opublikowanym w Gmachu Narodów doceniłem fakt interesującej z naszego punktu widzenia ewolucji i wyraziłem gotowość - i nic więcej - do uznania "mikronacyjnego charakteru" RWŚ, której mieszkańcy uważają się za mikronautów, wypracowali własny porządek prawny, organy władzy publicznej i pod wieloma względami - w tym w zakresie profesjonalizmu rozwiązań - zdystansowali niektóre tradycyjne mikronacje. Co najważniejsze - przedstawiciel RWŚ wyraził gotowość do dalszego dostosowywania się do standardów klasycznych mikronacji (na forum OPM dyskutowana była nawet ewentualna zmiana nazwy państwa, a nawet - co już uważam za sporą przesadę - imion obywateli Republiki),
Obywatele RWŚ - przynajmniej część z nich - mają za sobą doświadczenia związane z funkcjonowaniem w społeczności funkcjonującej na pograniczu gry przeglądarkowej i mikronacji właśnie. I te doświadczenia uważam za ciekawy materiał do analizy. Od miesięcy szukamy wyjścia ze ślepej uliczki mikronacji technologicznie anachronicznej. I nie mówię tu o Dreamlandzie, lecz o wszystkich państwach internetowych, które wyścig z czasem przegrywają, o czym świadczą choćby statystyki demograficzne. Sarmaci mówili niedawno o fejsbukizacji i portalizacji Księstwa, z kolei jeden z członków Rządu Królewskiego KD sugerował w czerwcu ewolucję w kierunku scenariusza RPG. Odrobina otwartości na samą dyskusję nie zaszkodzi. Tymczasem delegaci w OPM oganiają się od nowinek jak od much, od razu oddając do nich salwę z najcięższych dział.
O co w ogóle chodzi z zamieszaniem wokół przedstawiciela Republiki Wirtualnego Świata? O przyznanie mu na forum dyskusyjnym Organizacji statusu Gościa Specjalnego Sekretarza Generalnego OPM. Dla mikronacyjnego betonu to - niestety - o wiele za wiele. Co zabawne - ów beton reprezentowany jest nie przez najstarsze mikronacje (tu panuje względna jednomyślność), lecz przez delegata z Królestwa Wurstlandii (zał. w maju 2010 r.!), który to delegat sam jest byłym obywatelem RWŚ i jako "konwertyta" najwyraźniej ma sobie obecnie coś do udowodnienia.
(-) Jacques de Brolle
Edward II, r.s.
Re: Eka aí fricai
Pan doskonale zna elderlandzki punkt widzenia dotyczący mikronacjonalizmu, zagrożeń dla niego, przyczyn jego upadku i dróg wyjścia. Zna Pan elderlandzką niechęć wobec zjawisk portalizacji i upodabniania się do gier RPG - zgoda co do oceny pewnych zjawisk była jednym z fundamentów "ideowego skrzydła" WKE.Oczywiście - nie jest. Co do tego wszyscy się zgodzimy.
Domyślam się, do czego zmierza Wasza Ekscelencja. Zapewniam, że pozostaję zwolennikiem tradycyjnej wykładni idei mikronacji, czego dałem wyraz przypominając jej definicję we wspomnianej dyskusji. Jestem jednak otwarty na jej konstruktywne interpretacje. Rdzeniem pozostaje symulacja struktur państwowych, reszta jest kwestią lokalnego kolorytu. Republika Wirtualnego Świata w jej obecnym kształcie jest czymś zupełnie innym i nie wpisuje się w proste ramy "gry komercyjnej zarządzenej przez fachową firmę", o czym była już mowa na forum OPM. Biorę zapewnienia JE Kryspina van Scharfschuetze za dobrą monetę - zwłąszcza te dotyczące zawieszenia czy poluzowania związków z ową firmą zewnętrzną. Funkcjonowanie pozostałości po kontach VIPowskich czy system płatnych SMSów na inwestycje systemowe uważam za elementy neutralne. Jako Dreamlandczykowi nie spędzają mi owe dodatki snu z oczu, bo też nie zanosi się na to, by i w KD nastąpił ruch w podobnym kierunku.
Elderland zdaje sobie sprawę, że współczesna formuła mikronacjonalizmu, jako li tylko formy rozrywki, wyczerpała się. Królestwo moje nie należy do typowego betonu i wynalazło autorskie sposoby wyjścia z kryzysu. Myślę, że w razie ich realizacji - bardzo skuteczne. Od tej ostatniej powstrzymuje nas od miesięcy jedynie sytuacja wewnętrzna - niemożność sprawnej rozbudowy infrastruktury państwa. Gdybyśmy nie byli państwem humanistów, a posiadali w ręku chociażby takie środki, jakie posiada obecnie Dreamland, dawno bylibyśmy o lata świetlne do przodu w rewitalizacji i odświeżaniu polskiego mikronacjonalizmu.
Mikroświat jako zacofana technologicznie forma rozrywki kończy swój byt, umiera. Nam jednak stanowczo nie wydaje się, aby drogą wyjścia było zaprzedanie naszej idei współczesnemu światu - nawet sama portalizacja to "puch marny" wobec zagrożenia ohydnego ze swej natury, jakim może być komercjalizacja i autentyczne upodobnienie się do gier RPG (tym razem nie chodzi już o drobne wypaczenia scholandzkiego systemu gospodarczego, o czym kiedyś wzmiankowałem w korespondencji z JKMS Edwardem).
Portale i podobne społeczności bywają czasem tworzone oddolnie, bywają niekomercyjne. Tak, jak tu w ostateczności można by zaakceptować ograniczające się do sfery technologicznej innowacje, tak jakiekolwiek ustępstwa prowadzące do komercjalizacji uznajemy za zaprzedanie się i zdradę idei mikronacjonalizmu. Za cenę pozyskiwania potencjalnych obywateli i łatwiejszego rozwoju? Nawet cena życia nie jest tego warta.
Ta gotowość może być ich szansą - nie chcę wyrokować, w jaką stronę będzie podążała ich dalsza ewolucja (o ile taka nastąpi). Jednak należy także co do tego zachować daleko idącą ostrożność. Znane są przypadki ewolucji z gier internetowych w stronę mikronacji (VRP, Sclavinia), jednak były to gry polityczno-forumowe tworzone oddolnie i całkowicie niekomercyjne, co umożliwiło im stanie się pełnoprawnymi mikronacjami, kiedy "społeczność graczy" wyraziła tego chęć.W oświadczeniu opublikowanym w Gmachu Narodów doceniłem fakt interesującej z naszego punktu widzenia ewolucji i wyraziłem gotowość - i nic więcej - do uznania "mikronacyjnego charakteru" RWŚ, której mieszkańcy uważają się za mikronautów, wypracowali własny porządek prawny, organy władzy publicznej i pod wieloma względami - w tym w zakresie profesjonalizmu rozwiązań - zdystansowali niektóre tradycyjne mikronacje. Co najważniejsze - przedstawiciel RWŚ wyraziłgotowość do dalszego dostosowywania się do standardów klasycznych mikronacji (na forum OPM dyskutowana była nawet ewentualna zmiana nazwy państwa, a nawet - co już uważam za sporą przesadę - imion obywateli Republiki),
Co do portalizacji i wyjścia ze ślepej uliczki - jw. Otwartość na dyskusję jest konieczna. Nie może jednak być otwartości na zaprzedanie się i wyrzeczenie idei za cenę łatwości pozyskiwania obywateli. Lepsza jest już śmierć za ideały.Obywatele RWŚ - przynajmniej część z nich - mają za sobą doświadczenia związane z funkcjonowaniem w społeczności funkcjonującej na pograniczu gry przeglądarkowej i mikronacji właśnie. I te doświadczenia uważam za ciekawy materiał do analizy. Od miesięcy szukamy wyjścia ze ślepej uliczki mikronacji technologicznie anachronicznej. I nie mówię tu o Dreamlandzie, lecz o wszystkich państwach internetowych, które wyścig z czasem przegrywają, o czym świadczą choćby statystyki demograficzne. Sarmaci mówili niedawno o fejsbukizacji i portalizacji Księstwa, z kolei jeden z członków Rządu Królewskiego KD sugerował w czerwcu ewolucję w kierunku scenariusza RPG. Odrobina otwartości na samą dyskusję nie zaszkodzi. Tymczasem delegaci w OPM oganiają się od nowinek jak od much, od razu oddając do nich salwę z najcięższych dział.
Status gościa specjalnego dla społeczności, która chce zostać mikronacją i usiłuje tego dokonać od jakichś 3 lat, wydaje się być odpowiednim statusem. Nieodpowiednie jest natomiast uznawanie RWŚ z kontami VIP za mikronację już teraz (co dalej będzie - przyniesie przyszłość). Grozi to rozłamem w polskim ruchu mikronacjonalistycznym na dwa, zupełnie odrębne i niewzruszone wobec siebie światy. Deja vu z paktu leblandzkiego? Ależ skąd. Pakt leblandzki był już nawet nie betonowym doktrynerstwem, ale idiotyczną próbą powstrzymania postępu technologicznego, za którym nie umiało się nadążyć - "doktryna Micronation" była tu tylko pretekstem. Pozostawanie na statycznych stronach HTML i godny lepszej sprawy sprzeciw wobec... języka PHP? Nonsens. Nonsensem nie jest natomiast sprzeciw wobec komercjalizacji, a Wielkim Celem.O co w ogóle chodzi z zamieszaniem wokół przedstawiciela Republiki Wirtualnego Świata? O przyznanie mu na forum dyskusyjnym Organizacji statusu Gościa Specjalnego Sekretarza Generalnego OPM. Dla mikronacyjnego betonu to - niestety - o wiele za wiele. Co zabawne - ów beton reprezentowany jest nie przez najstarsze mikronacje (tu panuje względna jednomyślność), lecz przez delegata z Królestwa Wurstlandii (zał. w maju 2010 r.!), który to delegat sam jest byłym obywatelem RWŚ i jako "konwertyta" najwyraźniej ma sobie obecnie coś do udowodnienia.
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Nie chcę szatkować powyższej wypowiedzi i rozkładać poszczególnych myśli na czynniki pierwszej. Dlatego ograniczę się do dwóch refleksji.
1.
Moja wypowiedź w Gmachu Narodów nie była zapowiedzią zdrady tak czy inaczej pojmowanej idei mikronacji w imię przełamania kryzsu demograficznego i za cenę częściowej komercjalizacji mikroświata. Nie zmieniłem swoich poglądów, w dalszym ciągu bliskie są mi ideały konserwatywnej kontrrewolucji (w sensie ideowym, nie obyczajowym), wciąż przedkładam Nicolasa Gomeza Davilę nad Maxa Webera, a niemieckich romantyków politycznych nad francuskich kontraktualistów. To chodzi o coś zupełnie innego.
Jak Pan zauważył, Republika Wirtualnego Świata, której gracze zapragnęli zostać obywatelami, puka do bram mikroświata od dłuższego czasu. Od trzech lat? Na forum dyskusyjnym RWŚ nie brakuje wypowiedzi świadczących o wielkiej determinacji, z jaką władze Republiki próbują przekroczyć próg OPM. Od lat spotykają się z odmową.
Tym razem dumne "NIE" wyartykułował w imieniu mikronacji były obywatel RWŚ, odtąd król raczkującej w naszym środowisku Wurstlandii. Uczynił to w sposób niezgodny z regułami demokratycznej gry i z pogwałceniem zasad kulturalnej dyskusji. W opublikowanej dziś w Gmachu Narodów OPM rozmowie prywatnej z MSZ Księstwa Sarmacji zapowiedział "zniszczenie" każdej mikronacji, która uzna państwowość RWŚ:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 1f861.html
Jeśli wejście RWŚ nawet do grona członków OPM, miałoby skończyć się rozłamem w "ruchu mikroświatowym", który i dziś jest mocno podzielony, to to linia podziału przebiegałaby między kulturą wolnej polis a pohukującymi gniewnie barbarzyńcami, między modelem demokracji liberalnej, a krypto-faszyzmem i wąskim partykularyzmem narodowym.
2.
Pan mi zaraz napisze, że i demokracja liberalna ma swoje chropowatości, że konsumpcjonizm, że płycizna, że Platon, że Bartyzel, że monarchia. To wszystko zgoda. Na gruncie stosunków międzynarodowych musimy jednak dokonywać wyboru mniejszego zła - i tym mniejszym złem jest właśnie ów demoliberalny dyskurs i imperatyw otwartości na zmiany.
W mniejszej skali - na początek na gruncie współpracy regionalnej - możemy spróbować zbudować wspólnotę opartą na bardziej elitarnych, wąskich, nieco ksenofobicznych ideach kulturowej kontrrewolucji spod znaku Tomaszowej średniowiecznej monarchii uniwersalistycznej.
W każdym razie bądź razie mam nadzieję, że po anemicznym początku zdołamy wypełnić treścią współpracę w ramach WKE. Zakładam, że wraz z powrotem JKM Hadriana Augusta wyparowała ostatnia przeszkoda na drodze sprawnej współpracy.
1.
Moja wypowiedź w Gmachu Narodów nie była zapowiedzią zdrady tak czy inaczej pojmowanej idei mikronacji w imię przełamania kryzsu demograficznego i za cenę częściowej komercjalizacji mikroświata. Nie zmieniłem swoich poglądów, w dalszym ciągu bliskie są mi ideały konserwatywnej kontrrewolucji (w sensie ideowym, nie obyczajowym), wciąż przedkładam Nicolasa Gomeza Davilę nad Maxa Webera, a niemieckich romantyków politycznych nad francuskich kontraktualistów. To chodzi o coś zupełnie innego.
Jak Pan zauważył, Republika Wirtualnego Świata, której gracze zapragnęli zostać obywatelami, puka do bram mikroświata od dłuższego czasu. Od trzech lat? Na forum dyskusyjnym RWŚ nie brakuje wypowiedzi świadczących o wielkiej determinacji, z jaką władze Republiki próbują przekroczyć próg OPM. Od lat spotykają się z odmową.
