Jako alternatywa dla państwa prawników przez autora oraz niektórych z przedmówców poniekąd podawane jest przeobrażenie mikronacji z jej obecnego formatu w coś skupione obok jego, albo nawet zamiast jego, w coś opartego na skryptach, które z kolei oparte są na interakcji użytkowników z nimi poprzez klikanie myszką w określone przyciski. Krótko mówiąc - grę, i to już nie coś zbliżonego do wspomnianego już przez jednego z przedmówców RPG-a, lecz coś zdecydowanie bardziej prymitywnego i nie wymagającego myślenia, nawet, jeżeli element słowa miałby pozostać. Mikronacje całkowicie oparte są na słowie i działaniu na forum, ewentualnie na stronach poszczególnych instytucji, regionów czy miast, a i to nie w każdej mikronacji. Zdegradowanie roli słowa do pobocznej roli, funkcjonującej obok opartych na klikactwie systemów gospodarczych i innych, sprawi, że mikronacja nie będzie już tak naprawdę mikronacją, lecz czymś innym.
Czy to jest naprawdę jedyna alternatywa dla państwa prawniczego? Przecież prawo nie stanowi, a przynajmniej nie powinno stanowić esencji mikronacji, a jeżeli stanowi, to znaczy to tylko, że dana mikronacja została zawładnięta przez lobby prawnicze i stała się tym, czym przez długi niedawny czas Bialenia. Jednak przecież istnieje także fabularyzacja, kto chce, może zajmować się sportem, kulturą, v-religią czy czym tylko chce, istnieje, a przynajmniej powinna istnieć możliwość kreowania własnego "prywatnego folwarku" według swojego widzimisię, istnieje wreszcie polityka, która przecież nie musi się opierać wyłącznie na prawie, prawo może być jedynie pewnym dodatkiem oraz regułami, na jakich ta polityka się toczy, a nie sztuką dla sztuki. Dlatego dostrzeganie alternatywy dla państwa prawników jedynie w zmianie mikronacji w klasyczną grę przeglądarkową to naprawdę ślepota umysłowa.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeden warty uwagi fragment artykułu JE Konrada Jakuba Arpeda-Friedmana. Jest nim ten dotyczący fabularnej, "zmyślonej" populacji państwa wirtualnego, do której jednak nie trzeba wbrew temu, co mówi autor dorabiać specjalnych skryptów, żeby ta istniała, bo może ona istnieć właśnie w aspekcie fabularnym. Chodzi o to, że niektórzy starają się postrzegać populację mikronacji tylko i wyłącznie złożoną z realnych mieszkańców, ignorując możliwość kreowania narracji w oparciu o ową populację wirtualną, albo, jeżeli nie ignorując, to redukując jej znaczenie do minimalnego. I w tym się zgodzę z autorem, że ta populacja fabularna mogłaby mieć większe znaczenie w kreowaniu mikronacji.