Regaty Żeglarskie
- Piotr Konstanty Petrowicz
- Posty: 30
- Rejestracja: 16 maja 2013, 10:01
- NIM:
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Jestem fanem żeglarstwa i niezmiernie żałuję iż spóźniłem się ze zgłoszeniem swego udziału w regatach. Może w następnej edycji uda mi się wystartować. Niemniej chciałbym zaznaczyć swoja obecność, kibicując panom w ich zmaganiach z żywiołem i konkurentami do zwycięstwa. Chciałbym też poszerzyć pulę nagród, dlatego dla zwycięzcy funduję Jacht żaglowo - motorowy klasy Gulet II zbudowany w stoczni jachtowej w Troszynie.
Dane:
• Długość - 18,88 m
• Szerokość - 5,60 m
• Zanurzenie - 2,70 m
• Pow. żagli - 280 m2
• Napęd: silniki 86 KM
• 4 kabiny pasażerskie z pełnym wyposażeniem (8 os.)
• 3 kabiny dla załogi
• messa
• Załoga: 6 + 8 pasażerów
Dane:
• Długość - 18,88 m
• Szerokość - 5,60 m
• Zanurzenie - 2,70 m
• Pow. żagli - 280 m2
• Napęd: silniki 86 KM
• 4 kabiny pasażerskie z pełnym wyposażeniem (8 os.)
• 3 kabiny dla załogi
• messa
• Załoga: 6 + 8 pasażerów
(-) Piotr II Konstanty
Władca Królestwa Agurii
Władca Królestwa Agurii
- Tobiasz von Richtoffen
- Posty: 324
- Rejestracja: 18 mar 2013, 20:13
- NIM: 505889
- Lokalizacja: Persepolis
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
O taką nagrodę warto się starać :)
Książę Aryunu, Książę Irkunu, Styrsman Żuław, Jarl Soligt, Baron Royanlandu, Sołtys Rotterhirshbergu, Ostatni Duce Santanii, Marszałek RLS, Pan na Łakamakafą.
- Mirosław KvH
- Posty: 24
- Rejestracja: 11 kwie 2013, 16:10
- Numer GG: 46692619
- NIM: 789125
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Docieram do punktu P-III o godzinie 16:26.
Rozpoczynam trasę: (4) P-III – P-IV : 98 km
Przewidywany czas drogi: 24h
Przewidywany czas dotarcia na miejsce: 19 maja, godzina 16:26.
Strata: 0 minut
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Dziennik Marynarza:~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień drugi-trzeci:
Hej-ho, morze!
Teraz trochę żałuję, że pakując prowiant, nie wziąłem ze sobą ani trochę suszonej wołowiny. Niby prosta potrzeba, a w każdym dobrym sklepie ją dostanę, a tu się okazuje, że na pełnym morzu niestety o nią ciężko!
Jestem teraz w trakcie drogi do Trebun - no, może niekoniecznie, bo najpierw muszę minąć boję w Cieśninie Wantyjskiej (Wandejczycy umieraliby z zazdrości!), a niedawno ledwie opuściłem tą przy Samanti.
Okazuje się, że prócz przedostatniego punktu, to może być jeden z najtrudniejszych etapów - wcześniej ustawiałem prosty kurs albo płynąłem wzdłuż lądu, teraz czeka mnie godzina intensywnych manewrów nieco więcej niż w połowie drogi. Mam też nauczkę - przy Samanti, podpływając niebezpiecznie blisko lądu, płetwy zaryły mi na mieliźnie. Natychmiast, oczywiście, skręciłem na morze i chowając grot spowodowałem, że wiatr przechylił łodzią na prawo - to nie był zbyt dobry pomysł, bo prawie wpadłem do wody, acz... - dzięki temu mogłem sprawdzić, co z płetwą. Nie było się czym martwić, ale wygląda na to, że została nieco naruszona i boję się, że od teraz będę musiał częściej poprawiać kurs.
Co do pogody i klimatu - nie miałem zbytnich problemów, bo płynąc wzdłuż lądu, nie narażałem się na tamtym etapie na zbytnie fale. Prawdę mówiąc momentami zamierał też wiatr i nie zdawało się na nic halsowanie, więc płynąłem jedynie dzięki temu, że Esmeralda już się rozpędziła i wiatr jednak co jakiś czas dął. Ach, no tak - był jeszcze prąd, ale znosił mnie raczej na wschód. Dopiero teraz, kiedy wypłynąłem na otwarte wody i oddalam się od widocznej ziemi, znowu "czuję wiatr w żaglach"! Esmeraldy, oczywiście.
Jeszcze jedna sprawa. Ciężko łowić płynąc, ale w nocy, kiedy Esmeralda płynęła raczej leniwie i nie musiałem wykonywać żadnych manewrów, usiadłem przy odboju i wyciągnąłem wędkę, a także nieco mokrej przynęty. Zawsze łowię na spławik, bo co nieco wstydliwe - nigdy nie nauczyłem się łowienia spinningowego. Może to wyjaśnia, dlaczego złowiłem tylko dwie ryby, które rozpoznałem jako płotki! Zaraz też wróciłem je na powrót do morza, bo przecież nie miałbym jak je tutaj przyrządzić. Poza tym - dwie płotki? Chyba sam się zaraz rozśmieję!
No tak. Drogę umila mi także "Znaczy kapitan" Borchardta. Łatwo poczuć ten klimat, choć może Esmeralda nieco nie pasuje do tych opowieści.
Niemniej, rozpisałem się dzisiaj, a zaraz muszę jeszcze skorygować kurs na północny wschód, jeśli chcę płynnie odbić od lądu. Ciekawe, co z moimi oponentami - czasem już zaczynam się odwracać, sprawdzając, czy mi aby nie depczą po płetwach!* Napiszę też coś jutro, bo w końcu oprócz naprędce stoczonych rozmów z Esmeraldą, nie mam tu z kim rozmawiać.
*Żeglarski żart okolicznościowy!
PS. Chyba sztag nie wytrzymuje naporu wiatru, będę musiał podnieść grot.
Rozpoczynam trasę: (4) P-III – P-IV : 98 km
Przewidywany czas drogi: 24h
Przewidywany czas dotarcia na miejsce: 19 maja, godzina 16:26.
Strata: 0 minut
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Dziennik Marynarza:~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień drugi-trzeci:
Hej-ho, morze!
Teraz trochę żałuję, że pakując prowiant, nie wziąłem ze sobą ani trochę suszonej wołowiny. Niby prosta potrzeba, a w każdym dobrym sklepie ją dostanę, a tu się okazuje, że na pełnym morzu niestety o nią ciężko!
Jestem teraz w trakcie drogi do Trebun - no, może niekoniecznie, bo najpierw muszę minąć boję w Cieśninie Wantyjskiej (Wandejczycy umieraliby z zazdrości!), a niedawno ledwie opuściłem tą przy Samanti.
Okazuje się, że prócz przedostatniego punktu, to może być jeden z najtrudniejszych etapów - wcześniej ustawiałem prosty kurs albo płynąłem wzdłuż lądu, teraz czeka mnie godzina intensywnych manewrów nieco więcej niż w połowie drogi. Mam też nauczkę - przy Samanti, podpływając niebezpiecznie blisko lądu, płetwy zaryły mi na mieliźnie. Natychmiast, oczywiście, skręciłem na morze i chowając grot spowodowałem, że wiatr przechylił łodzią na prawo - to nie był zbyt dobry pomysł, bo prawie wpadłem do wody, acz... - dzięki temu mogłem sprawdzić, co z płetwą. Nie było się czym martwić, ale wygląda na to, że została nieco naruszona i boję się, że od teraz będę musiał częściej poprawiać kurs.
Co do pogody i klimatu - nie miałem zbytnich problemów, bo płynąc wzdłuż lądu, nie narażałem się na tamtym etapie na zbytnie fale. Prawdę mówiąc momentami zamierał też wiatr i nie zdawało się na nic halsowanie, więc płynąłem jedynie dzięki temu, że Esmeralda już się rozpędziła i wiatr jednak co jakiś czas dął. Ach, no tak - był jeszcze prąd, ale znosił mnie raczej na wschód. Dopiero teraz, kiedy wypłynąłem na otwarte wody i oddalam się od widocznej ziemi, znowu "czuję wiatr w żaglach"! Esmeraldy, oczywiście.
Jeszcze jedna sprawa. Ciężko łowić płynąc, ale w nocy, kiedy Esmeralda płynęła raczej leniwie i nie musiałem wykonywać żadnych manewrów, usiadłem przy odboju i wyciągnąłem wędkę, a także nieco mokrej przynęty. Zawsze łowię na spławik, bo co nieco wstydliwe - nigdy nie nauczyłem się łowienia spinningowego. Może to wyjaśnia, dlaczego złowiłem tylko dwie ryby, które rozpoznałem jako płotki! Zaraz też wróciłem je na powrót do morza, bo przecież nie miałbym jak je tutaj przyrządzić. Poza tym - dwie płotki? Chyba sam się zaraz rozśmieję!
No tak. Drogę umila mi także "Znaczy kapitan" Borchardta. Łatwo poczuć ten klimat, choć może Esmeralda nieco nie pasuje do tych opowieści.
Niemniej, rozpisałem się dzisiaj, a zaraz muszę jeszcze skorygować kurs na północny wschód, jeśli chcę płynnie odbić od lądu. Ciekawe, co z moimi oponentami - czasem już zaczynam się odwracać, sprawdzając, czy mi aby nie depczą po płetwach!* Napiszę też coś jutro, bo w końcu oprócz naprędce stoczonych rozmów z Esmeraldą, nie mam tu z kim rozmawiać.
*Żeglarski żart okolicznościowy!
PS. Chyba sztag nie wytrzymuje naporu wiatru, będę musiał podnieść grot.
- Daniel von Witt
- Posty: 13223
- Rejestracja: 5 cze 2012, 15:38
- Numer GG: 41404078
- NIM: 877416
- Lokalizacja: Bekka-Heach (Rolandia)
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Ekscelencję Piotra Konstantego Piotrowicza zachęcam do włączenia się w Regaty, z tym że w samej rywalizacji już jak widać nie. Może Pan swoją jednostkę ściągnąć do Letrib, i gdy nasi zawodnicy będą zaliczać ten punkt kontrolny - wypłynie Pan razem z nimi. Sądzę będzie to doskonały trening. Dziękuję również, że włącza się Ekscelencja do organizacji imprezy sponsorując tę wspaniałą łódź! Zapraszam zatem do Letrib na finał wyścigu :)
Do uczestników mam też uwagę - do mierzenia czasu bierze się czas zarejestrowanego wpisu a nie czas umieszczony w treści wpisu - wyjaśniam tylko, by później nie było wątpliwości, gdyż widoczne są małe różnice w niektórych postach między czasem zarejestrowanym a podanym przez żeglarza.
(-) Daniło hrabia de la Vega
Do uczestników mam też uwagę - do mierzenia czasu bierze się czas zarejestrowanego wpisu a nie czas umieszczony w treści wpisu - wyjaśniam tylko, by później nie było wątpliwości, gdyż widoczne są małe różnice w niektórych postach między czasem zarejestrowanym a podanym przez żeglarza.
(-) Daniło hrabia de la Vega
- Mackenzie
- Posty: 265
- Rejestracja: 12 maja 2012, 20:41
- NIM: 645257
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Elsynor (Webland)
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Jak sądzę, już za późno na przyłączenie się do regat? :)
Mam tylko nadzieję, że organizatorzy zgodzą się, aby Ministerstwo Kultury i Nauki objęło patronat nad imprezą. :)
/-/ Mackenzie wicehrabina Gordon-Allen,
Minister Kultury i Nauki
Mam tylko nadzieję, że organizatorzy zgodzą się, aby Ministerstwo Kultury i Nauki objęło patronat nad imprezą. :)
/-/ Mackenzie wicehrabina Gordon-Allen,
Minister Kultury i Nauki
-
- Posty: 1368
- Rejestracja: 14 sty 2013, 18:54
- Numer GG: 44811514
- NIM: 786851
- Herb: s06
- Lokalizacja: Alizon
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Yytewe Janhan mija trzeci punkt kontrolny. Wiadomości przekazywane przez fale morza wskazują, że jutro pojawi się jakaś szczegółowa informacja...
(—) Siergiusz markiz Asketil
Dreamlandczyk, Baridajczyk, Frustrat
Dreamlandczyk, Baridajczyk, Frustrat
- Tobiasz von Richtoffen
- Posty: 324
- Rejestracja: 18 mar 2013, 20:13
- NIM: 505889
- Lokalizacja: Persepolis
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Mijam 3-ci punkt kontrolny.
Książę Aryunu, Książę Irkunu, Styrsman Żuław, Jarl Soligt, Baron Royanlandu, Sołtys Rotterhirshbergu, Ostatni Duce Santanii, Marszałek RLS, Pan na Łakamakafą.
- Alfred
- król-senior
- Posty: 2535
- Rejestracja: 16 kwie 2013, 19:12
- Numer GG: 47634183
- NIM: 196135
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Płynę dalej. Również postaram się jutro coś wrzucić.
(—) Alfred de Ebruz, r. s.
salus rei publicae suprema lex esto!
salus rei publicae suprema lex esto!
- Piotr Konstanty Petrowicz
- Posty: 30
- Rejestracja: 16 maja 2013, 10:01
- NIM:
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Wasza Ekscelencjo to dla mnie sama radość, nie odmówię sobie też przyjemności powitania na mecie regat wszystkich jej uczestników i złożenia gratulacji zwycięzcy.Daniło de la Vega pisze:Dziękuję również, że włącza się Ekscelencja do organizacji imprezy sponsorując tę wspaniałą łódź! Zapraszam zatem do Letrib na finał wyścigu :)
(-) Piotr II Konstanty
Władca Królestwa Agurii
Władca Królestwa Agurii
- Mirosław KvH
- Posty: 24
- Rejestracja: 11 kwie 2013, 16:10
- Numer GG: 46692619
- NIM: 789125
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Dotarłem do Punktu IV! Godzina dotarcia: 16:34, dnia 19 maja.
Rozpoczynam trasę: (5) P-IV – TREBUN : 42 km
Przewidywana godzina dotarcia do następnego punktu: godzina 4:34, 20 maja.
Strata: 8 minut
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Dziennik Marynarza:~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień trzeci-czwarty:
Hej-ho ponownie!
Pokonałem już około połowę drogi - wiem to, bo minąłem Cieśninę Wantejską i zbliżam się do Trebun. Od Samanti nie widziałem lądu, więc wypatruję go nawet teraz, trzymając lornetkę w lewej dłoni, a prawą pisząc swoją relację.
No tak. W trakcie ostatniego fragmentu drogi pojawił się nieoczekiwany problem. Gdyby nie fakt, że w Buuren dokupiłem dodatkową linę, pewnie zakończyłbym trasę - nie sprawdziłem uprzednio fału i oto, przetarta lina prawie pękła na moich oczach! Co prawda zaradziłem temu, ale musiałem opuścić żagle i zablokować ster, przez co po chwili prawie zatrzymałem się w miejscu. Skończyło się drobną stratą starej liny, bo już do niczego się nie nadawała. Szczerze mówiąc muszę też przyznać, że gdyby fał zerwał się w nocy, to mógłbym nieoczekiwanie zmienić kurs, albo popłynąć zgodnie z prądem na pełen ocean - albo przeciwnie, obudzić się rano w drodze na przylądowe skały.
Dreszcze przechodzą, ale - nie ma co gdybać.
Myślę, że spędziwszy ponad tydzień na morzu, będę musiał syto się po tym wszystkim najeść. Nie to, abym miał coś do tego wyśmienitego prowiantu, który ze sobą wziąłem, ale brakuje mi czegoś wybitnie świeżego. Warzywa? Owoce? Wołowina, o której już chyba wspominałem? Nie mogę tracić czasu na schodzenie na ląd w Trebun, nie jestem też pewien, czy mogę zamówić coś z lądu i złapać w trakcie drogi, więc obejdę się z tym, co mam. Ale kiedy tylko dotrę do Letrib, zaproszę każdego, kto przybędzie po mnie, na porządny obiad, na mój koszt!
Czas na drobny manewr, by zmienić kurs w stronę lądu. Widzę przez lornetkę na dość daleką północ stąd łodzie rybackie, to zasługa dobrej widoczności. Mam tylko nadzieję, że pogoda się w najbliższym czasie nie zmieni.
Rozpoczynam trasę: (5) P-IV – TREBUN : 42 km
Przewidywana godzina dotarcia do następnego punktu: godzina 4:34, 20 maja.
Strata: 8 minut
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Dziennik Marynarza:~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień trzeci-czwarty:
Hej-ho ponownie!
Pokonałem już około połowę drogi - wiem to, bo minąłem Cieśninę Wantejską i zbliżam się do Trebun. Od Samanti nie widziałem lądu, więc wypatruję go nawet teraz, trzymając lornetkę w lewej dłoni, a prawą pisząc swoją relację.
No tak. W trakcie ostatniego fragmentu drogi pojawił się nieoczekiwany problem. Gdyby nie fakt, że w Buuren dokupiłem dodatkową linę, pewnie zakończyłbym trasę - nie sprawdziłem uprzednio fału i oto, przetarta lina prawie pękła na moich oczach! Co prawda zaradziłem temu, ale musiałem opuścić żagle i zablokować ster, przez co po chwili prawie zatrzymałem się w miejscu. Skończyło się drobną stratą starej liny, bo już do niczego się nie nadawała. Szczerze mówiąc muszę też przyznać, że gdyby fał zerwał się w nocy, to mógłbym nieoczekiwanie zmienić kurs, albo popłynąć zgodnie z prądem na pełen ocean - albo przeciwnie, obudzić się rano w drodze na przylądowe skały.
Dreszcze przechodzą, ale - nie ma co gdybać.
Myślę, że spędziwszy ponad tydzień na morzu, będę musiał syto się po tym wszystkim najeść. Nie to, abym miał coś do tego wyśmienitego prowiantu, który ze sobą wziąłem, ale brakuje mi czegoś wybitnie świeżego. Warzywa? Owoce? Wołowina, o której już chyba wspominałem? Nie mogę tracić czasu na schodzenie na ląd w Trebun, nie jestem też pewien, czy mogę zamówić coś z lądu i złapać w trakcie drogi, więc obejdę się z tym, co mam. Ale kiedy tylko dotrę do Letrib, zaproszę każdego, kto przybędzie po mnie, na porządny obiad, na mój koszt!
Czas na drobny manewr, by zmienić kurs w stronę lądu. Widzę przez lornetkę na dość daleką północ stąd łodzie rybackie, to zasługa dobrej widoczności. Mam tylko nadzieję, że pogoda się w najbliższym czasie nie zmieni.
- Tobiasz von Richtoffen
- Posty: 324
- Rejestracja: 18 mar 2013, 20:13
- NIM: 505889
- Lokalizacja: Persepolis
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Dopływam do punktu czwartego.
Książę Aryunu, Książę Irkunu, Styrsman Żuław, Jarl Soligt, Baron Royanlandu, Sołtys Rotterhirshbergu, Ostatni Duce Santanii, Marszałek RLS, Pan na Łakamakafą.
-
- Posty: 1368
- Rejestracja: 14 sty 2013, 18:54
- Numer GG: 44811514
- NIM: 786851
- Herb: s06
- Lokalizacja: Alizon
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Yytewe Janhan mija punkt czwarty...
(—) Siergiusz markiz Asketil
Dreamlandczyk, Baridajczyk, Frustrat
Dreamlandczyk, Baridajczyk, Frustrat
- Mirosław KvH
- Posty: 24
- Rejestracja: 11 kwie 2013, 16:10
- Numer GG: 46692619
- NIM: 789125
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Spóźniona o dwie godziny i 35 minut, Esmeralda mija Trebun i płynie w dalszą drogę.
-
- Posty: 1368
- Rejestracja: 14 sty 2013, 18:54
- Numer GG: 44811514
- NIM: 786851
- Herb: s06
- Lokalizacja: Alizon
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Yytewe Janhan mija punkt piąty.
(—) Siergiusz markiz Asketil
Dreamlandczyk, Baridajczyk, Frustrat
Dreamlandczyk, Baridajczyk, Frustrat
- Tobiasz von Richtoffen
- Posty: 324
- Rejestracja: 18 mar 2013, 20:13
- NIM: 505889
- Lokalizacja: Persepolis
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
A ja nie mijam punktu piątego tylko "Trebun".
Książę Aryunu, Książę Irkunu, Styrsman Żuław, Jarl Soligt, Baron Royanlandu, Sołtys Rotterhirshbergu, Ostatni Duce Santanii, Marszałek RLS, Pan na Łakamakafą.
- Daniel von Witt
- Posty: 13223
- Rejestracja: 5 cze 2012, 15:38
- Numer GG: 41404078
- NIM: 877416
- Lokalizacja: Bekka-Heach (Rolandia)
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Regaty są już na półmetku. Ministerstwo się trochę spóźniło.Mackenzie pisze:Jak sądzę, już za późno na przyłączenie się do regat? :)
Mam tylko nadzieję, że organizatorzy zgodzą się, aby Ministerstwo Kultury i Nauki objęło patronat nad imprezą. :)
/-/ Mackenzie wicehrabina Gordon-Allen,
Minister Kultury i Nauki
(-) Daniło hrabia de la Vega
Książę Zjednoczonego Księstwa
- Daniel von Witt
- Posty: 13223
- Rejestracja: 5 cze 2012, 15:38
- Numer GG: 41404078
- NIM: 877416
- Lokalizacja: Bekka-Heach (Rolandia)
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Zgodnie z zasadami wyścigu Nejti otrzymuje 46 minut kary za pojawienie się na P-III 31 min. szybciej niż minimalny szacunkowy czas na to przewidziany. Kara zostanie doliczona do oficjalnej tabeli pomiaru czasu zawodników, gdy przynajmniej połowa minie Trebun.
(-) Daniło hrabia de la Vega
(-) Daniło hrabia de la Vega
- Tobiasz von Richtoffen
- Posty: 324
- Rejestracja: 18 mar 2013, 20:13
- NIM: 505889
- Lokalizacja: Persepolis
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
A tam :) To tylko 46 minut a wtedy wyjątkowo się śpieszyłem :)
Książę Aryunu, Książę Irkunu, Styrsman Żuław, Jarl Soligt, Baron Royanlandu, Sołtys Rotterhirshbergu, Ostatni Duce Santanii, Marszałek RLS, Pan na Łakamakafą.
- Mirosław KvH
- Posty: 24
- Rejestracja: 11 kwie 2013, 16:10
- Numer GG: 46692619
- NIM: 789125
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Przebyłem trasę: (6) TREBUN – P-VI : 40 km
Godzina przybycia: 19:19, 20 maja
Strata: 9 minut
Rozpoczynam trasę: (7) P-VI – P-VII : 38 km
Przewidywana godzina przybycia: 7:19, 21 maja
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Dziennik Marynarza:~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień czwarty-piąty, nieco opóźniony:
Hej-ho!
Oto i udało mi się wypłynąć z Trebun, które - choć nieco z okazji Regat zatłoczone - wydało mi się być całkiem ładnym miastem. Co prawda przepływałem jedynie niedaleko portu i zdarzyło mi się pomachać kilku osobom, starając się jednocześnie zbytnio nie zbaczać w stronę nabrzeża, to ta cała zabudowa zrobiła na mnie wrażenie. Jak przypuszczałem, niczego stamtąd zamówić nie mogłem, bo ruch w porcie został, zdaje się, na tą krótką chwilę wstrzymany i dla własnego bezpieczeństwa nikt by raczej do rozpędzonego jachtu nie podpłynął. No tak - trochę teraz ubolewam nad tym, że znowu będę musiał się obejść bez czegoś świeżego...
Jest właśnie około ósma rano, a ja oddalam się od Trebun w stronę miasta stołecznego, a nawet, rzekłbym, królewskiego - nie mogę się doczekać, aż choćby zobaczę port w Ekorre. Jeśli nawet nie wyprzedzę nazbyt swoich oponentów i nie uda mi się wygrać, to wystarczającą nagrodą będzie możliwość podziwiania tego miasta. Bo któż oparłby się, gdy jest taka możliwość? Wszystkie te pałace, wymagające zwiedzania, jeśli to możliwe... Ech, budzi się we mnie zmysł niespełnionego historyka!
Czas ruszać w dalszą drogę, zapewne dopiszę coś jeszcze po południu. Chwilowo trzymam stały kurs, ale wydaje się, że wiatr zaczyna dąć od wschodu. Będę musiał za jakiś czas wykonać kilka manewrów.
Dzień piąty, aktualny:
No, no. Dotarłem w bezpośrednie okolice portu i właśnie przepływam obok niego, gdy Esmeralda wykonuje za mnie całą robotę, płynąc właściwie w prądem i popychana lekkim wiatrem. Nie jestem pewien, ale chyba widzę Pałac Galadora z tej odległości - ale ludzie wyglądają w tej chwili jak bardzo, bardzo odległe mrówki, nawet patrząc przez lornetkę.
No nic - miałem drobne problemy, szczególnie z płetwą. Ostatnio ciągle je mam! Wspominałem już o tym, że podczas drogi w stronę Samanti nieco ją uszkodziłem, albo chociaż wybiłem - teraz chybocze się i mam nadzieję, że wytrzyma do samego końca. W ciągu dnia zwijałem żagle i nurkowałem, aby sprawdzić, co jest z nią nie tak, ale nie naprawię jej w ten sposób. Wydaje mi się, że chodzi o to, że pojawiło się pęknięcie, które z biegiem czasu tylko się rozszerza. Nie większe i nie dłuższe niźli szerokość paznokcia, ale wciąż niepokojące.
W tej chwili, odbijając od brzegu, mam sporo do zrobienia, ale przyświeca mi cel, że meta już całkiem niedługo. Jednym z moich oponentów jest sam Książę Surmali - myślę, że wiedząc to i znając także tożsamość reszty uczestników, powinienem teraz nieco nadgonić z czasem. Obym dotarł do celu przed końcem tygodnia!
Tymczasem, dzienniku. Ahoj!
PS.
Godzina przybycia: 19:19, 20 maja
Strata: 9 minut
Rozpoczynam trasę: (7) P-VI – P-VII : 38 km
Przewidywana godzina przybycia: 7:19, 21 maja
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Dziennik Marynarza:~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień czwarty-piąty, nieco opóźniony:
Hej-ho!
Oto i udało mi się wypłynąć z Trebun, które - choć nieco z okazji Regat zatłoczone - wydało mi się być całkiem ładnym miastem. Co prawda przepływałem jedynie niedaleko portu i zdarzyło mi się pomachać kilku osobom, starając się jednocześnie zbytnio nie zbaczać w stronę nabrzeża, to ta cała zabudowa zrobiła na mnie wrażenie. Jak przypuszczałem, niczego stamtąd zamówić nie mogłem, bo ruch w porcie został, zdaje się, na tą krótką chwilę wstrzymany i dla własnego bezpieczeństwa nikt by raczej do rozpędzonego jachtu nie podpłynął. No tak - trochę teraz ubolewam nad tym, że znowu będę musiał się obejść bez czegoś świeżego...
Jest właśnie około ósma rano, a ja oddalam się od Trebun w stronę miasta stołecznego, a nawet, rzekłbym, królewskiego - nie mogę się doczekać, aż choćby zobaczę port w Ekorre. Jeśli nawet nie wyprzedzę nazbyt swoich oponentów i nie uda mi się wygrać, to wystarczającą nagrodą będzie możliwość podziwiania tego miasta. Bo któż oparłby się, gdy jest taka możliwość? Wszystkie te pałace, wymagające zwiedzania, jeśli to możliwe... Ech, budzi się we mnie zmysł niespełnionego historyka!
Czas ruszać w dalszą drogę, zapewne dopiszę coś jeszcze po południu. Chwilowo trzymam stały kurs, ale wydaje się, że wiatr zaczyna dąć od wschodu. Będę musiał za jakiś czas wykonać kilka manewrów.
Dzień piąty, aktualny:
No, no. Dotarłem w bezpośrednie okolice portu i właśnie przepływam obok niego, gdy Esmeralda wykonuje za mnie całą robotę, płynąc właściwie w prądem i popychana lekkim wiatrem. Nie jestem pewien, ale chyba widzę Pałac Galadora z tej odległości - ale ludzie wyglądają w tej chwili jak bardzo, bardzo odległe mrówki, nawet patrząc przez lornetkę.
No nic - miałem drobne problemy, szczególnie z płetwą. Ostatnio ciągle je mam! Wspominałem już o tym, że podczas drogi w stronę Samanti nieco ją uszkodziłem, albo chociaż wybiłem - teraz chybocze się i mam nadzieję, że wytrzyma do samego końca. W ciągu dnia zwijałem żagle i nurkowałem, aby sprawdzić, co jest z nią nie tak, ale nie naprawię jej w ten sposób. Wydaje mi się, że chodzi o to, że pojawiło się pęknięcie, które z biegiem czasu tylko się rozszerza. Nie większe i nie dłuższe niźli szerokość paznokcia, ale wciąż niepokojące.
W tej chwili, odbijając od brzegu, mam sporo do zrobienia, ale przyświeca mi cel, że meta już całkiem niedługo. Jednym z moich oponentów jest sam Książę Surmali - myślę, że wiedząc to i znając także tożsamość reszty uczestników, powinienem teraz nieco nadgonić z czasem. Obym dotarł do celu przed końcem tygodnia!
Tymczasem, dzienniku. Ahoj!
PS.
- ależ Jaśnie Panie, na tej mapie Trebun zaznaczony jest jako Punkt V, wydaje mi się więc, że JXM nie popełnił błędu. :)Tobiasz von Richtoffen pisze:A ja nie mijam punktu piątego tylko "Trebun".
- Alfred
- król-senior
- Posty: 2535
- Rejestracja: 16 kwie 2013, 19:12
- Numer GG: 47634183
- NIM: 196135
- Kontakt:
Re: Regaty Żeglarskie
Płynę dalej (punkt IV). Ech, ten brak czasu...
(—) Alfred de Ebruz, r. s.
salus rei publicae suprema lex esto!
salus rei publicae suprema lex esto!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości