Strona 1 z 2

[KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 18:37
autor: Edward II
Czas na prezentację zapowiedzianego przed tygodniem wywiadu-rzeki z JKM Alfredem. Dla wszystkich, którzy chcieliby lepiej poznać mikronacyjną ścieżkę Króla Dreamlandu i zrozumieć głębszy sens niedawnych wydarzeń. A przynajmniej — optykę drugiej strony. Rzecz jest obszerna i — jak zauważyłem w trakcie rozmowy — momentami zdecydowanie memogenna. Lejtmotyw: filozofia władzy, krew, bicie po twarzy, Habermas, królestwa barbarzyńskie. Są również plusy: nie ma nic o papierosach.

Zapraszam do lektury i dyskkusji.

Dreamlandzkie społeczeństwo z zasady nie lubi swojej władzy. Co więcej, nierzadko ona sama siebie nie lubi, ale zostawmy to na boku. Sprawowanie najwyższych urzędów federalnych oznacza coś w rodzaju samospalenia — i tak jest od miesięcy.

Wyjątkowo sympatyczne postaci, jak królowa Karolina Aleksandra czy premier Torkan Ingawaar, mogą liczyć na krótki miesiąc miodowy, ale na każdego w końcu otwiera się sezon łowiecki.

Uważam, że przebudowa naszej kultury politycznej, zastąpienie wojny domowej współzawodnictwem w ramach spoistej wspólnoty, jest niezbędne dla naprawy państwa. Póki co jednak: adaptuję się do warunków. Jeśli ktoś staje przeciwko mnie, otrzymuje w zamian gniew i ogień, aż do bezwarunkowej kapitulacji.

To już nie te czasy, żebym miał wypowiadać się w pluralis maiestatis i zawsze na urzędowym papierze z herbem. Dzisiejszy wzór dla dreamlandzkiego monarchy to raczej król barbarzyńców, taki, który walczy na pierwszej linii, umiejętnie waląc mieczem czy toporem. Poetyka gniewu i przemocy trafia do ludzi, przekonuje, że gra się na poważnie. Okuwanie się w zimny, wyniosły majestat nic by tu nie zdziałało; najwyżej zasygnalizowało słabość tronu. Trzeba bić pięścią po twarzy, wybijać zęby, wyrywać języki.

Jakoś w połowie 2014 roku po Partii Burżuazyjnej władzę przejęło Radykalne Centrum, ugrupowanie starej daty dreamlandzkich liberałów, tworzone m.in. przez JKW Edwarda Artura, JKW Pavla Svobodę i Krzysztofa Jazłowieckiego. Gdyby był wtedy z nami Gaston de Senancour, nazwałby to partią pedałów.[/list]

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 18:56
autor: Aleksander
Bardzo pouczająca lektura.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 19:16
autor: Stanisław Dmowski
Czytając ten wywiad, tak mi się właśnie przypomniało, że kiedyś kiedyś widziałem MacArthura w Sarmacji, bodajże w Waffen OK. Jest to jedna z niewielu inicjatyw w Sarmacji, która mi się podoba i z chęcią stworzyłbym coś podobnego w Dreamlandzie do "pognębienia na ziemi i lądzie" kogo trzeba.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 19:38
autor: Alfred
To byłem ja. Komendant korpusu ekspedycyjnego Ostatecznej Krucjaty. Pognębimy naszych wrogów na ziemi, w powietrzu i na wodach.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 19:45
autor: Andrzej
Zawsze będę kisnąć czytając borderline-grafomańskie upoetyzowanie mało doniosłych gównoburz. XD

Taki coelhowski Dreamland jest jak dobry żart lub dziecko z rakiem - nie starzeją się.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 19:48
autor: matmax
W pewnym sensie cieszę się, że nie ma zapowiedzi rychłej abdykacji. To już było i nie wróci więcej w tej formie, mam nadzieję. Są też zapowiedzi dalszej walki, a to jest to, co tygryski lubią najbardziej.

Bardzo cieszy mnie też to, że wygląda na to, że z pozycji obserwatora piszącego do Kuriera w pewnym zakresie do Dreamlandu powraca E2. Det er najs, nawet jeśli tradycyjnie nie rozumiem połowy nawiązań.

Od zawsze pojawia się w tekstach narzekanie na to, że obecne realia demograficzne zmuszają nas do czegoś. Zastanawiam się, czy serio jest tak źle, czy po prostu wszyscy ulegamy złudzeniu, że kiedyś to było lepiej, trawa zieleńsza, serwery szybsze i ludzie inteligentniejsi?

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 19:49
autor: Andrzej
matmax pisze: 21 sie 2018, 19:48W pewnym sensie cieszę się, że nie ma zapowiedzi rychłej abdykacji. To już było i nie wróci więcej w tej formie, mam nadzieję.
Bo to najsłabsze możliwe rozwiązanie dla KD. Już lepszą opcją byłoby całkowite wyzerowanie narzędzi represji i nacisku dla niekadencyjnego organu władzy.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 20:19
autor: Alfred
Jezus Ipanienko pisze: 21 sie 2018, 19:45
Zawsze będę kisnąć czytając borderline-grafomańskie upoetyzowanie mało doniosłych gównoburz. XD

Na tej zasadzie da się zanegować wszystko, także hipstersko-ironiczną autoprezentację Towarzysza. Być może nawet skuteczniej. Obracamy się w gronie łagodnych dziwaków, którzy spędzają swoje życie, bawiąc się w państwo na jakimś niszowym forum. To coś jakby starać się być najbardziej cool na zjeździe emerytowanej pruskiej administracji. Można, ale próg osiągnięcia jest niewysoki.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 20:20
autor: Andrzej
no co ty

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 20:31
autor: Polyna
Jezus Ipanienko pisze: 21 sie 2018, 19:45 Zawsze będę kisnąć czytając borderline-grafomańskie upoetyzowanie mało doniosłych gównoburz. XD
Wysublimowany Autyzm®

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 21 sie 2018, 21:53
autor: Aleksander
Alfred pisze: 21 sie 2018, 20:19To coś jakby starać się być najbardziej cool na zjeździe emerytowanej pruskiej administracji.
https://www.youtube.com/watch?v=2QM2qOBhiYk

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 22 sie 2018, 06:15
autor: Alfred
Podoba mi się wokal. Kazałem wytłoczyć na winylu i puszczać z gramofonu w apartamentach królewskich.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 22 sie 2018, 13:48
autor: Karolina Aleksandra
Bardzo ciekawa rozmowa. Wiele tutaj poruszonych wątków — odniesienie się do wszystkich zajęłoby pewnie setki upalnych wieczorów i wypalonych cygar wicehrabiego Chamberlaina, a i tak nikt by tego nie przeczytał.

Jest jednak jedna rzecz, która mnie poruszyła.
Państwo wirtualne nigdy nie powinno pozwolić, żeby ktoś przerósł jego struktury, stając się w nich niemal nieusuwalny i niezastąpiony. Dreamlandzka historia zna co prawda takie przypadki: księcia Morfeusza, księcia Folkego, chyba jeszcze inne. Zdaje mi się, że wszyscy musieli ostatecznie zostać w jakiś sposób spacyfikowani.

Daniel von Witt został „nadczłowiekiem” (z pewnym sceptycyzmem używam tego sformułowania, bo lepszego nikt nie wymyślił, ale nie jest to coś, co miałabym w głowie, opisując Daniela von Witta) i „przerósł struktury państwa wirtualnego” (a przerósł? tu też bym się spierała) nie z własnej winy. Przybywszy do Dreamlandu jakieś pół dekady temu, zastał pogorzelisko. Wytrwale budował, tworzył nowe inicjatywy i nie zniechęcał go brak aktywności czy reakcji na jego działania. Daniel von Witt został „nadczłowiekiem”, bo nikomu innemu się nie chciało. Włożył bardzo wiele czasu realnego (i zapewne także pieniędzy, biorąc pod uwagę domenę kings-man chociażby, używaną do jego inicjatyw) w to, aby cokolwiek się działo, i w przewodzenie nowym mieszkańcom.

Prowokował dyskusje i awantury, aby coś się działo. Może charakter okazywany na forum przez Daniela von Witta nie był szczególnie miły, ale jednocześnie wszyscy ciągle mówią o tym, że trzeba być wojownikiem i się bić, bo na tym dreamlandzka aktywność polega. Wiem — niektórzy pisali, że Witt zniechęca ich do aktywności. Ale wielu zachęcił, to raz. A dwa, że niektórzy mówili, że zniechęca ich PTR, Aluś, Chamberlain… No, myślę, że puenty tutaj może domyślić się każdy. Ktoś, kto nie chce być aktywny, znajdzie każdą wymówkę. Ale zwalanie tego na inną osobę jest mało uprzejme. Konflikty, wulgaryzmy, nieuprzejme odzywki: od tego jest Sąd i MSWIA, żeby wymierzać kary.

Z czasem też zaczął przyglądać się Elderlandowi, któremu wiele lat temu Korona Dreamlandzka obiecała opiekę. Chciał zamienić tę obietnicę w fakt. Robił tam to, co my wszyscy: bawił się w wirtualne państwo. A spotkało się to z wieloma wyzwiskami. To, co on budował w zasadzie na chwałę WKE i pośrednio KD, przez wielu zostało odebranych jako pasożytnictwo. Mówi się, że Elderland nie zostawił żadnego dziedzictwa. Nie? A co z Panami Wilhelmem von Wolffem i Pascalem de la Brunem, którzy praktycznie codziennie od czasu zniknięcia Elderlandu z domeny KD zaglądają na forum do nas?

Nie zgadzam się ze kpiarskimi słowami JKM Alfreda, że skoro Elderland nie wrócił, to świadczy to o słabym zapale Witta. Nie znam go w gruncie rzeczy prywatnie i nie wiem, o czym teraz myśli, ale skoro przez wiele lat nie spał, bo trzymał kredens, ekhm, Dreamland, i skończyło się na tym, że państwo, które budował, stwierdza, że „przerasta jego struktury” (i jako jego główną winę wskazuje to, że jemu się chce) — aha, i po drodze wywala z wspólnoty państwo, które Witt budował po to, aby Dreamlandowi pomóc, nie zaszkodzić — to sorry, ale… Coś tu mocno nie gra. Tak to odbieram.

KA

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 22 sie 2018, 13:55
autor: Chamberlain
Karolina Aleksandra pisze: 22 sie 2018, 13:48
Mówi się, że Elderland nie zostawił żadnego dziedzictwa. Nie? A co z Panami Wilhelmem von Wolffem i Pascalem de la Brunem, którzy praktycznie codziennie od czasu zniknięcia Elderlandu z domeny KD zaglądają na forum do nas?
Właśnie - co z nimi?

Dobrze się stało, że Daniel von Witt został królem Elderlandu. Nikt inny nie byłby tego w stanie dalej pociągnąć. Źle się stało, że nastąpiło to w taki sposób. Z tym się chyba możemy zgodzić. Ciekaw jestem, co przyniosą najbliższe tygodnie.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 22 sie 2018, 13:57
autor: Aleksander
Chamberlain pisze: 22 sie 2018, 13:55Ciekaw jestem, co przyniosą najbliższe tygodnie. [/justify]
Kupę śmiechu. Z przewagą kupy.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 22 sie 2018, 14:07
autor: Karolina Aleksandra
Chamberlain pisze: 22 sie 2018, 13:55
Właśnie - co z nimi?
Chodziło mi o wskazanie tego, że ci panowie są jak najbardziej dowodem na to, że Elderland nie był państwem tworzonym przez Daniela von Witta dla Daniela von Witta, jak to niektórzy mówili złośliwie. I że Elderland wiązał więcej ludzi ogólnie z dreamlandzkim kręgiem kulturowym. Tyle. A Panów zachęcam do wypowiadania się na forum KD. I pisania do DvW, coby Elderland przywrócił.

KA

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 23 sie 2018, 12:54
autor: Casimir van Oranje-Nassau
Alfred mówi o rzekomej potrzebie zastąpienia wojny "współzawodnictwem w ramach spoistej wspólnoty" (czyt. wspólnoty, na której wymuszono spoistość, w dodatku spoistość szkodliwą), a sam prowadzi nieustanną wojnę z obywatelami, a więc również i całym Królestwem. Jednocześnie chce, aby przeciwko niemu nie toczono wojny obronnej, ponieważ wtedy wykorzystując swą czysto techniczną pozycję pozbywa się tych, którzy z nim walczą.

Odniosę się w szczególności do jednego fragmentu.
Redakcja: Czy WKM nie zastanawiał się, czy nie warto byłoby tej ewidentnej słabości naszej kultury politycznej przekuć w jej atut, stawiając właśnie na model „nadczłowieka”, czyli obywatela-suwerena narracyjnego? Wykorzystać skumulowany i buzujący tu potencjał? Nie pacyfikować, lecz przyciągać ekscentryków i odmieńców? Zamiast dyscypliny i zwartych szeregów – zdecentralizowane „państwo nienormalne”, z punktem ciężkości osadzonym już nie na jednostkach administracyjnych, lecz na osobach prywatnych, organizujących wokół siebie coś w rodzaju klanów?

JKM Alfred: Skumulowany i buzujący tu potencjał? Nie widzę. (...) Wolę jednak porządek i zwarte szeregi.
Jeżeli król Alfred naprawdę nie widzi potencjału w niczym innym, niźli swojej wizji totalitarnego państwa o wymuszonej "spoistości", jak to ujął - porządku i zwartych szeregów, to naprawdę musi być umysłowo ślepy. Alfred chce stworzyć tu drugą Sarmację, gdzie nie może być mowy o żadnych samodzielnych działaniach obywateli jako suwerennych podmiotów, lecz całkowicie w imię "spoistości" podporządkowanych organizmowi państwowemu idącemu w zwartym szyku w kierunku wyznaczonym przez tyrana. W rzeczywistości państwo nie ograniczające i nie wyznaczające ścisłych ram swoim obywatelom, państwo, w którym nie istnieje spoistość, lecz różnorodność, nawet państwo w pewnym sensie de facto anarchistyczne (jakkolwiek może się to wydawać oksymoronem), choć z organami władzy, jest wielką szansą dla Dreamlandu na jego rozkwit. Kiedy państwa takie jak Sarmacja będą tkwić w alfredystycznym pojęciu ustroju, Dreamland może pójść odmienną drogą, drogą bardziej perspektywiczną, drogą wolności, indywidualizmu i swoistej wojny opisaną niedawno w Manifeście Wielkiego Odrodzenia Dreamlandu. Ta droga, która po części już zaczęła być wprowadzana, choć niektórzy usiłują stawiać na niej barykady, nie powinna być zadeptywana, ponieważ jest wielką szansą dla Królestwa. Działania "republikańskiego" obozu na czele z obecnym królem to działania destruktywne, które nie mogą przynieść nic dobrego dla Dreamlandu.

Tak czy inaczej cieszę się niezmiernie, że Kurier powrócił do Dreamlandu. Ten aperiodyk zawsze czytało się przyjemnie, nie inaczej jest z ostatnimi jego artykułami i wywiadami. Oby tak dalej.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 23 sie 2018, 19:02
autor: Fryderyk Orański-Nassau
Owszem, Kurier trzyma poziom.

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 30 sie 2018, 10:01
autor: Daniel von Witt
Można się zgodzić z ideą "silnego króla". Ścieżek do jej urzeczywistnienia jest jednak wiele, a JKM wybiera taką, po której zmierzając można prać po mordach, wyciskać pryszcze i upuszczać krwi tym, którzy nie ustawiają się w rządku i przerastają struktury państwa. Nie powiem nic odkrywczego, że nie jestem jej orędownikiem, co okazuję od początku jego rządów - w tym czy tamtym pałacu. Król, który spaja przez wycinanie radykałów, "odchyłów" społecznych zdefiniowanych przez samego siebie, to nędzny monarcha. Chęć osiągnięcia spoistości ma polegać na znalezieniu się w zasięgu jego ramion, maczug i rewolweru. Wszyscy, którzy chcą być dalej, to "nadstruktury do usunięcia".

Rozmawiający królowie przedstawiają nam państwo i władzę, które krępuje obywateli i frustruje rządzących. W takich okolicznościach, przy wielu dobrodziejstwach liberalizmu, niezwykle atrakcyjnym jest pozostawanie poza zasięgiem tych struktur, bycie sobie panem i władcą własnych, legalnych, niekrępowanych przez nikogo, inicjatyw. Mogą być one tworzone tylko z luźnym powiązaniem z administracją państwową (np. Sułtanat Wittasydów, który od pewnego czasu zgodnie z prawem musiał zarejestrować swoje wojska prywatne) lub w totalnym oderwaniu od niej (np. gazety Koncernu Mercurius). Wyrażanie siebie poza państwem, poza jego machiną, jest apetyczne. Człowiek jest niezależny. Używając padających już wcześniej sformułowań - jest nadczłowiekiem, kimś, kto w odróżnieniu od zwykłych "wirtualnych ludzi" nie siedzi na garnuszku państwa i nie ogląda się na władzę, robi coś sam poza jej działaniami, a często wbrew jej działaniom, acz nie musi to być działanie bezprawne, i często nie jest (dobrodziejstwo braku regulacji w większości sfer aktywności). Król Alfred nie zachęca do ambicji starania się o bycie nadczłowiekiem. Grozi obcinaniem głów, jeśli wyjdzie się w zabetonowanych strukturach poza nie. Nie doradzam tej drogi ani Królowi ani jego poddanym.

JKM nie cieszy się za dużym poparciem społecznym, a mimo to bez niczyjej kontroli projektuje nam państwo, w którym to społeczeństwo ma funkcjonować. Zanim na dobre zacznie wdrażać swoje, czasem chore pomysły, radzę - referendum w sprawie zatwierdzenia tej wizji. Niech w Królestwie odbędzie się szeroka i długa debata nad tym, jakiego państwa chcemy, a na jej końcu niech ludzie zdecydują, czy chcą uczestniczyć w zabawie na zasadach wymyślonych przez niepopularnego Króla.

W jednym z miejsc wywiadu pojawiały się dywagacje o możliwości odłączenia Unii Saudadzkiej od Dreamlandu z powodu ewentualnego wykoszenia mnie na dobre z Królestwa. Mimo, że na forum publicznym zarzucałem rozliczne tematy do rozmowy to nigdy z powodu swojego odejścia (tragicznego lub podyktowanego normalnymi kolejami losu) nie wyprowadziłbym z Dreamlandu żadnych jego aktywów trwałych i zasobów ludzkich. Wielokrotnie mówiłem, że obstaję za Dreamlandem i Koroną, a moje wysiłki w mikronacyjnej zabawie nie mają na celu ich osłabienia, nawet wtedy, gdy obserwator widzi i jest święcie przekonany, że tak właśnie się dzieje. Jak wspomniał Król, żyjemy w państwie nastawionym na walkę. Walka je wzmacnia, czyni atrakcyjnym, i to mimo pozorów wyniszczania się nawzajem.

PS. Jestem słabym organizatorem, bo nie uruchomiłem Elderlandu od razu? Dostałem go bez uprzedzenia i z dnia na dzień musiałbym sobie poradzić z problemami, na rozwiązywaniu których kompletnie się nie znam. To tak, jakbym dał JKM do sporządzenia sprawozdania finansowego grupy kapitałowej na jutro. Też by sobie z tym nie poradził, bo to nie jego działka. Na całe szczęście Elderland powoli wraca dzięki pomocy osób trzecich, którym odpowiednio podziękuję na finiszu tych prac.

(-) Daniel von Witt

Re: [KURIER] „Przeciąłem wrzód i ropa trysnęła mi na twarz"

: 12 wrz 2018, 20:02
autor: Stanisław Dmowski
Trochę już czasu od publikacji tego wywiadu a oczekiwanego gniewu i ognia nie widać. Król smacznie śpi sobie na swoim tronie, co jakiś czas przerywając sobie drzemkę, by sprawdzić czy coś ciekawego się nie stało, czy już przypadkiem nie przedłożyliśmy projektu ograniczenia prerogatyw królewskich. Możnaby odnieść wrażenie, że ropa z "wrzoda" jak to zwykł nazwać Elderland, wywołała zniechęcenie u Jego Królewskiej Mości i nie zapowiada się na zmiany.

Niespełnione pozostały zapewnienia o biciu po twarzy i wybijaniu zębów. Mówię to niejako z żalem, znalazłoby się przecież wielu w Dreamlandzie, którzy by w rewanżu przyłożyli pałką. Dla dobra kraju jestem gotów się wystawić i być pierwszym sparing-partnerem WKM. Okładajcie! Jak sądzę dostanę za to, co zwykliście mawiać po kątach do swej przybocznej rady, że homo novus, że taki człowiek dosłownie znikąd został premierem, że rząd działa za wolno, że aktywność leży. A może dostanie się rządowi za to, że szuka porozumienia z Elderlandem, który przez rozgrywki polityczne został rzucony wprost pod nogi sarmackie...

Mógłbym sobie przecież podarować i wegetować w odrętwiającej nudzie do grudnia, ale warto spróbować. Dopalę papierosa i będę oczekiwał, cierpliwy być potrafię, więc poczekam.