Tym razem dumne "NIE" wyartykułował w imieniu mikronacji były obywatel RWŚ, odtąd król raczkującej w naszym środowisku Wurstlandii. Uczynił to w sposób niezgodny z regułami demokratycznej gry i z pogwałceniem zasad kulturalnej dyskusji. W opublikowanej dziś w Gmachu Narodów OPM rozmowie prywatnej z MSZ Księstwa Sarmacji zapowiedział "zniszczenie" każdej mikronacji, która uzna państwowość RWŚ:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 1f861.html
Jeśli wejście RWŚ nawet do grona członków OPM, miałoby skończyć się rozłamem w "ruchu mikroświatowym", który i dziś jest mocno podzielony, to to linia podziału przebiegałaby między kulturą wolnej polis a pohukującymi gniewnie barbarzyńcami, między modelem demokracji liberalnej, a krypto-faszyzmem i wąskim partykularyzmem narodowym.
2.
Pan mi zaraz napisze, że i demokracja liberalna ma swoje chropowatości, że konsumpcjonizm, że płycizna, że Platon, że Bartyzel, że monarchia. To wszystko zgoda. Na gruncie stosunków międzynarodowych musimy jednak dokonywać wyboru mniejszego zła - i tym mniejszym złem jest właśnie ów demoliberalny dyskurs i imperatyw otwartości na zmiany.
W mniejszej skali - na początek na gruncie współpracy regionalnej - możemy spróbować zbudować wspólnotę opartą na bardziej elitarnych, wąskich, nieco ksenofobicznych ideach kulturowej kontrrewolucji spod znaku Tomaszowej średniowiecznej monarchii uniwersalistycznej.
W każdym razie bądź razie mam nadzieję, że po anemicznym początku zdołamy wypełnić treścią współpracę w ramach WKE. Zakładam, że wraz z powrotem JKM Hadriana Augusta wyparowała ostatnia przeszkoda na drodze sprawnej współpracy.
Edward II, r.s.
Re: Eka aí fricai
Wurstlandia jest jak nowy konserwatyzm lat 90-tych i "bruLion". Ta sama neoficka gorliwość, tylko brutalizm języka zamiast infantylności. Jak wiadomo, Smoczyński "stracił wiarę" po przegranej AWS-u... Tu nie ma o czym, o kim dyskutować.Nie chcę szatkować powyższej wypowiedzi i rozkładać poszczególnych myśli na czynniki pierwszej. Dlatego ograniczę się do dwóch refleksji.
1.
Moja wypowiedź w Gmachu Narodów nie była zapowiedzią zdrady tak czy inaczej pojmowanej idei mikronacji w imię przełamania kryzsu demograficznego i za cenę częściowej komercjalizacji mikroświata. Nie zmieniłem swoich poglądów, w dalszym ciągu bliskie są mi ideały konserwatywnej kontrrewolucji (w sensie ideowym, nie obyczajowym), wciąż przedkładam Nicolasa Gomeza Davilę nad Maxa Webera, a niemieckich romantyków politycznych nad francuskich kontraktualistów. To chodzi o coś zupełnie innego.
Jak Pan zauważył, Republika Wirtualnego Świata, której gracze zapragnęli zostać obywatelami, puka do bram mikroświata od dłuższego czasu. Od trzech lat? Na forum dyskusyjne RWŚ nie brakuje wypowiedzi świadczących o wielkiego determinacji, z jaką władze Republiki próbują przekroczyć próg OPM. Od lat spotykają się z tą odmową.
Tym razem dumne "NIE" wyartykułował w imieniu mikronacji były obywatel RWŚ, odtąd jako król raczkującej w naszym środowisku Wurstlandii. Uczynił to w sposób niezgodny z regułami demokratycznej gry i z pogwałceniem zasad kulturalnej dyskusji. W opublikowanej dziś w Gmachu Narodów OPM rozmowie prywatnej z MSZ Księstwa Sarmacji zapowiedział "zniszczenie" każdej mikronacji, która uzna państwowość RWŚ:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 1f861.html
Jeśli wejście RWŚ nawet do grona członków OPM, miałoby skończyć się rozłamem w "ruchu mikroświatowym", który i dziś jest mocno podzielony, to to linia podziału przebiegałaby między kulturą wolnej polis a pohukującymi gniewnie barbarzyńcami, między modelem demokracji liberalnej, a krypto-faszyzmem i wąskim partykularyzmem narodowym.
Być może przesadziłem z wizjonerstwem podziału na dwa światy, jednak opozycja dwóch poglądów na temat RWŚ jest i będzie widoczna. Szkoda tylko, że elderlandzkie oceny podziela niepoważny, nadgorliwy neofita, a nie najstarsze polskie państwo wirtualne.
Jednak Elderland nie będzie "niszczył" (ciekawe, jak?) każdego stronnika RWŚ, sprawa nie jest godna przeszkodzenia w ramach współpracy w WKE - mimo tego postanowiłem wyraźnie zaprotestować wobec najbardziej niepokojącego od lat zagrożenia dla mikronacjonalizmu w Polsce. To znakomicie, że Dreamland nie ma najmniejszego zamiaru podążać drogą częściowej komercjalizacji - jeszcze tego by brakowało - jednak uznanie specyficznej, bo specyficznej, gry RPG z kontami VIP i świetlanymi mikronacyjnymi ambicjami otwiera wyłom w naszej rzeczywistości, przez który mogą wedrzeć się kolejne takie twory. Zwłaszcza, że ustępstwa mają tendencję wzrostową - aż strach sobie wyobrazić, co zostanie uznane za mikronację za kolejne trzy lata.
Pierwsze zdanie tego akapitu wywołało we mnie szczery śmiech, kolejny raz zaskakuje mnie Pan doskonałą znajomością mojej osoby. Tak, miałem zamiar z miejsca wyrazić powątpiewanie, czy nakreślony podział na barbarzyńców i "liberalną demokrację" faktycznie jest prawidłowy. Nie widzę siebie po żadnej ze stron.2.
Pan mi zaraz napisze, że i demokracja liberalna ma swoje chropowatości, że konsumpcjonizm, że płycizna, że Platon, że Bartyzel, że monarchia. To wszystko zgoda. Na gruncie stosunków międzynarodowych musimy jednak dokonywać wyboru mniejszego zła - i tym mniejszym złem jest właśnie ów demoliberalny dyskurs i imperatyw otwartości na zmiany.
Mam wątpliwości, czy powrót Króla Elderlandu jest już w tej chwili powrotem do stałej aktywności. Być może dzień dzisiejszy przyniesie temu odpowiedź. Ale nawet jeśli brzmi ona "nie", to jakoś sobie poradzimy - mimo że na pewno jest to duża przeszkoda w dynamizmie stosunków.W mniejszej skali - na początek na gruncie współpracy regionalnenj - możemy spróbować zbudować wspólnotę opartą na bardziej elitarnych, wąskich, nieco ksenofobicznych ideach kulturowej kontrrewolucji spod znaku Tomaszowej średniowiecznej monarchii uniwersalistycznej.
W każdym razie bądź razie mam nadzieję, że po anemicznym początku zdołamy wypełnić treścią współpracę w ramach WKE. Zakładam, że wraz z powrotem JKM Hadriana Augusta wyparowała ostatnia przeszkoda na drodze sprawnej współpracy.
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Nie jestem pewien, czy właściwie zinterpretował Pan moje wcześniejsze słowa. Sekretarz Generalny OPM zapowiedział pryznanie RWŚ statusu własnego gościa w Gmachu Narodów, ja tę decyzję przyjąłem z zadowoleniem. RWŚ nie zabiega o żadne ustępstwa natury definicyjnej i nie próbuje namówić nas do przymknięcia oka na pewne różnice. Przeciwnie - pragnie dostosować się do zastandych standardów. Przed godziną jej przedstawiciel poinformował m.in. o likwidacji płatnych usług SMSowych. Z każdym dniem owa demonizowana "gra" staje się w coraz większym stopniu mikronacją. Nie uzyska jednak pełnoprawnego statusu tradycyjnej mikronacji, póki ów proces nie zostanie doprowadzony do końca.Simon McMelkor pisze: Zwłaszcza, że ustępstwa mają tendencję wzrostową - aż strach sobie wyobrazić, co zostanie uznane za mikronację za kolejne trzy lata.
Z mojej strony działania RWŚ liczyć mogą na poparcie. Jakie dokładnie stanowisko zajmie w tej sprawie Królestwo Dreamlandu, zależeć będzie jednak nie ode mnie, lecz od monarchy i mojego następcy na stanowisku premiera.
(-) Jacques de Brolle
Edward II, r.s.
Re: Eka aí fricai
Dobrze, widać opacznie rozumiałem umiejscowienie w czasie "gotowości uznania RWŚ za mikronację". Myślałem, że takie sformułowanie oznacza, że RWŚ można za mikronację uznać już teraz, a nie po dalszych przekształceniach. Jak Pan widzi, wyżej w tym temacie starałem się nie zamykać drogi ewolucji RWŚ, bo jak mogę wyrokować, jaka będzie w przyszłości?Nie jestem pewien, czy właściwie zinterpretował Pan moje wcześniejsze słowa. Sekretarz Generalny OPM zapowiedział pryznanie RWŚ statusu własnego gościa w Gmachu Narodów, ja tę decyzję przyjąłem z zadowoleniem. RWŚ nie zabiega o żadne ustępstwa natury definicyjnej i nie próbuje namówić nas do przymknięcia oka na pewne różnice. Przeciwnie - pragnie dostosować się do zastandych standardów. Przed godziną jej przedstawiciel poinformował m.in. o likwidacji płatnych usług SMSowych. Z każdym dniem owa demonizowana "gra" staje się w coraz większym stopniu mikronacją. Nie uzyska jednak pełnoprawnego statusu tradycyjnej mikronacji, póki ów proces nie zostanie doprowadzony do końca.
Wyraźna jest różnica w podejściu RWŚ do swoich adwersarzy. Dawniej zachowanie graczy Republiki było aroganckie, w niektórych przypadkach ordynarne - czego doświadczyłem na własnej skórze w dyskusji, która w pewnych momentach przechodziła praktycznie we flame war, na starym forum mikronacji trzy lata temu, kiedy wraz z kilkoma ortodoksyjnymi mikronautami odparliśmy pierwszy "atak" ze strony RWŚ. Mówię "atak", bo to faktycznie tak wyglądało: grupa arogantów buńczucznie domagała się natychmiastowego uznania za pełnoprawne państwo internetowe, a wszelkie sprzeciwy sprowadzała do komentarza "wy się nas boicie, bo jesteśmy silniejsi i więksi, dlatego nie chcecie nas wpuścić do swojego świata".Z mojej strony działania RWŚ liczyć mogą na poparcie. Jakie dokładnie stanowisko zajmie w tej sprawie Królestwo Dreamlandu, zależeć będzie jednak nie ode mnie, lecz od monarchy i mojego następcy na stanowisku premiera.
Następca? To smutna wiadomość, ale fakt, wielu uznaje zbyt długie okupowanie stanowisk demokratycznych za niewłaściwe. Choć ja osobiście bym się tym nie przejął, gdybym tylko posiadał poparcie społeczne.
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
-
- Posty: 60
- Rejestracja: 28 sie 2010, 17:39
- NIM:
- Lokalizacja: Vetonia
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Nawet Najwyższy Adamowi nie uwierzył po zjedzeniu jabłka i w raju go nie zostawił. Nie wierzę w jakiekolwiek ustępstwa komercyjnego przedsięwzięcia, to tylko taktyczne kroki dla zdobycia nowego rynku, bardzo intratnego zresztą. Panowie oszukują się co do intencji graczy. Sam bym to zrobił, gdybym był ich menedżerem, ale to niczego nie zmienia. Mikronacjonizm jest w tej chwili bardzo zagrożony.
obywatel Zjednoczonej Federacji Mikrosławii
Re: Eka aí fricai
Przysłuchując się tej dyskusji, zastanawiam się, czy na pewno to właśnie komercyjne przedsięwzięcia zagrażają mikronacjonizmowi...? Czy nie jest przypadkiem tak, że mikronacjonizm jest zagrożony przede wszystkim dlatego, że poza samymi mikronacjami nikt o nim nie wie?Karol Flibustier pisze:Mikronacjonizm jest w tej chwili bardzo zagrożony.
Może należałoby potraktować przedsięwzięcia komercyjne nie jako zagrożenie, lecz jako szansę? Jeśli taka gra w mikronację - poprzez płatne reklamy - ściągnie do zabawy nowych ludzi, to zawsze wśród nich znajdą się tacy, którzy: a) woleliby nie płacić, b) płatna gra ma zbyt wiele ograniczeń, c) z zasady preferują wolność i szczerość projektów niekomercyjnych. To potencjalni obywatele Dreamlandu i innych mikronacji - może więc w naszym interesie jest utrzymywanie dobrych stosunków z komercyjnymi v-państwami...?
Pod rozwagę.
ax. Ghardin, OCO
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Zachowajmy zdrowy dystans. Nic nie potwierdza takiego stanu rzeczy.Karol Flibustier pisze:Panowie oszukują się co do intencji graczy. (...) Mikronacjonizm jest w tej chwili bardzo zagrożony.
RWŚ liczy obecnie więcej aktywnych mieszkańców, niż cały polski mikroświat. Przywódcy Republiki na naszych oczach i poniekąd na naszą prośbę (patrz: dyskusja w Gmachu Narodów) rezygnują z elementów komercyjności własnego państwa/gry. Niektórzy z obywateli/graczy Republiki obecni są w polskich mikronacjach od dłuższego czasu, przyczyniając się do ich budowy (Wurstlandia) lub odbudowy (Morvan). Jesteśmy świadkami, jak władze RWŚ pozbywają się kaczki, która znosi złote jaja, a mimo wszystko to my się oszukujemy co do ich intencji? Jak mielibyśmy na tym ucierpieć?
Gdyby napisał Pan, że po uzyskaniu przez RWŚ statusu mikronacji nastąpi swobodny przepły (odpływ?) części obywateli Republiki do pozostałych państw internetowych, byłby Pan zapewne bliższy prawdy. Migracji w drugą stronę nie należy się spodziewać. Jeszcze przez długie miesięce/lata RWŚ traktowana będzie przez klasyczne mikronacje, które już teraz ustępują Republice pod wieloma względami, jako państwo drugiej kategorii. Ledwie zipiąca 3-osobowa yoyonacja, założona przez znudzonego gimnazjalistę w bezczynny sierpniowy wieczór, będzie chełpić się swoim "klasycznym" mikronacyjnym rodowodem, z wyższością spoglądając na 150-osobową RWŚ, która wystartowała jako gra, administrowana przy pomocy profesjonalnej firmy zewnętrznej. Niestety.
(-) Jacques de Brolle
Edward II, r.s.
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Podpisuję się wszystkmi kończynami.ghardin pisze: To potencjalni obywatele Dreamlandu i innych mikronacji - może więc w naszym interesie jest utrzymywanie dobrych stosunków z komercyjnymi v-państwami...?
(-) Jacques de Brolle
Edward II, r.s.
Re: Eka aí fricai
Wszelkie oceny w takich sytuacjach zależą od filozofii życiowej od tego, co uważamy w życiu najważniejsze.Przysłuchując się tej dyskusji, zastanawiam się, czy na pewno to właśnie komercyjne przedsięwzięcia zagrażają mikronacjonizmowi...? Czy nie jest przypadkiem tak, że mikronacjonizm jest zagrożony przede wszystkim dlatego, że poza samymi mikronacjami nikt o nim nie wie?
Może należałoby potraktować przedsięwzięcia komercyjne nie jako zagrożenie, lecz jako szansę? Jeśli taka gra w mikronację - poprzez płatne reklamy - ściągnie do zabawy nowych ludzi, to zawsze wśród nich znajdą się tacy, którzy: a) woleliby nie płacić, b) płatna gra ma zbyt wiele ograniczeń, c) z zasady preferują wolność i szczerość projektów niekomercyjnych. To potencjalni obywatele Dreamlandu i innych mikronacji - może więc w naszym interesie jest utrzymywanie dobrych stosunków z komercyjnymi v-państwami...?
W podejściu elderlandzkim jest to idea - a jeśli dla kogoś jest to przeżycie, faktycznie może mieć diametralnie inny punkt widzenia. Oczywiście proszę nie pomyśleć, że to Dreamlandczykom zarzucam taki materializm: podaję tylko tak dychotomiczny przykład, by uwypuklić elderlandzki ogląd rzeczy.
Wyznawana przez nas filozofia kroczy ku realizacji założeń triumfu ducha nad materią, nie ogląda się na czynniki materialne, a już z pewnością nie na pokusy sprzeczne z ideałami.
Tak było w czasie Rewolucji Zimowej - kiedy chciano nas wykluczyć z OPM wyklinając od puczystów i zamachowców. Mikroświat pomstował, Elderlandczycy ziewali. Lub - ewentualnie - pisali patetyczne listy do OPM, rozpoczynane łacińskimi sentencjami ("Attero Dominatus").
Deja vu to uczucie tajemnicze, ale całkiem przyjemne, a "Powtórka z rozrywki" to jeden z moich ulubionych radiowych programów. Elderlandzki strażnik już rozgląda się za Pompejami, oby tylko tym razem nie był samotny...
Czy nie jest przypadkiem tak, że mikronacjonizm jest zagrożony przede wszystkim dlatego, że poza samymi mikronacjami nikt o nim nie wie?
To nie mikronacjonalizm jako idea jest tu zagrożony czynnikami demograficznymi, ale mikronacje jako jego projekty-realizacje. Oczywiście, pośrednio także i on - idea umrze bez swoich wyznawców. Jednak gorszym zagrożeniem dla niej samej jest uznanie tworu komercyjnego, czyli jej zabrudzenie lub zupełne od niej odstępstwo. To oznaczałoby jej prawdziwy koniec, a nie zmierzch, jaki przeżywamy teraz.
(wytłuszczenie moje)Jeśli taka gra w mikronację - poprzez płatne reklamy - ściągnie do zabawy nowych ludzi, to zawsze wśród nich znajdą się tacy, którzy: a) woleliby nie płacić, b) płatna gra ma zbyt wiele ograniczeń, c) z zasady preferują wolność i szczerość projektów niekomercyjnych. To potencjalni obywatele Dreamlandu i innych mikronacji - może więc w naszym interesie jest utrzymywanie dobrych stosunków z komercyjnymi v-państwami...?
Prostuję! W mikronacje się nie gra, a "komercyjne v-państwo" to już oksymoron, który po bliższemu przyjrzeniu się nie zyskuje sensu podobnego do "konserwatywnego liberalizmu" czy "nihilistycznego idealizmu", a pozostaje sprzecznością logiczną.
Komercyjne mikronacje nie istnieją, ponieważ brak komercji jest wpisany w najogólniejsze, a zarazem najgłębsze definicje państwowości wirtualnej, jest najbardziej immanentną i niezbywalną cechą mikronautyki. Zatem kiedy się tych zasad wyzbędziemy, przestaniemy być mikronautami, to będzie nasza prawdziwa śmierć - śmierć duszy, a nie byle ciała.
Dlatego mam nadzieję, że to sformułowanie było jedynie skrótem myślowym, a nie przejawem czegoś o wiele bardziej niepokojącego u wysokiego dygnitarza najstarszego polskiego państwa wirtualnego. Zdaje się, że ostatniego, jakie chciałoby pójść na "śmierć prawdziwą".
Zaś co do stosunków z oksymoronami, to - mikronacje nie mogą utrzymywać relacji z tworami, które nie należą do ich świata, bo to by oznaczało tyle, co ich przyjęcie do nas. Tym samym rozmycie się standardów i wzmiankowany wyżej koniec idei.
Poza tym sam Pan stwierdził, że głównym problemem jest, że nikt poza mikronacjami o nas nie wie - czy więc nie wystarczy, że gracze RWŚ już o nas wiedzą, a wiedzą niewątpliwie? Tym bardziej, że mamy empiryczne dowody w postaci ich do nas imigracji (w czasie teraźniejszym)?
Myślę, że zalegalizowanie ich statusu jako mikronacji (a to, co najważniejsze, byłoby zwyczajnym oszustwem - na tą chwilę przynajmniej) imigrację właśnie by zakończyło. Teraz jesteśmy atrakcyjni dla części z nich, jako że czymś się odróżniamy. Kiedy gruba kreska nas od nich oddzielająca zostanie wymazana, wcale nie przeleje się morze, w żadną ze stron, bo nie będzie już czego szukać w egzotyce.
Yoyonacja to nie jest tu najbardziej arystokratyczny przykład, ale co do zasady taka sytuacja nazywa się "triumfem ducha nad materią". Przynajmniej w momencie, kiedy RWŚ nie realizuje idei.Ledwie zipiąca 3-osobowa yoyonacja, założona przez znudzonego gimnazjalistę w bezczynny sierpniowy wieczór, będzie chełpić się swoim "klasycznym" mikronacyjnym rodowodem, z wyższością spoglądając na 150-osobową RWŚ, która wystartowała jako gra, administrowana przy pomocy profesjonalnej firmy zewnętrznej. Niestety.
Niestety, taka ewentualność też istnieje. Prawdopodobnie tak wyglądały kulisy pierwszego zapukania RWŚ do naszego świata.Nawet Najwyższy Adamowi nie uwierzył po zjedzeniu jabłka i w raju go nie zostawił. Nie wierzę w jakiekolwiek ustępstwa komercyjnego przedsięwzięcia, to tylko taktyczne kroki dla zdobycia nowego rynku, bardzo intratnego zresztą. Panowie oszukują się co do intencji graczy. Sam bym to zrobił, gdybym był ich menedżerem, ale to niczego nie zmienia. Mikronacjonizm jest w tej chwili bardzo zagrożony.
Dlatego cała operacja wygląda na niezwykle niebezpieczną. Nie z powodów, jakie chcieli przypisać naszemu osądowi gracze RWŚ trzy lata temu (że niby obawiamy się silniejszej konkurencji), ale z tych wyżej parokrotnie wspomnianych.
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
Re: Eka aí fricai
Oczywiście Dreamland zaś od wieków opiera się na pragmatyzmie - przeżycie więc jest istotnym czynnikiem, choćby dla zachowania wpływu na rzeczywistość i głosu w dyskusji. Nie zamierzam przy tym odmawiać Elderlandowi prawa do pięknej śmierci za idee i tradycje. Ba, nawet pewnie łzę uronię.Simon McMelkor pisze:Wszelkie oceny w takich sytuacjach zależą od filozofii życiowej od tego, co uważamy w życiu najważniejsze.
Ale czy stopniowe - jak relacjonuje Premier - odchodzenie przez RWŚ od elementów komercyjnych nie jest wyrazistym znakiem triumfu ducha nad materią właśnie?Simon McMelkor pisze:Wyznawana przez nas filozofia kroczy ku realizacji założeń triumfu ducha nad materią, nie ogląda się na czynniki materialne, a już z pewnością nie na pokusy sprzeczne z ideałami.
Świadomie napisałem o "grze w mikronację", bo komercyjne przedsięwzięcia uważam nie za mikronacje sensu stricte, lecz właśnie za grę w mikronacje. Pewnego rodzaju symulację symulacji. Podobnie na własny użytek rozróżniam pojęcia 'mikronacji' i 'v-państwa' - przez pierwsze rozumiem pewną ideę, przez drugie - określoną formę. Dlatego pozwalam sobie pisać o "komercyjnym v-państwie", nie zaś o "komercyjnej mikronacji".Simon McMelkor pisze:Prostuję! W mikronacje się nie gra, a "komercyjne v-państwo" to już oksymoron, który po bliższemu przyjrzeniu się nie zyskuje sensu podobnego do "konserwatywnego liberalizmu" czy "nihilistycznego idealizmu", a pozostaje sprzecznością logiczną.
A jednocześnie od dekad skrytym i niespełnionym marzeniem mikronacji jest wejście w dialog z realnymi państwami... O, ironio!Simon McMelkor pisze:Zaś co do stosunków z oksymoronami, to - mikronacje nie mogą utrzymywać relacji z tworami, które nie należą do ich świata, bo to by oznaczało tyle, co ich przyjęcie do nas. Tym samym rozmycie się standardów i wzmiankowany wyżej koniec idei.
Zaś czy komercyjne v-państwa nie należą do naszego świata? Wszystko zależy, jak ten świat zdefiniujemy. Z pewnością światy te mają punkty styczne, a więc możliwość komunikacji istnieje. Grunt to się pięknie różnić.
Myślę, że nasz stosunek do RWŚ ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze - może wpłynąć na pozytywne postrzeganie mikronacji w oczach jej uczestników. Po drugie - może mobilizować do przekształceń w kierunku mikronacji właśnie, zamiast do okopywania się i wojny pozycyjnej.Simon McMelkor pisze:Poza tym sam Pan stwierdził, że głównym problemem jest, że nikt poza mikronacjami o nas nie wie - czy więc nie wystarczy, że gracze RWŚ już o nas wiedzą, a wiedzą niewątpliwie? Tym bardziej, że mamy empiryczne dowody w postaci ich do nas imigracji (w czasie teraźniejszym)?
ax. Ghardin, OCO
- APRS
- król-senior
- Posty: 842
- Rejestracja: 19 sie 2010, 19:20
- Numer GG: 2587993
- NIM: 607400
- Lokalizacja: aktualnie: Sangajokk
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Po raz kolejny dobre 20 min. pracy poszło na marne przez forum. Zatem w skrócie:
Byłbym ostrożny z tym odchodzeniem RWŚ od komercji:
http://www.wirtualny-swiat.com/index.ph ... leName=676
Nie zgadzam się też z tymi słowami Jego Ekscelencji Premiera, że oto nie musimy obawiać się migracji DRE -> RWŚ. To, że mikronacje będą traktowały RWŚ jako coś innego nie oznacza, że ich mieszkańcy również. Dążenie do uznania jest znakomitym chwytem - dyskusja zwiększa prawodpodobieństwo, że ktoś gotów zapłacić te 39 zł rocznie, usłyszy o RWS. Ja dowiedziałem się o tym bycie właśnie z tej dyskusji.
"Czystość mikronacji". Przypomina mi się postawa Cesarstwa Leblandii, również w imię czystości odrzucającego coś, co dla Jego Ekscelencji Simona McMelkora dziś jest oczywistością - PHP. Czasy się zmieniają i to co dziś uznajemy za oczywistość, nie było nią wczoraj, proszę Waszej Ekscelencji. Wiem, że to truizm, ale dyskusja obecna jako żywo przypomina mi właśnie postawę owego Cesarstwa, które do tej pory mieni się największym, z gwazdką powołując się na "Wprost" z 2002 roku i "Kurier Poranny" z 2005 roku, które z kolei zapewne opierały się na informacjach ze strony Cesarstwa, które jak powszechnie wiadomo, nie miało (i pewnie nie ma nadal) zwyczaju usuwania nieaktywnych mieszkańców. Tak naprawdę prezentujemy postawę wyższości naszej drogi nad inną.
Zgadzam się natomiast, że niesprawiedliwe jest porównywanie mikronacji i RWŚ, która jest po prostu grą. Proszę Państwa - gdybyśmy płacili naszym dzielnym kolegom z KSI realne pieniądze, bylibyśmy z Dreamlandem zupełnie gdzie indziej. Czy mam to za złe RWŚ? W żadnym razie. Wpadli na pomysł zarobienia na tym, co nas interesuje. Dopóki są chętni by płacić, dopóty rozumieć należy, że ich oczekiwania są spełnione. My postawiliśmy na etuzjazm i pracę społeczną. Generalnie - jeżeli Jego Ekscelencja Premier nie myli się co do liczb, a nie mam powodu by sądzić że tak - najwyrażniej przegrywamy, przynajmniej w liczbach bezwzględnych.
Jedyny zarzut jaki mam do autorów gry RWŚ to kwestia trudności w ustaleniu podmiotu odpowiedzialnego i jednocześnie głównego beneficjenta. Można tylko zgadywać.
Wg informacji na stronie, właścicielem jest Solpeo sp z o.o.:
http://krs.ms.gov.pl/Podmiot.aspx?nrkrs=0000333593
Ale już według strony konto VIP wykupimy przelewem na rachunek bankowy Solution Partners sp. z o.o.:
http://krs.ms.gov.pl/Podmiot.aspx?nrkrs=0000288176
Szczerze mówiąc bardzo nie podoba mi się ta żonglerka powiązanymi przecież osobowo podmiotami.
Kto chce czynić zarzut, że mieszam świat realny do naszego, temu najuprzejmiej zwracam uwagę, że sam przedmiot dyskusji - RWŚ - to czyni przez oparcie na realnych pieniądzach.
Byłbym ostrożny z tym odchodzeniem RWŚ od komercji:
Konto VIP na 24h - Wyślij SMS o treści TC.WISP.VIP.twoj_login na numer 73068 (3,66pln) a otrzymasz konto VIP na 24h. Chcesz wiedziec jak otrzymac na miesiac? Kliknij REKLAMA.Odczuwasz głód? Nie czekaj! Wpadnij zapełnić żołądek praktycznie za darmo do Ihaboda!
Jak zostać VIP i zaoszczędzić 80 PLN w ciągu zaledwie 12 miesięcy? Szczegóły TUTAJ REKLAMA.Odczuwasz głód? Nie czekaj! Wpadnij zapełnić żołądek praktycznie za darmo do Ihaboda!
Jak widać (pan?) Ihabod skorzystał z okazji. Generalnie:Twoja firma za mało sprzedaje? - Wyślij SMS o treści TC.WISP.REKLAMA.treść_reklamy na numer 71068 (1,22 zł)a twój text od razu znajdzie się na wszystkich podstronach produktów i usług. REKLAMA.Odczuwasz głód? Nie czekaj! Wpadnij zapełnić żołądek praktycznie za darmo do Ihaboda!
http://www.wirtualny-swiat.com/index.ph ... leName=676
Nie zgadzam się też z tymi słowami Jego Ekscelencji Premiera, że oto nie musimy obawiać się migracji DRE -> RWŚ. To, że mikronacje będą traktowały RWŚ jako coś innego nie oznacza, że ich mieszkańcy również. Dążenie do uznania jest znakomitym chwytem - dyskusja zwiększa prawodpodobieństwo, że ktoś gotów zapłacić te 39 zł rocznie, usłyszy o RWS. Ja dowiedziałem się o tym bycie właśnie z tej dyskusji.
"Czystość mikronacji". Przypomina mi się postawa Cesarstwa Leblandii, również w imię czystości odrzucającego coś, co dla Jego Ekscelencji Simona McMelkora dziś jest oczywistością - PHP. Czasy się zmieniają i to co dziś uznajemy za oczywistość, nie było nią wczoraj, proszę Waszej Ekscelencji. Wiem, że to truizm, ale dyskusja obecna jako żywo przypomina mi właśnie postawę owego Cesarstwa, które do tej pory mieni się największym, z gwazdką powołując się na "Wprost" z 2002 roku i "Kurier Poranny" z 2005 roku, które z kolei zapewne opierały się na informacjach ze strony Cesarstwa, które jak powszechnie wiadomo, nie miało (i pewnie nie ma nadal) zwyczaju usuwania nieaktywnych mieszkańców. Tak naprawdę prezentujemy postawę wyższości naszej drogi nad inną.
Zgadzam się natomiast, że niesprawiedliwe jest porównywanie mikronacji i RWŚ, która jest po prostu grą. Proszę Państwa - gdybyśmy płacili naszym dzielnym kolegom z KSI realne pieniądze, bylibyśmy z Dreamlandem zupełnie gdzie indziej. Czy mam to za złe RWŚ? W żadnym razie. Wpadli na pomysł zarobienia na tym, co nas interesuje. Dopóki są chętni by płacić, dopóty rozumieć należy, że ich oczekiwania są spełnione. My postawiliśmy na etuzjazm i pracę społeczną. Generalnie - jeżeli Jego Ekscelencja Premier nie myli się co do liczb, a nie mam powodu by sądzić że tak - najwyrażniej przegrywamy, przynajmniej w liczbach bezwzględnych.
Jedyny zarzut jaki mam do autorów gry RWŚ to kwestia trudności w ustaleniu podmiotu odpowiedzialnego i jednocześnie głównego beneficjenta. Można tylko zgadywać.
Wg informacji na stronie, właścicielem jest Solpeo sp z o.o.:
http://krs.ms.gov.pl/Podmiot.aspx?nrkrs=0000333593
Ale już według strony konto VIP wykupimy przelewem na rachunek bankowy Solution Partners sp. z o.o.:
http://krs.ms.gov.pl/Podmiot.aspx?nrkrs=0000288176
Szczerze mówiąc bardzo nie podoba mi się ta żonglerka powiązanymi przecież osobowo podmiotami.
Kto chce czynić zarzut, że mieszam świat realny do naszego, temu najuprzejmiej zwracam uwagę, że sam przedmiot dyskusji - RWŚ - to czyni przez oparcie na realnych pieniądzach.
- APRS
- król-senior
- Posty: 842
- Rejestracja: 19 sie 2010, 19:20
- Numer GG: 2587993
- NIM: 607400
- Lokalizacja: aktualnie: Sangajokk
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
Wasza Ekscelencjo - czy gdybym ogłosił, że ufunduję 100 zł dla tego, kto stworzy system gospodarczy Królestwa, z opcją wypłaty z dołu załóżmy 50 zł rocznie za każdy rok jego należytego funkcjonowania, a następnie projekt taki by powstał, pieniądze były wypłacane, itp. to czy Królestwo Dreamlandu przestałoby być mikronacją?Simon McMelkor pisze:To nie mikronacjonalizm jako idea jest tu zagrożony czynnikami demograficznymi, ale mikronacje jako jego projekty-realizacje. Oczywiście, pośrednio także i on - idea umrze bez swoich wyznawców. Jednak gorszym zagrożeniem dla niej samej jest uznanie tworu komercyjnego, czyli jej zabrudzenie lub zupełne od niej odstępstwo. To oznaczałoby jej prawdziwy koniec, a nie zmierzch, jaki przeżywamy teraz.
Re: Eka aí fricai
Ależ proszę nie ironizować. Jeśli któreś ze zdań wypowiedzianych tu przeze mnie zabrzmiało sarkastycznie czy obcesowo, proszę wiedzieć, że nie takie były moje intencje.Oczywiście Dreamland zaś od wieków opiera się na pragmatyzmie - przeżycie więc jest istotnym czynnikiem, choćby dla zachowania wpływu na rzeczywistość i głosu w dyskusji. Nie zamierzam przy tym odmawiać Elderlandowi prawa do pięknej śmierci za idee i tradycje. Ba, nawet pewnie łzę uronię.
Jeśli była to czyjaś ambicja, to raczej mikronacji w zachodnim stylu - realnych quasi-państw. W Polsce, o czym przecież wszyscy wiemy, mikronacje operują jedynie w Internecie, zresztą za przykładem Dreamlandu. Jedyny wyjątek, z jakim się spotkałem, to Federacja Delfina Zjednoczonego, ale i ten twór nie przypomina zupełnie Sealandii czy Molossii, o czym można się zorientować, odwiedzając ich stronę.A jednocześnie od dekad skrytym i niespełnionym marzeniem mikronacji jest wejście w dialog z realnymi państwami... O, ironio!
To drugie podobno już zostało osiągnięte.Myślę, że nasz stosunek do RWŚ ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze - może wpłynąć na pozytywne postrzeganie mikronacji w oczach jej uczestników. Po drugie - może mobilizować do przekształceń w kierunku mikronacji właśnie, zamiast do okopywania się i wojny pozycyjnej.
Na początku tej rozmowy wspomniałem i o Leblandii. Leblandzki bunt był o tyle kuriozalny, że skierowany przeciwko postępowi i to tylko technologicznemu w zasadzie. Jak Wasza Królewska Mość widzi, ja protestuję przeciwko komercji, a nie skryptom używanym przez RWŚ. Nie widzę wspólnych mianowników między obiema postawami."Czystość mikronacji". Przypomina mi się postawa Cesarstwa Leblandii, również w imię czystości odrzucającego coś, co dla Jego Ekscelencji Simona McMelkora dziś jest oczywistością - PHP. Czasy się zmieniają i to co dziś uznajemy za oczywistość, nie było nią wczoraj, proszę Waszej Ekscelencji. Wiem, że to truizm, ale dyskusja obecna jako żywo przypomina mi właśnie postawę owego Cesarstwa, które do tej pory mieni się największym, z gwazdką powołując się na "Wprost" z 2002 roku i "Kurier Poranny" z 2005 roku, które z kolei zapewne opierały się na informacjach ze strony Cesarstwa, które jak powszechnie wiadomo, nie miało (i pewnie nie ma nadal) zwyczaju usuwania nieaktywnych mieszkańców. Tak naprawdę prezentujemy postawę wyższości naszej drogi nad inną.
Płacić usługodawcom / producentom zewnętrznym z naszych dobrowolnych zbiórek możemy i to robimy, płacąc firmom hostingowym za miejsca na ich serwerach. Ale ja osobiście raczej nie podjąłbym się takiej operacji.Wasza Ekscelencjo - czy gdybym ogłosił, że ufunduję 100 zł dla tego, kto stworzy system gospodarczy Królestwa, z opcją wypłaty z dołu załóżmy 50 zł rocznie za każdy rok jego należytego funkcjonowania, a następnie projekt taki by powstał, pieniądze były wypłacane, itp. to czy Królestwo Dreamlandu przestałoby być mikronacją?
Komercja RWŚ to pobieranie opłat za możliwość uczestnictwa w życiu gry/kraju, albo za dodatkowe usługi (konta VIP i pewnie inne rzeczy, o których nie wiem) - od swoich własnych obywateli. Przykład przedstawiony przez Waszą Wysokość tego nie zakłada.
Pod warunkiem, że intencje graczy RWŚ są czyste i nie jesteśmy wprowadzani w błąd.Ale czy stopniowe - jak relacjonuje Premier - odchodzenie przez RWŚ od elementów komercyjnych nie jest wyrazistym znakiem triumfu ducha nad materią właśnie?
Przedstawiciel RWŚ kręcił, zapewniając, że jakoby związki z firmą Sopleo ograniczały się do podnajmowania serwera. Tymczasem dane przedstawione przez Jego Królewską Mość Seniora mówią nam zupełnie co innego. Sprawa jest co najmniej podejrzana.
To ma być podnajmowanie serwera?Właścicielem prawnym portalu, systemu informatycznego jest firma Solpeo Sp. z o.o.
᚛ᚄᚔᚋᚑᚅ ᚋᚐᚉ ᚋᚓᚂᚉᚑᚏ᚜
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
http://elderland.dreamland.net.pl/serwis/
- Edward II
- król-senior
- Posty: 1730
- Rejestracja: 7 sie 2010, 22:59
- Numer GG: 8606140
- NIM: 873817
- Lokalizacja: Domena Królewska - Ekorre
- Kontakt:
Re: Eka aí fricai
A czy nasze intencje są czyste? Jesteśmy wykuci z kryształu?Simon McMelkor pisze: Pod warunkiem, że intencje graczy RWŚ są czyste i nie jesteśmy wprowadzani w błąd.
Panowie, kilka uwag porządkujących. Celem władz RWŚ nie jest członkostwo w OPM - co jej przedstawiciel oficjalnie przyznał dzisiaj w oświadczeniu opublikowanym w Gmachu Narodów - ani nawet formalizacja stosunków dyplomatycznych z tradycyjnymi mikronacjami. Chodzi o zakończenie niepotrzebnych przepychanek retorycznych, które z różną intensywnością ciągną się od miesięcy.
Po drugie - bez względu na nasze stanowisko, RWŚ została uznana za mikronację przez kilka polskich państw internetowych, w tym m.in. przez Rzeczpospolitą Sclavinii i Trizondalu. Stało się. Rozłam, jeśli w ogóle nam groził, jest już faktem.
Po trzecie - elementy komercyjne obecne na stronach RWŚ (chodzi głównie o płatne smsy) w żaden sposób nie naruszają idei mikronacji, której trzonem jest przede wszystkim symulacja działania organów państwowych. Czy będziemy to czynić w warunkach komercji, przyznając dodatkowe profity największym płatnikom, czy zupełnie za darmo, to już sprawa z punktu widzenia "czystości" idei drugorzędna. Tożsamość beneficjenta zysków czerpanych dzięki dobrowolnym wpłatom graczy/obywateli również nie ma żadnego znaczenia. Czy będzie to Jan Kowalski czy firma Kowalski Ltd. - końcowy efekt jest jednakowy. I jednakowo nieistotny.
Oczywiście to za mało, by taki twór-symulator uznać za mikronację. Władze RWŚ mają tego świadomość i dlatego zdecydowały się poddać złożoną rzeczywistość Republiki świadomej i dobrowolnej metamorfozie, zmierzającej do osiągnięcia statusu typowego państwa internetowego. Na to potrzeba czasu. Punktem wyjścia jest jednak dobra wola mieszkańców RWŚ.
Nie chcę wkładać kija w mrowisko, ale nigdy nie miałem najmniejszych wątpliwości, że Dreamland - podobnie jak inne mikronacje - jest uboższym wariantem gry RPG. Gry darmowej i o tyle specyficznej, gdyż pozbawionej precyzyjnego scenariusza. Nie tworzymy alternatywy dla suwerennego państwa polskiego, Rząd Królewski Dreamlandu czy Rada Koronna Elderlandu nie są strukturami państwa podziemnego, wyjętego spod jurysdykcji organów władzy publicznej RP. Wręcz przeciwnie. Tam, gdzie nasze "wirtualne" działania faktycznie cechują się pewną mocą sprawczą, podlegamy "realnej" odpowiedzialności prawnej (np. naruszenie dóbr intelektualnych, kradzież, zniszczenie mienia prywatnego). Odgrywamy role burmistrza, ministra, monarchy, posła, kandydata na posła. Nasze miasta, urzędy i symbole suwerenności istnieją jedynie w naszej wyobraźni, okazjonalnie wspartej egzemplifikacjami graficznymi na witrynach internetowych. Równie dobrze moglibyśmy teraz usiąść przy stole karcianym i rzucać kostką. Autentyczne są jedynie emocje.
Jestem Dreamlandczykiem, a zatem jestem graczem. Prawdziwe życie jest gdzie indziej.
Edward II, r.s.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości